Ingulstad Frid - Saga Wiatr Nadziei 05 - Zazdrość.pdf

(746 KB) Pobierz
Frid Ingulstad
FRID INGULSTAD
ZAZDROŚĆ
Saga Wiatr Nadziei
część 5
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Kristiania, czerwiec 1905 roku
Elise obudził jej własny krzyk. Mrugając powiekami, rozejrzała się przerażona, ale na
szczęście Peder i Kristian spali spokojnie.
Na dworze wciąż jeszcze było widno, choć zapewne minął już późny wieczór. Czuła
się dziwnie wyspana, mimo że spała chyba tylko chwilę, bo długo się przewracała z boku na
bok, nim zasnęła.
Serce waliło jej mocno, a mokra od potu nocna koszula przylepiła się do ciała. Elise
na nowo przeżywała koszmarny sen. Śniło jej się, że brała ślub z Emanuelem. Kiedy już
wychodzili z kościoła, zauważyła Johana, który stał z nożem w ręce i patrzył na nią posępnie.
Pomimo gorąca przeszedł ją zimny dreszcz. Elise obróciła się na bok, próbując się otrząsnąć i
zapomnieć o koszmarze, ale przykre obrazy powracały wciąż na nowo. Nie mogła uleżeć
spokojnie, wstała więc i boso przemknęła w stronę kuchni, by napić się wody.
Powstrzymał ją jednak szept matki:
- Śniło ci się coś niedobrego?
Elise zerknęła na łóżko, a widząc, że mama jej się przygląda, pokiwała głową.
- Chodź tu na chwilę, Elise - poprosiła matka.
Elise cofnęła się i usiadła na brzegu posłania. Mama wzięła ją za rękę i zapytała:
- Co cię tak niepokoi? Męczą cię jakieś koszmary?
- Miałam okropny sen - wyszeptała Elise, umykając spojrzeniem. - Śniło mi się, że
Johan patrzył na mnie tak wrogo...
-A więc to przez Johana jesteś taka niespokojna... - Matka uścisnęła jej dłoń. -
Musisz spróbować o nim zapomnieć, Elise. On nie jest wart twojej miłości. - Po chwili
dodała z ociąganiem: - Tak się cieszę z tego, co się stało. I ty też powinnaś. Kiedy wczoraj
wieczorem zniknęłaś, bardzo się przestraszyłam. Wiedziałam, że nie masz pieniędzy na
komorne. Ale gdy cię zobaczyłam razem z panem Ringstadem i podzieliliście się ze mną tą
wielką nowiną, miałam wrażenie, że stał się cud, że moje modlitwy zostały wysłuchane. -
Znów uścisnęła dłoń córki. - Wiele dziewcząt ogarnia niepokój, gdy już przyjmą
oświadczyny, to zupełnie naturalne. Wydaje mi się, że jeszcze nie do końca pojmujesz, że na
lepszego męża niż Emanuel Ringstad nie mogłaś trafić.
Elise, skinąwszy głową, zmusiła się do uśmiechu.
- Owszem, pojmuję. Smutno mi tylko, że nie odwzajemniam jego uczuć. Nie czuję do
niego tego samego co do Johana.
- Powoli, Elise! Z czasem pokochasz go równie mocno, jestem tego pewna. Szanujesz
go, to najważniejsze, a miłość przyjdzie. Daj tylko sobie trochę czasu! Kiedy już złożycie
przysięgę małżeńską, przestaniesz zadręczać się wątpliwościami i całą swoją uwagę skupisz
na nim.
Elise pokiwała głową.
- Dziękuję, mamo. Spróbuj teraz zasnąć. Pójdę się napić wody i też się zaraz kładę.
Gdy tylko z powrotem otuliła się pierzyną, powróciła myślami do słów mamy i
przyznała jej rację. Naprawdę, mam więcej szczęścia niż niejedna dziewczyna. Bo w końcu
rzadko się słyszy, by któraś wiązała się z kimś, kogo kocha. Emanuel jest dobry i miły. To
porządny i szlachetny człowiek, chce dla mnie jak najlepiej. Zdecydował się mnie poślubić,
pomimo że wie, iż urodzę dziecko innego mężczyzny. Zdawał sobie sprawę, że będzie musiał
wystąpić z Armii Zbawienia i znaleźć sobie inną pracę. I podjął tę poważną decyzję
świadomie, rozważywszy wszystkie za i przeciw. Pewnie niejedną noc spędził, przewracając
się z boku na bok, bo nie mógł zmrużyć oka.
Wyłożył Elise jasno, że nie zamierza wrócić na wieś, by przejąć dwór. Praca w
gospodarstwie zupełnie go nie interesuje, mówił.
Skończył przecież studia, a także roczną szkołę handlową. Wolałby więc znaleźć
pracę, w której by mógł wykorzystać swoje umiejętności i wiedzę.
Zdziwiła się, bo wcześniej opowiadał jej, że od przejęcia dworu rodzinnego
powstrzymuje go powołanie, a teraz nagle tłumaczył się wykształceniem. Nie wyraziła
jednak na głos swoich wątpliwości. Bez takiego zapewnienia z jego strony na pewno nie
zgodziłaby się na małżeństwo. Nie mogłaby przecież wyjechać z nim do rodzinnej
posiadłości i zostawić mamy samej z chłopcami, bez środków do życia. Byli od niej
całkowicie zależni, nie mieli żadnych innych dochodów.
Emanuel wie o mnie wszystko, a mimo to chce się ze mną ożenić. Nie miałam innego
wyjścia, przekonywała po raz kolejny samą siebie. Gdyby nie jego pomoc, pozostałoby nam
jedynie miłosierdzie gminy, a to zabiłoby mamę.
Nagle przyszła jej do głowy nieprzyjemna myśl. Co na to powie Agnes? Przecież
zwolniła się z fabryki, by być bliżej Emanuela. Wertowała czasopisma dla kobiet i oglądała
suknie ślubne, marząc o tym, by stanąć na ślubnym kobiercu u boku Emanuela.
Boże święty, jęknęła w duchu Elise, bo dobrze znała swoją przyjaciółkę. Wiedziała,
że nie wybacza nigdy temu, kto jej nadepnie na odcisk. A mieć w niej wroga... Zadrżała,
przewracając się z boku na bok. Emanuel wiedział co prawda, że podoba się Agnes, nie miał
jednak pojęcia, do czego ona jest zdolna...
Pomyślała też o Annie, cierpliwej, miłej, kochanej Annie... Przypomniało jej się, jak
się dowiedziała od Emanuela, że kocha inną. „Zazdroszczę jej tak, że aż serce mi ściska”,
zwierzała się Elise i dodała: „Nieważne, kim ona jest, i tak jej nie znam”.
Co powie, kiedy zrozumie, że Emanuel, mówiąc o kobiecie, którą kocha, miał na
myśli Elise? Ona, która wciąż wierzy w to, że Johan i Elise się pogodzą.
Elise już nie wiedziała, co gorsze, nieme wyrzuty Anny czy zazdrość i złość Agnes.
Poczekała, aż na stole będzie śniadanie, i dopiero wówczas oznajmiła braciom
nowinę. Nie wiedzieli jeszcze o niczym, bo gdy wróciła poprzedniego wieczoru z
Emanuelem, oni już spali.
- Muszę wam coś powiedzieć - zaczęła i popatrzyła z uśmiechem na Pedera i
Kristiana. - Wychodzę za mąż za Emanuela Ringstada!
Peder otworzył usta ze zdziwienia, ale zaraz jego twarz rozpromieniła się w uśmiechu.
Zerwał się ze stołka gwałtownie, przewracając go na podłogę, i rzucił się siostrze na szyję.
- To prawda? Nie kłamiesz? - wypytywał gorączkowo. Elise roześmiała się i pokręciła
głową.
- Nie kłamię. Wczoraj wieczorem Emanuel poprosił mnie o rękę, a ja się zgodziłam.
Zerknęła na Kristiana, który nie odezwał się ani słowem. Zacisnąwszy usta w cienką
kreskę, wstał, wziął podręczniki obwiązane rzemykiem i skierował się do wyjścia.
- Kristian! - zawołała mama ostrym głosem. Odwrócił się niechętnie.
- Chyba rozumiesz, że pan Ringstad ratuje nas od głodu i nędzy? Wiesz, że stary
Torgny zagroził, iż nas wyrzuci i będziemy musieli zamieszkać kątem u innej rodziny, jeśli
do ósmej wieczorem nie zapłacimy czynszu, a my nie mamy pieniędzy?
- Nic mnie to nie obchodzi!
Mama aż poczerwieniała ze wzburzenia.
- Jak to? Nie obchodzi cię, gdzie będziemy mieszkać?
- Zostaw go w spokoju - wtrąciła się Elise i położyła jej dłoń na ramieniu. - On się
smuci z powodu Johana.
Mama otworzyła usta i już miała coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się
powstrzymała. Elise jednak poznała po jej minie, że mama nie ma już takiego dobrego zdania
o Johanie jak kiedyś.
- Wieczorem wybieram się do Agnes - rzekła więc pośpiesznie, by skierować uwagę
mamy na inne tory.
- Do Agnes? Chyba raczej powinnaś poświęcić czas swojemu narzeczonemu?
- Owszem, z nim też się na pewno spotkam. Muszę jednak porozmawiać z Agnes o
czymś ważnym.
- Agnes ugania się za tym Ringstadem - zaśmiał się Peder. - Na pewno się teraz na
ciebie wścieknie, Elise!
- Właśnie tego się obawiam.
- A cóż Agnes do tego? - zdziwiła się mama, posyłając córce ponure spojrzenie. - Ona
zawsze kleiła się do chłopaków, ale od twojego narzeczonego niech się lepiej trzyma z
daleka.
Elise nie miała siły rozmawiać o tym z mamą. Wstała i kierując się w stronę drzwi,
rzuciła:
- Zaraz odezwie się syrena fabryczna, muszę się śpieszyć.
W powietrzu czuło się chłód. Wiatr od północy gładził toczące się wartko z głośnym
szumem wody Aker. Elise zadrżała z zimna i mocniej owinęła się szalem. Właściwie o tej
porze powinno już wreszcie nadejść lato, tymczasem pogoda wciąż się zmieniała i raz było
ciepło, a zaraz potem nadciągał chłód. Jakiś czas temu pisano w gazetach, że tegoroczna zima
i wiosna odbiegały od normy. Wygląda na to, że będzie to też dotyczyć lata. Wiele osób
łączyło te odstępstwa w pogodzie z niepokojem w kraju. Niemal powszechnie obawiano się
wojny. Elise zastanawiała się z lękiem, czy w wypadku ogłoszenia powszechnej mobilizacji
Emanuel także zostanie powołany. A co z Johanem? Czy więźniów też wcielają do wojska?
Gdy przeszła przez most, odwróciła się, bo usłyszała, że ktoś ją woła. Czy to nie
pech? Za każdym razem, gdy w jej życiu coś się działo, pierwsza pojawiała się na horyzoncie
wścibska Valborg i koniecznie chciała z niej wyciągnąć prawdę.
- Widziałam was, Elise! Ciebie i oficera! Zaprzeczałaś, że coś was łączy, tymczasem
wczoraj wieczorem szliście, trzymając się za ręce!
- Owszem, zaprzeczałam, bo wtedy nic nas nie łączyło, ale nastąpiła zmiana.
Zaręczyliśmy się.
Uznała, że równie dobrze może powiedzieć Valborg od razu, skoro wkrótce i tak się
wszyscy o tym dowiedzą. A ponieważ ślub ma się odbyć jak najprędzej, ze względu na jej
brzuch, lepiej mieć to już za sobą.
Valborg zatrzymała się gwałtownie i popatrzyła na nią zaskoczona.
- Zaręczyłaś się z oficerem? Całkiem zgłupiałaś? Przecież oni nie mogą się żenić!
- Emanuel zamierza wystąpić z Armii Zbawienia.
- Co? - Valborg zmierzyła Elise od stóp do głów. - Spodziewasz się dziecka, czy co?
- Nic podobnego! - zaprzeczyła Elise nerwowo i poczuła, że się czerwieni.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin