anderson.jpgI.Już od jakiegoś czasu niektóre osoby proszą mnie o napisanie historii mojej drogi od tego, kim byłem kiedyś, do tego, kim jestem teraz. Więc piszę. Jeżeli komuś to pomoże, cieszę się bardzo.Jeszcze dwa lata temu byłem nikim. Jeżeli nie gorzej. Mój tryb życia wyglądał mniej więcej następująco. Studiowałem na trzecim roku elektroniki. Uczyłem się raczej dobrze niż źle, o ile to ma jakiekolwiek znaczenie. Na pewno nie miało to znaczenia dla nikogo wokół mnie poza moją mamą. Byłem z tych niewidzialnych osób. Znacie coś takiego? Chodzę sobie po wydziale, mijam ludzi, ale równie dobrze mogłoby mnie nie być. Gdy ktoś spoglądał w moją stronę, miałem wrażenie, że patrzy przeze mnie na wylot na jakiś oddalony punkt za mną. Rzadko kiedy próbowałem zabrać głos, a gdy otwierałem usta, każdy mógł mi przerwać i to było tak naturalne, że nawet się tym zbytnio nie przejmowałem.Po wykładach wracałem do domu, jadłem obiad i w zależności od humoru włączałem telewizor bądź komputer. Byłem mistrzem w Diablo i Quake – kultowe gry, dla tych, co nie wiedzą. To był mój świat, w którym byłem Panem i Władcą. Jednak następnego ranka nieubłagalnie czekał na mnie powrót do rzeczywistości. Leżałem w łóżku i nie chciałem otwierać oczu. Potem podnosiłem się i wykonywałem codzienny rytuał zbierania się do wyjścia. I tak codziennie.II.Jak było z dziewczynami? Gdybym powiedział, że ciężko, to by już było w tym coś pozytywnego. Było nijak, dziewczyny dla mnie nie istniały, ja nie istniałem dla nich. Sprawiedliwy układ. Lecz podczas gdy im to raczej nie przeszkadzało, to przeszkadzało to mi, męska natura dawała o sobie znać. Na szczęście istniał Internet i po jakimś czasie mógłbym pisać fachowe recenzje na temat istniejących w sieci porno stron.Również dużo siedziałem w czatach. Tam zacząłem poznawać dziewczyny w niezobowiązujących okolicznościach. Na początku trzęsły mi się ręce nad klawiaturą, ale po jakimś czasie oswoiłem się i rozmowy przebiegały całkiem nieźle. Z kilkoma zacząłem utrzymywać stały kontakt, wymieniliśmy się zdjęciami, a w jednej z nich zakochałem się. Wirtualnie. Ania, moja pierwsza miłość.Po dwóch miesiącach czatowych rozmów Ania zaczęła naciskać na to, żebyśmy się spotkali. Zgodziłem się, a jako że też mieszkała w Odessie, problemu ze spotkaniem nie było. Nie chcę opisywać szczegółów „randki”, powiem tylko, że dawno nie widziały krymskie ziemie tak pokracznego spotkania. Miałem problemy ze wszystkim – nie widziałem, o czym można rozmawiać, wszystkie internetowe tematy jakby wyparowały. Okropnie się denerwowałem i czułem spięcie. O pocałunku nie było mowy. Czułem, że straszliwie ją zawodzę i odczuwałem z tego powodu wyrzuty, lecz nie mogłem nic zrobić. Wtedy myślałem – już lepiej byśmy się w ogóle nie spotykali.Nasza „randka” okazała się przełomowym momentem naszej znajomości, gdyż to był koniec. Ania zniknęła, nie chciała już więcej podtrzymywać kontaktu, nawet przez Internet. A ja czułem miłość i wyrzuty. Pogrążyłem się w depresji, która trwała blisko pół roku. Szare dni stały się czarnymi. Myślałem o samobójstwie.III.Pewnego wieczoru dostałem olśnienia. Włączyłem komputer i wpisałem w wyszukiwarce „jak poderwać dziewczynę”. Jako jeden z pierwszych wyskoczył link na lover.ru, który otworzyłem – i to był początek mojej przemiany. Wchłaniałem teksty jeden po drugim i rozumiałem coraz bardziej, że mogę się zmienić. Mogę nauczyć się tego, czego chcę i zostać takim, jakim chcę. Mogę sprawić, że kobiety będą mi się oddawać, kochać całym sercem i ciałem. Wystarczy, że mam swój cel i szczerą chęć jego osiągnięcia.R.D.Rostow, 2003
paradis.jpgSamooszukiwanie się – to największe głupstwo, na jakie może sobie pozwolić człowiek. Oszukiwanie siebie zniekształca Twoje poczucie rzeczywistości i sprzyja wyprowadzaniu błędnych wniosków z realnych podstaw.
Zdarzało Ci się coś podobnego? Chcesz osiągnąć coś z dziewczyną, na przykład – zwyczajnie jej się spodobać. Wysilasz się, kombinujesz, próbujesz – lecz z pewnych powodów Ci się nie udaje. Dziewczyna spławia Cię na jeden ze swoich kilkuset ulubionych sposobów, zostawiając Cię z mętlikiem w głowie. Jaka jest Twoja reakcja? Najczęstsze są dwa skrajne warianty: albo pogrążasz się w tymczasowej depresji, uznając swoją mizerność, niezdolność i totalny brak atrakcyjności dla płci przeciwnej. Albo stwierdzasz, że była to głupia suka nie będąca w stanie ocenić Twoich licznych zalet, która zmarnowała tyle Twojego cennego czasu, i w ogóle nie podoba Ci się, ma beznadziejny charakter, za mały móżdżek i piersi. W obu przypadkach mamy przykład wmawiania sobie wyjaśnień nie mających nic wspólnego z rzeczywistym układem rzeczy. W pierwszym przypadku bardziej obiektywnym spojrzeniem byłoby: Nie udało mi się teraz, lecz było to wynikiem braku odpowiednich umiejętności – zaś wraz ze zdobywaniem doświadczenia moje umiejętności będą rosnąć – i po pewnym czasie będzie mi się udawało z kobietami wszystko, co zechcę. Ten przypadek będzie wałkowany w wielu innych artykułach na Lover.pl, dlatego teraz go zostawimy.W drugim przypadku sytuacja jest ciekawsza i w tym artykule właśnie nią się zajmiemy. Spójrz, gdyby ta sama dziewczyna przyjęłaby Twoje urocze zaloty, byłaby dla Ciebie zupełnie innym stworzeniem niż suka – aniołkiem, słoneczkiem, króliczkiem – bardzo pozytywną, ciepłą i ciekawą osobą. Skądże do cholery taka rozbieżność postrzegania? Dlaczego fizycznie ten sam człowiek jawi Ci się w dwóch diametralnie przeciwnych postaciach w zależności od jego zachowania?
Odpowiedź jest prosta. Sam dla siebie ustalasz, w jaki sposób postrzegasz daną osobę. Innymi słowy, tworzysz w swojej głowie obraz tej osoby, przy czym tworzysz w taki sposób, w jaki DLA CIEBIE jest z jakichś powodów wygodniej. W tym przypadku odbierasz sytuację jako porażkę, niepowodzenie – i starasz się znaleźć winnego. Jako że poza Tobą i nią nikt do porażki przyczynić się nie mógł, winny jesteś albo Ty, albo ona. Ale jakże, Ty – piękny i przebojowy – możesz być winny? Na pewno to ona, przecież brakuje jej 3 centymetrów do 60 w talii i ma nadmiarowe 4 centymetry ponad 90 u dołu. A jej głupi sposób śmiechu wzbudza w każdym normalnym facecie obrzydzenie. Nie brzmi Ci powyższe rozumowanie jak próby własnej obrony przed czymś? Obrona poprzez atak, przez zrzucenie odpowiedzialności za niepowodzenie na kogoś obok. To dokładnie odbywa się w Twojej głowie w tych chwilach. Kto się przed kim broni? Bronisz się Ty sam przed atakiem z zewnątrz. W środku każdego z nas jest najgłębsze „ego” – bardzo wrażliwe, lubiące komfort i bezpieczeństwo, a zatem bardzo drażliwie reagujące na próby podważenia tego komfortu. Reakcją jest obrona poprzez zakłócenie postrzegania. Tak robią też małe dzieci – gdy boją się i chcą by potwór zniknął, zamykają oczy – tym samym go unicestwiając. Tutaj zamiast przyjąć, że do doskonałości Ci trochę daleko – tym samym dotkliwie kłując ego – wolisz wyobrazić siebie bez wyjawionych wad, zaś wyjaśnić to samemu sobie, zauważając nagle tyle wad po jej stronie. Cóż za perfidne i wykalkulowane oszukiwanie siebie. Innym przykładem samooszukiwania może być bardzo powszechny wśród początkujących podrywaczy „syndrom niechcenia”. Wychodzą na ulicę z zamiarem wyrwania koszmarnych ilości panienek, lecz gdy pierwsze z nich pojawiają się na horyzoncie, nagle cała chęć gdzieś tajemniczo znika, zostaje zaś wielki brak zainteresowania długonogimi opalonymi dziewczynami oraz imperatywna chęć zajęcia się akurat czymś innym – rozmową z kumplem o najnowszych samochodach, relacjach damsko-męskich lub uchlaniem się do stanu niemożności efektywnej komunikacji z otoczeniem. Co się tutaj dzieje? Nasi dzielni podrywacze zaczynają odczuwać strach przed kobiecym zabójczym „Odpierdol się”, lecz ego nie może przyjąć faktu, że dzielny podrywacz może bać się dziewczynek, więc tworzy inny oszukańczy kontekst: „A ja wcale nie chcę tych lasek, gdyż o wiele bardziej interesuje mnie...”. Kończy się to tym, że chłopiec wraca do domu nie poznawszy nikogo, za to zrealizowawszy jakieś poboczne cele. Lecz… wychodził przecież po coś innego? Zabawne, oszukał sam siebie i został przy tym z niczym.
Cóż robić z takimi przypadkami? Wszystkich rozstrzelać. Tych z rozstrzelanych, co zostaną przy życiu, posadzić w krześle i wyjaśnić, co następuje. Jeżeli postawiłeś przed sobą cel – pamiętaj o nim zawsze, w każdej chwili, cokolwiek byś nie robił i czegokolwiek byś nie doświadczał podczas jego realizowania. Samooszukiwanie się ma to do siebie, że zmętnia Twój cel, tworząc nagle nowe fałszywe cele. Jeżeli postanowiłeś nauczyć się obcować z kobietą, pamiętaj o tym nie tylko wtedy, gdy Ci się udaje, lecz również w chwilach niepowodzeń, strachu, rozczarowania. Być może nierzadkie będą nagłe wewnętrzne impulsy zmuszające Cię rzucić wszystko i uciec w ciepły kącik, gdzie ego będzie mogłoPatrz na siebie obiektywnie, bez upiększeń. Jeżeli czegoś nie masz, nie umiesz, nie potrafisz, nie udaje Ci się – przyznaj to przed sobą! Jeżeli boisz się kobiet, nie potrafisz je zainteresować, rozkochać, jeżeli boisz się przyznać do tego przed znajomymi – przyznaj to przed sobą! Nie ma w tym nic złego, przecież właśnie po to tu jesteś by posiąść to, czego jeszcze nie masz, nauczyć się tego, czego jeszcze nie umiesz. Jeżeli nie masz czegoś teraz, nie znaczy to, że nie będziesz miał tego nigdy. W miarę Twoich starań nadejdzie dzień, kiedy będziesz miał wszystko, czego potrzebujesz.Naukowcy twierdzą, że ludzie kłamią bardzo dużo, wręcz codziennie. Nie wiem, na ile tak jest, lecz jestem pewien, że bardzo często, wręcz codziennie wielu ludzi regularnie oszukuje samych siebie, by uchronić swoje ego przed krytyką z zewnątrz, zapominając o tym, co naprawdę chcieli osiągnąć. Chyba nie chcesz być jednym z nich?
bardot.jpgTeraz zapewne odbierasz kobiety oraz powodzenie wśród nich, bazując na czasopismach, filmach czy telewizji. Każdy z nas jest przez nie codziennie bombardowany sloganami: „Ubieraj się w taki sposób, a wszystkie laski będą twoje”, „Kup ten dezodorant, a zostaniesz maczo”, „Żuj tę gumę, a nieznajome ślicznotki oblepią cię pocałunkami”. Lecz ich celem nie jest pomoc Tobie w relacjach z kobietami, one jedynie promują produkt – i dobrze wykonują swoją robotę. Jednak z tego powodu wiele facetów – i być może też Ty – posiada wyuczone mylące stereotypy. Zacznę więcej zarabiać – będę mieć więcej kobiet. Zaczynasz – kobiet nie przybywa. W porządku, kupię auto, wtedy na pewno panienki będą wskakiwać do niego z piskiem. Kupujesz. Nic się nie zmienia. Wiesz dlaczego? Dlatego, że klucz leży w innym miejscu niż go dotychczas szukałeś. W tym artykule ulepimy ten klucz, a raczej – jego trzonek, najbardziej podstawową część.Myślałeś, że kobiety zdobywa się wyglądem, forsą, statusem. Zaś same kobiety na każdym rogu podpowiadały Ci, trąbiąc o ważności jakiegoś abstrakcyjnego „charakteru”, jednak jaki ma być ten charakter? Tego do końca nigdy się nie dowiedziałeś.
Na pewno dużo w tym wszystkim racji. Pieniądze, wygląd, status i jakiś-tam „charakter” mają niewątpliwy wpływ na Twoją atrakcyjność dla kobiet. Jednak do ich posiadania konieczne jest cechowanie się jeszcze czymś więcej. Tym kluczowym i koniecznym elementem jest – działanie. Nawet jeżeli spodobałeś jej się, a ona Tobie, w 95% przypadków nawet nie poznacie się, jeżeli nie uniesiesz swojego szanownego siedzenia i nie odezwiesz się do niej. Nawet nie będzie miała okazji dowiedzieć się, jakim jesteś inteligentnym, zasobnym i ogólnie wspaniałym mężczyzną. Wszystko dlatego, że kobiety nie mają zwyczaju zaczepiać facetów, więc nawet jeżeli któraś z pań uzna Cię za samca, do którego chciałaby należeć, jedyne, co zrobi – będzie modlić się w duszy byś wstał, podszedł do niej i zagaił rozmowę.W istocie rzeczy charakter, pieniądze, intelekt mają znaczenie, jednak wciąż jest wiele kobiet, które przyjęłyby Cię takim, jakim jesteś teraz, nawet jeżeli nie jesteś najbogatszy, najinteligentniejszy lub najbardziej męski. Jedynym powodem, dla którego jeszcze ich nie „zaliczyłeś” (niech wybaczą mi Panie czytające te słowa) jest to, że albo ich nie poznałeś, albo nie zbliżyłeś się wystarczająco blisko, albo niewystarczająco ubiegałeś się o nie – w każdym wypadku wszystkiego przyczyną jest brak Twojego działania.
Wyobraź sobie, że budzisz się jutro w swoim łóżku i odkrywasz, że przez noc nie zmieniło się w Tobie nic poza jedną rzeczą. Twoje wady i niedoskonałości pozostały na miejscu, lecz: Od tego dnia począwszy, za każdym razem gdy czujesz, że pociąga Ci się dana dziewczyna, robisz wszystko by została Twoją kochanką. Wykorzystujesz każdą szansę z każdą kobietą, która przyciągnęła Twoją uwagę, działasz w maksymalnym stopniu, wyciągając wszystko z każdej okazji. Jaki jest tego efekt? Po krótkim czasie zaczynasz TONĄĆ w tłumie poznanych i zdobytych kobiet, Twój telefon komórkowy jest przepełniony numerami i damskimi imionami, które zaczynają Ci się mylić, więc zaczynasz dodawać krótki description do każdego wpisu. Oczywiście daleko nie każda kobieta odpowie Ci pozytywnie, lecz jakie to ma znaczenie? Tutaj wyraźny sens nabiera stara prawda: „Wygrać” nie znaczy „nie przegrać”. „Nie przegrać” nie znaczy „wygrać”. Ten, kto nie będzie ubiegać się o żadną kobietę, na pewno nie dostanie odmowy, czyli na pewno nie przegra. Lecz również nie wygra. Ubiegający się o wiele kobiet „przegra” nie raz, lecz w końcu wygra swoją kobietę – a przecież o to właśnie chodzi.
Polska jako państwo przez wiele wieków była zmuszona do walki o niepodległość. Krnąbrni sąsiedzi od stuleci czyhali na polskie ziemie, zniewalając politycznie i usiłując zniewolić kulturowo, lecz ostatecznie dążenie do wolności przeważało i oto mamy dziś suwerenną Rzeczpospolitą, która sama stanowi o swoim dniu dzisiejszym i jutrzejszym. Politycznie jesteśmy wolni, lecz czy każdy z nas jest wolny społecznie?Czy jako jednostka społeczna jesteś niezależny w wyrażaniu siebie, w swoim działaniu? Zadaj sobie pytanie, jak często ważna jest dla Ciebie opinia innej osoby o Tobie? Jak często jesteś zależny od tego, co ktoś o Tobie pomyśli? Jak często rodzi się w Tobie chęć przypodobania się komuś? Jak często bierzesz pod uwagę to, na ile Twój wygląd, Twoje słowa, Twoje zachowanie przypadnie do gustu obserwującym Cię ludziom? Jak często obawa przed nieprzychylną oceną przez otoczenie nie pozwala Ci zrobić to, na co masz ochotę? Oraz najważniejsze, na ile boleśnie reagujesz, gdy jesteś wyśmiewany, gdy napotykasz nieprzyjaźń ze strony innych ludzi?Aby odpowiedzieć na te pytania, musisz wykazać się szczerością wobec siebie, o której było w jednym z poprzednich rozdziałów. Gdy poznajesz nową dziewczynę, gdy obcujesz z nią na randce – jak bardzo chęć przypodobania się jej ogranicza Twoje ruchy? Czy pytanie „co ona pomyśli, jeżeli zrobię to?..” natarczywie kieruje Twoim zachowaniem? Czy wizja jej niezadowolonej, zniesmaczonej bądź drwiącej miny zniechęca Cię do robienia tego, na co TY masz ochotę?Te pytania mają na celu uzmysłowić Ci Twój stopień zależności od innych. Jeżeli wyszło Ci, że opinia innych nie gra dla Ciebie wielkiej roli – świetnie, to jest Twój wielki plus i z pewnością kobiety to docenią, gdyż niezależność społeczna jest rzadko spotykanym i bardzo pozytywnym zjawiskiem w polskim społeczeństwie. Jeżeli jednak to, co o Tobie pomyślą inni, jest dla Ciebie istotne – masz nad czym pracować. Lecz głowa do góry, ta choroba jest w stu procentach uleczalna, o ile zdasz sobie sprawę z potrzeby jej wyleczenia. Zauważ, że ta zależność jest prawdziwym zniewoleniem, przez które Twoja osobowość zostaje przytłoczona i wystawiona na permanentną ławę oskarżonych, w której musisz stale się tłumaczyć. Gdyby nie to, kim byś był? Gdybyś posiadł wolność, która pozwoliłaby Ci rozwinąć spętane skrzydła – co byś mógł robić z dziewczynami i bez nich?Całkiem zgrabnie opisał to pewien młody człowiek, którego tekst proponujemy przeczytać tutaj: [Męskie seksowne zachowanie]. Tekst jest dość ostry i miejscami „moralnie niepoprawny”, lecz równie pouczający.
marek456