Władysław Noskowski - Niedzwiedź i dwaj strzelcy.pdf

(38 KB) Pobierz
4715222 UNPDF
Niedźwiedź i dwaj strzelcy
Dwaj strzelcy, Piotr i Michał, w wielkiej byli biedzie:
Chłodno i głodno, i pustki w kalecie.
Więc do kuśnierza. «Słuchajcie, sąsiedzie,
Kupcie skórę niedźwiedzia, takiej nie znajdziecie
Na całym świecie.
Bo to wielka jak wrota od pańskiej stodoły,
Można nią poszyć dach na naszej chacie,
A włos!... o tyli... czarniejszy od smoły,
Istna pierzyna! Miękki, jedwabisty...
Ot, krótko mówiąc, jak ją odprzedacie,
Sto na sto, zarobek czysty».
«Ha, to pokażcie!» – «Ba; nasz niedźwiedź w boru,
Lecz jutro, słowo honoru,
Pójdzie do jatek».
Targ w targ – przybili i wziąwszy zadatek
Poszli na łowy. Aż tu, jak wołany,
Niedźwiedź, sprzedany i zadatkowany,
Wprost na nich bieży.
Myśliwcy w nogi. Ten w prawo, ten w lewo.
Piotr co tchu wylazł na drzewo,
A Michał brzdęk na ziemię i jak martwy leży.
Bo słyszał kiedyś, gdzieś, że w takiej biedzie
Udawać nieboszczyka to sposób jedyny,
Gdyż całe plemię niedźwiedzie
Ma wielki wstręt do padliny.
Głupi niedźwiedź dał się złudzić.
Patrzy: człek leży zdrętwiały i blady,
Mniema, że umarł, lecz bojąc się zdrady
Wącha, obraca, próbuje przebudzić,
Potrąca łapą, za oddechem śledzi.
«To trup – powiada wreszcie – żer nie dla niedźwiedzi.
Uchodźmy, bo cuchnie srodze».
Parsknął, nos przetarł i znikł gdzieś na drodze,
Piotr złazi z drzewa, biegnie do Michała:
«Żyjesz, bracie? Bogu chwała!
Marłem ze strachu, jak cię niedźwiedź macał
I łapą swoją obracał.
Ale co on takiego szeptał ci do ucha,
Gdy leżałeś jak kłoda zadarłszy nos w górę?».
Rzekł mi: „Gdy jesteś tchórzem, nie udawaj zucha.
Najprzód zabij niedźwiedzia, potem sprzedaj skórę”».
WŁADYSŁAW NOSKOWSKI
Zgłoś jeśli naruszono regulamin