Bolesław Prus - Najogólniejsze ideały życiowe.doc

(1078 KB) Pobierz

 

Prus Bolesław

Najogólniejsze ideały życiowe

 

PRZEDMOWA DO DRUGIEGO WYDANIA.

 

Przedewszystkiem — suum cuique, czyli: przyznajmy każdemu, co należy. Książka niniejsza nie istniałaby, bez wdania się p. Stanisława Libickiego. Człowiek ten, przesiąknięty troską o rzeczy publiczne, przypomniał sobie, że kiedyś w "Nowinach" ś. p. Stanisława Kronenberga, drukowałem ciężkie, mało poczytne, ale — dużo ganione artykuły o ekonomicznym, społecznym i duchowym stanie naszego kraju. Przypomniał sobie i nie tylko zaproponował mi napisanie pracy będącej syntezą mojej dziennikarskiej działalności, nie tylko drukował ją w "Kuryerze Codziennym", ale wydał ją w formie książki p.t. "Najogólniejsze ideały życiowe", która, znowu dzięki jego staraniom, rozeszła się w ciągu roku.

Pomimo tak pomyślnego wypadku nie śpieszyłem z drugą edycyą, sądząc, że dzieło nie straci "odleżawszy się "lat parę. A może... i oczekiwałem na wskazówki krytyków, które ułatwiłyby mi wykrycie miejsc słabszych, albo i całkiem zbytecz

nych w książce. Krytyki jednak, na ogół życzliwe, nie na te strony mojej pracy zwracały uwagę. Jedne sądziły, że Część Isza (Wykład Ideałów) jest całkiem zbyteczna; według innych — autorowi chodziło o propagandę utylitaryzmu; inne — uważały książkę za spóźniony odprysk filozofii pozytywnej, a znalazła się i taka opinia, że " Najogólniejsze Ideały Życiowe" były utworem dla naszego społeczeństwa wcale niepożądanym!...

Tylko czcigodny profesor H.Struve, w trzeciej edycyi "Wstępu krytycznego do filozofii", podawszy krótkie streszczenie mojej pracy, taką o niej zrobił wzmiankę:

"Pierwszorzędnym objawem ostatnich czasów z zakresu etyki u nas są Bolesława Prusa (Al. Głowackiego) — "Najogólniejsze Ideały życiowe"... "Dzięki zdrowym zasadom, opartym na doświadczeniu i rozumie, oraz licznym faktycznym wyjaśnieniom tych zasad, książka Prusa zaleca się jako najlepszy u nas podręcznik etyki życiowej" (str.).

Muszę przyznać, że ta opinia kompetentnego człowieka zrobiła mi głębokie zadowolenie. A więc wykład mój jest coś wart!... pomyślałem. Że kwestye, rozpatrywane w "Najogólniejszych Ideałach" nie tylko nie są szkodliwe, ale nawet mają pierwszorzędną doniosłość dla naszego społeczeństwa — o tem nie wątpiłem nigdy.

Bo tylko przypomnijmy sobie, jak małą rolę w życiu naszem odegrywa: obserwacya, wiedza, twórczość umysłowa, wreszcie — jakiś cel wyższy i odleglejszy? Żyjemy z dnia na dzień, jeżeli nie z godziny na godzinę, pod wpływem automatycznych odruchów, nałogów, naśladownictwa a w najlepszym razie — bezkrytycznych porywów uczuć.

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

Miliony ludzi codzień wstają i kładą się śpać, jedzą i pracują, bawią się i zawierają nowe znajomości. Ale kto pomyśli: czy nasze mieszkania są wygodne, nasze pokarmy — zdrowe, godziny odpoczynków — stosowne? Kto. pracując, troszczy się, ażeby wyrabiać lepszy towar, kto, utrzymując stosunki z mnóstwem ludzi, zdaje sobie sprawę z ich rzeczywistego charakteru, nie zaś z pogłosek, jakie o nich' krążą? Kto, wychowując dzieci, bierze w rachubę ich naturalne skłonności i zasób sił? Krótko mówiąc: kto obserwuje, definiuje, sądzi rzeczy i zjawiska życiowe samodzielnie, nie zaś powtarza opinie innych, najczęściej zrodzone pod wpływem przelotnego uczucia?

Ażeby dosadniej wyjaśnić kwestyę, zobaczmy na przykładzie: w jaki sposb wobec życiowych zagadnień zachowują się ludzie rozmaitego charakteru i — co z tego wynika?

Przypuśćmy, że w pewnej okolicy, wśród pola, znajdują się jamy i jaskinie będące szczątkami dawnych kopalń. Miejsce to zwiedza towarzystwo złożone z kilku mężczyzn, z pomiędzy których:

Pan A. odrazu usuwa się od oglądania, ponieważ ma instynktowny wstręt do jaskiń; pan B. zagląda, ale tylko na chwilkę do każdej jamy, ponieważ jest z nałogu ciekawy; pan C. przypatruje się dołom nieco pilniej, gdyż ma zwyczaj stosować się do modnych prądów: dzisiaj zaś są w modzie poszukiwania grobów przedhistorycznych. Naturalnie żaden z tych jegomościów nie spostrzegł nic osobliwego w okolicy. Szczęściem znalazł się między nimi pan D., który, obok rozległego wykształcenia, zawsze miał w myśli ideę, ażeby — jakimś sposobem pomnożyć bogactwa krajowe. Ten, rozejrzawszy

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

się, spostrzegł że: w owych jamach i jaskiniach znajduje się wyborne wapno i glina, że o sto kroków dalej płynie woda i że nareszcie o kilka wiorst od tego miejsca leży stacya drogi żelaznej.

Wszystkie te obserwacye i wiadomości, zbiegłszy się z ideą pomnożenia bogactw, urodziły w głowie pana D. pomysł, że; w tej okolicy możnaby założyć fabrykę cementu...

W tem samem towarzystwie był jeszcze i pan E. — marzyciel, który ubrdawszy sobie, że takie jaskinie mogli niegdyś zamieszkiwać zbójcy i ukryć w nich wielkie skarby, dopóty włóczył się po rozmaitych dziurach, aż — spadł i potłukł się, szczęściem nie niebezpiecznie.

Towarzystwo wróciło do miasta, po obiedzie udało się na kolej i siadło w pociąg, ażeby wrócić do Warszawy. W tym samym, co i oni przedziale, jechał podróżny brzydki, szorstki i źle ubrany. Na jego widok pan A. doznał wrażenia wstrętu i wyniósł się na korytarz; pan B., z nałogu ciekawy, zaczął z nieznajomym rozmowę, a pan C. zasypał go uprzejmościami: usłyszał bowiem na stacyi, że jest to bardzo bogaty człowiek Nareszcie p. E., marzyciel, dowiedziawszy się o majątku, począł nieznajomego zachęcać do — wybudowania jeszcze jednego teatru w Warszawie.

Najpóźniej wmieszał się do rozmowy pan D., człowiek ożywiony ideą powiększenia bogactw krajowych. W drodze zlekka napomknął kapitaliście, że zna interes, który mógłby przynosić duże procenty, a gdy przyjechali do Warszawy, opracował, za pomocą ludzi fachowych, plan fabryki cementu, zapoznał się bliżej z bogaczem i dopóty wpływał na niego już argumentami osobistemi, już za

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

pośrednictwem znajomych, aż kapitalista dał się przekonać i w owej okolicy założył cementarnią. która jemu i panu D. i miejscowej ludności wcale nie złe przynosiła zyski.

Dla zaokrąglenia trzeba dodać, że panowie A., B. i C. dziwili się "szczęściu" pana D. i wzdychając, mówili między sobą: "jemu się tak zawsze wiedzie... " Zaś marzyciel, p.E., zawołał:

— Taki zawsze bedzie robił pieniądze, bo zawsze myśli o geszeftach!...

Z powyższego przykładu wynika wniosek, że: w życiu codziennem tacy ludzie przyczyniają się do powiększenia ogólnej pomyślności, albo przynajmniej sami "robią interesa", których dusza posiada pewne specyalne zalety.

Pan A. sam "nie zrobił interesu" i nie przyłożył się do zbudowania cementami, ponieważ jego życie duchowe redukuje się do wrażeń i odruchów. Toż samo pan B. i pan C. "nie mieli szczęścia" i nie zrobili innym nic dobrego, gdyż jeden posługiwał się w życiu tylko myśleniem nałogowem, a drugi powtarzaniem tego. co mówili inni.

Czwarty towarzysz wycieczki, pan E., wprawdzie umiał myśleć samodzielnie, nawet fantazyonować, mógłby więc zostać poetą albo powieściopisarzem, ale nie mógł sporzyć nic praktycznego, ponieważ ulegał nie ideom, ale przywidzeniom. I dopiero piąty z nich, pan D., zrobił rzecz użyteczną dla siebie i kraju, nie dla tego, że był "szczęśliwym geszefciarzem", ale że:

Umiał myśleć samodzielnie.

Umiał obserwować, co się dokoła niego dzieje.

Miał wielką ideę praktyczną: "powiększenia bogactw krajowych".

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

Umiał korzystać z nasuwających się okoliczności i nareszcie —

umiał opracować plan działania i wykonać go logicznie, cierpliwie, aż do końca.

Widzimy, że życie codzienne, a wyraźniej: ludzkie życie organiczne, społeczne i duchowe nastręcza mnóstwo zadań, od których zależy nasza i cudza pomyślność, a które to zadania jedni umieją rozwiązywać z większem lub niniejszem powodzeniem, inni nawet nie domyślają się ich istnienia.

Dla tych drugich, dla nieumiejących myśleć samodzielnie, życie przedstawia się niby ciemna puszcza, wśród której posuwają się jak automaty, razem z gromadą innych automatów, nie wiedzących ani dokąd idą, ani po co idą, nie widzących ani niebezpieczeństw, jakie grożą, ani korzyści, jakie nastręczają się im w ciągu podróży.

Zaś dla owych pierwszych, dla ludzi myślących i posiadających ideę, która wskazuje im kierunek i oświetla drogę, życie przedstawia się jak ciągła gra w szachy, czy w wista, bo ja wiem zresztą w co!... W tej nigdy nie ustającej grzedomy, folwarki, sklepy, biura, warsztaty it. d. są polami; energia, zdolności, majątek, życzliwość ludzka, wiedza, doświadczenie — karłami czy figurami; oni sami. i ci ludzie, z którymi mają interesa są graczami i partnerami, a takie cele, jak: zdobycie majątku, wiedzy, zaufania, małżeństwo, podróż, odpoczynek, zawiązanie stosunków i tysiące, miliony im podobnych są — stawkami,

Osiągnąłeś zamierzony cel, znaczy — żeś wygrał partyę; nie osiągnąłeś — znaczy przegrałeś.Bardzo często do wygranej lub przegranej pomaga

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

wypadek; ale najczęściej — dar spostrzegawczy, zdolności kombinacyjne i idea, idea, która panuje nad człowiekiem, wskazuje mu drogi, nasuwa zagadnienia i poniekąd. — uczy je rozwiązywać...

W tem życiu codziennem, które — powtarzam z jak najsilniejszym naciskiem — jest nieustanną, nieubłaganą grą, gdzie co chwilę można przegrać lub wygrać: majątek, spokój, zadowolenie, zdrowie przyjaźń, miłość. szacunek, niekiedy sławę i życie, w tej grze, napozór chaotycznej, w gruncie dosyć prawidłowej, istnieją przedewszystkiem rzeczy — widzialne i niewidzialne. Widzialnymi są: ludzie i przedmioty które nas otaczają, ziemia po której stąpamy, urządzenia społeczne; niewidzialnemi są — skarby ukryte w ziemi, wewnętrzne własności rzeczy, pragnienia i charaktery ludzkie, a nareszcie te tysiączne prądy, które przebiegają społeczeństwo.

Obok tego gra życiowa przedstawia jeszcze inne dwie strony: teoretyczną i praktyczną. Teoretyczna, naukowa strona życia, powinnaby odsłonić przed naszemi oczyma owe "rzeczy niewidzialne". o których wspomnieliśmy przed chwilą; strona zaś praktyczna obejmuje sposoby rozwiązywania zagadnień, jakie nastręczają się w życiu. Nawiasowo tylko wspomnę, że w życiu, jak i w każdej innej dziedzinie, można być silnym teoretykiem a bardzo słabym praktykiem. v

Dla czego o praktyce życia mówię, że "obejmuje" sposoby działania, o teoryi, że — "powinnaby i.t.d. ?... Oto dla tego, że praktyka, gra życiowa już istnieje i to od czasu jak człowiek ukazał się się na ziemi; ale teoryi gry życiowej — jeszcze nie ma. Do wieku go nie było ekonomii politycznej ani geometryi wykreślnej, do wieku go nie

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

('było socyologii, a do naszych czasów nie ma "Nauki Życia". Może być, że niniejsza książka jest nieudolną zapowiedzią owej przyszłej nauki; w każdym razie z takim zamiarem została napisana.

Jakkolwiek termin: "gra życiowa" jest tylko porównaniem, zmysłowem wyobrażeniem licznych, poplątanych i niewyraźnych zjawisk, utrzymajmy się jednak przy tem porównaniu, ponieważ ułatwi zrozumienie kwestyi.

Jeżeli życie jest grą, w takim razie "teorya życia" — "nauka życia" powinnaby objaśnić: jakim

ma być gracz, ażeby najczęściej wygrywał?... o jakie stawki chodzi w owej grze? i — jakie są sposoby gry? Zanim jednak odpowiemy na te pytania, wskażemy w możliwie najzwięźlejszej formie: jakim powinien być człowiek i jego postępowanie — według Etyki, która, jak wiadomo, jest nauką najlepszego postępowaniu w życiu.

Otóż — braminizm zalecał: skromność, cierpliwość, miłość słabych i wybaczanie krzywd; buddyzm zachęcał do tolerancyi, litości, pokory, głosił powszechne braterstwo i równość moralną wszystkich ludzi. Persowie jako ideał stawiali szczerość serca i czystość czynów; a celtowie i gallowie — poświęcenie. Według Konfucyusza najwyższym obowiązkiem ludzkim było — doskonalenie się i czynienie ludziom tego. co chcemy, ażeby oni nam czynili, zaś u żydów obowiązek polegał na nieczynieniu tego, czego nie chcemy, ażeby nam czyniono. Heraklit utrzymywał, że najwyższemi waletami są: rezygnacya i czystość duszy i że prawa społeczne winny odpowiadać prawom naturalnym; Empedokles zalecał kochać wszystkie istoty. Dla sofistów kierownikiem życia nie jest prawo, ale siła,

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

a najwyższym celem — przyjemność; zaś Sokrates zalecał mądrość, odwagę, pracę, umiarkowanie, pobożność, radził unikać odwetu, wpływać na ludzi nie siłą, ale przekonaniem i wogóle — nie przeszkadzać prawdziwemu szczęściu innych.

Epikur uczył, że moralność jest sztuką dochodzenia do szczęścia, a stoicy — że najwższemi celami powinny być: wolność, braterstwo, sprawiedliwość i że człowiek dla człowieka ma być rzeczą świętą. Chrześcianizm zalecał kochać Boga i ludzi i robić im dobrze, ale Hobbes twierdził, że życie jest powszechną walką, w której — kierunek nadaje interes osobisty a tryumf zapewnia — siła. Dla Descartes'a najwyższem dobrem jest — uczciwa wola, dla Pascala — miłość, dla Spinozy — mądrość i pożytek; zaś Malebranche radził stosować się do porządku świata i stopnia doskonałości rzeczy. Smith zalecał postępować tak, ażebyśmy zasłużyli na pochwałę widzów bezstronnych, ale Bentham sądził, że najwyższą pobudką jestinteres osobisty, a celem — największa przyjemność. Rousseau zalecał posłuszeństwo wolnej umowie społecznej, Turgot i Condorcet wierzyli w postęp i doskonalenie" się ludzkości, a Kant czynom ludzkim wskazywał trzy zasady: człowiek niech będzie dla ciebie celem, nie środkiem, — czyń tak jakbyś był prawodawcą a zarazem poddanym — i — postępuj tak, aby czyny twoje mogły stać się wzorem dla ogólnego prawa. Mili głosił, że należy mieć na celu nie tylko interes własny, ale i pożytek ogólny, a Spencer wyraził przekonanie, że, w miarę rozwoju ludzkości, pojedyńcze egoizmy coraz lepiej będą spływać się z dbałością o innych i że z czasem nastąpi powszechna równowaga interesów.

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

Z pośród nowszych filozofów niemieckich Schopenhauer uczył, że najniższym stopniem moralności jest egoizm, wyższym litość, a najwyższym — unicestwienie egoizmu i samego siebie; Hartman zalecał swoim rodakom wytępianie ras obcych, a najmodniejszy dziś, przynajmniej u nas. Nietzsche, który, co prawda, skończył na obłęd, takie wygłaszał zasady:

Najwyższemi zaletami są: egoizm, żądza władzy i popęd do rozkoszy, tak fizycznych jak i duchowych. — "Nie chcemy, ażeby na ziemi panowała sprawiedliwość i zgoda, ale kochamy tych, którzy lubią niebezpieczeństwa, walkę i awantury, nie godzą się na żadne ustępstwa i przystosowania, nie pozwalają robić się niewolnikami, ani podcinać sobie skrzydeł. My pragniemy należeć do zwycięzców i zdobywców, nie jesteśmy humanitarni i nie chcemy kochać ludzkości".

Powyższy, bardzo powierzchowny przegląd zasad etycznych nasuwa myśl, że jednakże Etyka jest nieco podobna do lasu, w którym, obok roślin użytecznych i czcigodnych, można spotkać trujące a przynajmniej — niesmaczne. W każdym zaś wypadku jest bardzo trudno owe zasady stosować do życia; choćby dla tego, że wszystkie razem są nie łatwe do spamiętania, a pojedyńczo wzięte są niezupełne.

W tem miejscu, zastrzegając się przeciw zarzutowi samochwalstwa, muszę jednak wspomnieć, że: "Najogólniejsze Ideały życiowe", jak czytelnik przekona się z książki, są — niby syntezą najważniejszych zasad etycznych; choć autor, przy opracowywaniu dzieła wcale nie myślał o etykach, lecz

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

tylko o tem, ażeby zasadnicze pojęcia teorją rozwinąć jak najzupełniej i najlogiczniej.

A teraz przejdźmy do owych pojęć, do najogólniejszych Ideałów społecznych.

Porównałem życie codzienne czyli — organiczne, społeczne i duchowe życie ludzi do gry w szachy, czy w karty, mniejsza o rodzaj. Teraz odpowiem na trzy zasadnicze pytania: jakim powinien być gracz, ażeby wygrywał najczęściej i najwięcej?... Jakie są najogólniejsze sposoby owej gry?... Jaką nareszcie jest jest stawka, czyli — co chcemy i co możemy wygrać?...

Przedewszystkiem "gracz życiowy" powinien być możliwie doskonałym graczem: im będzie doskonalszy, tem więcej będzie miał szans wygranej; im mniej doskonały, tem częściej i boleśniej będzie przegrywał.

Sposobem gry życiowej jest — praca i to praca użyteczna, czyli — użyteczność.

Stawką, celem gry życiowej, dla każdego człowieka jest to, co nazywamy szczęściem,

l. Co to znaczy Doskonałość?... Jest to związanie się wielu części i własności rozmaitych — w jedną całość; ta całość działa w jakimś jednym kierunku, dąży do jednego celu, a jej części wspierają się, pomagają sobie nawzajem. Naprzykład pod terminem: "doskonały lekarz" rozumiemy człowieka, który posiada — rozległą wiedzę medyczną, zdolności obserwacyjne, zdolności kombinacyjne czyli twórcze, a nadto: odwagę, współczucie, panowanie nad sobą, energię, cierpliwość, stanowczość, i jeszcze dalej: zdrowie, siły, zręczność. Wszystkie, te zaś, tak rozmaite, przymioty kojarzą się,

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

wspierają i wspólnie dążą do jednego, ważnego celu, jakim jest — przynoszenie ulgi chorym.

. Praca, czyn użyteczny, jest to zużycie naszych sił fizycznych i duchowych w celu wywołania korzystnych zmian w świecie otaczającym nas albo w duszach innych ludzi. Tragarz, który przenosi towary tam, gdzie są potrzebne, chłop orzący ziemię, lekarz, który zbadał pacyenta, i zapisał lekarstwo, dozorczyni, która karmi, zmienia bieliznę i pościel choremu, wszystkie te osoby wykonywają prace użyteczne. Co więcej: takąż pracę wykonywa sędzia, który rozstrzyga nieporozumienia, uczony, pracujący nad zawiłym rachunkiem lub zbadaniem mało znanego przedmiotu, pedagog, który uczy dziecko choćby tylko czytania i pisania, poeta, który nas wzrusza czy rozwesela — wszyscy ci ludzie pracują w sposób użyteczny.

Praca jest tem wyższa, im zużywa doskonalsze uzdolnienia ludzkie, a tem pożyteczniejsza, im zaspakaja ważniejsze potrzeby. Budowniczy, który obmyślił plan nowego gmachu, dokonał wyższej pracy, aniżeli murarz, który układa i spaja cegły; lekarz, który ocalił życie pracowitemu ojcu rodziny, spełnił użyteczniejszy czyn, aniżeli kobieta, która umyła dziecko.

Dla przykładu wymienię pewną liczbę najogólniejszych i najczęściej zdarzających się prac, od najprostszych do bardziej złożonych:

v Przenoszenie siebie samego z miejsca na miejsce (zapomocą nóg lub machin) — Odpoczywanie. Przenoszenie przedmiotów (ręką lub zapomocą machin) — Ustawianie w równowadze. Przechowywanie (np.towarów) — Usuwanie (np.odpadków. — Zdobywanie (minerałów, roślin, zwierząt) — Obrona (wła

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

sności). — Podział (towarów, ziemi, pieniędzy) — Gromadzenie (skupienie tych samych przedmiotów).

Przerabianie form (technologija — mechaniczna) Przerabianie materyałów (technologija chemiczna).

Pieszczoty — Udręczanie. — Objaśnianie, nauczanie — Wprowadzanie w błąd. — Wychowanie dzieci, hodowla roślin i zwierząt — Obsługiwanie, usługi osobiste.

Odkrycie (nowych terytoryów, nowego pierwiastka) — Ukrycie, chowanie. — Wynalazek, stworzenie rzeczy nowej (np. telefony, telegrafy bez drutu) — Zniszczenie.

Wymiana usług (handel, kredyt) — Walka (procesy, bitwy). — Ofiara (np.darowizna) — Wyzysk (np.kradzież).

Które z tych prac są użyteczne, a które szkodliwe, czytelnik sam łatwo osądzi.

. A czemże jest szczęście!... W najogólniejszych zarysach jest to zaspokojenie jakiejś potrzeby organicznej, społecznej lub duchowej człowieka. Szczęśliwym jest człowiek głodny, któremu dadzą smaczny obiad; szczęśliwym jest dobry obywatel, gdy dowie się o jakiejś ważnej reformie w swoje ojczyźnie i szczęśliwym jest człowiek wierzący, który, znalazłszy się w obec cudownej przyrody, wznosi myśl do Niepojętego Sprawcy świata.

Ażeby przypomnieć czytelnikowi jak wielką jest rozmaitość form szczęścia, podajemy — 

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

Tablicę najzwyklejszych potrzeb:

 

Organicznych

Miejsce w naturze

Ruch, chodzenieŻycie i zdrowie

Pokarmy

Napoje

Powietrze

Ciepło

Światło

Rozmnażanie się

Czystość fizyczna

Odzież

 

Społecznych

Stanowisko społeczne

Swoboda w społeczeństwie

Bezpieczeństwo w społeczeństwie

Praca

Dobrobyt

Zabawa i odpoczynek

Życzliwe związki z ludźmi

Zwyczaje, prawa

Wychowanie młodzieży

Uczciwe towarzystwo

Zwyczaje towarzyskie

 

Duchowych

Ulubiona sfera duchowa

Swoboda ducha

Pewność moralna

Nauka Sztuka

Literatura popularna, dzienniki

Religia

Filozofia

Propaganda swoich przekonań

Czystość moralna

Etykieta, wytworność duchowa

 

W tablicy tej przedewszystkiem uderzają ciekawe analogie, odpowiedniości między potrzebami — organicznemi a społecznem! i duchowemi człowieka, nad czem jednak nie będziemy się rozwodzili. Podkreślimy raczej to, że w życiu ogólnie ludzkiem każda potrzeba jest ważna: nie tylko pokarm ale także praca i nauka; nie tylko zdrowie, ale bezpieczeństwo społeczne i pewność moralna, ze to, co wiem, nie jest fałszem, że to, w co wierzę, zasługuje na wiarę.

W końcu, prawie zbytecznem jest nadmieniać, że choć każda potrzeba jest ważna, to jednak nie każdą potrzebę posiada każdy człowiek; to bowiem zależy od charakteru i stopnia duchowego rozboju. Są ludzie, u których potrzeba jedzenia i pi

 

 

 

 

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin