FiM 26 - 2009.pdf

(9147 KB) Pobierz
123675566 UNPDF
WIELKA AFERA W SKOK-U
ß Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 26 (486) 2 LIPCA 2009 r. Cena 3,50 zł (w tym 7% VAT)
3,5 roku temu przerażeni Polacy cały dzień oglądali w telewizji dramatyczne zdjęcia
zawalonej hali targowej w Chorzowie. Ciała w workach. Rozpacz najbliższych. A u dołu
ekranu pasek: numer konta Caritasu i telefon. Wpłać, wyślij SMS – za naszym
pośrednictwem i ty możesz pomóc! Mało było takich, którzy nie złapali wówczas
za telefon. Jesteście ciekawi, co stało się z tymi pieniędzmi? Sprawdziliśmy to...
ß Str. 7
ISSN 1509-460X
123675566.020.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 26 (486) 26 VI – 2 VII 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Po poprawkach Senatu w nowelizowanej ustawie medialnej
ma się znaleźć zapis mówiący, że media publiczne powinny
„wspierać wartości chrześcijańskie” (czyt. katolickie) oraz
– UWAGA! –„przeciwdziałać wszelkiej dyskryminacji”.
Ale czyż te dwa zapisy wzajemnie się nie wykluczają?
Druga Japonia
Rząd zapowiedział zwiększenie deficytu budżetowego i wzrost
podatków w 2009 roku (prawdopodobnie VAT i akcyza). Pil-
nie brakuje 9 miliardów zł. Wstrzymanie dotacji dla Kościo-
ła i nałożenie na niego podatków załatałoby wszystkie dziu-
ry, ale nikt się nie chce porywać z fiskusem na księży(c).
W lipcu formuje się nowe kierownictwo Parlamentu Eu-
Szwedów. Ostrożne szacunki wskazują, że na sprzedaży sa-
mych diod laserowych możemy zarobić 2 miliardy dolarów,
i to w ciągu roku!
Polscy naukowcy oferują wiele ciekawych rozwiązań dla
przemysłu zbrojeniowego. Niestety, gdy nasze firmy składa-
ją oferty za granicą, muszą się tłumaczyć, dlaczego do
świetnego polskiego sprzętu nie ma zaufania polska armia.
A mamy np. Ibisa. Waży to 290 kg i jest robotem do zadań
saperskich, zaś po włożeniu w prowadnice karabinu Beryl
może zostać wysłany do boju. Wojskowa Akademia Tech-
niczna przygotowała rewelacyjny robot do walki oraz namie-
rzania i rozbrajania min pułapek m.in. w Afganistanie.
Ponieważ rząd – zajęty walką polityczną i dogadzaniem
Kościołowi – nie potrafi skutecznie pomóc polskim przedsię-
biorcom, ci sami zmuszeni są walczyć o swoje. Przykładem
są kontakty z Indiami – obecnie jednym z największych od-
biorców sprzętu obronnego na świecie. Zarządowi Grupy Bu-
mar, we współpracy z firmami fińskimi, udało się zaintereso-
wać Hindusów opracowanym przez Polaków systemem ra-
kietowym LOARA, który może śledzić 64 cele jednocześnie.
Bumar – dzięki obecności w UE – mógł skorzystać z unijnych
uproszczonych zasad transferu technologii i współpracy. Roz-
mowy zmierzają do pozytywnego finału. Hindusi mają dużą
sympatię do Polaków, mimo że na przełomie roku 2006 i 2007
państwowy Bumar – kierowany przez nominatów wicepre-
miera Gosiewskiego – zlekceważył zaproszenia do rozmów
w sprawie dostaw i remontów sprzętu wojskowego.
Nie gorsze osiągnięcia notujemy w informatyce. I to po-
mimo fatalnej jakości łącz internetowych, w dodatku za naj-
wyższe ceny. Udało nam się zbudować sieć łączności rządo-
wej, którą Komisja Europejska rekomendowała innym pań-
stwom Unii (zmarnowaliśmy ją dzięki PiS-owi i PO). Mamy
najlepszych programistów gier komputerowych III generacji.
Nasi inżynierowie są monopolistami w produkcji i dostawie
dekoderów do telewizji satelitarnej i cyfrowej, udało im się
także podjąć skuteczną rywalizację z chińskimi firmami pro-
dukującymi piloty i sterowniki do wind oraz systemów mo-
nitoringu. Jesteśmy potentatem w dostawach sprzętu opar-
tego na nanotechnologiach (dzięki temu możliwy jest mon-
taż kabli czy nadajników niewidocznych dla ludzkiego oka).
To wszystko upoważnia nas do postawienia przywód-
com państw UE żądania przydzielenia Polsce teki komisarza
odpowiedzialnego za naukę, badania i społeczeństwo infor-
macyjne. XXI wiek to wszak era wielkiej rewolucji technolo-
gicznej, a postęp, oszczędności i zyski może przynieść tylko
wdrożenie nowoczesnych technologii. Wiele z nich już wy-
myślili Polacy. Kształcimy świetnych lekarzy, fizyków, aktu-
ariuszy, chemików, informatyków, matematyków, inżynierów.
Mamy konkurencyjne czesne. Jednak nie potrafimy wyko-
rzystać większości szans. Marnujemy je przez biurokrację (np.
chiński student czeka na polską wizę ok. 9 miesięcy, a na
niemiecką – 2 dni) i opłaty administracyjne (koszty polskiej
wizy wynoszą niekiedy tyle co roczne czesne). Ale może ja
jestem głupi? Może lepiej mieć przewodniczącego, co nic
nie może, i komisarza od Chorwacji niż realną władzę, np.
w postaci przewodniczących komisji unijnych?!
Nasi politycy wiedzą, że o prawdziwych szansach dla Pol-
ski i Polaków najlepiej w ogóle nie wspominać, choćby dla-
tego, że inwestować i kombinować trzeba teraz, a zyski przyj-
dą, gdy będzie rządziła inna ekipa. I dlatego obok podniece-
nia Buzkiem najwięcej mówi się o roku kapłaństwa, który
właśnie zaczął „przeżywać” watykański Kościół. Jakość kle-
ru łupiącego i ogłupiającego rodaków jest przecież ważniej-
sza od jakichś tam nowych implantów... Takie małe g...o trud-
no jest wykorzystać w kampanii wyborczej, za to dużego bi-
skupa każdy widzi, a niektórzy jeszcze słuchają. W swej śle-
pocie nasi politycy nie widzą, że polskie umysły oferują im
coś, dzięki czemu mogą stać się wielkimi graczami w Euro-
pie, i to dokładnie tak jak lubią – z łapami w kieszeniach.
JONASZ
Papież Jan Paweł II przyjedzie do Polski. I nie chodzi (jesz-
cze) o cud zmartwychwstania. Zrodził się pomysł, że zanim
się truchło potnie na tysiąc kawałków i relikwie roześle do
kościołów, to jeszcze całego (no prawie) papieża należy ob-
wieźć po Polsce. Doradzamy, aby podczas uroczystych wysta-
wień trumny puszczać z playbacku co lepsze kawałki z prze-
mówień (te o kremówkach) i wszystkie kichnięcia. Dziwisz sta-
nie po prawicy... I będzie jak dawniej!
ropejskiego i Komisji Europejskiej (unijny rząd). Dzien-
nikarze i politycy przebierają nogami, że Jerzy Buzek może
zostać przewodniczącym PE. Ach, jaki to zaszczyt, a ile po
znajomości może Buzek zrobić dla Polski! Mówią tak zarów-
no ci z prawicy liberalnej (PO), prawicy socjalnej (PiS), jak
i klubu zamożnych rolników (PSL).
Tylko lewica przebąkuje, że znowu – niczym dzicy w bu-
szu – za błyskotki oddajemy pole w rywalizacji o rzeczy na-
prawdę ważne. A tym polem jest dyskusja o nowym podzia-
le tek w Komisji Europejskiej. Walcząc o prestiż, a nie o re-
alną władzę, sami strzelamy sobie w stopę.
Dla nas, Polaków, ważne są trzy rzeczy. Po pierwsze
– budżet Unii. Razem z innymi nowymi członkami wspólno-
ty powinniśmy zadbać o kontynuowanie tak zwanej spójno-
ści, czyli polityki wyrównania szans rozwojowych ubogich re-
gionów. To są miliardy euro. Niestety, kryzys i rosnące
w siłę nacjonalizmy w państwach starej Unii spowodowały,
że ich rządy zaczynają wykazywać coraz mniej zrozumienia
dla ubogich krewnych z europejskiej rodziny. Pokazaliśmy jed-
nak w 2004 i 2005 r., że potrafimy tutaj dość skutecznie bu-
dować koalicje i wygrywać nasze sprawy. Pole drugie – na-
uka; pole trzecie – nowoczesne technologie i społeczeństwo
informacyjne. A mamy tu wiele do powiedzenia, o czym już
polskie (?) media dziwnie milczą. Milczą też nasi politycy, bo
łatwiej jest pomachać szabelką i postawić się Berlusconie-
mu, niż wypromować własny kraj i własnych obywateli.
Przewodniczący PE ma wyłącznie funkcję reprezentacyj-
ną; nie ma on faktycznie żadnej władzy, gdyż decyzje doty-
czące tematyki posiedzeń zapadają w szerokim gremium
prezydium oraz konwentu przewodniczących frakcji. Podob-
nie jest z komisarzem do spraw rozszerzenia UE. Polska mu-
si mieć swojego komisarza, a w UE nie ma chętnych do ob-
jęcia tego fotela. I nie ma się co dziwić, bo realnie Unia mo-
że się w następnych latach poszerzyć jedynie o Chorwację.
Taki komisarz (Lewandowski?) będzie więc bezrobotny. Na-
tomiast na polu nauki (przy tragicznie niskich nakładach fi-
nansowych) mamy się czym pochwalić.
Polscy naukowcy czynnie uczestniczą w największym eu-
ropejskim eksperymencie naukowym, czyli w projekcie CERN-u
o nazwie Wielki Zderzacz Hadronów. Mała polska firma
z Bielska-Białej AVIO zaprojektowała i wdrożyła do produkcji
jeden z najważniejszych elementów do silnika Boeinga. Kształ-
cimy najlepszych informatyków w Unii. Opracowaliśmy syn-
tetyczną ludzką insulinę o najwyższym stopniu czystości. Ma-
my pierwsze miejsce w Europie w leczeniu niedosłuchu.
A postępująca cywilizacja powoduje, że coraz więcej ludzi
ma z tym kłopoty. Zespół naszych naukowców wdrożył uni-
kalny w skali świata system komputerowy do wczesnej dia-
gnostyki ubytków słuchu, a także komputerowy symulator
mowy leczący głuchych od urodzenia. Ten sam zespół zadzi-
wił świat operacjami wszczepienia implantów słuchowych
do pnia mózgu. Nie gorsi są naukowcy spoza stolicy.
W łódzkim PAN powstała jedyna w świecie nadająca się do
produkcji seryjnej sztuczna ludzka skóra. Opracowano także
superwytrzymałe materiały, z których produkuje się lekkie
i bardziej wytrzymałe kamizelki kuloodporne. Łodzianie
z PAN tanio i skutecznie potrafią oznaczać wybrane ludzkie
antygeny. Biedzili się nad tym fachowcy w Europie Zachod-
niej, ale nasi byli szybsi. No i nasz wielki hit, czyli tzw. nie-
bieski laser, który umożliwi znacznie szybszy i lepszy druk
w drukarkach komputerowych; znajdzie też zastosowanie
w zapisie dźwięku i obrazu na nośnikach CD/DVD, w telefo-
nach komórkowych oraz telewizorach (dzięki niemu sprzęt
będzie jeszcze mniejszy i tańszy). Lekarze będą laserem bar-
dzo precyzyjnie kroić pacjentów, a raka wykrywać, zanim ten
zaatakuje. Niebieski laser pomoże nawet w ochronie środo-
wiska, gdyż ułatwi lokalizację miejsc, gdzie nastąpił zrzut
świństw do wody czy w powietrze. Produkt ten może być
dla Polski tym, czym Mercedes dla Niemców albo Nokia dla
Brak wstydu, bezczelność, czy jedno i drugie? Zdając sobie spra-
wę, że szanse na reelekcję są „mniej niż zero”, Lech Kaczyń-
ski zaczął forsować pomysł, by kadencję prezydenta przedłużyć
do 7 lat. Bo chce sobie jeszcze ponygusować na Helu. Ot, ta-
ki polski Chávez. Tylko że tamten przynajmniej coś umie...
A Kaczyński przynajmniej umie rozśmieszać. W Brukseli, chcąc
zabłysnąć erudycją podczas przemówienia, powiedział tak: „Tu
nasuwa się porównanie z pewną częścią twórczości naszego
wybitnego poety Herberta: Trzeba kochać ludzi, bo szybko od-
chodzą”. Ot, profesor bez matury. Bo gdyby miał maturę, to
wiedziałby, że to słynny cytat z księdza Twardowskiego.
Bolesław Piecha – fanatyczny obrońca życia poczętego, zde-
klarowany przeciwnik in vitro, były wiceminister zdrowia PiS
(z zawodu ginekolog), za czasów PRL znany z tego, że „skro-
bał” taśmowo, aż w całym szpitalu było słychać – teraz mówi
o „cudzie nawrócenia”. A my o obrzydliwym konformizmie...
Czesław Kiszczak znów przed sądem. Tym razem za to, że po-
dobno zwolnił ze służby milicjanta, którego rodzina brała udział
w praktykach religijnych. Oby kiedyś przed sądem stanęli:
Macierewicz za wyrzucanie z pracy funkcjonariuszy WSI, Gier-
tych i Orzechowski za podobne czystki w oświacie oraz kilku
innych miłych panów do dziś polujących na czarownice.
Wyjątkowym poczuciem humoru popisała się sieć hipermar-
ketów Tesco. W dziale księgarskim wyeksponowano specjal-
ną półkę promującą „najlepsze prezenty z okazji Dnia Ojca”.
Stała na niej książka o... Josefie Friztlu. Tesco potraktowało
ją jako poradnik dla tatusiów?
Pięknie popisał się za granicą Stefan Niesiołowski. To ten, co
twierdził, że „FiM” są gazetą obrzydliwą (nieprawda), bo przy-
noszą wiele szkód Kościołowi (prawda). Niemieccy gospodarze
przywitali polską delegację w Bundestagu grzecznym „guten
Morgen”. „Co oni powiedzieli? Butem w mordę?” – prześmiew-
czo dopytywał kolegów z delegacji marszałek. Niemcy – gdy im
przetłumaczono wypowiedź – nie załapali „żartu” Niesioła.
Jeszcze niedawno był najwierniejszym z wiernych synów taty
Rydzyka. Artur Zawisza sam o sobie mawiał, że Radio Ma-
ryja ma wypisane na czole. Ale po tym, jak rozgłośnia skry-
tykowała Libertas, Zawisza stał się jej wielkim wrogiem. Ry-
dzykowcy wyciągnęli mu, że jest współudziałowcem „Radia
Hobby”, które promuje wstrętny Przystanek Woodstock i or-
ganizuje konkursy roznegliżowanych panienek. Cóż za bole-
sny upadek: w jednej chwili z katotaliba na porno świntucha!
„Przyślijcie nam księdza z żoną, a zabierzcie od nas duchow-
nego w celibacie, bo podrywa wszystkie kobiety we wsi” – na-
pisali do Watykanu parafianie z podkarpackiej miejscowości.
Dobry przykład mają pod nosem, czyli w pobliskiej parafii
greckokatolickiej, w której ksiądz ma żonę i na inne baby na-
wet nie spojrzy. Watykan oczywiście nie odpowiedział malucz-
kim, więc może maluczcy ciut zmienią obrządek?
Jakby kto nie wiedział, to Polska graniczy z monarchią. Nie przez
Bałtyk, tylko bezpośrednio. Z Litwą mianowicie, bo jej to wła-
dze samorządowe stołecznego okręgu wileńskiego uznały Chry-
stusa za swego króla. 13 czerwca odczytano oficjalny akt intro-
nizacji. Ma on być „lekarstwem na upadek moralny”. Rzeczy-
wiście, nisko musieli upaść i walnąć się przy tym w głowę.
Księży z całego świata wzruszył do łez prezent Benedykta XVI
z okazji rozpoczęcia Roku Kapłańskiego. „Nigdy dość potę-
pienia dla kapłanów łamiących celibat i śluby czystości”
– grzmiał papa i mówił jeszcze o „wielkości bożego daru”.
„O to właśnie chodzi” – kiwali głowami księża. – O „wielkość”
bożego daru, której nie możemy wykorzystywać...
Barack Obama rozwiązał Radę ds. Bioetyki za to, że jej człon-
kowie coraz ostrzej krytykowali prezydenta USA za jego pro-
pagowanie badań nad komórkami macierzystymi i embriona-
mi. W odpowiedzi ostro zaprotestowali amerykańscy biskupi.
Trzeba przyznać, że chłop ma jaja. Oba-ma. W odróżnieniu
od naszych – jednojajowych i innych Donaldów.
Spóźnione, za to szczere życzenia „FiM” z okazji 60 urodzin
braci Kaczyńskich. Rośnijcie zdrowo!
123675566.021.png 123675566.022.png 123675566.023.png
Nr 26 (486) 26 VI – 2 VII 2009 r.
GORĄCY TEMAT
3
Kasy Oszczędnościowo-
-Kredytowej im. Miko-
łaja Kopernika z siedzi-
bą w Ornontowicach
(woj. śląskie) odbili swoją firmę
z rąk – nie bójmy się tego powie-
dzieć – rabusiów. Ludzi przysłanych
z zewnątrz w celu rzekomego uzdro-
wienia sytuacji, która wręcz tryska-
ła zdrowiem. Dzisiaj, pieniądze de-
pozytariuszy są już na szczęście bez-
pieczne, ale SKOK Kopernik cze-
ka jeszcze długa rehabilitacja po kil-
kumiesięcznym szabrowaniu kasy...
System SKOK to spółdzielnia
osób prawnych. Składa się z „czap-
ki” w postaci Kasy Krajowej zrzesza-
jącej (przynależność obowiązkowa!)
– Chodziło też, a może przede
wszystkim, o przejęcie aktywów Ko-
pernika w postaci ok. 660 mln zł
i 125 tys. klientów. To był o wiele
bardziej łakomy kąsek niż głowa
Stadnickiego – odsłania „FiM” ku-
lisy operacji finansista ze Stefczyka.
Do sprzątania oddelegowali spe-
cjalistów, którzy nigdy nie zakładają
białych rękawiczek, bo robota jest
brudna. Jak bardzo uświnili się w Or-
nontowicach, opisaliśmy przed dwo-
ma miesiącami („Napad na Koperni-
ka” – „FiM” 17/2009). Przypomnijmy:
Uchwałą z 9 grudnia 2008 r.
Kasa Krajowa wprowadziła w Ko-
perniku zarząd komisaryczny „ce-
lem zapewnienia nieprzerwanej dzia-
łalności do czasu wyboru nowych
władz ”, ustanawiając czasowym
Marek Helbin – kolega Ja-
centa, oskarżony w głośnym na Ślą-
sku procesie o sfingowanie napadu
na prezydenta Mysłowic (zastępca
kierownika Działu Organizacyjnego);
Ewa Roszkowska-Kleszcz
z Warszawy – dyrektor regionu Ma-
zowsze w SKOK Stefczyka (dyrek-
tor ds. inwestycji);
Krzysztof Krynicki z Łodzi
– kwestor Kasy Krajowej (dyrektor
finansowy).
W okresie późniejszym Sikora
przyjął jeszcze do pracy ok. 30 róż-
nych pociotków i znajomych króli-
ka, wśród których znalazło się na-
wet miejsce dla dwóch działaczy
ultraprawicowego Stowarzyszenia
Federacji Młodzieży Walczącej
(technik budowy okrętów Robert
sposobem za pieniądze swoich człon-
ków – zwykłych, ciężko pracujących
ludzi – kasa została sparaliżowana
przez narzuconego jej komisarza,
który miał jedynie dopilnować wy-
boru nowych władz.
Dlaczego w Krajówce zdecydowa-
li się na tak drastyczne posunięcie?
Prawdopodobnie dobrze już czu-
li pismo nosem, bowiem 17 kwiet-
nia sąd postanowił udzielić „stare-
mu” zarządowi „dodatkowego za-
bezpieczenia poprzez wstrzymanie
wykonania uchwały Zarządu Krajo-
wej Spółdzielczej Kasy Oszczędno-
ściowo-Kredytowej w Sopocie z dnia
8 grudnia 2008 r. do czasu prawo-
mocnego rozstrzygnięcia sprawy”,
co oznaczało, że jedynym legalnym
organem władzy w ornontowickim
sobie ponad 100 tys. zł zaliczek .
Do dzisiaj nierozliczonych. Znala-
złem stos faktur za hotele spado-
chroniarzy i zlecane przez nich usłu-
gi. W nieznanym kierunku odjecha-
ło 8 firmowych samochodów... – wy-
licza prezes Stadnicki.
Jeden z pojazdów windykatorzy
z Kopernika znaleźli w Łodzi. Mie-
li ze sobą zapasowe kluczyki i pa-
piery potwierdzające, kto jest pra-
wowitym właścicielem samochodu
marki BMW X3. Gdy 8 czerwca
usiłowali przejąć auto od Krzysz-
tofa Krynickiego, kilkumiesięczne-
go dyrektora finansowego Koper-
nika, który nieco już bezczelnie
wciąż je użytkował, ten wezwał po-
licję, twierdząc, że go okradają. Ot,
co może z człowieka zrobić per-
spektywa przesiadki do tramwaju...
– Oprócz dóbr ruchomych przy-
właszczyli sobie również pieniądze.
Trzy dni po decyzji sądu przywra-
cającej władzę legalnego zarządu
i tuż przed jej wykonaniem z na-
szej kasy wyparowało okrągłe 25
mln zł – dodaje Stadnicki.
Okazało się, że pieniądze trafi-
ły na konto... Kasy Krajowej. Zo-
stały przelane 20 kwietnia, kiedy to
plenipotent Włoszczyk nie powinien
podejmować decyzji o zakupie dla
Kopernika nawet papieru toaleto-
wego. Jednym słowem: kryminał!
Stadnicki zdołał odzyskać 13
mln zł. Co się stało z resztą?
„Została już wypłacona zgodnie
z dyspozycjami z dnia 20, 21 i 22
kwietnia” – odpowiada enigmatycz-
nie Kasa Krajowa, wzbraniając się
Skok na SKOK
Kilku spryciarzy wymyśliło napad na świetnie
prosperującą instytucję finansową. Udało im się
ją opanować i zdążyli wyprowadzić w nieznane
kilkanaście milionów. O mały figiel byłby z tego
SKOK stulecia na 660 mln złotych...
62 teoretycznie samodzielne cen-
trale, dysponujące 1772 rozsianymi
po całym kraju placówkami (z cze-
go 314 należy do największej
– SKOK Stefczyka). Kasy groma-
dzą ok. 1,9 mln członków i prze-
chowują ponad 9,7 mld zł depozy-
tów. Bezpieczeństwo tych pienię-
dzy zależy od grupki kolesiów two-
rzących Krajówkę i grających w jed-
nej drużynie ze SKOK-iem Stefczy-
ka, w którego Radzie Nadzorczej
zasiada cały zarząd nakrycia łba
owej hybrydy. Ma ona luksusową
sytuację, bowiem dzięki kolejnym
prezentom politycznym (zwłasz-
cza lobbystów spod znaku braci Ka-
czyńskich ) oraz lukom w ustawie
trzyma cały system w garści. Tak
mocno, że nawet zgodne głosowa-
nie na walnych zgromadzeniach po-
zostałych 61 (poza Stefczykiem)
zrzeszonych w spółdzielni central
nie jest w stanie przeforsować żad-
nych decyzji ograniczających wpły-
wy koalicji kilku spółek oraz fun-
dacji opanowanych przez Kasę Kra-
jową, z jej prezesem Grzegorzem
Biereckim na czele.
Ci goście najbardziej nie lubią
niepokornych, dlatego jesienią 2008
roku postanowili zrobić porządek
w Koperniku, którego prezes An-
toni Stadnicki otwarcie zaangażo-
wał się w prace nad złożonym przez
posłów Platformy Obywatelskiej
projektem ustawy wprowadzającej
m.in. nadzór państwowy nad środ-
kami zgromadzonymi w SKOK-ach
i odbierającej ssącym kasy pasoży-
tom prawo wykonywania głosu pod-
czas walnych zgromadzeń, czyli ra-
dykalnie osłabiającej wpływy ludzi
Biereckiego.
plenipotentem niejakiego Michała
Włoszczyka (Kasa Krajowa), który
wziął sobie do pomocy i uczynił dy-
rektorem generalnym Ludwika Ro-
mana Sikorę (SKOK Stefczyka);
Ustanowienie komisarza by-
ło oczywistym naruszeniem prawa,
bowiem ustawa o SKOK-ach zezwa-
la na podobne kroki tylko „w przy-
padku powstania groźby zaprzesta-
nia spłacania długów przez kasę lub
jej działalność wykazuje rażące lub
uporczywe naruszanie przepisów
prawa”, podczas gdy w Ornontowi-
cach wszystko grało jak w szwaj-
carskim zegarku;
18 grudnia Sąd Okręgowy
w Katowicach kategorycznie zaka-
zał komisarzowi Włoszczykowi „po-
dejmowania jakichkolwiek decyzji
w przedmiocie likwidacji bądź połą-
czenia SKOK Kopernik z inną spół-
dzielczą kasą” do czasu prawomoc-
nego rozstrzygnięcia powództwa „sta-
rego” zarządu o unieważnienie
uchwały Kasy Krajowej z 9 grudnia.
W styczniu 2009 r. Sikora uchwy-
cił przyczółki, zwalniając z pracy
w Koperniku kilkanaście osób i za-
trudniając na kluczowych stanowi-
skach spadochroniarzy (przeważnie
pracowników Stefczyka, którzy wzię-
li na ten czas bezpłatne urlopy w ma-
cierzystej firmie). Byli to m.in.:
Lucjan Nowakowski z Gdań-
ska – serdeczny przyjaciel posła
Jacka „bulteriera” Kurskiego
(PiS), został zatrudniony w Koper-
niku na posadzie dyrektora admi-
nistracyjnego;
Daniel Jacent – radny PiS
z Mysłowic (zastępca kierownika
Działu Kadr);
Kwiatek z Gdańska za-
trudniony jako szef mar-
ketingu i Piotr Doroba
z Książa Wielkiego w po-
wiecie miechowskim,
mający pomagać Kwiat-
kowi w reklamie pro-
duktów finansowych).
Mimo cytowanego
wyżej postanowienia
sądu zabraniającego
komisarzowi jakichkol-
wiek rewolucyjnych
ruchów, w kwietniu
2009 r. Włoszczyk za-
komunikował zało-
dze Kopernika, że
zamierza zwolnić
grupowo jedną trze-
cią jej składu (150
osób) „w związku
z ekspansją dzia-
łalności SKOK w centralnej i pół-
nocnej części Polski” oraz przenie-
sieniem siedziby kasy do Łodzi .
Ludzie Biereckiego zagrali va ba-
nque i w noc poprzedzającą ogłosze-
nie tej hiobowej wieści firma „H&S”
spółka-córka Kasy Krajowej
– wyrwała Kopernikowi serce , wy-
wożąc całą serwerownię kompute-
rową (patrz zdjęcie) „do nowej lo-
kalizacji w Łodzi przy ul. Wróblew-
skiego 18”. Dowiadujemy się o tym
z faktury opiewającej na prawie 174
tys. zł , za którą Włoszczyk zapłacił
pieniędzmi... Kopernika! Tym oto
SKOK-u stała się od tej
chwili ekipa Stadnickiego. Kilka dni
później pracownicy niemal codzien-
nie pikietujący siedzibę swojej fir-
my odbili ją z rąk ochroniarzy wy-
najętych przez Włoszczyka i Koper-
nik zmartwychwstał...
– Zastałem krajobraz po bitwie.
Brakowało służbowych laptopów
i telefonów komórkowych. Wywie-
ziono całą dokumentację. 24 kwiet-
nia, czyli dokładnie w dniu przejęcia
przez nas faktycznego zarządu, współ-
pracownicy Włoszczyka wypłacili
przed ujawnieniem, kto wydał owe
dyspozycje i na czyje konta przela-
no pieniądze.
Depozytariuszy Kopernika
uspokajamy: prezes Stadnicki jest
człowiekiem konsekwentnym i wy-
rwie Krajówce te miliony z gardła,
a „FiM” trzymają rękę na pulsie
i za tydzień znowu popatrzymy ra-
busiom na ręce...
ANNA TARCZYŃSKA
Współpraca T.S.
P racownicy Spółdzielczej
123675566.001.png 123675566.002.png 123675566.003.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 26 (486) 26 VI – 2 VII 2009 r.
POLKA POTRAFI
Echo lat minionych
Prowincjałki
„Rezygnuję z wyższego wynagrodzenia nie
ze względu na ewentualny poklask poli-
tyczny, ale na wzór świętego Franciszka z Asyżu – z miłosierdzia, ze wzglę-
du na kryzys i rosnące bezrobocie” – oświadczył wójt gminy Wągrowiec
Przemysław Majchrzak i nakazał obciąć sobie prawie 1000 złotych pen-
sji. Odtąd biedaczyna będzie dostawał zaledwie 8899 złotych.
Jest takie miejsce na wschodzie
Europy, gdzie – zdaniem nielicz-
nych polskich turystów – czuje się
klimat niegdysiejszego PRL-u...
Do Naddniestrza trafiłam przy
okazji pobytu w stolicy Mołdawii.
Historia tego quasi-państwa nadaje
się do opracowania książkowego.
Dość powiedzieć, że powstało w 1990
roku i – nieuznawane przez resztę
świata, niezaznaczone na mapach
Europy – funkcjonuje aż do dzisiaj
dzięki wojskowej i finansowej po-
mocy Rosji.
To, czy turyście z Zacho-
du uda się zwiedzić NRM
(Naddniestrzańska Republi-
ka Mołdawska), często za-
leży od fartu, a jeszcze czę-
ściej... od łapówki wręczo-
nej na granicy. W moim
przypadku było jak zwykle:
więcej szczęścia niż rozumu.
Kiedy z towarzyszem podró-
ży błąkaliśmy się po kiszy-
niowskim dworcu autobuso-
wym, wypatrzył nas zmoto-
ryzowany autochton, który
zarabiał, podkradając pasażerów
mołdawskiemu „Pekaesowi”. Wa-
nia – tak się przedstawił – który sły-
szał co nieco o naszym ojczystym
kraju („Ja był w Polsze: k...a, k...a,
k...a”...), chociaż za transport w obie
strony chciał jełro (i tak się opłaciło),
na kontrolach granicznych okazał się
niezastąpiony: wypisał za nas po ro-
syjsku szereg urzędowych świstków
i w naszym imieniu zadeklarował,
że jeszcze tego samego dnia wyje-
dziemy precz. Tak znaleźliśmy się
w Tyraspolu uważanym za stolicę
teoretycznie nieistniejącego kraju.
W miejscu, którego niezwykłość tkwi
wyłącznie w zauważalnym na każ-
dym kroku wstecznictwie:
Liczne akcenty prorosyjskie. Naj-
większe wrażenie na zwiedzających
robi ogromny monument Lenina
stojący przed siedzibą rządu. Po-
mnikami radzieckich herosów
upstrzono też tyraspolski park. Na
stacjonuje rosyjska armia, a najwięk-
szy zabytek tego regionu, średnio-
wieczną twierdzę w Benderach, za-
mieniono na poligon wojskowy. Po
ulicach spacerują żołnierze, na co-
kołach stoją czołgi. Mnie urzekła
wystawa salonu fotograficznego, któ-
rego reklamę stanowiło zdjęcie sta-
ruszka obwieszonego kilogramami
wojennych odznaczeń.
Niechęć do Zachodu. Starsza pa-
ni, z którą dzieliłam parkową ław-
kę, wydawała się szczerze zasko-
czona tym, że przyjechałam
z Polski, a kiepsko mówię
po rosyjsku. Polska i Rosja
to jedno i to samo – stwier-
dziła. Kiedy usłyszała, że
w naszych szkołach uczą te-
raz angielskiego, skrzywiła
się i zakończyła rozmowę.
Saturatory. Jak u nas kil-
kadziesiąt lat temu. Z tym,
że wodę z sokiem zastępu-
je kwas chlebowy. No i ba-
ry mleczne – bez brudnych
talerzy przypiętych łańcu-
chem do stołu, ale z grubą
kucharką krzątającą się między sto-
łami i... najlepszymi pierogami, ja-
kie w życiu jadłam.
Żeby zwiedzić Tyraspol, wystar-
czy kilka godzin. Na więcej nie ma
się już ochoty. Gąszcz pomników
i górnolotnych haseł wypisanych
na murach jakoś nie chce ukryć nę-
dzy tego najbiedniejszym „kraju”
Europy. Uciekają stamtąd wszyscy.
JUSTYNA CIEŚLAK
W Katowicach w niedzielne popołudnie
przypadkowy przechodzień oberwał od
trzech nastolatków za to, że zwrócił im uwagę, iż za głośno się zachowu-
ją. Uciekł do pobliskiego kościoła, licząc na to, że tam znajdzie azyl, wta-
piając się w grupę wiernych zgromadzonych na wieczornej mszy. Na-
pastnicy sacrum nie uszanowali. Staranowali drzwi świątyni, przerwali
mszę i przypuścili szturm na zgromadzonych. Trafili do aresztu.
70-latek z Siedlec na klatce schodowej
uderzył w twarz swoją 13-letnią sąsiad-
kę. Kiedy w jej obronie stanęła o dwa lata starsza koleżanka, starszy je-
gomość rzucił się na nią z parasolką. Na tyle skutecznie, że złamał dziew-
czynie rękę. Grozi mu za to do 5 lat paki.
Papierosy, spirytus, dokumentacja spraw
i sprzęt komputerowy, w tym materiały
dowodowe przeciw śląskim przestępcom – wszystko utonęło w deszczów-
ce, która zalała policyjny magazyn dowodów przestępczości zorganizowa-
nej, zorganizowany w... piwnicy.
Agata P ., zaradna pracownica Urzędu
Skarbowego w Katowicach, regularnie fał-
szowała dokumentację podatkową swojej matki i ciotki, wystawiając fik-
cyjne potwierdzenia wpłaty darowizn na rzecz śląskich parafii. Tym spo-
sobem powiększyła swoje konto niemal o milion złotych. Miała prawdzi-
wy talent – w trakcie śledztwa okazało się, że w skarbówce pracuje na
podstawie fałszywego dyplomu, a z zawodu jest... kuśnierzem.
Opracowała WZ
plakatach: Putin obok Che Gueva-
ry, Miedwiediew obok Che Gueva-
ry, samozwańczy prezydent Nad-
dniestrza Igor Smirnof obścisku-
jący się z Putinem, hasła wzywają-
ce do jedności z Rosją. Wszechobec-
ny sierp i młot. W księgarni, obok
plakatów z młodzieżowymi gwiazd-
kami pop... towarzysz Lenin.
Gotowość bojowa. Widoczna nie
tylko na granicy. W Tyraspolu nadal
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Zrobię wszystko, żeby lewicę w Polsce odbudować i żeby miała lewica ponad
dwadzieścia procent w nadchodzących wyborach samorządowych. I zrobię
wszystko, i tutaj będę bardzo konsekwentny i pracowity, aby lewica w Polsce
była naprawdę siłą alternatywną dla dwóch prawicowych partii, bo taka jest
potrzeba.
RP są tematem, który poruszył wielu Czytelni-
ków. Dzisiaj więc dopisuję jeszcze kilka myśli, na
które nie starczyło miejsca przed tygodniem.
Tydzień temu napisałem w tym miejscu o powszech-
nym w głównych mediach przeinaczaniu historii sprzed
20 lat, z czasów Okrągłego Stołu i tzw. pierwszych wol-
nych wyborów. Reakcja czytelników przerosła moje naj-
śmielsze oczekiwania.
Dostałem sporo li-
stów od osób, które
są umęczone kłam-
stwami wypełniający-
mi media i cieszą się,
że ktoś wreszcie przy-
pomniał, że tzw. wielki przełom 1989 roku nie tylko był
czasem odzyskania niektórych wolności, ale także utraty
wielu innych, często zupełnie podstawowych, takich jak
prawo do pracy i do bezpieczeństwa socjalnego.
Tak się składa, że jako młody chłopak sercem by-
łem po solidarnościowej stronie ówczesnego sporu. Od-
dałem wtedy głos „jak Pan Bóg przykazał”, czyli na lu-
dzi sfotografowanych na plakatach z Wałęsą . Kiedy
pierwszy rząd solidarnościowy wyniszczał kraj nieuda-
nymi reformami, tłumaczyłem sobie, jeszcze zgodnie
z linią oficjalnej propagandy, że musi być gorzej, aby
było lepiej. Ale potem zwolna przejrzałem na oczy
i zrozumiałem, że dla nowych elit cały przełom był tyl-
ko sposobem dorwania się do stanowisk, choćby i po
trupach ludzi, którzy ich do władzy wynieśli.
Przy Okrągłym Stole uroczyście ogłoszono budowę
w Polsce społecznej gospodarki rynkowej z szerokim
udziałem samorządności pracowniczej, czyli kapitali-
zmu z ludzką twarzą, wzorowanego na modelu niemiec-
ko-austriackim lub skandynawskim. Niczego takiego ni-
gdy nie próbowano realizować, za to skonstruowano
system, który umożliwił błyskawiczne wzbogacenie się
garstki ludzi. Wszystkie formy własności miały być rów-
noprawne, a tymczasem firmy państwowe nękano przez
lata tzw. popiwkiem, od którego rychło zwolniono przed-
siębiorstwa prywat-
ne. W III RP żyję
więc od 20 lat z grze-
chem pierworodnym
oszustwa. Ponieważ
nigdy nie próbowa-
no za niego odpo-
kutować, wraca on do nas takimi chorobami jak zara-
za radiomaryjna, lepperyzm, kaczyzm czy totalna apa-
tia polityczna połowy Polaków. Choroby te żerują na
wielkim rozczarowaniu tamtych czasów.
Niedawno miałem okazję, dzięki uprzejmości Fun-
dacji im. Róży Luksemburg, uczestniczyć w spotkaniu
międzynarodowego forum „Transform!”, które w obli-
czu kryzysu poszukuje alternatywnych i bardziej spra-
wiedliwych form życia ekonomicznego i społecznego.
Delegaci z Niemiec – wobec informacji o faktycznym za-
niku polskiej lewicy oraz rozczarowaniu środowiskami
solidarnościowymi – zadali dobre, choć bardzo krótkie
pytanie: „Kim w takim razie są zdrajcy?”. Cóż, zdrajcy
zasiadali po obu stronach ówczesnego konfliktu. I zdra-
dzili nie dlatego, że się ze sobą dogadali (jak głupio su-
gerują Kaczyńscy ), ale dlatego, że nie dotrzymali obiet-
nic złożonych społeczeństwu. ADAM CIOCH
(Grzegorz Napieralski)
¹¹¹
Grzegorz Napieralski jest skuteczny do wewnątrz – i chapeau bas, no!
(Ryszard Kalisz)
RZECZY POSPOLITE
¹¹¹
Premier żartował na serio, bo nieczęsto się zdarza, by polski kandydat naj-
pierw otrzymywał poparcie od niemieckiej pani kanclerz, a potem od szefa
Kancelarii Prezydenta Polski.
(Radosław Sikorski)
¹¹¹
Dzieci pytają ojca, kiedy pojedziemy na wakacje, a ojciec marszałek nie wie
i musi robić dobrą minę do złej gry.
(Jerzy Szmajdziński o sejmowych wakacjach)
¹¹¹
Biskup Józef Życiński mówi, że jestem Judaszem, świat kościelny w dużej
mierze przejawia wobec mnie ostracyzm. Jeśli podczas jakiegoś wydarzenia
obecny jest Bartoś, to mało który duchowny się tam pojawi. Często księża
otrzymują nawet w takiej sytuacji zakaz uczestnictwa (...). Przedmiotem mo-
jej krytyki stała się owa scentralizowana, absolutystyczna struktura. Ona jest
bowiem, według mnie, niemoralna. Ci, którzy zajmują w hierarchii najniższe
pozycje, stają się jakby własnością przywódców, pozbawieni elementarnych
praw ludzkich. (Tadeusz Bartoś, teolog, były ksiądz i dominikanin)
¹¹¹
Dobrze by było przekonać Jerzego Buzka, żeby przeszedł z protestantyzmu na
katolicyzm. (Marek Migalski, eurodeputowany z PiS)
¹¹¹
Podczas mojej pracy reportażysty dla „Tygodnika Powszechnego” pewien ksiądz
powiedział mi, że rozmawiając ze swoimi kolegami kapłanami utwierdza się
w przekonaniu, że większość z nich nie wierzy...
(Jędrzej Morawiecki, dziennikarz katolicki)
Wybrali: OH, AC
Jeszcze o fanfarach
WÓJT ŻEBRACZY
BEZ PRZEBACZENIA
ACH, TA MŁODZIEŻ!
MOKRA ROBOTA
SKÓRKA ZA WYPRAWĘ
O kazuje się, że kłamstwa dotyczące PRL i III
123675566.004.png 123675566.005.png 123675566.006.png 123675566.007.png 123675566.008.png 123675566.009.png 123675566.010.png 123675566.011.png 123675566.012.png 123675566.013.png
Nr 26 (486) 26 VI – 2 VII 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
TAK, A NAWET NIE
Pewien zbuntowany trzylatek, któ-
ry nie chciał chodzić do przedszko-
la, poszedł „krzywą drogą” i za-
błądził. Mimo usilnych poszukiwań
długo nie można go było odna-
leźć, aż jedna z uczennic z drugiej
klasy wpadła na pomysł odmówie-
nia różańca. Wtedy nagle wszyscy
„poczuli, jak wstępuje w nich do-
bry duch” i w tym momencie od-
naleźli zagubione dziecko. „ Do do-
mu wracali już prostą drogą. Po-
trafisz powiedzieć, dlaczego? ” – koń-
czy bajkę autorka.
SKANDALE
U LUTERAN
Typowy dla PO przykład sta-
nowczości w stosunkach z Kościo-
łem dał tym razem minister spraw
wewnętrznych i administracji Grze-
gorz Schetyna : najpierw zmusił
służby porządkowe obsługujące
pielgrzymki do odbycia odpłatnych
kursów ruchu drogowego. Po pro-
testach kleru poprosił marszałków
o zwalnianie kościelnych aktywi-
stów z opłat...
o 5.45, ma charakter pokutny, tzn.
jego uczestnicy modlą się non stop.
Atrakcją czerwcowej, dwudziestej
pierwszej z kolei nocnej pielgrzym-
ki młodych była inauguracja „wiel-
kiego dzieła intronizacji Chrystusa
na Króla Polski”. Towarzyszyła jej
zbiórka podpisów pod wnioskiem
o uznanie przez władze świeckie
i kościelne Jezusa Chrystusa za kró-
la Polski.
STARY, ALE PAPIESKI
Ten rok nie będzie należał do
udanych w szwedzkim Kościele,
a to z powodu skandali seksualnych
wywołanych przez tamtejszych pa-
storów. Już w kwietniu do bisku-
pów z trzech diecezji wpłynęły zgło-
szenia o „wybrykach” księży, w tym
o pożyciu z 15-latką oraz wyzwi-
skach z podtekstem seksualnym
w internecie. Arcybiskup Anders
Wejryd zapewnił, że wszystkiego
dopilnuje i że nic nie będzie zamie-
cione pod dywan.
MaK
Władze Starego Sącza z roku
na rok popadają w coraz większe
kompleksy. Mimo licznych „papie-
skich inicjatyw”, miasto wciąż wy-
daje im się za mało papieskie.
W związku z tym i przy okazji obo-
wiązującego właśnie w grodzie św.
Kingi „Roku Ojca Świętego Jana
Pawła II” Urząd Miasta postano-
wił wytyczyć papieską trasę space-
rową poprzez odpowiednie ozna-
kowanie czterech istniejących już
punktów do zwiedzania, bezpośred-
nio związanych z JPII („Kącik pa-
pieski” w Muzeum Regionalnym,
„Sala JPII” w klasztorze Klarysek,
kaplica z cudownym źródełkiem ka-
nonizowanej przez JPII św. Kingi,
ołtarz papieski). Miasto wyda też
folder z opisem trasy oraz ufun-
duje specjalnie opracowany souve-
nir – kamień z kroplą cudownej wo-
dy ze źródełka św. Kingi. AK
AK
LANS PRYMASA
AK
BISKUPI
O CELIBACIE
PPr
Chodzi o Glempa (80 lat). Nie
dość, że mieszka w luksusowych
apartamentach w pobliżu pałacu
w Wilanowie i jako emeryt nie ma
już żadnych obowiązków, to w Chi-
cago, gdzie pojawia się regularnie,
traktowany jest jak król. Polonusy
obsypują go kwiatami, wozi się po
mieście karetą, a policja zatrzy-
muje ruch pojazdów na skrzyżowa-
niach. Do tego na licznych przyję-
ciach pojawiają się tłumy snobów,
którzy za towarzystwo polskiego
prymasa płacą nawet po kilkadzie-
siąt dolarów. Wśród zapyziałej ka-
tolickiej Polonii w USA takiej po-
pularności nie ma nawet Lech Wa-
łęsa . Skąd ta sława prymasa?
Wśród Polaków na obczyźnie ucho-
dzi on za... gorącego patriotę i roz-
ważnego kapłana stroniącego od
polityki.
PIJANY
MORALIZATOR
ŚWIĘCONA WODA
DIABELSKA
Austriaccy biskupi podczas wi-
zyty w Watykanie rozmawiali z Be-
nedyktem XVI m.in. o celibacie księ-
ży. Przyznał to abp Wiednia kardy-
nał Christoph Schönborn , który
przywiózł do Watykanu memoran-
dum austriackich świeckich, którzy
stanowczo domagają się uchylenia
wymogu celibatu. Dodał, że chce, aby
w Watykanie wiedziano, co o celi-
bacie myślą laicy w Austrii. PPr
Wierni kościoła Santa Maria
Stella Maris w Fiumicino koło Rzy-
mu mogą czuć się zawiedzeni. Tam-
tejszy ksiądz postanowił nie udo-
stępniać święconej wody wiernym,
gdyż obawia się, że jest ona kra-
dziona na potrzeby... satanistycz-
nych rytuałów. Ksiądz ma takie po-
dejrzenia, bo... wcześniej ulotniły
się szaty mszalne.
No a przecież podobno diabeł
ucieka od święconej wody... PPr
ZEMSTA NA DRZEWIE
PSY OGRODNIKA
Po 67 latach mieszkańcy Jasła
przypomnieli sobie o wyjątkowo do-
rodnym dębie posadzonym podczas
wojny w centrum miasta na cześć...
Hitlera . Burmistrz grodu Maria
Kurowska i część mieszkańców do-
magają się... spalenia drzewa, jak-
by ono było winne rozpętania II woj-
ny światowej. Jakoś tak przypomi-
na to nam stosy Świętej Inkwizy-
cji. Aczkolwiek nie przepadamy
za zbrodniarzami Kościoła, za żad-
ne skarby nie chcielibyśmy w przy-
szłości wycinania dębów i gajów po-
sadzonych na ich cześć. PS
Świeccy pracownicy Watykanu
nie będą mogli w swoich biurach
korzystać z portali społecznościo-
wych takich jak Facebook czy My-
Space. Zainstalowane przez księży
zapory sieciowe uniemożliwią im
również zaglądanie na strony ero-
tyczne i zawierające „niewłaściwe
treści”. Ks. Federico Lombardi ,
szef watykańskiego biura praso-
wego, uważa, że nie ma w tym nic
zaskakującego, a zastosowane me-
tody są „roztropnym i właściwym”
posunięciem. Ergo, pracownicy Wa-
tykanu umilali sobie nudne etaty,
gapiąc się na roznegliżowane pa-
nienki i chłopców.
PONURAK
BS
Były wiceminister edukacji Mi-
rosław Orzechowski błysnął nie-
gdyś stwierdzeniem, że ludzie spo-
za Kościoła nie mają prawa wypo-
wiadać się na temat rzymskiej in-
stytucji. Niestety, zdaniem zastęp-
cy Giertycha , na temat etyki mo-
gą mówić, a nawet krzyczeć ci, co
stoją na bakier z moralnością. Sam
Orzechowski... – ups, przepraszam!
– Mirosław O. został przyłapany
7 marca, jak jechał samochodem
na podwójnym gazie. Nie przeszko-
dziło mu to ostatnio grzmieć z obu-
rzeniem na film „Antychryst”
współfinansowany przez „polską
instytucję rządową”.
Czy w Australii nie znają się na
dowcipach? Tak przynajmniej moż-
na wnioskować z wypowiedzi bisku-
pa pomocniczego z diecezji w Syd-
ney, który stwierdził, że jest prze-
ciwny modzie, jaka nastała w ko-
ściołach katolickich, gdzie na ko-
niec mszy kapłan opowiada dow-
cip. „ Msza nie jest sceną do auto-
prezentacji kapłana ”– upominał bi-
skup Julian Porteous .
Po takiej deklaracji i tak pusto-
szejące kościoły w Australii mogą
stracić resztki wiernych. PPr
OJCIEC BIJE
Znany z Telewizji Trwam o. Ja-
nusz Andrukiewicz rzucił się na
Rafała Maszkowskiego , który pod
Jasną Górą rozdawał ulotki krytyku-
jące Radio Maryja. Doszło do szar-
paniny, w trakcie której ksiądz uszko-
dził mikrofon należący do telewizji
BBC, która kręci film o działalności
ojca Rydzyka . Maszkowski jest in-
formatykiem i prowadzi prywatną
stronę poświęconą zagrożeniom, ja-
kie dla społeczeństwa niesie rozgło-
śnia redemptorystów. Uchodzi za jed-
nego z największych znawców te-
matyki radiomaryjnej. MaK
MODLITWA NAPRAWI
SAMOCHÓD
o.P.
o.P.
Czego uczą katolickie bajki? Po-
czytajcie opowiastki Ewy Skarżyń-
skiej zamieszczone na interneto-
wej stronie „Promyczka Dobra”,
a sami się przekonacie. Na przy-
kład „Zepsuty samochód”. Jego bo-
haterką jest pierwszokumunijna
dziewczynka, która w pobliżu ka-
pliczki spotyka kobietę bezskutecz-
nie usiłującą naprawić zepsuty sa-
mochód. Zdenerwowanej pani po-
bożna dziewczynka proponuje od-
mówienie modlitwy. Ta jedynie wy-
śmiewa jej pomysł. Mimo to dziel-
na bohaterka werbuje koleżanki
i wspólnie na środku ulicy zaczy-
nają się modlić w intencji naprawy
samochodu. I natychmiast staje się
cud – słyszą warkot samochodu!
Z historyjki „O prostej i krzy-
wej drodze” katolickie dziatki do-
wiedzą się natomiast, że oprócz pro-
stych dróg, które wiodą do kościo-
ła, do figury Matki Boskiej na ryn-
ku i do szkoły, są – „niestety”
– również „drogi krzywe”, które
prowadzą do lasu czy nad strumień.
BRACIA MNIEJSI
MROCZNI
PIELGRZYMI
Z przepisów stworzonych dla zy-
sku Kościoła rzymskokatolickiego
potrafią sprawnie korzystać mniej-
sze wyznania. I tak Kościół polsko-
katolicki dostał od państwa 10 ha
gruntów rolnych we Wrocławiu. Ale
rychło okazało się, że teren działki
jest przewidziany pod zabudowę
przemysłową. Kościół więc ziemię
sprzedał za... 4,2 mln. Prokuratura
oskarżyła biskupa Wiesława S . i je-
go syna Piotra o wręczenie łapów-
ki urzędnikowi państwowemu. Ale
to jeszcze nie koniec. Wierni Ko-
ścioła polskokatolickiego nie mogą
się doliczyć kasy za tę transakcję.
Piotr S. jest podejrzany o sprzenie-
wierzenie pieniędzy za ziemię. Jak
widać, zniesienie celibatu nie roz-
wiązuje wszelkich problemów, a mo-
że też kreować nowe... MaK
Podczas gdy ich rówieśnicy za-
rywają noce, imprezując ewentu-
alnie ucząc się, Marek Karpowicz
i Przemysław Karczmarek posta-
nowili jedną nockę w miesiącu po-
święcać Panu Bogu w intencji wal-
ki o Polskę Chrystusową. A po-
nieważ w gromadzie raźniej, zor-
ganizowali grupę podobnych sobie
i od 2 lat raz w miesiącu wyrusza-
ją na nocną pielgrzymkę młodych
do Matki Bożej Niepokalanej
Wszechpośredniczki Łask. Jej tra-
sa wiedzie z Błoni do Niepokala-
nowa i liczy dwadzieścia kilome-
trów. Nocny marsz, który rozpoczy-
na się wieczorną mszą o godz. 21,
a kończy porannym nabożeństwem
123675566.014.png 123675566.015.png 123675566.016.png 123675566.017.png 123675566.018.png 123675566.019.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin