FiM 03 - 2009.pdf

(3321 KB) Pobierz
96614138 UNPDF
KSIĘŻA PRZEGANIAJĄ BEZDOMNYCH
Ü
BEZDOMNYCH
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 3 (463) 22 STYCZNIA 2009 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
Na czele luksusowych biur podróży oferujących
„pielgrzymki” do położonych wśród palm
błękitnych lagun; na czele firm oferujących sprzęt
z najgórniejszej półki; w gabinetach dyrektorów
pięciogwiazdkowych hoteli – wszędzie tam
znajdziesz panów w koloratkach. Wkrótce może
się okazać, że oni tylko dorabiają przy ołtarzu.
Ü
ISSN 1509-460X
Str. 7
Str. 6, 12, 13
96614138.013.png 96614138.014.png 96614138.015.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 3 (463) 16 – 22 I 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
W dokumentach dotyczących lustracji księży, z których wyni-
ka, że kilkunastu polskich biskupów było współpracownikami
SB, Watykan nie dopatrzył się „niczego, co by stanowiło prze-
winienie wobec ojczyzny”, i uznał sprawę za ostatecznie za-
mkniętą. I słusznie, bo przecież ich ojczyzna, czyli Watykan,
w niczym nie ucierpiała.
Monopol na cuda-wianki
Kolejne POśmiewisko. Platforma sprostytuowała się politycz-
nie wobec PiS, udzielając Palikotowi nagany i wyrzucając go
z Komisji „Przyjazne Państwo” za to, że oświadczył, iż była mi-
nister Gęsicka sprostytuowała się politycznie. Podobno Palikot
odetchnął z ulgą, bo rozważano i taką możliwość, że za karę
będzie się musiał z Gęsicką ożenić.
stach do redakcji „FiM” jest wyrażone zdumienie: jak
to się dzieje, że ci klerykałowie są tacy głupi, naiwni, śle-
pi itp. Na początek umówmy się, że nikt nie jest głupi. Po-
nadto i niestety, niektórzy nie rozdzielają klerykałów świa-
domych od nieświadomych (szczerych), a to podstawowy
błąd. Ci pierwsi z reguły nie są ślepi i naiwni, ale raczej
cyniczni i wyrachowani. To ci, którzy uznali, że manifesto-
wany klerykalizm pomoże im w karierze życiowej, podob-
nie jak – za lat stalinizmu – ateizm i antyklerykalizm. Z re-
guły nie zagłębiają się oni w meandry własnej religii, trak-
tując ją jedynie jako trampolinę, sztandar, a religijność ja-
ko szminkę. To prawie cały klub PiS. Ale pełno ich także
we wszystkich partiach politycznych; nawet w tych, któ-
re mienią się liberalnymi i lewicowymi. Malowani katolicy
– politycy karierowicze – zrobią wszystko dla kleru i Ko-
ścioła, bo to leży w interesie ich kariery. Dlatego są
niezwykle szkodliwi.
Druga grupa klerykałów pochodzi
głównie z tzw. nizin społecznych,
choć zdarzają się też leka-
rze, nauczyciele i „pro-
fesorowie zwyczajni,
a nawet nadzwyczaj-
ni” (jak usłyszałem
kilka dni temu
w TV Trwam!).
To katolicy bar-
dzo wierzący.
Przede wszystkim
we własną wiarę,
papieża i księży,
czyli w Kościół. Go-
rzej jest u nich z wia-
rą w prawdziwość Biblii,
cuda Jezusa, życie po ży-
ciu, możliwość pokocha-
nia nieprzyjaciół.
Dla nas pocieszające
jest to, że obydwie te gru-
py klerykałów szybko się kurczą, a proces kurczenia wkrót-
ce bardzo przyspieszy. Maleje też liczba katolików nomi-
nalnych, niedzielnych. Ciągle ubywa ludzi w świątyniach,
gdyż obecne pokolenie nasto- i 20-latków reprezentuje zu-
pełnie inną mentalność. I nie chodzi o brak u nich hamul-
ców moralnych, a raczej brak hamulca w postaci: co lu-
dzie powiedzą. Dowodzi tego np. duży wzrost liczby świec-
kich pogrzebów. Zanikł też prawie (poza głuchą prowincją)
zwyczaj „wyganiania” młodzieży do kościoła przez rodzi-
ców. Wielkie polowe manifestacje religijne z lat tzw. ko-
muny, które miały zastraszyć władze, nigdy się już nie po-
wtórzą. A jednak Kościół papieski jeszcze długo będzie
gromadził wokół siebie duże grupy ludzi. Zresztą nie doty-
czy to tylko Polaków, ale też innych narodów II i III Świa-
ta, gdzie Krk okopał się najbardziej. Co daje klerowi taką
siłę przyciągania?
Po pierwsze: fakt, że oficjalnie Kościół namawia do do-
brego – głosi pokój, przebaczenie, miłość, miłosierdzie itd.
Przez tzw. opinię publiczną (niezorientowaną
w praktyce życia ludzi Kościoła, ich prawdzi-
wych poglądach, dążeniach oraz w egoistycz-
nej polityce tej organizacji, nastawionej wyłącz-
nie na własną pomyślność i zyski) instytucja
watykańska jest odbierana pozytywnie, a nie-
którzy traktują ją wręcz jako sumienie złego,
zdeprawowanego świata. Tymczasem w 90
procentach to ułuda i jeden wielki teatr! Jak
to się ma do całej kryminalnej historii papi-
zmu, zwalczania postępu i wielu przejawów ka-
tolickiej, antyhumanistycznej doktryny – np.
do zakazu antykoncepcji czy in vitro – nie muszę Czytelni-
kom „FiM” przypominać. Zresztą Kościół zawsze głosił do-
bro i miłość. Także, a nawet przede wszystkim wówczas,
kiedy jego siepacze mordowali niewinne kobiety jako „cza-
rownice”, palili na stosach humanistów, reformatorów, dzie-
siątkowali innowierców, Indian, pogan. I także wtedy, gdy
papieże sprzymierzali się z największymi tyranami i ludobój-
cami jak Hitler, Mussolini, Stepinac, Franco czy Pinochet.
Po drugie: ludzi trzyma przy Ko-
ściele naturalna potrzeba wiary
w świat pozazmysłowy – w osta-
teczną sprawiedliwość, wyrównanie
krzywd i w kontynuację życia po śmierci.
U jednych ta potrzeba jest większa, u innych
mniejsza. Ale nawet u tych drugich pokutuje pra-
gnienie obcowania z czymś wyjątkowym, nieko-
niecznie transcendentnym, ale jak najbardziej nie-
codziennym, odświętnym. To zapewnia im kościel-
na uroczystość.
Nie tak dawno odwiedziłem starego znajo-
mego, dziś właściciela dużej firmy, od zawsze
sceptycznie nastawionego do Kościoła i religii
jako takiej. Nadal chodzi na msze od bardzo
wielkiego dzwonu, o księżach ma jak najgor-
sze zdanie,
a u spowie-
dzi nie był
od 15 lat.
Tym bardziej
może zadzi-
wiać jego
wypowiedź:
– Ale mimo to,
wyobraź sobie, Ro-
mek, że kiedy nasz pa-
pież zmarł, zapisałem się
na podróż busem z na-
szej parafii na jego po-
grzeb. Nawet nie zdołali-
śmy dobić się do Bazyliki
Świętego Piotra, ale ta podniosła atmosfera, te tłumy Po-
laków i ta zbiorowa żałość po stracie papieża Polaka tak
mi się udzieliły, że rozpłakałem się jak dziecko. W życiu nie
przeżyłem czegoś takiego...
Zgadza się. Z tego, co wiem, nie był też nigdy w teatrze,
operze, na koncercie; co tam – w kinie nie był od lat. Za-
pieprza od 18 roku życia po 12–15 godzin dziennie, użera się
z pracownikami, urzędnikami, przepisami, z codziennością.
Dziwić się, że kiedy pierwszy raz w życiu zobaczył Watykan
i nieprzeliczone tłumy rodaków, usłyszał wielkie chóry, zo-
baczył bajkową oprawę pogrzebu półboga – wzruszył się,
po części także (choć tylko w sferze uczuć) religijnie? To sa-
mo, choć nie w skali pogrzebu papieskiego, lecz dużo mniej-
szej, przeżywa wielu ludzi. Im mniej zaspokojeni kulturalnie
(np. na wsi), tym bardziej podatni na oglądanie kościelnych
spektakli. Kler to skrzętnie wykorzystuje i od lat zawłaszcza
wszelkie możliwe okazje, rocznice i święta, w tym państwo-
we, aby mieć monopol na cuda-wianki.
Trwa ogólnonarodowa dyskusja, jaki to obrazek ma ozdobić
awers polskiej monety euro. I tutaj – uwaga! – badania ankie-
towe wykazały, że podobizny JPII życzy sobie zaledwie 16 pro-
cent Polaków! 62 proc. chce orła, pozostali zaś widzieliby tam
Wałęsę, fragment Krakowa lub Warszawy. Ot, pogański kraj,
pogańskie obyczaje...
10 marca rozegra się ostatni akt wyścigu do fotela przewodni-
czącego Episkopatu Polski. Na bieżni doskonale trzyma się
kandydat Dziwisz, po piętach depczą mu Gądecki i Nycz, ale
czarnym koniem może się okazać Głódź. Zwłaszcza, że stale jest
na „dopingu”.
„Wszystko wskazuje na to, że już od 20 czerwca 1970 roku Ste-
fan Niesiołowski zaczął donosić, czyli sprzedawać swoich kole-
gów z pierwszego dnia aresztowania. Mały wyrok był w nagro-
dę za taką postawę. Teraz nie trzeba domyślać się, na to są do-
kumenty” – oświadczył na antenie Radia Maryja o. Benedykt
Cisoń. Na takie dictum Niesiołowski pozwał „RM” oraz Rydzy-
ka przed oblicze Temidy. Zapowiada się proces roku!
„Polska zdobyła opinię państwa roszczeniowego, gotowego na
zahamowanie integracji europejskiej w imieniu obrony wy-
imaginowanych interesów (...). To kraj eurosceptycznych władz,
nieudolnej administracji. Czy Polska okaże się największym
koszmarem Europy?”. Oto oficjalne rozwinięcie hasła „Pol-
ska” z „Dictionnaire critique de l’Union Europeenne” (Słow-
nik krytyczny Unii Europejskiej). Cóż za niesprawiedliwość,
przecież „nasi” ludzie w Unii walczą tylko o klerykalizację, ru-
sofobię i żeby żyło się lepiej. Wszystkim.
Pastor z kościoła św. Jana w Horsham (południowa Anglia) ka-
zał zdjąć z frontowej ściany świątyni figurę ukrzyżowanego Chry-
stusa. „Bo ten horror straszy dzieci” – oświadczył prosto z mo-
stu, a wiernym szczeny opadły. „Następnym krokiem będzie
wymiana kościelnych ław na wygodne kanapy oraz wyrzucenie
egzemplarzy Biblii i zastąpienie ich laptopami” – skomentowa-
ła banicję Jezusa prasa anglikańska. No... to by było coś!
Słynny brytyjski komik Sacha Cohen w swoim najnowszym fil-
mie niesmacznie drwi z chrześcijaństwa. Jednym z bohaterów
obrazu „Bruno” jest czarnoskóry Jezus, który szwenda się po
planie w koronie cierniowej i przepasce na biodrach. Jego part-
nerem jest gejowski reporter adoptujący dziecko o imieniu Da-
vid. Podobno satyra jest tak wstrząsająca, że niektórzy widzo-
wie podczas seansu przedpremierowego opuszczali kino. Co cie-
szy producenta – Universal Pictures, bo to doskonała reklama.
Kiedy premiera w Polsce? Nigdy!
Pani Lisa Chamberlain wpisze się w historię angielskiej medy-
cyny, rodząc wkrótce bliźniaki. Badania USG wykazały, że bę-
dą miały jedno ciało i... dwie głowy. Lekarze doradzali aborcję.
„Nie” – powiedziała Lisa i dodała, że w ten sposób została po-
błogosławiona przez Boga „To dar od Niego” – oświadczyła.
Podobny przypadek odnotowano w Polsce. Z tym, że nasze
bliźniaki mają dwa ciała, za to mózg jeden i w dodatku nie-
zbyt duży.
W Brukseli niecodzienna wystawa wyśmiewająca stereotypy do-
tyczące każdego z 27 państw członkowskich UE. Jest Francja
wpisana w wielki napis „STRAJK”, jest zatopiona przez morze
Holandia (znad fal wystają tylko wieże minaretów). Jest też Pol-
ska. I to jaka! Z punktu na mapie (Toruń) wyrasta grupa księ-
ży powiewających tęczową flagą. O co chodzi? – zachodzą w gło-
wę zwiedzający. Przyjedźcie do Polski. Raz-dwa zrozumiecie.
JONASZ
Statystyczna przeciętna Francuzka rodzi 2,02 dziecka, co stawia
kraj żabojadów na pierwszym miejscu w Unii Europejskiej
– daleko przed Polską. To oficjalne dane, ale... to przecież nie-
możliwe, bo hedonistyczni Francuzi mają u siebie refundowaną
antykoncepcję i aborcję na żądanie. No i kochają się bezbożni-
cy, a wierzący Polacy się nienawidzą.
Chrystus płacze w kościele w La Paz (Boliwia). Krople spływają
po policzkach drewnianej rzeźby i kapią na podłogę. Dlaczego
figura szlocha? Bo Boliwia jest jednym z najbiedniejszych krajów
świata – orzekli kapłani oraz wierni. Tak więc Chrystusa z Ma-
ryją smuci bieda, gdyż jakoś nigdy nie płaczą w Szwajcarii, Danii
czy Luksemburgu. No to dlaczego księża nawołują do ubóstwa?!
C hyba najczęściej powtarzającym się motywem w li-
96614138.016.png 96614138.001.png 96614138.002.png
Nr 3 (463) 16 – 22 I 2009 r.
GORĄCY TEMAT
3
czyły się już dziesiątki
spraw księży pedofilów, ale
dopiero 33-letniemu księ-
dzu Romanowi B. (zdjęcie górne),
którego proces rozpoczął się przed
kilkunastoma dniami w Stargardzie
Szczecińskim, przypadł zaszczytny
tytuł pioniera jawności. A było tak:
Gdy przepisowo skuty kajdanka-
mi został doprowadzony z aresztu
i zasiadł na ławie oskarżonych, pro-
kurator złożył wniosek (żarliwie po-
party przez obrońcę wielebnego)
o utajnienie rozprawy, co w przypad-
ku duchownych kat. Kościoła było
do tej pory – jak wiadomo – ogól-
Jak będzie – zobaczymy, w każ-
dym razie proces kapłana oskarżo-
nego o to, że nadużywając stosun-
ku zależności i zaufania, „obcował
płciowo z małoletnim poniżej lat
15” (czyn z art. 200 par. 1 kk za-
grożony karą pozbawienia wolności
od lat 2 do 12), ruszył...
⁄⁄⁄
Obszernie już kiedyś opisaliśmy
(„Nałożnica chrystusowca” – „FiM”
28/2008) zboczone praktyki księdza
Romana B., więc przypomnijmy je-
dynie, że jest on zakonnikiem z To-
warzystwa Chrystusowego dla Polo-
nii Zagranicznej. Grasował ostatnio
w Stargardzie, gdzie był wikariuszem
„Chciałbym wylizać twoje socz-
ki” , „Wszedłbym w ciebie głęboko”
– pisał do kochanki w SMS-ach, gdy
nawał zajęć duszpasterskich nie po-
zwalał mu na miłosne tête-à-tête...
– To był tylko zamiar przyszły
niedokonany – przekonywał sąd ks.
Roman.
Zdawał sobie sprawę, że uzależ-
nia dziewczynkę od siebie i okłamu-
je, zapewniając, że ją kocha, bo
– jak dzisiaj mówi – „to jednak nie
była miłość”.
– Chciałem jej tylko pomóc w na-
uce i nie miałem żadnych dwuznacz-
nych zamiarów. Nie wiem, jak to się
stało, że doszło między nami do
działacz oazowy będący ostatnio wi-
kariuszem parafii Przemienienia
Pańskiego w Brzozowie (archidie-
cezja przemyska) – ma znacznie wię-
cej szans na ukrycie przed wierny-
mi swoich pedofilskich dokonań, bo-
wiem jego proces przed Sądem Re-
jonowym w Łańcucie toczy się w try-
bie absolutnie niejawnym.
ma na swoim koncie co najmniej
dwie podstępnie uwiedzione dziew-
czynki , za co staje dziś przed sądem
w sprawie II K 166/08 oskarżony
o „doprowadzenie małoletniego do ob-
cowania płciowego, nadużywając za-
ufania lub udzielając mu korzyści ma-
jątkowej lub osobistej” (art. 199, par.
3 kk z zagrożeniem karą pozbawie-
nia wolności od 3 miesięcy do lat 5);
oraz „obcowanie płciowe z małolet-
nim poniżej lat 15” (art. 200, par. 1
kk z karą od 2 do 12 lat więzienia).
Te szczegóły być może przyda-
dzą się wiernym z Brzozowa, ogłu-
pianym płynącymi z ambony wezwa-
niami do modłów w intencji rychłe-
go wyzdrowienia ks. Tomasza, któ-
remu – według oficjalnych komuni-
katów parafialnych – wysiadło gar-
dło i musiał wyjechać na dłuższe
leczenie strun głosowych...
⁄⁄⁄
Odnieśliśmy miłe wrażenie, że
Sąd Rejonowy w Inowrocławiu uważ-
nie studiuje „Fakty i Mity”, gdy
u schyłku 2008 r. doszło tam do nie-
zwykle intrygującego wydarzenia...
W rzeczonym sądzie toczył się za
szczelnie zamkniętymi drzwiami pro-
ces zakonnika Krzysztofa P. – oskar-
żonego o pedofilię franciszkanina
z klasztoru w Pakości (woj. kujaw-
sko-pomorskie), gdzie mieści się też
szeroko reklamowane przez władze
poznańskiej prowincji zakonu „cen-
trum duszpasterstwa powołaniowe-
go oraz ośrodek młodzieży francisz-
kańskiej przeznaczony dla dzieci
i młodzieży, którzy mogą tu miło i ra-
dośnie przeżywać spotkanie z Bo-
giem i św. Franciszkiem z Asyżu”.
Wielokrotnie już wielebnego opi-
sywaliśmy, wyrażając m.in. pogląd,
że nie wywinie się przed więzieniem
za paskudztwa wyczyniane z mole-
stowanym chłopcem, któremu pła-
cił za milczenie czekoladkami, a ini-
cjację seksualną zafundował mu, gdy
dzieciak miał zaledwie 10 lat.
Mimo utajnienia sprawy udało
nam się dotrzeć do wstrząsających
zeznań ofiary franciszkanina. Ich
fragmenty opublikowaliśmy w arty-
kule „Gorycz słodyczy” („FiM”
50/2008), który znalazł się kioskach
12 grudnia. Pięć dni później sąd miał
ogłosić wyrok...
– Już 16 grudnia, czyli w przed-
dzień końcowej rozprawy, zjechało
do Pakości i Inowrocławia kilkuna-
stu reporterów z ogólnopolskich me-
diów. Szykowali kamery i ostrzyli
ołówki, a tu... niespodzianka. Sąd ogło-
sił, że brakuje mu w aktach opinii jed-
nego z biegłych, przez co wydanie wy-
roku jest obecnie niemożliwe. Nieofi-
cjalnie wiadomo, że odroczenie zo-
stało spowodowane waszą publika-
cją zawierającą tak drastyczne szcze-
góły, że zrujnowały wstępne przymiar-
ki do wyroku – mówi nam urzędnik
inowrocławskiej Temidy. Ostatecznie
stanęło na naszym i 12 stycznia mnich
dostał 4,5 roku odsiadki.
Łudzimy się nadzieją, że za twar-
dzielami ze Stargardu pójdą wreszcie
inni... ANNA TARCZYŃSKA
tarczynska@faktyimity.pl
Współpr. TS
Tajne sprawy
jawnogrzeszników
Obsceniczny SMS o treści „chciałbym wylizać
twoje soczki” oddaje stan faktyczny naszego
związku, ale „wszedłbym w ciebie głęboko” to był
tylko zamiar przyszły niedokonany – przekonuje
sąd zakonnik oskarżony o seks z 13-latką...
nokrajowym standardem. I stała się
wówczas rzecz niesłychana. Oto prze-
wodniczący składowi orzekającemu
sędzia Mariusz Jasion (sprawują-
cy również funkcję prezesa miejsco-
wego Sądu Rejonowego) odwalił ów
wniosek, stwierdzając, że zamknie
przed publicznością tylko tę rozpra-
wę, podczas której swoje zeznania
składać będzie ofiara pedofila;
Ze strony oskarżyciela publiczne-
go i adwokata padła druga propozy-
cja: o skazanie ks. Romana B. bez pro-
cesu, na uzgodnioną karę 3 lat po-
zbawienia wolności. Powód? Oskarżo-
ny w zasadzie przyznał się do winy,
więc szkoda prądu i zbędnej mitrę-
gi... To również nie przeszło, bowiem
duchowny, owszem, przyznał się w trak-
cie śledztwa do tzw. innych czynności
seksualnych z dzieckiem, ale do koń-
ca szedł w zaparte (nieopatrznie, jak
się okazuje) w kwestii odbywania
z nim pełnych stosunków płciowych,
co – zdaniem sądu – musi zostać jed-
noznacznie rozstrzygnięte w procesie.
Ale najlepsze zostało na koniec
części proceduralnej. W odczytanym
przez prokuratora akcie oskarże-
nia usłyszeliśmy mianowicie twier-
dzenie (wsparte opinią biegłego), że
kopulując przez niemal dwa la-
ta z dzieckiem, świątobliwy mąż
działał w warunkach... ograni-
czonej poczytalności , co istotnie
zmienia na jego korzyść sytuację
procesową i pozwala mu oczeki-
wać nadzwyczajnego złagodzenia ka-
ry. Przypomnijmy, że o to wniosku-
je prokurator, nie obrońca...
parafii św. Józefa oraz prefektem
(nadzorca ideologiczny) w będącym
własnością zakonu miejscowym gim-
nazjum katolickim.
Miał narzeczoną – swoją uczen-
nicę wywodzącą się z wielodzietnej,
biednej wiejskiej rodziny. Zaczął
z nią „chodzić”, gdy miała 12 lat.
Pełnił wtedy obowiązki wikarego pa-
rafii Matki Boskiej Królowej Polski
w Bielicach i nauczyciela religii
w tamtejszym Zespole Szkół Publicz-
nych im. Jana Pawła II. Po roku
przysposabiania dziewczynki wziął
ją sobie do łóżka...
Zatrzymano go 23 czerwca 2008
roku. Niemalże w ostatniej chwili,
bo władze zakonne wyczuły już pi-
smo nosem (według jednego z na-
szych informatorów, musiał to być
przeciek ze śledztwa) i w trybie eks-
presowym usiłowały wyekspediować
konfratra do pracy duszpasterskiej
w swojej Prowincji Angielskiej.
Z przedstawionych sądowi przez
prokuraturę dowodów wynika, że
chrystusowiec wykorzystywał seksu-
alnie swoją ofiarę prawie przez dwa
lata. Robił to na plebanii parafii
w Bielicach, później w Stargardzie,
a nawet w mieszkaniu swojej mat-
ki, gdzie zakwaterował dziewczynkę
na czas nauki w Szczecinie, w szko-
le prowadzonej przez tamtejszych
salezjanów.
„Rozbierał ją, odbywał stosunki
seksualne, dotykał i całował w in-
tymne miejsca. Pokazywał i nama-
wiał, żeby robiła mu to samo” – pod-
kreśla prokuratura.
intymnych zbliżeń. Byłem całkiem
nieświadomy – podkreślał w sądzie
swoją ograniczoną poczytalność.
Przyznał się w zasadzie do
wszystkiego oprócz „pełnego sek-
su”. W bardzo nieciekawym świe-
tle przedstawił swoich kolegów po
fachu i przełożonych.
– Proszę wyjaśnić, jak to było
możliwe, że przetrzymywał pan
dziecko w nocy w swoim mieszka-
niu na plebanii, że spaliście razem
podczas pielgrzymek do Łagiewnik,
Lichenia, Warszawy. Czy nikt pana
nie upominał? – dociekał sąd.
– Ano, jakoś nikogo z mojego
otoczenia to nie zainteresowało
– odparł „niepoczytalny” kapłan.
⁄⁄⁄
Przebywający obecnie w aresz-
cie 31-letni ksiądz Tomasz G. , alias
„Loczek” (zdjęcie dolne) – wybitny
Jak już sygnalizowaliśmy (por.
„Choroby „dziecięce” – „FiM”
47/2008), do 2006 r. ks. Tomasz był
wikarym w Wysokiej koło Łańcuta
i namiętnie romansował tam z mło-
dziutkimi oazowiczkami, wśród któ-
rych była co najmniej jedna „skon-
sumowana” przezeń czternastolatka.
Gdy problem zaczął nabrzmiewać,
metropolita przemyski arcybiskup Jó-
zef Michalik (przewodniczący Kon-
ferencji Episkopatu Polski) przeniósł
podwładnego do Brzozowa, gdzie „Lo-
czek” – zgodnie z wolą głównego sze-
fa – zajął się nauczaniem religii w miej-
scowym gimnazjum oraz (zgodnie
z wolą proboszcza ks. Franciszka
Rząsy ) objął opiekę nad... oazą!
Choć prokuratura stanowczo od-
żegnywała się od udzielenia nam in-
formacji o szczegółach sprawy, dzi-
siaj już wiemy, że ks. Tomasz G.
P rzez polskie sądy przeto-
96614138.003.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 3 (463) 16 – 22 I 2009 r.
POLKA POTRAFI
Zmowa milczenia cd.
Prowincjałki
Dwutygodniowe niemowlę znaleźli
w konfesjonale parafianie jednego ze
szczecińskich kościołów. Dziecko zanieśli do księdza, który zadzwonił po po-
licję, a później migiem włączył chłopca do wspólnoty Kościoła, na rodziców
chrzestnych powołując funkcjonariuszy. Dopiero wówczas niemowlę zawie-
ziono do szpitala.
Kobiece poradniki oferują wiele
praktycznych rad, jak uporać się
z problemem molestowania w pra-
cy. Warto z nich skorzystać. Zwła-
szcza gdy wypełnianie codziennych
obowiązków staje się przez to, de-
likatnie mówiąc, uciążliwe. Ale
i mężczyźni powinni się bronić...
Niektórzy radzą kupić sporej ob-
jętości zeszyt, zatytułować „Molesto-
wanie seksualne”, zabrać do pracy
i skrupulatnie notować każde seksi-
stowskie zachowanie. Na gorąco, tak
żeby nic nie umknęło, amolestant zo-
baczył, co robimy, wystraszył się i że-
by mu się odechciało. Sposób to cza-
sochłonny i – przyznać trzeba –co-
kolwiek osobliwy. Raczej pewniej jest
dokumentować firmowe „zaloty” po-
przez nagrywanie rozmów, zapisywa-
nie SMS-ów czy e-maili. Wcałą spra-
wę warto też wtajemniczyć jak najwię-
cej znajomych osób (wiele molesto-
wanych kobiet wstydzi się rozmawiać
o swoim problemie nawet z najbliż-
szą rodziną). Ale przede wszystkim,
jeśli nic nie pomaga, a nasze zdrowie
psychiczne wyraźnie podupadło, nie
pozostaje nic innego jak podjęcie bar-
dziej radykalnych kroków –złożenie
pisemnej skargi, pójście na policję,
zgłoszenie sprawy na prokuraturze.
Wcześniej, oczywiście, molestujące-
go należy ostrzec, a nuż przestraszy
się, odpuści, a my zatrzymamy pracę.
Już w styczniu kodeks pracy, po
wprowadzonych poprawkach, ma być
bardziej unijny, czyli precyzyjniej wska-
zywać, jakie zachowania odnoszące
się do płci pracownika i naruszające
jego godność mogą być potraktowa-
ne jako molestowanie. Oprócz tego
ofiary molestowania, a także osoby,
które podjęły walkę o swoje prawa,
i te postronne, które
udzieliły konkretnej
pomocy, mają być ob-
jęte większą ochroną
prawną.
Sprawy o mole-
stowanie są szczegól-
nie trudne. Nie tylko ze
względu na kłopot
z udowodnieniem winy,
zebraniem dowodów,
przełamaniem barie-
ry wstydu i strachu.
Te same z pozo-
ru zachowa-
nia mogą
być ocenia-
ne w różny
sposób – jako flirtowanie bądź, wręcz
przeciwnie, coś wyjątkowo męczące-
go, niepozwalającego właściwie funk-
cjonować.
Ale jest i druga strona medalu.
Nierzadko zdarza się, że oskarżenie
rzucają kobiety, które chcą w ten spo-
sób wyrównać osobiste porachunki.
Lub te, które świadomie wykorzysty-
wały seks z przełożonymi jako szybką
i przyjemniejszą niekiedy drogę awan-
su. A gdy ów awans nie dochodzi do
skutku lub nie zaspokaja ich wybuja-
łych ambicji, posuwają się najpierw do
szantażu, potem do oskarżeń.
W obecnych czasach oskarżenie
o molestowanie, zwłaszcza w połą-
czeniu z podejrzeniem o dyskrymi-
nację rasową czy religijną, może być
wyjątkowo skuteczną bronią. Za ilu-
strację niech posłuży przykład Mony
Awad , muzułmanki pracującej w bry-
tyjskim banku MBOS. Kobieta twier-
dzi, że była szykanowana przez dwóch
dyrektorów banku (którzy, nawiasem
mówiąc, dawno już w nim nie pra-
cują), obmacywana i oskar-
żana o seks z klientami. Mo-
na swoje straty moralne wy-
ceniła na... milion funtów.
JUSTYNA CIEŚLAK
Pewnej nocy do komendy w Opolu
Lubelskim przyjechał 27-letni Michał M.
Przywiózł gliniarzom dowód rejestracyjny i prawo jazdy. Mężczyzna był pod
wpływem alkoholu i oświadczył zaskoczonemu dyżurnemu, że od Nowego
Roku postanowił nie jeździć po pijaku. Za swoją ostatnią podróż mimo
wszystko odpowie przed sądem.
Na skrzyżowanie w Rudzie Śląskiej wje-
chała 33-letnia kobieta. I nijak nie mo-
gła z niego zjechać. Wezwani na miejsce policjanci ustalili, że to nie brak
umiejętności, ale bezwład nóg spowodowany trzema promilami alkoholu.
Bezrobotni z Sosnowca mieli przez ja-
kiś czas całkiem niezłe źródło docho-
dów. Za trzy tysiące polskich złotych uznawali za własne nowo narodzone
dzieci Wietnamek nielegalnie przebywających w Polsce, załatwiając im tym
samym polskie obywatelstwo. Biznesem kierował 46-letni Wietnamczyk, któ-
ry w urzędzie stanu cywilnego robił też za tłumacza.
Od ponad roku policja podkarpacka roz-
pracowuje nieuczciwych sędziów pił-
karskich. Są już efekty. Ustalono, że w zamian za awans do wyższej ligi sę-
dzia Wojciech T. przyjmował kasę i... kiełbasę.
W okresie świąteczno-noworocznym
ukradziono elektronarzędzia warte po-
nad 30 tysięcy złotych. Z gospodarstwa pomocniczego... zakładu karnego
w Przytułach Starych.
Opracowała WZ
cze ani przebiśniegów, ani nawet pierwszych,
zupełnie zagubionych jaskółek, które wiosny i tak jesz-
cze przecież nie czynią. Mimo to przyszło już nowe...
Ileż to razy na łamach „FiM” zastanawialiśmy się,
kiedy nadejdą w Polsce zmiany, które przyniosą jako-
ściową poprawę po latach stałej klerykalizacji po 1989
roku. Wiedzieliśmy już jakieś 8–9 lat temu, że może to
nastąpić dopiero po śmierci Jana Pawła II , i zasta-
nawialiśmy się, jakie procesy
muszą zajść, jakie zmiany mu-
szą się wydarzyć, aby odwró-
cić skutki przejścia potężnego
prawicowo-klerykalnego walca
propagandy, który przetoczył
się przez Polskę.
Kiedy dziś spojrzeć na te ostatnie lata, to nie ma już
wątpliwości, że zmiany takie zaszły, że jesteśmy już
w zupełnie nowym miejscu. Polska z pewnością nie jest
tym samym krajem, jakim była w epoce słynnej histerii
po śmierci JPII. Przełomem stały się czasy Kaczyńskich ,
które wzmogły polaryzację społeczeństwa. Opowiedze-
nie się przeciwko Kaczyńskim stało się dla wielu także
opowiedzeniem przeciwko dalszej klerykalizacji i kato-
lickiej prowincjonalności, która rozpanoszyła się w Pol-
sce w ostatnich dekadach. Charakterystyczne było przej-
ście „Gazety Wyborczej” z powrotem na pozycje libe-
ralne światopoglądowo. Okazało się też, że wzrosła
liczba chętnych do pisania o aferach obyczajowych i fi-
nansowych Kościoła. Proces ten narastał powoli od cza-
sów afery arcybiskupa Paetza , aby osiągnąć apogeum
w ostatnich 2 latach. Już nie tylko „Fakty i Mity” o tym
donoszą, ale nawet prawicowy „Dziennik” i, co zdumie-
wa, także skrajnie prawicowa „Rzeczpospolita”. To, co
my rozpoczęliśmy w kanałach, w izolacji, potępiani i lek-
ceważeni przez resztę mediów, podjęli wreszcie inni. Po-
wstał też pierwszy nadawca telewizyjny o wyraźnie an-
tyklerykalnym charakterze – Superstacja.
Nagłe zdarcie zasłony milczenia wokół ciemnych spraw
Kościoła spotęgował kryzys lustracyjny, który obnażył
powiązania znacznej części kleru z dawną władzą, co naj-
bardziej zgorszyło najwierniejszych – elektorat skrajnie
prawicowy. Powolna kompromitacja PiS-u stała się też
kompromitacją stojącej za nim znacznej części Kościo-
ła. Doszło do tego, że rząd Tuska jest pierwszą władzą
po 1997 roku, która wprawdzie nieśmiało, ale w jakimś
już stopniu hamuje apetyty kleru. Nie było na to stać ani
lewicowego Millera , ani Belki . PO zrozumiało, że jaw-
ne wspieranie klerykalizmu przestało się opłacać. Arcy-
biskup Michalik żalił się pu-
blicznie, że rząd „odrzuca spra-
wy Kościoła”. Rząd, który roz-
począł swoje urzędowanie od
mszy! Słynnemu projektowi
ustawy bioetycznej Gowina je-
go partyjny kolega Palikot za-
rzuca, że jest zbyt katolicki. Takim językiem nie mówi-
ło się już w Polsce od kilkunastu lat, a już z pewnością
nie na prawicy. Przypomnijmy, że ten sam Palikot jesz-
cze kilka lat temu wydał miliony złotych na założenie
i reklamę skrajnie prawicowego i prokościelnego tygo-
dnika „Ozon”. Gazetka zbankrutowała, a Palikot zatrud-
nił się na etacie liberalnej twarzy PO. Wiadomo, że
i jedno, i drugie było zapewne koniunkturalne, ale mi-
ło, że to akurat taka koniunktura teraz panuje.
Świadectwem zachodzących zmian są publikowane
przez nas na stronie 18 wyimki z popularnego portalu
Onet, który zorganizował debatę na temat odwiedzin
duszpasterskich, czyli kolędy. Wypowiedzi, na ogół bar-
dzo antyklerykalne, świadczą o lawinowo narastających
zmianach kulturowych, o końcu epoki strachu przed księ-
dzem. Co ciekawe, nawet cytowany tamże ksiądz przy-
znaje, że... nie lubi kolędy, bo czuje się intruzem w do-
mach swoich „wiernych”. I co nie mniej ważne – tych
zmian nie widzą jeszcze biskupi, którzy demonstrują sta-
rą butę i samozadowolenie. To także jest szansa na dal-
sze zmiany – zaślepieni biskupi będą nadal popełniać
dawne błędy, nakręcając spiralę buntu. I o to właśnie
chodzi, aby „kraj Polan powstał z kolan”. Nareszcie.
ADAM CIOCH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) będzie pilnowa-
ło procedur przekazywania szpitalom i przychodniom pieniędzy zebranych
w czasie XVII Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. (...) osobom,
które przekazały pieniądze na WOŚP, trzeba dać gwarancję, że ich datki zo-
staną rozdysponowane zgodnie z prawem.
(Grzegorz Schetyna)
¶¶¶
Panie ministrze, niech pan skontroluje swoich urzędników w MSWiA. Ich idio-
tyczne traktowanie przepisów wypacza całą ideę wolontariatu i zbierania pie-
niędzy (...). Napisał pan rzecz, która jest karygodna. Robimy coroczny audyt,
nasze rozliczenia są także wysyłane do Ministerstwa Zdrowia. Ja pana zapew-
niam, że tutaj pieniądze są bardzo mocno rozliczane. Jeżeli pan chce dopil-
nować czegoś, niech pan dopilnuje swój urząd, żeby urzędnicy wreszcie poję-
li, na czym polega wolontariat.
Przyszło nowe
(Jerzy Owsiak)
¶¶¶
To nie jest otwór gospodarczy ani działalność gospodarcza. Są to, oczywiście,
badania naukowe i na ten cel miały być przeznaczone pieniądze ze zbiórki
publicznej.
(o. Jan Król o geotermii)
¶¶¶
Najpierw złamali wszelkie ustalenia, umowę, a następnie robią wszystko, by
nie doszło do pokazania ludziom, iż Polska ma bogate złoża, także geoter-
malne. Dlatego najpierw odebrali przysługujące środki na prace badawcze,
a następnie po miesiącach zwłoki nie dali zgody na to, by chętni Polacy mo-
gli pokryć koszty tych badań.
(o. Tadeusz Rydzyk)
¶¶¶
Każdy mężczyzna lepiej się czuje w polityce i w ogóle w życiu publicznym czy
zawodowym, jeżeli ma obok siebie silną kobietę, która jego wspiera, która
z nim chce razem, tak zmieniać Polskę na lepsze, bo to jest jej dom tak sa-
mo jak jego dom. I nawet ta kobieta, która nie pracuje zawodowo, pracuje
w domu. I ta praca musi być doceniona. To jest taka moja idea fixe już od
dawna. Na szczęście Jarosław Kaczyński ma uroczą mamę. (Nelly Rokita)
¶¶¶
Być może Ukraina miała kłopoty z podkradaniem gazu rosyjskiego w prze-
szłości, ale z całą pewnością w tym roku było już inaczej. (Adam Bielan)
Wybrała OH
DAR NIEBIOS
NAWRÓCONY
ZAWALIDROGA
KINDERBIZNES
SĘDZIA ŁASUCH
NAJCIEMNIEJ POD LATARNIĄ
J esteśmy w samym środku zimy, nie widać jesz-
96614138.004.png 96614138.005.png 96614138.006.png 96614138.007.png 96614138.008.png 96614138.009.png
Nr 3 (463) 16 – 22 I 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
HITLER
WART GRZECHU
PAT UNIWERSYTECKI
handlowe niedziele – jedną przed
Bożym Narodzeniem i drugą przed
Wielkanocą. Bezskutecznie. W kon-
sekwencji absurdalnego lokalnego
prawa (raczej bezprawia) kupcy tra-
cą zyski, które liczą zagraniczne su-
permarkety.
Papieska Akademia Teologicz-
na w Krakowie stanie się wkrótce
uniwersytetem. Wojtyłowa Alma
Mater szczyci się 612-letnią historią,
jednak działała wcześniej w ramach
Uniwersytetu Jagiellońskiego – aż
do 1954 roku, kiedy to ówczesne wła-
dze relegowały teologię z uczelni.
Jako autonomiczna placówka zosta-
ła powołana dekretem JPII z dnia
8 grudnia 1981 roku, a jej siedzibą
stał się wtedy pałac Biskupi przy ul.
Franciszkańskiej 3. Gdy kanclerzem
uczelni został kard. Dziwisz , po-
stanowiono przekształcić ją w uni-
werek – zawsze to większy prestiż
i... dotacje. Przepisy o szkolnictwie
wyższym wymagają w takim przy-
padku, by placówka prowadziła pięć
kierunków studiów magisterskich
spokrewnionych z profilem uczelni.
Tylko jak z nauki paciorka zrobić
pięć dziedzin naukowych? Już pro-
fil nauczania został wzbogacony
o bioetykę, by kształcić nowych Go-
winów . Obecnie PAT liczy 3 tys. stu-
dentów i 193 pracowników dydak-
tyczno-naukowych.
Przed tygodniem pisaliśmy o kie-
rującym telewizją Piotrze Farfale ,
byłym neonaziście. Okazuje się, że
rączkę, aby „zamówić 5 piw”, pod-
nosił także inny prominentny poli-
tyk LPR, były wiceminister sportu,
a obecnie pracownik TVP. Chodzi
o Radosława Pardę . Jedna z ga-
zet opublikowała jego zdjęcie, na
którym prężył się z kolegami w fa-
szystowskim pozdrowieniu. Parda
z początku zaprzeczył istnieniu ta-
kich materiałów zdjęciowych, ale
kiedy dziennikarze podsunęli mu
je pod nos, przyznał, że to były tyl-
ko „grzechy młodości”. MaK
przeżyć, uznając je za kwestię pry-
watnej pobożności. Po donosach są-
siadów sąd pierwszej instancji, po-
wołując się na opinię biegłych, uznał
rodzinę za dysfunkcyjną. Proces
w drugiej instancji trwa. MaK
odwiedzającemu wiernych kapłano-
wi towarzyszyła swoista straż obywa-
telska składająca się z parafian, te-
raz niektórzy księża noszą broń. Uwa-
ga, bo w obronie kolędowego „urob-
ku” mogą jej użyć...
AK
PS
KATOLICY I GOOGLE
SIOSTRY
OSZUSTIANKI
SZOPKA IN VITRO
Największa i najbardziej znana
wyszukiwarka internetowa na świe-
cie, Google, jest już dostępna
w wersji katolickiej. Jak zapewnia-
ją twórcy, strona http://www.catho-
licgoogle.com stanowi dla katoli-
ków ,,najlepszy sposób, by surfo-
wać po internecie”. W trosce o pra-
womyślność wiernych po wpisaniu
żądanego tematu najpierw mają się
pokazywać witryny katolickie. In-
formatycy z Google zapewniają też,
że wyszukiwarka nie będzie prze-
puszczać stron zawierających treści
pornograficzne.
Trwa coroczny obłęd szopek.
W bydgoskim kościele oo. Jezuitów
na szopce widnieje napis: „Chry-
stus przyszedł do nas w sposób na-
turalny, a nie przy pomocy fachow-
ców”, a obok postać lekarza spe-
cjalisty od in vitro, od klonowania.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że
to duch księdza Jankowskiego za-
wisł nad bydgoskim kościołem
– wszak ten kaznodzieja również ob-
darowywał wiernych w kościele „faj-
nymi” rekwizytami: swastykami, sier-
pem i młotem czy Gwiazdą Dawida.
Jak teraz musieli poczuć się
ludzie, którzy dzieci z in vitro ma-
ją? Czyż nie są ich? A może są dzie-
łem fachowców, jak twierdzi Ko-
ściół?
I PO SPRAWIE
Szczecińska prokuratura pro-
wadząca głośne śledztwo w spra-
wie kilkunastoletniego molesto-
wania seksualnego wychowanków
tamtejszego schroniska im. Brata
Alberta właśnie umorzyła docho-
dzenie. Co zresztą przewidywali-
śmy. A powód? Według prokura-
torów, część zarzutów skierowana
przeciwko księdzu Andrzejowi D.
już się przedawniła, a pozostałe
trudno udowodnić... Między inny-
mi dlatego, że świadkami są tylko...
poszkodowani, którzy swoimi do-
świadczeniami nie chwalili się ko-
legom.
PPr
PALĄCA SPRAWA
Skandal! Poznańskie elżbietan-
ki załatwiły sobie wycenę gruntów
w warszawskiej Białołęce. Zamó-
wieni przez nie rzeczoznawcy orze-
kli, że 47 ha ziemi ma wartość za-
ledwie 30,4 mln zł. Tymczasem Ko-
misja Arbitrażowa Polskiej Federa-
cji Stowarzyszeń Rzeczoznawców
Majątkowych ustaliła, że grunty te
warte są minimum 240 mln zł. Jak
się bowiem okazało, specjaliści sio-
strzyczek celowo zaniżyli cenę zie-
mi, nie uwzględniając, iż była ona
przeznaczona pod zabudowę miesz-
kaniową. Teraz stanęli już przed ko-
misją odpowiedzialności zawodowej
i zapewne zostaną ukarani, ale dla
nas istotniejsza jest odpowiedź na
następujące pytania: jakie konse-
kwencje poniosą pazerne siostrzycz-
ki i czy Skarb Państwa odzyska utra-
cone pieniądze?
PP
Młoda mieszkanka wiejskich
okolic Papui-Nowej Gwinei zosta-
ła związana, zakneblowana, przy-
wiązana do kawałka drewna, a na-
stępnie spalona żywcem na stosie
zużytych opon. Co ciekawe, nie zro-
bili tego dominikanie, ale społecz-
ność wiejska. Nieszczęśnica zosta-
ła posądzona o uprawianie czarów
i rzucenie uroku na kogoś, kto
zmarł w okolicy. Według papuaskiej
tradycji, każda śmierć ma swoją
przyczynę w postaci praktyk ma-
gicznych czarownicy lub czarowni-
ka. W tym kraju liczącym zaled-
wie 6 mln mieszkańców, gdzie 90
procent ludności stanowią prote-
stanci i katolicy, co roku morduje
się około 50 mężczyzn i kobiet
oskarżonych o czary.
PPr
CZARNA PODLASKA
AKTORZY KOŚCIOŁA
Szczęśliwie zakazu handlu
w niedziele nie udało się na razie
w Polsce przeforsować. To jednak
nie dotyczy kupców posiadających
swoje stoiska na miejskim targo-
wisku przemysłowo-spożywczym
w Białej Podlaskiej, którego regu-
lamin zabrania handlu we wszyst-
kie niedziele i święta. Tak bowiem
zarządzili bialscy radni katoliccy.
Od ośmiu lat kupcy domagają się
od rady miasta zmiany dyskryminu-
jących ich przepisów, a przynajmniej
zrobienia dwóch wyjątków, czyli po-
zwolenia na otwarcie bazaru w tzw.
WZ
Przedstawiciele władz miasta,
powiatu oraz inne znane w Prza-
snyszu (Mazowsze) osoby 6 stycz-
nia odpowiedziały na apel miejsco-
wych księży i postanowiły... wystą-
pić w jasełkach.
O „wspaniałym” spektaklu in-
formowali miejscowi proboszczo-
wie na niedzielnych mszach, więc
na odzew nie trzeba było długo cze-
kać. Przyszły tłumy. W amatorskich
aktorów zabawili się m.in. sekre-
tarz miasta, wójt gminy oraz radni
powiatu i miasta.
SYN ZAKONU
Zakonnice z Ośrodka Opie-
kuńczo-Wychowawczego w Gli-
wicach tylko czasowo miały zajmo-
wać się urodzonym kilka tygodni
temu Wojtusiem , ale potraktowa-
ły dziecko jak własność i nie do-
puszczają do niego rodziców. Ci
ostatni z powodu restrykcji zakon-
nic nie mogą nacieszyć się synem,
choć nikt nie pozbawił ich władzy
rodzicielskiej. Urzędnicy uznali, że
Agnieszka i Paweł S. są zbyt bied-
ni (sic!), by wychowywać własne
dziecko, i oddali je bogatym sio-
strom. Cała nadzieja w sądzie ro-
dzinnym, który może nakazać od-
danie Wojtusia rodzicom. Inaczej
zakonnice jak nic wychowają go
na księdza...
AC
AC
BS
DOBRE RADY...
PO KOLĘDZIE
W SZKOLE
PS
Przy jednym z kościołów w Świd-
nicy porad udzielał człowiek bezza-
sadnie podający się za pracownika
Uniwersytetu Wrocławskiego i dok-
tora prawa. Za swoje porady brał
kwoty od 100 do 200 zł. Do jego
przyparafialnej kancelarii zgłaszały
się tłumy klientów. Obecnie proku-
ratura prowadzi śledztwo przeciwko
fałszywemu prawnikowi. Mieszkań-
cy są zdumieni, że tak oczywiste oszu-
stwo dokonywało się pod skrzydła-
mi parafii.
„Gimnazjum nr 3 im. Kard. Ste-
fana Wyszyńskiego w Ełku tworzy tra-
dycje własne oraz kultywuje: naro-
dowe, miejskie i rodzinne” – infor-
muje szkoła na swojej stronie w in-
ternecie. Do której z wyżej wymie-
nionych kategorii dyrekcja gimna-
zjum zalicza organizowaną w pu-
blicznej szkole kolędę, tego nikt już
nie raczy wyjaśnić. Dowiadujemy się
za to, że praktykowana w gimnazjum
od kilku lat styczniowa wizyta księ-
dza „to okazja do wspólnych spotkań
i rozmów na temat problemów natu-
ry duchowej” . Na zamieszczonych
w galerii zdjęciach możemy obejrzeć
karnie spędzoną młodzież w stro-
jach galowych, przepisowo nakryty
białym obrusem stół z krzyżem, pur-
purata z kropidłem i podczas poczę-
stunku w gronie nauczycielskim.
Ciekawe, jak dyrekcja Gimna-
zjum nr 3 w Ełku rozwiązuje kwe-
stię równie „tradycyjnej koperty”...
AK
O MATKO SIEROT
W Polsce prześladują katolików,
ale na razie takich, do których mó-
wi Matka Boska. Renata i Piotr D.
z Dolnego Śląska zostali pozbawie-
ni częściowo praw rodzicielskich, po-
nieważ sąd uznał, że zaniedbują swo-
je obowiązki względem 10-letniego
syna Pawła . Powód? – matka Paw-
ła od lat prowadzi bardzo intensyw-
ne życie religijne i, jak twierdzi, wi-
duje Matkę Boską, Jana Pawła II
i Chrystusa. Kobieta czuje także nie-
zwykłe zapachy oraz słyszy głosy. Nie
jest leczona psychiatrycznie, a Ko-
ściół nie wypowiada się na temat jej
MaK
KOLĘDA STRACHU
Księża i ministranci chodzący po
kolędzie nie mają klawego życia.
W Legnicy trzech nastoletnich ban-
dziorów napadło i pobiło dotkliwie
księdza, by zagrabić zebrane od pa-
rafian pieniądze. Z kolei w Elblą-
gu 13-letniego pomocnika kapłana
ugodził nieznany nożownik. Chło-
piec wylądował w szpitalu. Kiedyś
96614138.010.png 96614138.011.png 96614138.012.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin