kwartalnik_wccm_22_2013.pdf

(1455 KB) Pobierz
Chrześcijańska Medytacja
KWARTALNIK ŚWIATOWEJ WSPÓLNOTY MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
WWW.WCCM.PL • EDYCJA POLSKA, NR 22, LIPIEC 2013
Istam mens indesinenter formulam teneat...
Niech tej właśnie formy modlitwy tak długo trzyma się dusza, aż
wzmocniona jej nieustannym powtarzaniem i rozmyślaniem, porzuci zbytek
wszelkich innych myśli. Ubóstwo tego jednego wersetu bardzo szybko
zaprowadzi ją bowiem do pierwszego z ewangelicznych błogosławieństw:
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest królestwo niebieskie.
Jan Kasjan
1088024853.006.png 1088024853.007.png
 
EDYCJA POLSKA, NR 22, LIPIEC 2013
O wybranych
a spek tach
medytacji
chrześcijańskiej
D rodzy Przyjaciele,
Zostałem poproszony o zabranie głosu
wobec niedawnej dyskusji w katolickiej
prasie i na portalach internetowych doty-
czącej medytacji chrześcijańskiej, w spo-
sób w jaki nasza Wspólnota dzieli się jej doświadczeniem
wewnątrz Kościoła zachodniego. Zazwyczaj spotykam się
z uwagami co do tej formy modlitwy kontemplacyjnej ze
strony Kościołów protestanckich, w których tradycja mi-
styczna jest mniej znana i zakorzeniona. Dlatego zawsze
tak zaskakująca jest krytyka, która wypływa z wnętrza
Kościoła katolickiego, częściej niż inne Kościoły uważa-
nego za strażnika tradycji mistycznej i nauczyciela kon-
templacyjnego wymiaru wiary. Niemniej jednak wierzę,
że wszystkie te krytyczne opinie mają swe podstawy
w szczerej trosce o dobro Kościoła powszechnego i kieru-
je nimi prawdziwa intencja „obrony” integralności wiary
chrześcijańskiej.
Mam nadzieję, że te releksje, których powodem są
określone wątpliwości wobec medytacji – uczonej przez
nas w duchu tradycji chrześcijańskiej, szanując szczerość
intencji głosów krytycznych, równocześnie wskażą kilka
podstawowych błędów i nieścisłości, ciągle powtarzają-
cych się w większości powszechnych przekonań wśród
chrześcijan na temat medytacji. Mam też nadzieję, że re-
leksje te okażą się przydatne dla tych nauczycieli tej for-
my modlitwy, którzy muszą raz po raz mierzyć się z głosa-
mi podnoszącymi podobne wątpliwości.
tradycji religijnej. 1 Podziwiał go za jego osobiste zinte-
growanie kontemplatywnego stylu życia z pracą – pełną
głębokiego współczucia na rzecz ubogich i odrzuconych
na margines społeczny. Spotkania z nim zainspirowały
Johna Maina do poświęcenia dwóch półgodzinnych, co-
dziennych okresów czasu na medytację jako dodatkową
formę codziennej modlitwy i regularnego uczestnictwa
we Mszy świętej. Jak pisał, praktyka ta pogłębiła jego wia-
rę i ubogaciła życie modlitewne.
Medytacja – jako dyscyplina duchowa, która prowadzi
od umysłu do serca, od słów i myśli do milczenia i spoko-
ju – po raz pierwszy została opisana w Indiach około dwa
i pół tysiąca lat temu. W różnych postaciach, i oczywiście
różnie rozumianą, można ją odnaleźć u korzeni wszyst-
kich wielkich tradycji religijnych. Podobnie jak większość
katolików jego pokolenia, John Main traktował modlitwę
kontemplacyjną jako domenę specjalistów od spraw mo-
dlitwy. Jednak już jako benedyktyński mnich w trakcie jej
praktykowania zrozumiał – choć potrzebował na to wielu
lat – że kontemplacja jest czymś integralnym dla wszyst-
kich form chrześcijańskiej duchowości.
1. Medytacja – wspólne duchowe dziedzictwo
Ojciec John Main OSB zetknął się po raz pierwszy
z praktyką medytacji dzięki nauczycielowi ze wschodniej
1. Do spotkania Johna Maina (jeszcze jako Douglasa Maina, pracownika brytyjskiej służby dyplomatycznej) ze swamim Sattyanandą (1906–1961) doszło w Kuala
Lumpur. Sattyananda był założycielem Pure Life Society (Towarzystwa Czystego Życia), sierocińca dla oiar rebelii w Malezji, do której doszło w latach 50. minion-
ego wieku przede wszystkim pod wpływem rasowych i religijnych uprzedzeń. W uznaniu dla jego pracy na rzecz pokoju i harmonii w ojczyźnie, będącej wówczas
pod kontrolą brytyjską, Sattyananda otrzymał wiele prestiżowych odznaczeń i nagród. Bazując na wizji międzyreligijnej przyjaźni i szacunku dla wszystkich trady-
cji, Pure Life Society kontynuuje do dzisiaj dzieło swojego założyciela i jest darzone głębokim szacunkiem przez rząd oraz wszystkie instytucje religijne w Malezji,
w tym także przez tamtejszy Kościół katolicki.
2
1088024853.008.png 1088024853.001.png 1088024853.002.png
 
EDYCJA POLSKA, NR 22, LIPIEC 2013
Ten punkt widzenia znalazł swój wyraz w stwierdze-
niach Soboru Watykańskiego II, mówiących o tym, że
w Kościele każdy, bez względu na jego pozycję czy sta-
tus, może dostąpić pełni chrześcijańskiego powołania.
Fakt, że uświadomienie sobie tej ewangelicznej prawdy
w rzeczywistości modlitwy nastąpiło u Johna Maina po-
przez tradycję Wschodu, ilustruje, jak głęboki był wgląd
ojców Soboru, kiedy stwierdzili w soborowej deklaracji,
dlaczego Kościół „nie odrzuca niczego, co jest prawdą
i świętością w innych religiach. Ze szczerym szacunkiem
traktuje te drogi postępo-
wania i życia, te zasady
i nauki, które choć w wie-
lu aspektach różnią się od
tego, czego sam naucza
i co przekazuje, to jednak
często odbijają promień
tej Prawdy, która oświetla
wszystkich ludzi”. 2 W tym
też duchu kolejni papieże
zachęcali do międzyreli-
gijnego dialogu i sami go
prowadzili.
teologia chrześcijańskiej medytacji według ojca Johna
Maina.
„Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej sła-
bości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak jak trzeba,
sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których
nie można wyrazić słowami” (Rz 8,26).
„Odmienne stany świadomości” nie mają miejsca
w nauczaniu ojca Johna Maina czy Światowej Wspólno-
ty Medytacji Chrześcijańskiej. Przeciwnie, ojciec John
napomina chrześcijan rozpoczynających praktykę kon-
templacyjną, aby nie
przystępowali do niej
pełni oczekiwań i pra-
gnień. Mówi, że w chwili
medytacji nie wydarza
się nic szczególnego –
stawiając w ten sposób
wyzwanie spragnionym
doznań współczesnym
ludziom – a jeśli nawet
coś się wydarzy, należy
to traktować jako rozpro-
szenie i pozwolić odejść
związanym z tym odczu-
ciom. Owoce medytacji
pojawiają się w życiu jako
dary Ducha Świętego, wśród których najważniejsza jest
miłość.
„Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpli-
wość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opano-
wanie” – Ga 5,22.
Takie podejście do medytacji wypływa z faktu, że zarów-
no ojciec Main, jak i Wspólnota dzisiaj uczą medytacyjnej
tradycji chrześcijańskiej jako praktyki ascetycznej. Zdając
sobie sprawę, że medytację można potraktować w spo-
sób konsumpcyjny czy nastawiony na sensację, ojciec
John Main podkreślał istotę medytacji chrześcijańskiej
jako dyscyplinę duchową – być może radykalnie prostą,
ale jednak dyscyplinę. Dzisiaj, kiedy pod wpływem wyni-
ków naukowych dociekań widzi się w medytacji metodę
na osiągnięcie izycznych i psychologicznych korzyści,
Wspólnota nasza wciąż przedstawia ją jako dyscyplinę
duchową i formę modlitwy.
Z pewnością niektórzy ludzie mogą coś „przeżywać”
w trakcie medytacji, ale po trzydziestu latach medytowa-
nia i nauczania medytacji mogę powiedzieć, że zdarza się
to niezwykle rzadko.
Kościół jest miejscem schronienia dla wszystkich ludzi,
także tych psychicznie wrażliwych. Dziś wiemy, że medy-
tacja wycisza i redukuje silne negatywne uczucia oraz że
Tradycja pustyni, która poprzez
„Konferencje” Jana Kasjana zainspirowała
ojca Johna Maina, jest w swojej istocie
apofatyczna. Kasjan bowiem twierdzi,
że nieustannie powtarzana „formuła”
czy „modlitewna fraza” powinna
doprowadzić do „wyrzeczenia się
różnorodnej i obitej materii wszelkiej
myśli”, a nie do roztrząsania jej znaczenia
językowego.
2. Chrześcijańskie kenosis
Niektórzy krytycy naszej
formy medytacji odwołują się do niebezpieczeństwa
„wzrostu świadomości” lub „odmiennych stanów świado-
mości”, które ojciec John Main widzi jako owoc medyta-
cji. Kiedy ojciec John odwołuje się do tego rodzaju owo-
cu medytacji, czyni to zawsze w nawiązaniu do teologii
świętego Pawła.
„Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemie-
niajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli roz-
poznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przy-
jemne i co doskonałe” (Rz 12,2).
„Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym
stworzeniem” (2 Kor 5,17).
„[Niech da] wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli,
czym jest nadzieja waszego powołania” (Ef 1,18).
Ojciec John wierzył, że tak opisane doświadczenie
duchowej transformacji ma podstawowe znaczenie dla
procesu metanoi. Czuł, że największym zagrożeniem dla
współczesnego chrześcijaństwa jest niedocenienie czło-
wieczego potencjału osobistego wyzwolenia i transfor-
macji w Chrystusie. Tę przemianę duch człowieka uzysku-
je w darze poprzez zjednoczenie z Duchem Chrystusa.
Dlatego zdaniem ojca Johna każda prawdziwa chrze-
ścijańska modlitwa jest wejściem w modlitwę Jezusa
i uczestnictwem w niej. To jest podstawowa i jednorodna
2. Nostra Aetate, 2
3
1088024853.003.png
 
EDYCJA POLSKA, NR 22, LIPIEC 2013
Chrystusowy pokój może wejść do zaniepokojonego ser-
ca przez głęboką, cichą modlitwę.
„Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. (...) Niech
się nie trwoży serce wasze ani się lęka!” (J 14,27).
Osoby z „odmiennymi stanami umysłowymi” nie są
w żadnym przypadku reprezentatywne dla tych, którzy
uczą się naszego rodzaju medytacji. Aktualne badania
w obszarze zdrowia psychicznego skłaniają wielu psy-
chologów do zalecania medytacji – praktykowanej jako
prawdziwa i regularna dyscyplina – ludziom cierpiącym
z powodu depresji czy lęków. Chrystus jest dla nas, jak
pisał Klemens z Aleksandrii, „Boskim lekarzem i uzdro-
wicielem skołatanych dusz”. My jednakże nie zalecamy
praktykowania medytacji bez profesjonalnej opieki tym,
którzy cierpią z powodu psychoz albo poważnych zabu-
rzeń umysłowych.
Dla krytyków medytacji chrześcijańskiej owe niebez-
pieczne „odmienne stany” są efektem powstawania
w trakcie medytacji umysłowej „pustki”. Prawdziwie zaan-
gażowanych w tę formę modlitwy serca, którzy codzien-
nie zmagają się z wszelkimi rozproszeniami podczas me-
dytacji, tego rodzaju idea umysłowej pustki może tylko
rozbawić. W rzeczywistości właściwe tutaj teologiczne
i biblijne określenia nie mają nic wspólnego z umysłową
próżnią czy pustką, ale z opustoszeniem w sensie Chry-
stusowego kenosis i ubóstwem ducha.
lezienie w ciągu każdego dnia czasu na ten rodzaj mo-
dlitwy, który obecnie odzyskuje swoje naturalne miejsce
w sercu chrześcijańskiej duchowości i wzbogaca inne for-
my modlitwy i wyrazu wiary.
Tradycja pustyni, która poprzez „Konferencje” Jana Ka-
sjana zainspirowała ojca Johna Maina, jest w swojej isto-
cie apofatyczna. Kasjan bowiem twierdzi, że nieustannie
powtarzana „formuła” czy „modlitewna fraza” powinna
doprowadzić do „wyrzeczenia się różnorodnej i obitej
materii wszelkiej myśli”, a nie do roztrząsania jej znacze-
nia językowego. Takie kenosis, mówi, prowadzi wprost
do pierwszego z Błogosławieństw, do ubóstwa ducha.
Ten stan daleki jest od bycia „pustym”, to pełnia Królestwa
Bożego, przeżywana w jedności z Jezusem Chrystusem,
który jest dla chrześcijan ucieleśnieniem tego Królestwa.
Taka interpretacja „ubóstwa mantry” przenika całe na-
uczania ojca Johna Maina.
Modlitwa słowna jest odmienną praktyką, zajmującą
ważne miejsce w szerokim wachlarzu modlitwy chrze-
ścijańskiej, najlepiej rozumianą w kontekście całego bo-
gactwa jej form. Lectio et oratio w tradycji monastycznej
odnosi się do posługiwania się w modlitwie umysłem,
słowami i wyobraźnią. Meditatio odnosi się do okresów
wydłużonego milczenia i pozbawionych obrazów eta-
pów modlitwy, prowadzących przez wiarę do łaski con-
templatio, który to stan wyciszenia Tomasz z Akwinu na-
3. Dwie szkoły modlitwy
Padają także zarzuty pod adresem osób praktykujących
medytację chrześcijańską, że błędnie odczytały nauki
Jana Kasjana. Krytyka ta wychodzi z założenia, że każdej
modlitwie chrześcijańskiej musi towarzyszyć określona
aktywność umysłowa. Tymczasem tradycja katolicka jest
o wiele bardziej zróżnicowana i z paradoksami ludzkich
postaw wobec Boga radzi sobie o wiele lepiej, niż po-
przez zuiniikowane i jednostronne podejście. Postawa
katafatyczna rzeczywiście opiera się na wykorzystaniu
słów, myśli i wyobrażeń, rytuałów i ekspresyjnych gestów.
Z kolei postawa apofatyczna rezygnuje z tych form wyra-
zu, sięga natomiast po angażującą w pełni ciszę zjedno-
czenia z Boską miłością.
„Rozmawiamy o Bogu. Cóż to za cud, że go nie rozu-
miesz? Gdy go rozumiesz, to nie jest to Bóg” (Św. Augu-
styn, Wyznania, Księga dziesiąta)
„Albowiem na pewno możemy Go kochać, ale nie zro-
zumieć. Można Go objąć miłością, ale nie myślą” (Chmura
niewiedzy, rozdział 6)
Oba te podejścia, katafatyczne i apofatyczne, są po-
trzebne. Medytujący chrześcijanie nie rezygnują i nie
odrzucają innych form biblijnej czy sakramentalnej mo-
dlitwy. Dla nich jednak głównym wyzwaniem jest zna-
4
1088024853.004.png 1088024853.005.png
EDYCJA POLSKA, NR 22, LIPIEC 2013
zywa „prostym radowaniem się w prawdzie”. John Main
wiele razy powtarzał, że nie ma technik pozwalających
osiągnąć stan kontemplacji, bowiem ostatnim krokiem
ku niej jest zawsze łaska.
Istota nauczania medytacji ojca Johna Maina jest taka
sama, jak to ma miejsce w hezychastycznej tradycji Mo-
dlitwy Jezusowej – co potwierdził biskup Kalistos Ware,
tłumacz Filokalii, podczas seminarium Johna Maina
w 2002 roku.
Te dwa chrześcijańskie oblicza modlitwy i teologii są –
podobnie jak półkule naszego mózgu – w ciągłej interak-
cji i ideałem byłaby ich wspólna praca. I chociaż niektórzy
ludzie mają naturalną skłon-
ność do jednej z nich – obie są
bardzo ważne. Święta Teresa
z Avila i św. Jan od Krzyża ilu-
strują wyraźne, ale przyjazne
sobie różnice, które konsty-
tuują chrześcijańską tradycję
modlitwy.
Ta tradycja zabiega usilnie
o „zjednoczenie wszystkich
rzeczy w Chrystusie”. To dla-
tego myśl katolicka w swoim
otwarciu na Boga znajduje
odbicie w takim bogactwie
form modlitwy i odgałęzień
duchowości. I dlatego też
potępianie kogoś z powodu
tego, jak się modli, szczegól-
nie jeżeli jego modlitwa jest
zakorzeniona w długiej tradycji, jest zdradą ducha kato-
lickiej myśli.
nie. Nauczyciele innych odgałęzień tradycji apofatycznej
sugerowali wiele takich słów czy fraz. John Main oraz ci,
którzy nauczają w ramach naszej Wspólnoty zazwyczaj
zalecają powtarzanie słów: „Jezus”, „Abba” lub „Marana-
tha”.
Z tych trzech słów szczególnie zalecane jest „Mara-
natha” – z powodu jego świętego znaczenia i miejsca
w pierwotnej tradycji chrześcijańskiej, a także dlatego, że
pochodzi ono z języka aramejskiego, którym posługiwał
się Jezus. Nie będąc z naszego rodzimego języka – nie
powoduje skojarzeń, co ułatwia radzenie sobie z myślami
napływającymi podczas medytacji. Nie to jednak jest naj-
ważniejsze przy wybo-
rze słowa. Jak John Main
często podkreślał, słowo
czy mantra są skuteczne
dzięki wierze, a nie tech-
nice.
Słowo „mantra” we-
szło do wielu języków
świata i podają je różne
słowniki. Szkoda tylko,
że na przykład angielskie
media najczęściej wyko-
rzystują je do opisania
niespełnionych i ciągle
na nowo powtarzanych
obietnic polityków.
Tym jednak, co czyni medytację
istotnie chrześcijańską nie są jej
metoda czy technika, nawet jeśli są
one dobrze zakorzenione w Tradycji,
ale jest tym wiara w Jezusa Chrystusa.
Dla ojca Johna Maina tradycja
Medytacji chrześcijańskiej ma
swoje źródło w nauczaniu Jezusa
dotyczącym modlitwy, pozwala więc
Jego uczniowi „zaprzeć się siebie”, do
czego wzywa go Mistrz, i pójść za Nim.
5. Dlaczego nasza
medytacja jest
chrześcijańska?
Trzeba wielu pojęciowych kombinacji i logicznych ła-
mańców, aby nazwać medytację chrześcijańską w posta-
ci, w jakiej nauczał jej ojciec John Main, „mantrowaniem”
czy „mantyczną formą jogi”, zwłaszcza kiedy używa się
tych pojęć z bardzo negatywnym podtekstem. Łączenie
w tym samym duchu medytacji chrześcijańskiej z tai-chi,
reiki czy innymi „praktykami New Age”, z których wie-
le ma swe korzenie w starożytnych tradycjach, oznacza
niestety myślenie na poziomie tabloidowej teologii. Dla
nas istotne jest to, że medytacja rozumiana jako droga
do ubóstwa ducha i czystości serca należy do bogactwa
różnorodności chrześcijańskiej duchowości. W związku
z tym nazywanie jej „Medytacją chrześcijańską” pozosta-
je w całkowitej zgodzie z bogactwem chrześcijańskich
form duchowości.
Tym jednak, co czyni medytację istotnie chrześcijańską
nie są jej metoda czy technika, nawet jeśli są one dobrze
zakorzenione w Tradycji, ale jest tym wiara w Jezusa Chry-
stusa.
4. Chrześcijańska mantra
Czasami termin „mantra” niepokoi tych, którzy pierwszy
raz spotykają się z naszym nauczaniem modlitwy, chociaż
wyrażenie to zadomowiło się już dawno w oksfordzkim
wydaniu słownika języka angielskiego, który deiniuje je
jako święte słowo czy frazę. WCCM nie rezygnuje z niego,
ponieważ odkryliśmy, że w zmaganiu się z niepokojem
dotyczącym używania tego słowa wielu ludzi zyskuje lep-
sze zrozumienie tego, czym medytacja jest dla chrześci-
jaństwa.
Ojciec John Main używał kilku terminów do opisania
„formuły”, jak ją nazywał Kasjan: fraza modlitewna, słowo,
słowo modlitewne, święte słowo, czy wreszcie mantra.
Angielski klasyk średniowiecznej literatury mistycznej
„Chmura niewiedzy” mówi o „małym słowie”, twierdzi tak-
że, że ten, kto się nim modli , nie powinien zastanawiać
się nad jego znaczeniem, jedynie powtarzać je nieustan-
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin