III wojna światowa hm....doc

(61 KB) Pobierz

Czytając ostatnie linki dotyczące obrad zgromadzenia ludowego ChRLD, a konkretnie o kwestii ewentualnego ataku na Tajwan wpadł mi do głowy pewien scenariusz:

Jeżeli Chiny zaatakują Tajwan to być może USA włączą się w ten konflikt, jeżeli stany się włączą osłabią swoją aktywność na bliskim wschodzie, a wtedy Iran mógłby zaatakować "małego szatana", którym jest Izrael. Następne przemyślenie to jak zachowa się Korea Północna, moim zdaniem pomoże bratnim Chinom w potencjalnym konflikcie z USA i w ten oto sposób może się zacząć III WŚ.
Więc tutaj moja prośba do znawców KB, aby sprawdzili matrixy z potencjalnym konfliktem : Chiny, Tajwan, USA, Izrael, Korea etc...

***My oczywiście poruszmy się w granicach hipotez mniej lub bardziej realnych.
Być może ewentualne uderzenie na Iran lub Syrię pociągnie za sobą wymuszenie przez Pekin na USA zgody w sprawie tzw. "rozwiązania kwestii Tajwanu" przez Chiny lub ewentualną akcję militarną względem Tajwanu.
Punktem kluczowym niewątpliwie jest Bliski Wschód - ponieważ tam znajdują się główne złoża ropy, a także państwo Izrael.

***Stara chińska sztuka wojenna mówi, żeby atakować tylko wtedy, gdy ma się pewność wygranej. Nie wierzę, żeby chińscy komuniści zapomnieli nauki dawnych mistrzów.
Zaatakują Tajwan , to jest pewne. Potrzebują tylko czegoś co odwróci uwagę
całego świata a szczególnie USA a wtedy wykonaja swój długo trenowany
"cios w plecy".
Każdy powód będzie się nadawać, zamach na kogoś z rzadzących, duża katastrofa czy kosmiczna czy ziemska dotykająca głównie Stany.
Na miejscu rządzących w Pekinie dogadałbym się z Iranem i resztą państw bliskiego Wschodu że jeśli Żydzi i USmani zaatakują instalacje atomowe to Oni ruszają na Izrael, Chiny na Tajwan, udzielają szerokiej pomocy wojskowej w stylu 200 tysięcy "ochotników" jak za czasów Korei
Aha , z Korea Północna atakuje Południową.
A gdyby przed długi czas nic się nie chciało wydarzyć (jak teraz) to Chińczykom nie pozostaje nic innego jak "coś wymyślić" , w końcu arsenał atomowy mają a użycia go nie muszą firmować, jest przecież Al-Kaida ...

*W pełni się z Tobą zgadzam Virescens. Chiny czekają tylko na odpowiedni moment, a po ich ostatnich wypowiedziach widać, że mają nadzieje iż okazja pojawi się już niedługo.
Co dogadywania się Chińczyków z Arabami, to trwa już bardzo długo, szczególnie jeśli idzie o współprace wojskową. Co do Iranu, to jeśli mnie pamięć nie myli, Chiny już teraz są największym odbiorcą jego ropy... Resztę można sobie już samemu dopowiedzieć.

***Chiny to olbrzymie państwo, i nie chciałbym aby to co pisze brzmiało lekcewarząco w stosunku do niego, ale ....
na dzień dzisiejszy Chinom oprócz pretekstu, brakuje jeszcze sporo, aby bezkarnie pokusić się o inwazję na Tajwan. Nawet jeśli USA umyło by ręce i nie posłało tam swoich żołnierzy, to z pewnością nie skąpiło by noweczesnej broni. Której, jak wiadomo już w tej chwili Tajwanowi nie brakuje!
100 mld kapitału Tajwańskiego zainwestowanego na kontynencie w cale nie musi świadczyć, o tym że będzie skłaniać, tych inwestorów do popierania, ulegania, chęciom zjednoczeniem z Chinami.
Pozatym wszyscy jakoś zapominają, kto rządzi w Chinach. Jest tam dyktatura systemu komunistycznego a to że przy okazji doskonale radzi sobie wolny rynek, to nie świadczy, że nie ma opozycji demokratycznej. Uwikłanie się Chin w jakikolwiek konflikt, bez jego błyskawicznego rozwiązania, stanowi dla władzy komunistycznej zagrożenie, które nie wierzę, że nie jest brane pod uwagę w Chińskiej polityce zagranicznej.

***Dzieła wyniszczenia elit Narodu Polskiego podjęli się wspólnie Niemcy i Sowieci w sierpniu 39r. (pakt Ribbentropp-Mołotow). Do 1944/45 polska młodzież walczyła z hitlerowcami na terenie okupacji niemieckiej, zaś młodzież z Kesów od 17 września 1939 do sierpnia 1941 walczyła z NKWD. To co działo się na Kresach przechodzi ludzkie pojęcie. SS - mani przy NKWD - byli grzeczni chłopcy w czarnych mundurkach. Mój dziadzio w wieku 17 lat był podporucznikiem AK na Wołyniu. Po 1944/45 byli prześladowani przez Sowietów. W Lublinie na Zamku do 44 było więzienie SS, potem katownia NKWD. Mój dziadzio przesiedział tam parę ładnych lat po wojnie.
Młodzież polska znajdowała się w trgicznej sytuacji. Z jednej strony wróg i z drugiej. Pokolenie Kolumbów było bardzo tragicznym pokoleniem, i nie tylko ci z barykad Warszawy, także Śląska, Wołynia, Podola, Wilna, Zamojszczyzny, poznańskiego - ziem wcielonych bezpośr. do Rzeszy po 39 - tzw. Kolumbowie w mundurach feld-grau.
Nie chciałbym Konserwo by powtórztył się scenariusz Ribbentropp-Mołotow. To oznaczało by dla nas wszystkich coś okropnego.
Dziś dla Niemców i Rosji jesteśmy niewygodnym państwem. Jedni i drudzy wciąż robią wszystko by zminimalizować naszą rolę - jak zawsze. W takim układzie jedynym i sensownym rozwiązaniem jest trzymanie się Ameryki.
W przypadku wybuchu wojny światowej Niemcy mogą się "pokusić" o co nieco. Rosjanie też mogą chcieć coś z tego mieć. Może być bardzo nieciekawie.
Jedni i drudzy pomimo, że byli wrogami - w kwestii polskiej umieli się zawsze świetnie dogadać.

***Red Kinght- tak sie sklada, ze jesem anarchokomunistą i dla mnie UE nie jest Eurokolchozem, ale narzedziem neoliberalnej polityki, ale tak sie składa, ze jak anarchista jestem przeciwny takim molochom w rękach burzazji.

Nie Burżuazji tylko masonerii, choć po części też burżuazji - nazwijmy to grupą pewnych interesów.

Na pocieszenie dodam tylko, że Eurokołchoz nie będzie miał ekonomicznego prawa bytu, nie będzie w stanie konkurować z NAFTA i już dziś przegrywa z azjatyckimi tygrysami. Runie pod swym ciężarem, zaś upadek tego eurościerwa z europedałami, komuchami, zoofilami, pedofilami etc. przyspieszy wojna światowa.

Jako anarchista powinieneś zdawać sobie sprawę, że żaden układ (polit, ekonom, milit.) nigdy nie trwa wiecznie. NIGDY - wbrew pozorom. Ta przyszła wojna o której mówimy na pdst. KB i przepowiedni i proroctw oraz analizy bieżących faktów wybuchnie nie dlatego, że długi czas nie było wojny światowej, ale dlatego, że świat podzielony jest na niemożliwe do pogodzenia grupy religijne, grupy interesów i wpływów. Te czynniki zresztą zawsze prowadziły do każdej wojny. Dodatkowo po upadku żelaznej kurtyny przestał istnieć 2 -biegunowy układ i obecnie mamy sytuację przed rozdaniem na nowo kart w polityce światowej. Rolę lidera przejmą Chiny. Dla USA i Rosji to nie do przyjęcia - podobnie jak dla ciebie fakt zbliżania się wojny. Jeszcze 4 i pół roku i znajdziesz się w rzeczywistości wojny światowej. Islam dokonuje ekspansji, Eurokołchioz się wypala. Tak, tak - będzie w telewizorni jeszcze sporo europedalskiego bełkotu o "sukcesach". To tylko mowa - trawa. Taki bullshit medialny. Coraz więcej państw ma i będzie miało broń nuklearną. Coraz mniej surowców(nie tylko ropy) i wody pitnej. Ciśnienie cały czas rośnie.
Niedowiarkowie do dnia pierwszej detonacji nuklearnej będą twardo zaprzeczać o możliwości wojny... A ona tymczasem się zbliża. Nieubłaganie.

Do tego dodam ci RAF 22, że anarchia to najgorsza forma istnienia państw i społeczeństw - totalny chaos, zero praw i poszanowania drugiego człowieka itd..
Społeczeństwo w Polsce nigdy nie zgodzi się na anarchię - i słusznie. Zresztą ta idea to utopia. Załózmy, że po megakatakliźmie następuje całkowity rozkład władz państwowych i lokalnych. Jest anarchia... ale ten stan trwa krótko - bo zawsze znajdą się tacy (np. mafiozi lub jacyś lokalni kacykowie z brutalnymi i oddanymi żołnierzami) którzy będą przejmować w jakiś sposób kontrolę nad społeczeństwem - taki proces miał miejsce w dawnych dziejach Polski - przed Mieszkiem pierwszym, gdzie na czele plemion słowiańskich stawali lokalni bonzowie - była to tzw. demokracja wojenna - na czas wojny wybierano wodza. Z czasem instytucja wodza przekształciła się w instytucję lokalnego momarchy - kogoś kto rządzi i trzyma za mordę, aby inni się nie wyżynali, okradali - czyli by nie było anarchii.
Tak więc istnienie anarchii jest możliwe ale tylko przez krótki czas.

***Przyczyną wojny światowej moim skromnym zdaniem może byc chęć aneksji rosyjskiej Syberii przez Chiny(sa tam drugie co do wielkości składy ropy naftowej, oraz inne bogactwa naturalne). Obecnie o te zasoby dyplomatycznie zabiegają Chiny i Japonia(proponują nawet na własny koszt poszukiwać w tym regionie ropy).Granicę rosyjsko-chińską zamieszkuje 8.000.000 Rosjan i 110.000.000 Chińczyków.Obecnie Chińczycy przyjeżdżają do Rosjan pracować, kiedy ich liczba będzie większa od Rosjan przeprowadzone będzie referendum dotyczące przyłączenia Syberii do WIELKICH CHIN,ruscy się nie zgodzą a Chiny poprą swoich i dojdzie do wojny, moim zdaniem( tak jak pokazała to historia Napoleona i Hitlera) Rosjanie będą mieli problem gdzie pochować chińską armię(ich są przecież grubo ponad 100.000.000...)

W Chinach brakuje surowców naturalnych,na Syberii jest ich pod dostatkiem-cała tablica Mendelejewa,Rosja uwikłana w Czeczenię przy słabej armii i rozproszonych konfliktach na Kaukazie Rosja może I fazę wojny rosyjsko-chińskiej przegrać,Chiny mogą zdobyć Syberię,broni atomowej nie użyje żadna ze stron bo to samozagłada,konflikt będzie prowadzony konwencjonalnymi środkami.

W Moskwie obawiają się najbardziej "chińskiej bomby demograficznej" - tego, że rosnąca populacja najludniejszego kraju świata będzie coraz bardziej napierać na dalekowschodnie, wyludniające się tereny Rosji. Nie brak przestróg przed tym, że to Chińczycy przejmą syberyjskie bogactwa, których nie są w stanie zagospodarować Rosjanie. Pekin z kolei bierze pod uwagę to, że odrodzona Rosja będzie potencjalnym rywalem w walce o wpływy w Azji. Oba państwa konkurują już choćby o wpływy w Azji Środkowej i kontrolę nad przebiegiem rurociągów transportujących kaspijską ropę i gaz.
Handel Chin z tak hołubioną obecnie przez nie Rosją jest dużo mniejszy od ich wymiany handlowej zarówno z regionalnym rywalem - Japonią, jak i z USA.

Należy przy tym pamiętać, że Syberia to jedna trzecia terytorium Rosji i prawie 80 % bogactw naturalnych tego państwa. Można powiedzieć inaczej. Rosja to dodatek do Syberii stanowiący co prawda dwie trzecie terytorium tego kraju ale posiadająca zaledwie 20 % bogactw naturalnych. W rosyjskiej armii pułkownicy nie otrzymują pensji, żołnierze albo głodują albo dostają konserwy dla psów, a wielomiliardowe fortuny zagranicznej pomocy lądują na zagranicznych kontach walutowych nielicznych. Rosyjskie imperium rozpada się wisząc na wyżebranej od zachodu pomocy i sowchozach swego jedynego sojusznika Łukaszenki.
Chiny łakomie patrzą więc na Syberię. Markują działania na południe od swoich granic, w rzeczywistości jak twierdzą wtajemniczeni przygotowując się do wielkiego skoku na północy. Chiny stale podgrzewają swój konflikt o Tajwan. Mają z tego podwójną korzyść. Po pierwsze utrzymują jankesów w poczuciu winy, podnosząc wobec nich, że wspierając tę zbuntowaną prowincję mieszają się w wewnętrzne sprawy obcego państwa. Po drugie dając do zrozumienia, że kierunkiem ich ekspansji jest południe mają pretekst do rozwijania polityki likwidacji wpływów USA w tej części świata aż po Indonezję z maksymalnym osłabieniem pozycji takich dotychczasowych sojuszników Ameryki jak Japonia czy Indie.
Polityka ta przynosi Chinom doskonałe efekty. Świadczy o tym nie tylko ocieplenie stosunków na linii Waszyngton-Pekin ale również wbijanie klina między Japonię i Stany. Podobnie rzecz się ma wobec zachwiania układu USA - Indie. Dlatego, że Hindusi postanowili robiąc sobie wzajemnie na złość z Pakistanem porzucać bombami atomowymi, na razie przynajmniej w swoje terytoria, musiała się na nich obrazić miłująca pokój Ameryka. Dziwnym zrządzeniem losu Indie o wywołanie atomowej rywalizacji z Pakistanem oskarżyły właśnie Pekin, a na całej tej aferze najwięcej straciły objęte amerykańskimi sankcjami - aspirujące do roli przywódcy w tym regionie - demokratyczne Indie.
Ilu chińczyków zmieści się na główce szpilki?
Te dyplomatyczno - polityczne sukcesy Chin na kierunku południowym są jedynie zasłoną dymną dla prawdziwych działań na północy. Pełną parą rozwija się tam bowiem kolonizacja chińska na terenach rosyjskiej Syberii. Tej samej od zbuntowanych pułkowników atomowych wojsk rakietowych i generała Lebiedzia. Nikt nie potrafi rzetelnie określić ilu Chińczyków tam obecnie żyje. Jedni mówią, że zaledwie dwóch inni, że kilka milionów. Pewne jest natomiast, że zjawisko osiedlania się chińczyków na rosyjskim Dalekim Wschodzie to fakt. Według analityków NATO zagrożenie chińskim żywiołem jest obecnie dla Rosji groźniejsze niż utrata wpływów w Europie. Zdaniem rosyjskich ekspertów miliony nielegalnych chińskich emigrantów osiedla się w graniczących z Chinami prowincjach rosyjskich. Nie dzieje się tak przypadkiem. Chiny przygotowują się bowiem do Długiego Marszu po bogate w surowce naturalne tereny rozpadającego się imperium rosyjskiego. Natura nie znosi próżni, dlatego nie potrafiąca utrzymać swoich prowincji Rosja, coraz mocniej ustępuje pod naporem swojego potężnego sąsiada. Na razie Chiny stają się z dnia na dzień ważniejszym partnerem handlowym dla rosyjskiego Dalekiego Wschodu. Później przyjdzie czas na trwalsze zacieśnianie tych związków.
Syberia stanowi nie tylko olbrzymie surowcowe bogactwo ale jest również "przestrzenią życiową dla tych którzy potrafią ją zdobyć. Kto ją zdobędzie ? Można sobie już dziś odpowiedzieć na to pytanie. Nie będzie to na pewno sięgająca do swych pionierskich tradycji rozleniwiona społeczność amerykańska. Ta nie ma zamiaru trudzić się bardziej niż potrzebne to jest do wyciągnięcia karty kredytowej.
Tymczasem obok Syberii jest dynamicznie rozwijający się gospodarczo żywioł duszący się w swoich dotychczasowych granicach.
Należy uważnie patrzeć w strone Syberii,koncentrowanie uwagi tylko na Iranie,Izraelu może być pomyłką...

***Już kilkanaście lat temu spotkałem się z teorią iż na skutek zmian klimatycznych Chiny będą się stopniowo zamieniać w pustynię,brakować będzie wody itd. więc Chińczycy nię będą mieli wyjścia i zmuszeni zostaną do ekspansji poza swoje granice.Najlepszym miejscem okaże się Syberia,kraj obfity we wszystko czego brakowac będzie Chinom.
Lecz na Syberii może się ta ludzka ekspansja nie zakończyć,emigranci mogą się rozlać po Europie jak rzeka...
II zakładany scenariusz obok militarnego to jest ekspansja emigracyjna bez użycia jakiejkolwiek broni.
Mówiąc wprost nastąpi(już trwa na Syberii) tak intensywne zaludnianie sasiedzkich ziem przez chińczyków że jeśli państwa w porę tego nie zatrzymają to stosunek obywateli rdzennych do napływowych wyniesie 50:50
lub gorzej.Obecnie dzieje się to z Francja,Szwecją itd. gdzie stosunek procentowy zmienia się bardzo szybko i za kilkanaście lat Europa może być większościowa dla kolorowych,Arabów,chińczyków i religii rozwijającej się niezwykle expansywnie - ISLAMU...

***Iran nie zaatakuje USA - bo nie posiada na to środków, jest jednak w stanie rozpętać wojnę w zatoce i zagrozić Izraelowi. Aktualnie kraj ten wzbogaca pierwiastki promieniotwórcze - to jest potrzebne do budowy broni nuklearnej. Za kilka m-cy będzie w stanie wyprodukować piewsze głowice, czas ucieka. Iran mówi: "cele pokojowe", podobnie jak 2-3 lata temu Korea Płn. mówiała to samo. Dziś Phenian ma już broń nuklearną. Sprzedaje Iranowi technologie nie tylko dot. głowic, ale i rakiety mogące przenosić te głowice... One nie dolecą do USA, jednak w ich polu rażenia jest Europa, a z czasem gdy wprowadzą rakiety z dalszym zasięgiem to w ich zasięgu znajdzie się północna część Europy. Powie ktoś - Izrael też ma broń nuklearną itd... To fakt, jednak Izrael nigdy jej nie użył dotychczas, a już nieraz miał do tego okazję. Iran z kolei chce pozyskać broń nukl. i od wyprodukowania pierwszej głowicy dzielą go miesiące. Iran - to fanatyczny Islam nie uznający kompromisów. Iran ma w swej konstytucji zapis mówiący, że głównym celem Iranu jest zniszczenie Izraela. Jakbyście się czuli, gdyby niemiecka konstytucja na samym początku w sasadach naczelnych miała taki zapis odnośnie np. Polski - a więc likwidacja państwa polskiego? Czy wówczas mając środki (Izrael je posiada) Polska nie reagowałaby i czekała swobodnie jak ci, którzy mają co do nas określone zamiary dokończą budowy broni nuklearnej. Irańscy politycy mówią jasno: - "trzeba zlikwidować Izrael nawet za cenę kilku milionów istnień wyznawców Allaha"...
To co powiedział A. Szaron to jeden z wybiegów dyplomatycznych, tymczasem czas ucieka.... Bunker Busters są gotowe (niedawno kupione w USA), itd, itd... dotychczasowe działania dyplomatyczne mające na celu odwiedzenie Iranu od wzbogacania pewnego pierwiastka nic nie dały.
Co ma więc nastąpić.... to nastąpi. To będą tylko konwencjonalne naloty, jednak napięcie tam będzie wciąż rosło. Naloty te będą w stanie tylko opóźnić irańskie prace nad bronią nuklearną, nie zlikwidują problemu...

Atak na irańskie ośrodki atomowe z pewnością będzie zadaniem o wiele trudniejszym niż rajd na Ozirak. Samo przygotowanie będzie wymagało skomplikowanych zabiegów, zwłaszcza dyplomatycznych. Izraelskie
F-16, aby dolecieć nad cel, będą musiały wejść w przestrzeń powietrzną Arabi Saudyjskiej, Turcji i Jordanii. Wątpliwe, aby którekolwiek z tych państw wyraziło na to zgodę. Z pewnością takiej zgody nie wydadzą Saudowie, zmagający się od dłuższego czasu z wewnętrzną opozycją islamską, oskarżającą rządząca dynastię o współpracę z "bezbożnymi" rządami państw Europy Zachodniej i USA. Przelot izraelskich samolotów mógłby doprowadzić do wzrostu wewnętrznego poparcia dla ekstremistów oraz niezadowolenia społecznego. Wątpliwe jest również, aby taką zgodę wydały rządy Turcji i Jordanii z identycznych powodów. Ponadto w przypadku wyboru drogi przelotu nad terytorium Jordanii, konieczne będzie także wejście w przestrzeń powietrzną Iraku, kontrolowaną obecnie przez siły powietrzne USA. Wydanie zgody na przelot nad terytorium irackim obciąży Stany Zjednoczone częściową odpowiedzialnością za ewentualny atak izraelski.
Kolejnym czynnikiem, który może wpłynąć negatywnie na skuteczność izraelskiego ataku jest fakt, że większość istotnych dla irańskiego programu nuklearnego instalacji jest ukryta w podziemnych bunkrach, odpornych nawet na silne uderzenie. Wątpliwe jest czy Izrael dysponuje bombami, czy też rakietami o sile rażenia zdolnej zniszczyć tak dobrze zabezpieczone cele. Z pewnością zaś dysponują nimi Stany Zjednoczone (pociski Tomahawk oraz kierowane bomby) jednak i one mogą się okazać niewystarczające gdyż Iran zakupił w 1993 r. i zainstalował w pobliżu obiektów nuklearnych rosyjskie systemy obrony powietrznej typu S-300PMU, a później także najnowszą jego wersję S-300V, uznawane za jedne z najskuteczniejszych na świecie.

***Pomyślmy realnie nad tym Iranem:

Akcja lotniczego ataku na instalacje nuklearne w Iraku : Niemozliwa z 2 dosyc prostych, ale jakze trudnych do rozwiazania powodow. Iran to nie Irak - ten kraj posiada technologie, ten kraj posiada doskonaly wywiad. Izrael natomiast nie posiada technologii zdolnej dotrzec do bunkrow droga lotnicza. Amerykanskie bomby zaprojektowane do atakow na Tora-Bora nie sprawdzily sie, a Iranskie bunkry sa gotowe na kazde bombardowania, nawet najbardziej zmasowane. Jedyna mozliwoscia bylby wiec atak ladowy, ktory oczywiscie musialby by byc operacja wojskowa, a nie dokonana przez Mossad. Aman (wywiad wojskowy) nie dysponuje srodkami aby zdobyc ktorykolwiek z osrodkow produkcji w Iranie, totez musiala by to byc po prostu operacja Tzahalu (armii). Innymi slowy jakims sposobem trzebaby przerzucic kilkuset komandosow, olbrzymie ilosci materialow wybuchowych i najtrudniejsze - sposob, zeby ich wydostac. Iran na bliskim wschodzie pelni role taka, jak Chiny na dalekim. Jego lotnictwo zniszczyloby kazdy transport lotniczy, ktorym owi komandosi by uciekali a ucieczka droga ladowa raczej nie wchodzi w gre. Nie wspominajac o tym, ze nie bez powodu Izrael od 25 lat nie angazuje sie w konflikty na Bliskim Wschodzie - udalo mu sie wypracowac niemal neutralne stosunki z Egiptem, pokoj z Jordania i dobre stosunki dyplomatyczne z Turcja. Wszystko to, w razie ataku, by stracil.
Scenariusz 2: Wspolny atak wojsk Izraelskich, Amerykanskich i koalicyjnych.
Zadne panstwo na swiecie, z Ameryka na czele, nie zgodziloby sie brac udzialu w operacji wojskowej w ktorej bierze udzial Izrael. Sam Izrael by sie na swoj udzial nie zgodzil z racji strat dyplomatycznych ktore by zakonczeniu kampanii poniosl. Izraelska opinia publiczna w oka mgnieniu zniszczylaby rzad i doprowadzila do jego upadku. Istotnym argumentem jest tu to, iz ani Izrael, ani Brytyjczycy nie dysponuja silami, ktore moglyby w trakcie wojny wziac na siebie chociaz czesc strat - Izrael nie jest potega militarna, jak zwyklo sie mowic. Ta armia jest nowoczesnie wyposazona i dowodzona, jest swietnie wyszkolona i nauczona walk u siebie. Ale ta armia, na Boga, liczy 130 tysiecy zolnierzy !! Wyslanie wojsk w ilosci takiej, zeby nie byl to wklad dyplomatyczny a militarny lezy daleko poza jej mozliwosciami.
Stany Zjednoczone nie stac na taka wojne. Gdy Bush kazal Pentagonowi stworzyc plany ataku na Irak generalicja prosila o pol miliona zolnierzy, wiedzac doskonale co bedzie sie dzialo juz po opanowaniu kraju. Gdyby Bush chcial wojny z Iranem, Pentagon zapewne by naciskal na wyslanie sil cztero, pieciokrotnie wiekszych od tych uczestniczacych w Iraq Freedom. Bylaby to innymi slowy najwieksza w historii tego mlodego kraju akcja militarna.
Ale moze wkrótce nastapić scenariusz numer 3...

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin