Fakty i Mity 12-2007.pdf

(17767 KB) Pobierz
96915873 UNPDF
KSIĘŻA UWODZĄ PRZEZ INTERNET
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 12 (368) 29 MARCA 2007 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
Nina Rydzewska – największa antyklerykalna poetka
polska, nienawiścią Giertycha, Dmowskiego, endecji
i hierarchów Kościoła skazana na zapomnienie.
Dla Czytelników „FiM” odkrywamy na nowo postać
i twórczość tej fascynująco utalentowanej, odważnej
dziewczyny.
Str. 12, 13
96915873.082.png 96915873.093.png 96915873.104.png 96915873.115.png 96915873.001.png 96915873.011.png 96915873.022.png 96915873.032.png 96915873.036.png 96915873.037.png 96915873.038.png 96915873.039.png 96915873.040.png 96915873.041.png 96915873.042.png 96915873.043.png 96915873.044.png 96915873.045.png 96915873.046.png 96915873.047.png 96915873.048.png 96915873.049.png 96915873.050.png 96915873.051.png 96915873.052.png 96915873.053.png 96915873.054.png 96915873.055.png 96915873.056.png 96915873.057.png 96915873.058.png 96915873.059.png 96915873.060.png 96915873.061.png 96915873.062.png 96915873.063.png 96915873.064.png 96915873.065.png 96915873.066.png 96915873.067.png 96915873.068.png 96915873.069.png 96915873.070.png 96915873.071.png 96915873.072.png 96915873.073.png 96915873.074.png 96915873.075.png 96915873.076.png 96915873.077.png 96915873.078.png 96915873.079.png 96915873.080.png 96915873.081.png 96915873.083.png 96915873.084.png 96915873.085.png 96915873.086.png 96915873.087.png 96915873.088.png 96915873.089.png 96915873.090.png 96915873.091.png 96915873.092.png 96915873.094.png 96915873.095.png 96915873.096.png 96915873.097.png 96915873.098.png 96915873.099.png 96915873.100.png 96915873.101.png 96915873.102.png 96915873.103.png 96915873.105.png 96915873.106.png 96915873.107.png 96915873.108.png 96915873.109.png 96915873.110.png 96915873.111.png 96915873.112.png 96915873.113.png 96915873.114.png 96915873.116.png 96915873.117.png 96915873.118.png 96915873.119.png 96915873.120.png 96915873.121.png 96915873.122.png 96915873.123.png 96915873.124.png 96915873.125.png 96915873.002.png 96915873.003.png 96915873.004.png 96915873.005.png 96915873.006.png
 
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 12 (368) 23 – 29 III 2007 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
ŚWIAT Premier odniósł wreszcie spektakularny sukces między-
narodowy. O sztandarowym pomyśle PiS-u, czyli totalnej lu-
stracji narodu, piszą światowe dzienniki. Ich komentatorzy twier-
dzą, że cała akcja ma charakter propagandowy, służy czystkom
kadrowym i zagraża stabilności gospodarczej Polski.
Zazdroszczą nam, to oczywiste.
Dziady IV RP
WARSZAWA Radnych i pracowników biur poselskich PiS zwie-
ziono do Warszawy na przedstawienie pt. „Nowe otwarcie – pro-
gram dla gospodarki”. Festiwal obietnic składał się z niemal
dosłownego plagiatu programu SLD i jego haseł o ułatwieniu
życia przedsiębiorcom, obniżeniu podatków i składek ZUS.
Retoryka była nostalgiczna – żywcem wyjęta z przemówień Gomułki!
jach ludzkości. Lustracji według Kaczyńskich nie moż-
na porównać nawet z ustawą z 1933 roku, dającą pełną wła-
dzę Hitlerowi. Tamta decyzja była bowiem nieświadoma, bo
któż mógł przypuszczać, jak daleko posunie się Adolf? On ja-
wił się wówczas dla Niemców jako mąż opatrznościowy. Tym-
czasem polska lustracja 2007 r. jest z założenia autodestruk-
tywna. Stracić musi na niej państwo, które ją z siebie wyda-
ło, oraz jego obywatele. Zyskać nie może nikt. Oczywiście
– poza armią prokuratorów, którzy za zabawę w historyków
archiwistów biorą sowite pensje. Nawet PiS i jego przystaw-
ki stracą. Ściganie i oskarżanie ludzi o herezje, czary czy rzu-
canie uroków było modne w średniowieczu i wówczas przy-
sparzało władzy i popularności wśród amatorów publicz-
nych egzekucji. W XXI wieku jest inaczej, nawet
w Polsce. Kiedy część wyborców PiS i LPR zaja-
rzy, że od lustracji zmieniło się oblicze tej ziemi,
tyle że na gorsze – wtedy zabiorą się za lustro-
wanie PiS-u. A co do sądów, to nawet
w wiekach średnich były ich kapturo-
we namiastki. Teraz najpierw ogłoszą
lustracyjny wyrok na podstawie zapi-
sków jakiegoś esbeka (oświadczenie
lustracyjne delikwenta jest potrzebne
tylko po to, aby móc go pogrążyć),
a później można się będzie kilka
lat bronić w cywilnym sądzie. Jak
nie kilkanaście, bo część prawni-
ków odeszła z sądów do IPN...
Tymczasem, jak przed setka-
mi lat, cel jest dokładnie ten sam
– igrzyska. Publiczne egzekucje za domnie-
mane winy. Tak właśnie – domniemane! Więk-
szość osób, z którymi rozmawiam o lustracji, nie ma
pojęcia, czy były, czy nie były zarejestrowane jako TW.
Jest wśród nich np. jeden z dyrektorów zakładu tekstylne-
go, w którym wynaleziono pneumatyczne włókno. Facet
współpracował ściśle i gorliwie z oficerem SB w kwestii
ochrony patentu polskich wynalazców. Esbek robił notatki,
składał raporty... A dyrektorowi do głowy nie przyszło, że
jest donosicielem, kapusiem, zdrajcą i ostatnią świnią. Co
ma teraz napisać w oświadczeniu lustracyjnym? Jeśli napi-
sze, że zdrajcą nie był, to prawdopodobnie skłamie i straci
pracę tuż przed emeryturą. Takich i podobnych przykładów
są tysiące, dziesiątki tysięcy! Sądzę, że nawet większość
z całej liczby lustrowanych, która może sięgnąć miliona! Prze-
cież w myśl ustawy, na przykład za dziennikarza uważa się
także czytelnika, który wysłał list do redakcji z intencją, aby
był on opublikowany. Podobnie jest z innymi profesjami, choć
ustawa (którą podpisał prezydent, profesor prawa!) ma ty-
le luk, nieścisłości i jest tak nieprecyzyjna, że najczęściej po
prostu nie wiadomo, jak oraz wobec kogo ją stosować.
Nie będę się powtarzał, że świat idzie naprzód, i że ba-
branie się w zastygłym bagnie sprzed 30, 40 lat to nie tylko
głupota pierwszej wody, ale ewidentne działanie na szkodę
państwa. Kompleksowych kosztów lustracji nikt nie jest
w stanie oszacować, podobnie jak czasu jej trwania (sam
prezes IPN Kurtyka mówi o 20 latach!). Tradycyjnie w Pol-
sce nikt też nie liczy straconego ludzkiego czasu i nerwów.
I tego, że zamiast ciągłego bicia piany, można upiec kilka ciast.
A już najmniej dla Kaczyńskich liczą się złamane serca i prze-
kreślone życiorysy polskich „dziadów”, którzy budowali
Polskę, a doczekali się za to prześladowań w jakiejś IV RP.
Kogo obchodzi, że większość spośród tych, których oświad-
czenie zostanie uznane za fałszywe – jest po prostu niewin-
na! Z tysiąca różnych powodów, wychodzących od miesię-
cy na jaw i nagłaśnianych przez media: sfałszowanie akt przez
funkcjonariusza, rejestracja bez wiedzy zainteresowanego lub
za wiedzą, ale „na niby”, w celu uzyskania paszportu, awan-
su, utrzymania stanowiska itp.
Wreszcie, niemal cała współpraca reszty faktycznych kon-
fidentów z bezpieką dotyczyła nic nieznaczących pierdół !
Większość TW „werbowano” przy okazji rozmowy w związ-
ku ze staraniami o paszport. Oficer SB sprawdzał życiorys go-
ścia i badał, czy nie chce on zwiać. Uczulał, żeby za grani-
cą godnie reprezentować socjalistyczne państwo. Jeśli były
przeszkody do wyjazdu, oficer obiecał po-
móc – w zamian za kilka niewiele znaczą-
cych informacji z kraju lub ze świata, już
po przyjeździe. Wszystko to było bardziej
potrzebne do podniesienia średniej wer-
bunkowej esbeka niż do „łamania sumień” i „gnę-
bienia demokratycznej opozycji”.
Podobnie było z klerykami i księżmi, czego i ja
jestem przykładem. W 1987 roku, latem, podczas
moich kleryckich wakacji, do domu rodziców za-
pukał „milicjant”. Poprosił mnie grzecznie o roz-
mowę, więc wyszliśmy na spacer. Następnie przez
kilkadziesiąt minut on sam chwalił się swoją „ope-
racyjną” wiedzą na temat seminarium: jakim sa-
mochodem jeździ biskup, a jakim rektor; który
wykładowca jest najbardziej wymagający; co nam
na obiad gotują siostry... Po prostu facet wyja-
wił mi tajemnice strategiczne dla bezpieczeń-
stwa państwa! Zaraz potem nieudolnie próbował
wyciągnąć ode mnie coś równie ekscytującego,
a ja udałem, że jestem pod wielkim wrażeniem jego
wiedzy i nie mam nic do dodania. Następnie uprzej-
my milicjant przez kilkanaście minut molestował mnie
o podpis potwierdzający, że odbył ze mną rozmowę. W koń-
cu zgodziłem się (gdybym to ja wiedział, co się będzie dzia-
ło po 20 latach!) i walnąłem sygnaturę tuż pod tekstem no-
tatki, żeby nie mógł nic dopisać. Nigdy więcej z nim ani
z nikim podobnym nie miałem żadnego kontaktu. No i co?
No i kiedy ukazała się w 2005 roku tzw. lista Wildsteina od-
nalazłem się na niej jako Tajny Współpracownik SB. Śmiesz-
ne? Tak, ale to autorzy lustracji są śmieszni i nie wiadomo
tylko, czy bardziej głupi, czy złośliwi.
Lustrację można, a nawet trzeba było zrobić. 15 lat temu
i w ciągu najwyżej roku. Odpowiedni urząd powinien zbadać
akta SB i zweryfikować je, wyłuskując spośród esbeków
i TW osoby, których działania podpadają pod kodeks karny.
Tym postawić akty oskarżenia i skazać. Następnie wszelkie
akta zabetonować lub spalić. Koniec. Ci, którzy spowodowa-
li i popierają obecną, zwariowaną PiS-owską lustrację, po-
winni być w przyszłości osądzeni za sabotaż i zdradę ojczy-
zny. A ich oskarżycielami posiłkowymi powinny być polskie
dzieci. Tak, właśnie dzieci. Te, dla których z powodu debili-
zmu władzy nie starcza państwowych pieniędzy na dożywia-
nie, stypendia czy komputery w szkołach. Niech przed pol-
skimi dziećmi staną i tłumaczą się ci, którzy dla swoich wła-
snych, partyjnych interesów lub chorych przekonań nie za-
wahali się pognębić setki tysięcy niewinnych obywateli i jesz-
cze bardziej opóźnić cywilizacyjnie cały kraj.
Dziady IV RP już tej ostatniej lustracji nie doczekają.
JONASZ
Po dziennikarzach weto w sprawie lustracji postawili najwybit-
niejsi prawnicy z Warszawy oraz Uniwersytetu Gdańskiego.
Wymieniają przepisy konstytucji oraz konwencji praw człowie-
ka, które łamie nowa ustawa lustracyjna. Rada Wydziału Pra-
wa Uniwersytetu Warszawskiego niemal jednogłośnie zaprote-
stowała przeciw stylowi weryfikacji pracowników naukowych.
A ponadto oświadczyła, że koalicja PiS-LPR-Samoobrona za-
graża demokratycznemu państwu prawa. Rządzący niszczą nie-
zależność sądów, upolityczniają prokuraturę, zawłaszczają dla
partii kolejne instytucje, takie jak TVP, NBP.
Tyle że to właśnie UW dał Kaczyńskiemu tytuł doktora prawa...
Po trzech latach aresztu i tysiącach godzin przesłuchań lobby-
sta Marek Dochnal nagle przypomniał sobie o rzekomych taj-
nych kontach bankowych byłego prezydenta Aleksandra Kwa-
śniewskiego oraz ministra Jacka Piechoty. Na nie miały wpły-
wać prowizje za sprzedaż polskich firm.
Dobrze mieć takiego Dochnala w celi. Po trzech latach nawet obu-
dzony w środku nocy powie to, czego się od niego oczekuje.
Poważne problemy ma Andrzej Lepper. Jarosławowi nie podo-
ba się powrót Stanisława Łyżwińskiego do Samoobrony.
W końcu będzie to pierwszy poseł koalicji rządowej, któremu
prokuratura postawi zarzuty gwałtu, nakłaniania do fałszywych
zeznań i oferowania pracy za seks. Zgodnie z umową pomiędzy
PiS a Lepperem – Staszek miał wylecieć z Klubu Samoobrony.
Podobno Jarek K. dogaduje się z PO na temat koalicji PO-PiS...
Mirosław Orzechowski, wiceminister edukacji, będzie pierwszym
polskim politykiem, z którego działalnością dokładnie zapozna
się Rzecznik Praw Obywatelskich Unii Europejskiej. Wpłynął
już do niego odpowiedni wniosek nauczycieli oraz eurodeputo-
wanego Andrzeja Szejny (SLD). Mirek będzie tłumaczył się
z szykanowania pedagogów, miotania pod ich adresem gróźb
karalnych i wymuszania ujawniania informacji osobistych.
Czy z Orzechowskim nie powinien się także zapoznać psychiatra?
Do ligi przeciwników lustracji dołączył prymas Józef Glemp.
Uznał on – w swoim ostatnim liście pasterskim – IPN za insty-
tucję niewiarygodną, zaś zgromadzone w nim archiwa – za świst-
ki oraz skład makulatury.
Wreszcie, po 27 latach Glempowego prymasowania – CHOĆ JE-
DEN RAZ, na koniec – musimy się z nim zgodzić.
IPN pod wodzą Janusza Kurtyki zakończył już pisanie aktu oskar-
żenia generała Wojciecha Jaruzelskiego. Tym razem prokurato-
rzy pseudohistorycy dowodzą, że były prezydent w grudniu
1981 r. kierował zbrojnym związkiem przestępczym oraz nakła-
niał członków Rady Państwa do łamania prawa. Znawcy tema-
tu oceniają dzieło IPN wyjątkowo źle i nazywają je bełkotem.
Generał (83 lata) raz Polskę (z Armią Ludową) wyzwolił, a drugi
raz uchronił od interwencji ZSRR. Według Kaczyńskich, którzy na-
rażają nas na ataki terrorystyczne, to oczywiste przestępstwa!
Ludwik Dorn się nawrócił! Niestety, nie na poszanowanie demo-
kracji i praw człowieka, lecz na rzymski katolicyzm. Jak doniósł
„Super Express”, wicepremier pochodzenia żydowskiego przyjął
chrzest w wieku dorosłym pod wpływem swojej nowej żony.
I pomyśleć, że człowiek musi się najpierw rozwieść, aby przyjąć chrzest
i zostać dobrym katolikiem.
Faszyzująca Młodzież Wszechpolska po raz drugi ubiega się
o status organizacji pożytku publicznego (pierwszy raz – niesku-
tecznie). Pozwoliłoby jej to ubiegać się m.in. o pomoc finanso-
wą państwa i otrzymywać 1-procentowy odpis od podatków wszech-
polskich moherów. Poborowi mogliby też odbywać zastępczą służ-
bę wojskową w szeregach MW...
To chyba byłoby coś na wzór gestapo? Wszak pożytek publiczny moż-
na zawrzeć w hasłach – np.: „Żydzi na Madagaskar”; „Bij geja zbo-
czeńca”; „Wielka Polska katolicka”.
IRAK Cztery lata po obaleniu reżimu Saddama Husajna więk-
szość mieszkańców Iraku nie chce już słyszeć słowa demokra-
cja. Przepytani przez BBC uważają, że w Iraku nie da się już
żyć i wszyscy biją się ze wszystkimi. Ponad 30 procent Irakijczy-
ków kombinuje, jak by tu urządzić się za granicą.
No i nareszcie mamy jakiś bratni kraj, w którym obywatele myślą
podobnie.
FINLANDIA Liderzy liberalnej Partii Centrum, pomimo zwy-
cięstwa w wyborach, mają poważny problem. Okazało się bo-
wiem, że nagły i niespodziewany wzrost popularności premiera
Mattiego Vanhanena był spowodowany publikacją erotycznych
wspomnień jego byłej kochanki. Jak wynika z sondaży opinii pu-
blicznej, nowy wizerunek konserwatywnego polityka jako ero-
tycznego dzikusa podobał się szczególnie kobietom.
Niewdzięczny premier nie dość, że nie podziękował kochance autor-
ce, to jeszcze domaga się od niej dużego odszkodowania!
Za tydzień poszerzony numer!
W najbliższym numerze „Faktów i Mitów” ukaże się kolejny dodatek nadzwyczajny: Raport „FiM”, w cało-
ści poświęcony wszelkim źródłom finansowania Kościoła w Polsce. Dodatek – kompendium wiedzy o tym,
jak okrada nas państwo wyznaniowe – ukaże się w formie wygodnej do złożenia wkładki. Cena poszerzone-
go numeru – 3,50 zł.
Redakcja
15 marca weszła w życie chyba najgłupsza ustawa w dzie-
96915873.007.png 96915873.008.png 96915873.009.png 96915873.010.png
Nr 12 (368) 23 – 29 III 2007 r.
GORĄCY TEMAT
3
Rozmowa z profesorem Ryszardem
Paradowskim, politologiem,
wykładowcą Uniwersytetu Warszaw-
skiego i Uniwersytetu im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu
możemy mieć żadnej teczki (teczki są
na innych) i uważamy, że nas to nie
dotknie, bo my jesteśmy niewinni.
W systemie autorytarnym (choćby na-
wet raczkującym) nie ma ludzi nie-
winnych. Każdy musi prosić o rozgrze-
szenie. Dobrze jest też pamiętać, że
nie jest ono udzielane raz na zawsze.
Zawsze mogą się pojawić „nowe do-
kumenty”. A wracając do pańskiego
pytania – obawiam się, że za mało
się boimy. I za mało nas już dziwi...
– Andrzej Dominiczak z Towa-
rzystwa Humanistycznego zwrócił
uwagę, że państwo nie ma prawa
przeprowadzać lustracji, bo wy-
kracza ona poza konstytucją kom-
petencje władzy państwowej. Czy
podziela Pan tę opinię?
– To nie tylko kwestia konsty-
tucyjnych kompetencji, to kwestia
zasad ustrojowych. Jeśli zaczyna-
my grać według nowych reguł
(według reguł demokratycznych
umówiliśmy się grać w roku
1989), to ludzi oceniamy we-
dług stosowania się, bądź nie-
próbują podciąć, przeciwstawiając
chrześcijańskiej i ogólnie autorytar-
nej zasadzie domniemania winy – de-
mokratyczną zasadę domniemania
niewinności, a autorytarnej zasadzie
odpowiedzialności zbiorowej – demo-
kratyczną zasadę odpowiedzialności
indywidualnej.
– Lustrację
zaprojektowali
w Polsce gorli-
wi katolicy
z poparciem
Kościoła. Zło-
śliwość losu
jej większość Polaków. Skąd to
powszechne szaleństwo?
– To nie szaleństwo, lecz norma
kulturowa kultury tradycyjnej, kultu-
ry chrześcijańskiej – myślenie katego-
riami grzechu, a nie kategoriami pra-
wa. Na tradycję chrześcijańską na-
kłada się zasada leninowska, że lepiej,
żeby dziesięciu niewinnych ucierpia-
ło, niż żeby jeden winny się wywinął,
oraz zasada stalinowska o wiórach,
które lecą, gdy drwa rąbią. Lepiej
– to u nas – 400 tysięcy upokorzyć
przymusem składania oświadczeń, niż-
by jakaś liczba „winnych” miała po-
zostać nienapiętnowana. Ale w grun-
cie rzeczy bardziej chodzi o upoko-
rzenie wielu, niż o napiętnowa-
nie nielicznych. Mamy też
do czynienia z konsekwen-
cją tego, że Polska, bo-
daj od końca XVI wie-
ku, właściwie nie miała
państwa. To puste miej-
sce zajęte było od cza-
sów kontrreformacji
przez Kościół, i zajęte
jest do tej pory. Inaczej
nie doczepiono by do
konstytucji, w postaci pre-
ambuły, stwierdzenia, któ-
re wartości, a w konsekwen-
cji i prawo, wyprowadza od
Boga – stwierdzenia, które
expressis verbis przeciwstawia au-
torytarne zasady konstytucyjne za-
sadom demokratycznym; nie próbo-
wano by sprowadzać kobiety do jej
funkcji rozrodczej, odmawiając jej tym
samym człowieczeństwa; nie zastę-
powano by wychowania obywatelskie-
go wychowaniem religijnym. Ale co
mówić o „większości Polaków”, sko-
ro „elity” często nie odróżniają auto-
rytarnej władzy od demokratycznej re-
prezentacji, przypisują Kościołowi ro-
lę autorytetu moralnego w demokra-
cji i nie mają nic przeciwko temu, by
autorytarne chrześcijańskie zasady pa-
nowania i posłuszeństwa kierowały de-
mokratycznym porządkiem. Skoro
dziennikarze demokratycznych rzeko-
mo środków przekazu dają sobie na-
rzucić język autorytarnego dyskursu
i bardzo nieśmiało odwołują się do ję-
zyka demokratycznego, nie zadając
sobie jednak trudu, żeby na przykład
językowi „obrony życia” przeciwsta-
wić język prawa, umowy społecznej
i równej kompetencji w stanowieniu
zasad. I wolą mówić o człowieczeń-
stwie zarodka niż o prawie kobiety do
swobodnego dysponowania swoją ko-
biecością i o prawach obywatelskich.
– Zapowiada Pan, że w końcu
to sami lustratorzy padną ofiarą
rozkręconego przez siebie syste-
mu. Upadek konserwatywnego ar-
cybiskupa Wielgusa wydaje się być
tego zapowiedzią.
– Lustratorzy może i padną, ale
wolałbym, by padli razem z antyde-
mokratycznym ruchem, który dziś opa-
nował Polskę, ale może też być tak, że
padną, bo zlustrują ich – i zastąpią
– jeszcze radykalniejsi lustratorzy. Chy-
ba więc nie czas na optymizm – czas
na demokratyczną mobilizację.
Rozmawiał ADAM CIOCH
Fot. Wiera Paradowska
– Dwukrotnie na łamach „Fak-
tów i Mitów” podważał Pan zgod-
ność lustracji z tradycją demokra-
tyczną, porównywał lustrację do
inkwizycji. Mówi Pan wręcz o ca-
łym systemie inkwizycyjnym, tota-
litarnym. Czy to nie przesada?
– Pojęcie „system inkwizycyjny”
jest oczywiście metaforą, jeśli się ma
na myśli skazywanie albigensów na
spalenie za nieuznawanie przewod-
niej roli Rzymu, a kobiet – za rzeko-
me spółkowanie z diabłem. Chociaż
sankcje wobec osób, które za Hitle-
ra ośmielały się być Żydami, czy wo-
bec tych, którzy za Stalina wyznacza-
ni byli do roli wrogów ludu, były nie
proces transformacji ustrojowej pój-
dzie szybciej. Przesłanie rządu jest czy-
telne i wypływa z ducha inkwizycji:
każdy może zostać zlustrowany, bo
każdy może zostać nazwany agentem,
tajnym współpracownikiem albo przy-
najmniej – co za świetny wynalazek!
– osobowym źródłem informacji.
– Państwo zaczyna się karmić
strachem własnych obywateli. To
Pana słowa wypowiedziane po opu-
blikowaniu listy Wildsteina. To
znaczy, że jesteśmy już państwem
terroru?
– Gdybyśmy już nim byli, to na-
sza rozmowa nie mogłaby się odbyć.
Ale analogie się nasuwają. Był taki
Inkwizycja XXI wieku
mniej drastyczne. W porównaniu
z tym nasz system inkwizycyjny jest
jeszcze w powijakach: na razie Insty-
tut Pamięci Narodowej z lekka mie-
sza role sędziego i prokuratora, a na-
wet adwokata diabła, kiedy zachęca
(sam zachęcony odpowiednią ustawą)
do przychodzenia po zaświadczenie
o niewinności; kiedy prokuratura pró-
buje „dyscyplinować” sędziów; kiedy
szuka się haków na adwokatów. Nasz
system inkwizycyjny dopiero się roz-
wija, daleko więc mu, na szczęście,
do totalitaryzmu. Wiele jednak wska-
zuje na to, że kierunek został wyty-
czony. Jeśli uda się koalicji rządzą-
cej wyłuskać nas z Unii Europejskiej
(a starania w sferze czynów trwają),
etap w rozwoju III Rzeszy, kiedy wie-
le osób mówiło: nie mamy się czego
obawiać, chodzi tylko o Żydów... Dziś
niejeden się zastanawia, czy jest już
zaliczony do kategorii objętej lustra-
cją i oddycha z ulgą, kiedy się do-
wiaduje, że ustawa nic jeszcze nie mó-
wi o tych, którzy kiedykolwiek roz-
mawiali z jakimkolwiek pracownikiem
SB, albo mieli kogoś takiego w rodzi-
nie. Ale wszystko jeszcze przed na-
mi – zwłaszcza kiedy oddychamy
z ulgą, bo albo nie jesteśmy Żydami
(jak w III Rzeszy), albo starymi pro-
fesorami lub potomkami szlachty (jak
w Rosji bolszewickiej), albo komuni-
stami, jak w Ameryce w czasach
McCarthy’ego, albo sądzimy, że nie
stosowania się do nich, a nie według
tego, co robili pod działaniem innych
reguł, reguł innego ustroju, ani we-
dług tego, czym się zajmował ich dzia-
dek albo czy ktoś miał matkę Żydów-
kę. Dlatego Mazowieckiego idea „gru-
bej kreski” była wielką ideą demo-
kratyczną. Tylko że nie poszło za tym
domaganie się przestrzegania reguł
i zasad demokratycznych. Co więcej,
zostały one zastąpione autorytarny-
mi w istocie „wartościami chrześci-
jańskimi” i nie mniej autorytarnymi
mitami narodowymi.
– Uważa Pan, że wartości to-
talitarne były naszemu społeczeń-
stwu wpajane przez Kościół rzym-
skokatolicki. Czy chodzi o insty-
tucję spowiedzi i wmawianie po-
czucia winy?
– Tak, napomknąłem już zresztą
o instytucji „rozgrzeszenia”, chociaż
słowo „totalitarny” może tu być my-
lące – lepiej mówić o wartościach au-
torytarnych. „Grzech pierworodny”
to nic innego, jak autorytarna zasa-
da domniemania winy: jesteś winny,
dopóki nie udowodnisz swojej nie-
winności, ciąży na tobie grzech, do-
póki nie uzyskasz rozgrzeszenia. Kul-
tura chrześcijańska (nie tylko Kościół
katolicki, chociaż on ma na tym po-
lu największe osiągnięcia) podzieliła
społeczeństwo na tych, którzy podle-
gają odpuszczaniu win (o ile na to
zasługują), i tych, którzy są powołani
do ich odpuszczania (albo do tego, by
takiego odpuszczenia odmówić). Nie-
pewność, czy dostaniemy rozgrzesze-
nie, czy zostanie nam odpuszczona wi-
na, czy zostaniemy uznani za niewin-
nych – to chrześcijańskie korzenie eu-
ropejskiej kultury, które myśl demo-
kratyczna i demokratyczna praktyka
sprawiła jednak, że w ostatnich
miesiącach to właśnie Kościół
najwięcej stracił na lustracji. Jak
Pan ocenia fakt bezlitosnego
zwrócenia się prawicowych elit
katolickich przeciwko własnym
pasterzom?
– Tak zwana „rewolucja konser-
watywna”, która, o czym warto pa-
miętać, poprzedzała pojawienie się
faszyzmu, a która kwitnie u nas w naj-
lepsze, nie toleruje konkurencyjnego
przywództwa, tak jak nie tolerował
jej bolszewizm. Można tylko ubole-
wać, że Kościół katolicki w Polsce nie
wyciągnął lekcji z doświadczenia
radzieckiego czy czeskiego, gdzie
Kościoły poniosły wielkie straty, ani
z doświadczenia niemieckiego, które
przyniosło Kościołowi katolickiemu
wiele wstydu. Ani z doświadczenia
współpracy z autorytarnymi reżyma-
mi w Hiszpanii czy w Ameryce Ła-
cińskiej. Czujność Kościoła polskie-
go uśpiona została przez względnie
komfortowe warunki kohabitacji i ko-
laboracji z tak zwanym Peerelem. Ko-
ściół katolicki w Polsce nigdy nie zro-
zumiał, że trwałe bezpieczeństwo dać
mu może tylko status jednego z wol-
nych związków i stowarzyszeń w de-
mokratycznym państwie prawa, a nie
w państwie konkordatowego przywi-
leju. Kościół w Polsce nie zaakcep-
tował demokracji – przeciwnie, od
początku chciał zająć miejsce Polskiej
Zjednoczonej Partii Robotniczej. Iro-
nia historii spowodowała, że zajął
miejsce obok SB.
– Samego istnienia i sensu
lustracji nikt już właściwie nie
podważa. Żadne medium głów-
nego nurtu, żadna z najważniej-
szych partii politycznych. Chce
NIE CHCEM, ALE MUSZEM
Oświadczam, że jako wydawca i redaktor naczelny złożę oświadcze-
nie lustracyjne, a raczej dwa oświadczenia: jedno, że – w świetle
kryteriów stawianych przez IPN – byłem Tajnym Współpracownikiem
komunistycznych służb specjalnych (towarzyska rozmowa z mili-
cjantem w 1987 roku i mój złożony podpis) i drugie – że w sumie-
niu i według logiki oraz własnego przekonania – Tajnym Współpra-
cownikiem SB nie byłem.
Wezwę również wszystkich pracowników Wydawnictwa BŁAJA
News do złożenia oświadczeń lustracyjnych.
Podporządkuję się chorej ustawie lustracyjnej z dwóch powodów. Po
pierwsze: chociaż z natury jestem optymistą i w spiskową teorię
dziejów nie wierzę, w tym wypadku uważam, że kaczyści mogą wy-
korzystać sytuację i zniszczyć niewygodne dla siebie wydawnictwa
i redakcje, które nie dopełniły obowiązku lustracyjnego. Co prawda
ustawa nie przewiduje dziś za to żadnej sankcji, ale doświadczenie
IV RP mówi, że taka sankcja może się nagle pojawić. Nie będę lek-
komyślną decyzją niszczył jednego z nielicznych wolnych mediów,
czyli „FiM”. Co do dziennikarzy, sytuacja wygląda podobnie. Będę im
radził złożyć oświadczenia, aby nie wylądowali na bruku z powodu
nagonki, która może dopiero się rozwinąć i przybrać bardziej konkret-
ny kształt. Powstań w naszym kraju mieliśmy już dość, a kaczyzm
trzeba po prostu cierpliwie przeczekać. ROMAN KOTLIŃSKI
96915873.012.png 96915873.013.png 96915873.014.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 12 (368) 23 – 29 III 2007 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Piłka w grze
Romek Giertych poparł antyporno-
graficzną akcję Piłki, a Endriu Lep-
per stał się znanym i powszechnie sza-
nowanym przeciwnikiem zdjęć z go-
łymi babami. Nie zdziwię się, jeśli par-
lament uchwali również, że wzorowa
polska rodzina to: matka Polka, oj-
ciec – Rydzyk, a dzieci – wszechpol-
skie. „Definicję pornografii ustalimy na
posiedzeniach komisji” – mówi Tade-
usz... Cymański z PiS. I tu mnie cha-
pło zdziwko, bo do wszelkich porno-
li to mi serce pika jak klapa od śmiet-
nika. Już w 1923 roku odbyła się
w Genewie międzynarodowa konfe-
rencja organizowana przez Ligę... Na-
rodów, która miała zdefiniować po-
jęcie pornografii i znaleźć odpowied-
nie administracyjne zakazy powstrzy-
mujące falę sprośności. Konferencja
zakończyła się, ale żaden z uczestni-
ków obrad nie mógł w sposób wiary-
godny zdefiniować pojęcia pornogra-
fii. Takich konferencji bez konkretne-
go rezultatu były setki. Zadam tylko
jedno pytanie: czy pulchne, nagie i cy-
cate kobiety w dziełach Rubensa , Tin-
toretta , Bronzina , Velázqueza lub
nadzy chłopcy u Michała Anioła czy
Leonarda da Vinci to zdaniem Tad-
ka Cymańskiego pornoski?... A Fo-
uquet i jego z odkrytym cyckiem „Ma-
donna z Dzieciątkiem”? A Ewa z od-
krytym łonem i piersiami z „Ołtarza
Baranka mistycznego” ( van Eyck ).
Braknie miejsca na wyliczanie golizny
w światowym malarstwie religijnym...
E tam, chłopaki: morda w kubeł
i nie bulgotać! Już lepiej pograjcie se
w ping-ponga...
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
Gimnazjaliści z Oławy chcieli dorobić do kie-
szonkowego. Postanowili, że nakręcą film.
Na „scenie” spotkało się dwóch „aktorów”. Kopali się po twarzach, walili pię-
ściami w brzuch i upuszczali krew. Całej „akcji” przyglądało się kilkudziesię-
ciu rozbawionych kolegów. Pięciu „reżyserów” pilnowało, aby emocje zbyt
szybko nie opadły. Efekt? Stworzone 3-minutowe „dzieło” z rozkwaszonymi na
żywo buziami, które planowano sprzedać stacjom telewizyjnym oraz płatnym
stronom internetowym. Sprawa się jednak rypła, a dyrekcja przeciera oczy ze
zdumienia, bo uczestniczący w bójce to najlepsi uczniowie w szkole.
Nasi parlamentarzyści przejawia-
ją ostatnio niezwykłą aktywność...
pornograficzną. Zaspokajają się
własnymi językami. Kłapią im te
jadaczki jak w „Teleexpressie”.
Chłopaki, idźcie z Bogiem, bo was
słuchać nie mogę!
Poseł Tadeusz Cymański (52 l.)
niebawem trafi do „Księgi rekordów
Guinnessa”. Wymyśli coś, czego przez
wieki nie udało się wymyślić innym.
Co? Definicję pornografii! Ale po ko-
lei. Już za dwa tygodnie PiS chce wpro-
wadzić całkowity zakaz dostępu do
pornografii, także w internecie. Pisioł-
ki Wesołki już przygotowali projekt
nowelizacji kodeksu karnego. Zgod-
nie z nim każdy posiadający zdjęcia
lub filmy porno będzie mógł trafić za
kratki na rok. Jednak ktoś, kto będzie
czerpał zyski ze sprzedaży ostrej ero-
tyki (np. wydawca czasopism, filmów,
kolporter takiej prasy, kioskarka lub
nastoletni gazeciarz), może kiblować
nawet dwa lata. Autorem tego po-
mysłu jest Marian Piłka (53 l.), uro-
dzony w Trąbkach koło Garwolina.
Słynny Piłka z Trąbek był już au-
torem wielu poronionych projektów,
m.in. wymyślił „bykowe” (osoby nie-
posiadające dzieci miały płacić spe-
cjalny, karny podatek). Zapropono-
wał to natychmiast, kiedy jako bli-
sko pięćdziesięcioletni stary kawaler
ożenił się i urodziło mu się dziecko.
Zamarzył mu się chyba powrót do
czasów PRL-u, a dokładnie do „by-
kowego” obowiązującego jeszcze
w czasach Edwarda Gierka . Piłka
proponował również, żeby wprowa-
dzić m.in. darmowe bilety do kina czy
teatru dla rodzin składających się
z minimum 4 dzieci albo z pracują-
cego ojca i niepracującej matki zaj-
mującej się domem. Dla rodzin,
w których będzie sześcioro dzieci, po-
słowie przewidywali miesięczną pen-
sję w wysokości 1000 zł. „Jeśli chce-
my, aby rodzina była zdrowa moral-
nie, nie widzę możliwości, aby matka
pracowała” – wtórowała mu posłan-
ka RLN Anna Sobecka – sejmowa
piękność o urodzie camela bez wiel-
błąda. A dlaczego ma pracować oj-
ciec?! Czyż to nie jego ojcowskiego
paska dzieci potrzebują najbardziej?!
Od lat bezskutecznie walczący
z porno, bezdzietny przedsiębiorca
medialny – Tadeusz Rydzyk (63 l.),
zwany ojcem (?) – zgromił już Ma-
rię Kaczyńską , przejechał się z gra-
cją walca drogowego po jej mężu Le-
chu i powiedział na antenie Radia
Maryja: „Lidze Polskich Rodzin nie
wierzę ani 5 sekund. To Judasz przy-
szedł na Ostatnią Wieczerzę”. Gniew
wszechmocnego pana Rydzyka prze-
raził rządzących. Natychmiast więc
Do mieszkania 75-letniej mieszkanki Niem-
ców w woj. lubelskim zawitała „lekarka”.
Żeby się uwiarygodnić, wizytę rozpoczęła od modlitwy, czym skutecznie uśpi-
ła czujność pani domu. Po modlitwie nieznajoma poprosiła o coś do jedze-
nia, a kiedy staruszka poszła do kuchni... zginęło 700 zł ukryte w maszynie
do szycia.
Wiosna nadchodzi, hormony szaleją. 19-lat-
ka z Bełchatowa w chwili uniesienia sfo-
tografowała swe nagie ciało, a że efekt uznała za zadowalający – fotki wy-
słała e-mailem chłopakowi. Nie spodziewała się nieboraczka, że wkrótce
każdy szkolny kolega mający dostęp do internetu będzie mógł zobaczyć jej
wdzięki. Podobno zazdrosna koleżanka dziewczyny zdobyła i rozpowszechni-
ła hasło do jej konta e-mailowego.
W ręce mieleckiej policji wpadł 45-latek,
który już od dłuższego czasu był postra-
chem lokalnej płci pięknej. Przyodziany jedynie w kominiarkę i skarpetki cza-
ił się na potencjalne ofiary w ciemnych zaułkach. Przyznać trzeba, że panie
radziły sobie z nim całkiem nieźle, bowiem za każdym razem – zdeptany
i skopany po gołym przyrodzeniu – musiał uciekać. Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
mać się – potrzebuje wroga i stanu zagroże-
nia. Ludzi trzeba trzymać w ciągłym strachu i nie-
ustannie szczuć przeciwko jakiejś mniejszościowej
grupie, stanowiącej rzekome zagrożenie.
Powyższy przepis na państwo policyjne wielokrotnie
zapewniał rozmaitym odmianom politycznych cwaniaków
rządy autorytarne i profity płynące ze sprawowania nie-
ograniczonej władzy. Wzo-
rem państwa stanu wyjątko-
wego pozostaje III Rzesza ze
swoim terrorem i sztuczny-
mi wrogami: Żydami, komu-
nistami i homoseksualistami.
Obecna ekipa rządząca Pol-
ską wielokrotnie okazywała pogardę dla demokracji, dla
rządów prawa i najwyraźniej steruje naszym krajem ku
jakieś formie państwa autorytarnego.
Przesadzam? Pierwszy warunek państwa autorytar-
nego został spełniony – naznaczono wrogów. A w każ-
dym razie – pierwsze ich dwie grupy. Z niedostatku ko-
munistów atakuje się tzw. postkomunistów tworzących
sławetny „układ”. Drugą grupą, podobno groźną, są
homoseksualiści. Właśnie po raz pierwszy od 1932 ro-
ku, odkąd w Polsce zaniechano prześladowania homo-
seksualistów, przygotowuje się ustawę, która ma tę gru-
pę napiętnować, oddzielić moralnie od reszty społeczeń-
stwa i postawić pod pręgierzem. To zaczątek polskiej
wersji ustaw norymberskich, które napiętnowały domnie-
manych wrogów Rzeszy.
Homoseksualiści doskonale nadają się na kozła ofiar-
nego każdej dyktatury. Są grupą stosunkowo niewielką,
trudno definiowalną i nieuchwytną, a w krajach o chrze-
ścijańskiej tradycji także dosyć powszechnie pogardzaną.
Każdego można pomówić o homoseksualizm, bo przecież
pozostawanie w związku małżeńskim czy posiadanie
dzieci nie świadczy o prawdziwej orientacji seksualnej.
Zawsze można znaleźć jakichś dwóch zaufanych albo za-
straszonych świadków, którzy coś słyszeli, widzieli lub na-
wet przeżyli z podejrzanym. Najlepszy wróg jest taki, któ-
ry się ukrywa, bo można stale organizować festiwale jego
demaskacji. Cudownie dla władzy jest także wtedy, gdy
wróg zagraża dzieciom, bo ludzie niczego tak nie pragną,
jak chronić własne potomstwo. Dlatego właśnie Żydów
pomawiano o mordowanie chrześcijańskich niewiniątek.
Przygotowywana przez
parlament paranoidalna
ustawa o ochronie dzieci
i młodzieży przed „propa-
gandą homoseksualną” jest
dziełem historycznym. Jest
wypowiedzeniem wojny za-
sadom Unii Europejskiej, z których najbardziej podsta-
wową jest ta o niedyskryminacji; jest też uroczystym po-
deptaniem obowiązującej w Polsce konstytucji. To praw-
dziwy początek IV RP. Nikt nie słyszał dotąd o „propa-
gandzie homoseksualnej” – najprawdopodobniej karal-
ne będzie powiedzenie czegokolwiek pozytywnego o ho-
moseksualizmie. Ustawa uderza nie tylko w działające
legalnie stowarzyszenia gejów i lesbijek (wszystko, co
zrobią, może zostać uznane za „propagandę”), ale tak-
że w nauczycieli i uczniów. Nauczyciele będą się odtąd
bali nawet dotknąć ucznia, będą się także lękali kogo-
kolwiek zaprosić na lekcje. A nuż okaże się, że gość na-
leży przypadkiem do jakiejś organizacji gejowskiej, jeśli
nie jawnej, to tajnej (jeśli nawet takich nie ma, to w ra-
zie potrzeby ludzie władzy je wymyślą). Uczeń (gej lub
lesbijka) będzie się bał powiedzieć komukolwiek o swo-
jej orientacji seksualnej z lęku przed oskarżeniem o „pro-
pagowanie zboczeń”. A za to ma grozić wyrzucenie ze
szkoły, grzywna, może nawet więzienie. Sytuacja w pol-
skich szkołach – i tak już niełatwa – będzie zmierzać
powoli w stronę koszmaru. Zapanuje strach – niezbęd-
ne narzędzie każdej dyktatury. ADAM CIOCH
Panie prezydencie Rzeczypospolitej Polskiej, a jaki czas będzie według pana
odpowiedni: czy ten, jak będą rządzić liberałowie wraz z postkomunistami,
czy może ten, jak Polaków już nie będzie na ziemiach polskich z powodu
emigracji, wyniszczenia i eutanazji? Nasze środowiska panu zaufały
i uwierzyły w pana przekonania i program, bez naszych głosów nie byłby
pan prezydentem. (Anna Sobecka na antenie Radia Maryja)
Zabezpieczenie konstytucyjne życia to jest zmiana, która pozwoli nam na
budowanie przyszłości bez strachu, że przyjdzie pani Senyszyn i przygotuje
ustawę zezwalającą na totalną liberalizację prawa do aborcji.
(Roman Giertych)
RZECZY POSPOLITE
Najskuteczniejszym sposobem walki z aborcją jest oświata i mądre
wychowanie, które sprawia, że kobieta i mężczyzna znają cykl płodności
i kierują się rozwagą, a nie zawierzają sprawę rodzicielstwa zawodnej
antykoncepcji.
Idzie strach
(„Niedziela” 1/2007)
Określenie „szambo” funkcjonuje w języku jako normalne słowo. Jest
choćby powiedzonko, że śliwka wrzucona do szamba, powideł nie robi.
Według mnie należałoby mu (o. Rydzykowi – dop. red.) przyklasnąć.
(Wojciech Wierzejski)
Niespecjalnie przepadam za tym, żeby występować razem z premierem
Giertychem, ale to nie jest polityka, tylko... centymetry.
(Jarosław Kaczyński)
Panie marszałku, ludzie wam zaufali. Ale wy wiedzcie o tym, że ludzie
was wyplują.
(o. Tadeusz Rydzyk)
W dzisiejszych czasach władza w każdej sytuacji widzi potencjalne
przestępstwo. Wystarczy, że się żyje, to już jest prawdopodobieństwo
popełnienia czegoś złego.
(Jerzy Szmajdziński)
Już mam dość tych sądów, chociaż na sądach wypłynąłem i tu jestem
w tym miejscu, w którym jestem. Toteż mogę być wdzięczny sądom, a może
trzeba dalej, bo jeszcze Pałac przede mną, także jak jeszcze kilka spraw,
to będzie może jeszcze wyższy awans.
(Andrzej Lepper)
Wybrała OH
OPERATYWNI PRYMUSI
„NA MODLITWĘ”
W SIECI
DO ROSOŁU
P aństwo policyjne – aby mogło powstać i utrzy-
96915873.015.png 96915873.016.png 96915873.017.png 96915873.018.png 96915873.019.png 96915873.020.png 96915873.021.png 96915873.023.png 96915873.024.png 96915873.025.png 96915873.026.png 96915873.027.png 96915873.028.png 96915873.029.png 96915873.030.png 96915873.031.png
 
Nr 12 (368) 23 – 29 III 2007 r.
NA KLĘCZKACH
5
TYSIĄC
WYGRAŁA 25 TYS.
księdza od katechezy, a na dodatek
grozi mu rozprawa w sądzie grodz-
kim, grzywna lub nawet odsiadka.
Nasi Czytelnicy informują nas
dość często o podpitych księżach,
którzy spowiadają, a nawet odpra-
wiają msze. Czyżby to była aż tak
stresująca praca...
POTĘPIENIEC
Benedykt XVI dorobił się pierw-
szego heretyka oficjalnie potępione-
go w czasie swojego pontyfikatu. Jest
nim jeden z czołowych latynoamery-
kańskich teologów wyzwolenia, jezu-
ita z Salwadoru, ksiądz Jona So-
brino . Duchowny był osobistym do-
radcą salwadorskiego kardynała Ro-
meo – występującego w obronie ubo-
gich, nielubianego przez Watykan
i zamordowanego przez prawicowe
bojówki. Watykan potępił dwie książ-
ki Sobrino, zarzucając mu, że za ma-
ło pisze o boskiej naturze Chrystu-
sa, a zbyt wiele o jego ludzkich ce-
chach, co uznano za „duże niebez-
pieczeństwo dla wiary”. AC
Europejski Trybunał Praw Czło-
wieka w Strasburgu po raz kolejny
okazał się bardziej ludzki od naszych
sądów i uznał skargę Polki, Alicji
Tysiąc , na państwo, którego medy-
cy odmówili jej aborcji. Odmówili,
mimo że ciąża groziła chorej utratą
wzroku. Zdaniem Trybunału, Polska
naruszyła prawo kobiety do posza-
nowania życia prywatnego i rodzin-
nego. Gdy w 2000 r. A. Tysiąc za-
szła w ciążę, kilku okulistów potwier-
dziło, że istnieje ryzyko ślepoty. Choć
posiadała stosowne zaświadczenia,
ginekolog szpitala publicznego
w Warszawie odmówił usunięcia cią-
ży. Po porodzie – na skutek drastycz-
nego pogłębienia się wady wzroku
– A. Tysiąc przyznano pierwszą gru-
pę inwalidzką. Kobieta złożyła do-
niesienie do prokuratury, jednakże
ta umorzyła postępowanie. Teraz
„wygrała” 25 tysięcy euro. BS
Wielu, dla świętego spokoju, zaprze-
stało handlowania świerszczykami,
obawiając się bojkotu, inni posta-
nowili nie ulegać presji moherów.
W hitlerowskich Niemczech też na-
woływano do bojkotu żydowskich
sklepów. A potem było wybijanie szyb
w sklepowych witrynach i wysyłanie
do obozów koncentracyjnych. Jak wi-
dać, niektórzy w Katolandzie nie za-
pomnieli o tych „wynalazkach” pa-
na Hitlera ...
Konferencja Episkopatu przedsta-
wicielom firmy informatycznej, że
udało jej się wynegocjować aż 95-
-procentowy opust.
OH
RP
ŚWIĘTY ŁOTR
MSZA PO STAREMU
BS
W przypadające 26 marca wspo-
mnienie świętego łotra – patrona
więźniów, skazańców, kapelanów
więziennych, umierających, pokutu-
jących i nawróconych grzeszników
– kuria bydgoska apeluje o modli-
twy za więźniów, ich rodziny oraz
wszystkich pracowników służby pe-
nitencjarnej. Z inicjatywą obchodów
dnia Świętego Łotra wystąpili wo-
lontariusze z Bractwa Więziennego
w Bydgoszczy, poruszeni licznymi
podobno świadectwami więźniów
o łaskach otrzymywanych poprzez
wstawiennictwo... Jana Pawła II .
W oficjalnym programie przewidzia-
no sesję w Areszcie Śledczym w Byd-
goszczy, apel „Więźniowie w hołdzie
JPII” oraz mszę z udziałem więź-
niów i ich rodzin, pracowników służ-
by penitencjarnej oraz wolontariu-
szy Stowarzyszenia Bractwo Wię-
zienne. Czy oni aby nie mylą JPII
z łotrem?
Jak chce papa B16 , już niedłu-
go wierni lubiący tradycję będą
uczestniczyć w mszach odprawianych
po łacinie (w tzw. rycie trydenckim).
Dotychczas można je było odpra-
wiać tylko za zgodą biskupa. Teraz,
zgodnie z papieską bullą, msze
w nowym starym obrządku odpra-
wiane będą tylko z okazji szczegól-
nie uroczystych, a także wtedy, gdy
zażyczy sobie tego przynajmniej 30
wiernych. Tak czy siak oznacza to,
że tylko dla garstki ludzi treść mo-
dlitwy będzie zrozumiała. Powrócą
stare rytuały: zarówno kapłan, jak
i ministranci, będą stać tyłem do
wiernych, zaś słowa kazania znów
popłyną z bocznej ambony, a nie
od ołtarza. Znak pokoju przekażą
sobie jedynie ksiądz i ministranci.
Papież chce oficjalnie, aby łaciń-
skie msze były większym przeżyciem,
ale nie ukrywa, że dla wiernych waż-
ny będzie też element tajemniczo-
ści. Cóż, przez rozdziawione jadacz-
ki wszystko szybciej się chłonie...
Przy okazji B16 chce pojednać
się z rozłamowymi lefebrystami, czy-
li Bractwem Świętego Piusa X , przez
lata stojącym na gruncie tradycji w
Krk.
FORMY ZA WKŁAD
FAKTY I MITY
Kardynał Camillo Ruini , wika-
riusz diecezji rzymskiej, ogłosił, że
„świętość Jana Pawła II jest wyraź-
nym faktem” i że proces kanoniza-
cyjny zmarłego papieża zbliża się do
końca. Zawsze nam się wydawało,
że świętość jest raczej bytem teolo-
gicznym i trudno ustalić jej zwią-
zek z rzeczywistością, czyli fakta-
mi.
NIESŁUSZNY SZNUK
Nawiedzone legiony lustratorów
braci K. skutecznie rozwalają, co
się tylko da. Także Polskie Radio,
które było dotąd ostoją spokoju i kul-
tury. Teraz za sprawą prezesa Cza-
bańskiego straci tam pracę kilkaset
osób, w tym pokaźne grono dzien-
nikarzy. Z mikrofonem będzie się
musiał rozstać m.in. Tadeusz Sznuk
– ikona Polskiego Radia – a także
znakomity dziennikarz Krzysztof
Grzesiowski . Ponieważ Sznukowi
nic nie można zarzucić, wiceprezes
PR, Jerzy Targalski , stwierdził
ohydnie: „Skoro świetnie sprawdzał
się w stanie wojennym, nie nadaje
się na radiowca”. Protesty radiosłu-
chaczy nic nie dadzą, bo dupkom pa-
dło nie tylko na rozum, ale i uszy.
Pozostaje tylko obywatelskie niepo-
słuszeństwo, czyli... pstryk, i nie ma
radia!
AC
AK
PAPIEŻOWO
ŻYD ŻYDOWI
WILKIEM
Ważą się polskie losy animowa-
nego serialu „Popetown”. Muzyczna
telewizja MTV podjęła rękawicę
i chce w naszym ciemnogrodzie wy-
emitować serial o małym, starym,
rozwydrzonym papieżyku. Tytułowe
Popetown to miasto, szefa Kościo-
ła, a główny bohater, infantylny kil-
kuletni chłopiec, to mały papież, któ-
ry otacza się postaciami rodem z Wa-
tykanu – przebiegłymi kardynałami,
którzy marzą o władzy i bogactwie.
Całość ma prześmiewczy charakter
i nie oszczędza rzymskich „ikon”. Sa-
ma zapowiedź emisji filmu wzbu-
dziła protesty środowisk katolickich
w Wielkiej Brytanii i w Niemczech.
To, czy serial ukaże się na polskiej
antenie, zależy od samych widzów.
MTV uruchomiła w internecie
(mtv.pl) sondę, w której widzowie
mogą wyrazić swoje poparcie lub
sprzeciw. Na razie ponad 70 proc.
jest za. Poczekajmy na pozwy i mo-
dły moherów o atak terrorystyczny
na MTV – reklama idealna. DP
Kilkudziesięciu prezydentów,
burmistrzów i wójtów – włodarzy
miast i gmin, które przyznały hono-
rowe obywatelstwo Janowi Pawło-
wi II – zaproszono do Gniezna na
II Krajową Konferencję Samorzą-
dów RP dla Jana Pawła II (dojazd
i nocleg na koszt delegujących, czy-
li obywateli miast i gmin). Imprezę
zorganizowano z inicjatywy Stowa-
rzyszenia Kolekcjonerów Pamiątek
Pontyfikatu Jana Pawła II. Oprócz
referatów i udziału we mszy w in-
tencji rychłego wyniesienia na ołta-
rze papieża Polaka, przewidziano
również prezentację zrealizowanych
i planowanych przez samorządy róż-
nych form upamiętnienia pontyfika-
tu JPII.
Czegoś takiego dawno nie było!
W Leżajsku grupa rozwścieczonych
ortodoksyjnych Żydów, uczestniczą-
cych w dorocznych modłach na cześć
cadyka Elimelecha , brutalnie pobi-
ła austriackiego rabina Moische
Aryego Friedmana . Przed śmier-
cią uchronili duchownego policjan-
ci. Jaki był powód tak nietypowej re-
akcji współziomków? Jak się okazu-
je, Friedman należy do nielicznej
grupy Żydów antysyjonistów, którzy
uważają, że istnienie państwa Izra-
el jest obrazą dla Boga, a Holocaust
stał się narzędziem żydowskiego
szantażu świata. Uczestnicy zajścia
wyjaśniali potem, że pobili rabina
w imieniu 6 milionów Żydów zamor-
dowanych podczas II wojny świato-
wej. Dzień wcześniej odwiedzili Au-
schwitz, dlatego – jak stwierdzili
– nie mogli stać z założonymi ręka-
mi.
BS
PIWKO DLA B16
PS
Legendarna już Sancta Piva di
Warka („Święta Piwa z Warki”) roz-
sławiła złocisty trunek, za którym
przepadał niejeden papież. B16 nie
pije piwa, co jak na Niemca wyda-
je się nieprawdopodobne, ale za to
uwielbia, gdy goście raczą się do-
brym złocistym trunkiem i niewiel-
kim kufelkiem wznoszą toast za je-
go zdrowie. Zapewne dlatego na 80.
urodziny (16 kwietnia) papież otrzy-
ma od swojego niemieckiego kole-
gi, biskupa pomocniczego Bawarii
Engelberta Sieblera – 80 bute-
lek specjalnie warzonego niemiec-
kiego piwa.
CHCĄ ŻYĆ I BYĆ
Pikieta kilkunastu najmłodszych
członków Kampanii przeciw Homo-
fobii protestowała pod Minister-
stwem Edukacji. Młodzi aktywiści
gejowscy, licealiści i studenci, doma-
gali się zaprzestania agresywnych wy-
powiedzi skierowanych przeciwko ho-
moseksualistom oraz zaniechania
przygotowań do wprowadzenia dys-
kryminacyjnej ustawy zabraniającej
„propagandy homoseksualnej”. De-
monstranci twierdzili, że działania
rządu godzą w uczniów, którzy bę-
dą bali się rozmawiać w szkole o swo-
ich problemach.
AK
SACRODEAL
PS
Sekretariat Konferencji Episko-
patu Polski dogadał się z APN Pro-
mise. W myśl umowy podpisanej
przez obie firmy, parafie, szkoły,
klasztory, księża, siostry, katecheci,
a także inne osoby zatrudniane
przez kościelne instytucje, będą mo-
gły zakupić oprogramowania Mi-
crosoftu, a także dokonać ich lega-
lizacji, nawet za... 5 procent ich ryn-
kowej ceny. To już druga taka umo-
wa Episkopatu z dystrybutorami
oprogramowania. Taki sam rabat
oferowała giełdowa spółka Ster-Pro-
jekt SA („FiM” 30/2002). Aż strach
pomyśleć, jakie korzyści i upusty
(msze, poświęcenia?) zapewniła
RP
RELIGIA PO PIJAKU
AC
Tego się ksiądz Bogdan M.
(48 l.) nie spodziewał. Podczas pro-
wadzonej przez niego lekcji religii
w gimnazjum w Płazie koło Chrza-
nowa pojawili się policjanci i popro-
sili go do dyrektorskiego gabinetu,
by sprawdzić, czy nie jest pod wpły-
wem alkoholu. Anonimowy infor-
mator, który stróżom prawa przeka-
zał taką wiadomość, nie mylił się.
U kapłana w wydychanym powie-
trzu stwierdzono 1,32 promila al-
koholu. Dyrekcja szkoły odsunęła
PORNOBOJKOT
W podwarszawskim 15-tysięcz-
nym Józefowie grono zwolenników
Giertycha zaszantażowało sklepika-
rzy, grożąc, że będzie omijać ich skle-
py, jeśli nie zrezygnują ze sprzeda-
ży kolorowych pism dla dorosłych.
96915873.033.png 96915873.034.png 96915873.035.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin