Michałowski Tomasz - Wszechświat Kartezjusza i Newtona.pdf
(
128 KB
)
Pobierz
Newton_Kartezjusz
Tomasz Michałowski
Wszech
wiat Kartezjusza i Newtona
Kartezjusz i Newton to dwie wyj
tkowe osobisto
ci ery nowo
ytnej. Ka
dy z nich
wniósł w dorobek naukowy i filozoficzny nieoceniony wkład, którego reperkusje trwały
jeszcze długo po ich odej
ciu.
Kartezjusz dokonał rewolucji
wiatopogl
dowej, by korzystaj
c ze swej aprioryczno-
dedukcyjnej metody, przedstawi
wizj
swojego Wszech
wiata, którego zmieszczenie si
we
wcze
niej
ci
le okre
lonych, racjonalnych ramach wydedukowanych z idei Boga,
zatwierdzonych jego prawdomówno
ci
, musiało zosta
okupione nowym poj
ciem
Najwy
szego Bytu, a ten jest raczej Matematykiem-Geometr
ni
Stworzycielem. Albowiem
kartezjuszowy Bóg po stworzeniu
wiata nie musiał ju
go „pilnowa
”, wystarczyło,
e dał
mu odpowiednie prawa natury umo
liwiaj
ce jego samodzielny rozwój. Pogl
d nie do
przyj
cia dla ówczesnej jeszcze scholastyczno-arystotelesowej mentalno
ci charakteryzuj
cej
współczesnych mu ludzi nauki czy filozofii.
Przypisywane Gordiano Brunonowi „otwarcie wszech
wiata” wraz z ukazaniem
mnogo
ci jego mo
liwych mieszka
ców stało si
te
przedmiotem bada
Descartesa. I to
wła
nie dzi
ki jego
cisłej metodologii oraz umiej
tnemu przedstawianiu kontrowersyjnych
tez, tak by stały one w zgodzie ze stanowiskiem katolickich
rodowisk, udało mu si
doj
do
pewnego kompromisu mi
dzy tamuj
cymi badania naukowe ciasnymi pogl
dami autorytetów
Ko
cioła a nowatorskimi, destruuj
cymi stary
wiatopogl
d koncepcjami. „Przej
cie od
filozofii
redniowiecznej do nowo
ytnej najlepiej ilustruje zmiana, która zaszła w stanowisku
społecznym filozofów. […] Filozofia nowo
ytna została stworzona przez
wieckich, a nie
przez duchownych i na u
ytek przyrodzonych «miast» ludzkich, a nie nadprzyrodzonego
«Pa
stwa Bo
ego». Ta epokowa zmiana stała si
widoczna, gdy w cz
ci pierwszej
Rozprawy
o metodzie
Kartezjusz oznajmił sw
decyzj
: «I postanowiwszy nie szuka
ju
innej wiedzy
prócz tej, któr
mógłbym znale
w samym sobie lub te
w wielkiej ksi
dze
wiata […]».
Twierdzenie Kartezjusza wcale nie znaczyło,
e pragnie on obej
si
bez Boga, religii czy
nawet teologii; podkre
lił on z naciskiem,
e dla niego samego sprawy te nie s
przedmiotem
stosownym dla spekulacji filozoficznej”
1
.
Descartes miał te
inne dokonania w wielu dziedzinach my
li, pocz
wszy od filozofii
po biologi
, fizjologi
, optyk
a na fizyce sko
czywszy. Na jego dokonaniach w tej ostatniej
1
E. Gilson,
Bóg i ateizm
, przeł. M. Kochanowska, P. Murza
ski, Kraków 1996, s. 69.
1
chciałbym si
teraz skupi
, bowiem to wła
nie z kartezjuszowymi koncepcjami dotycz
cymi
m.in. natury
wiatła, barw, teorii wirów, budowy wszech
wiata, istoty materii niemal przez
całe
ycie polemizował wspomniany wcze
niej, inny wielki człowiek czasów nowo
ytnych,
genialny naukowiec, Isaak Newton. Polemika ta przyniosła owoce, z których do dzi
korzystaj
współcze
ni. Dla zobrazowania roli, jak
odegrały kartezjuszowe koncepcje w
pracy naukowej Newtona, przytoczy
warto tu poni
sze słowa:
„Najbardziej konsekwentn
prób
zbudowania nowego systemu wiedzy był
kartezjanizm i Newton zetkn
ł si
z nim bardzo wcze
nie. Z czasem jednak stopniowo, krok
po kroku, odrzucał poszczególne składniki nauki Kartezjusza, nie wył
czaj
c nawet jego
geometrii. W istocie mo
na by z niewielk
przesad
przedstawi
naukow
karier
Newtona
jako dzieje walki z wpływem Kartezjusza: od niezgody na koncepcje materii i
wiatła w
pierwszych notatnikach, przez krytyk
poj
przestrzeni i ruchu, a
po ostateczne obalenie
teorii wirów w
Principiach
”
2
.
Prze
led
my zatem, jak przebiegała owa płodna polemika, zaczynaj
c od bodaj
podstawowych tutaj zało
e
dotycz
cych materii i przestrzeni w kartezja
skim i
newtonowskim wszech
wiecie.
Jednym z najwa
niejszych zało
e
fizyki Kartezja
skiej jest teza o to
samo
ci materii
z przestrzeni
. Jedyn
rzeczywist
cech
czy raczej istot
materii, któr
mo
emy jasno i
wyra
nie pozna
, jest jej rozci
gło
3
, a „poniewa
istota ciał materialnych polega na ich
rozci
gło
ci, a rozci
gło
jest własno
ci
przestrzeni”
4
, to przestrze
jest zale
na w sposób
istotny od materii. W polemicznych listach Leibniza (zwolennika pogl
dów Kartezjusza) z
Clarke’iem (zwolennikiem Newtona) mo
emy dowiedzie
si
o genezie powstania w naszych
umysłach poj
cia przestrzeni, która, zdaniem Descartesa, jest wzgl
dna, a nie absolutna czy
te
rzeczywista, jak mniemał fizyk: „ludzie […] zauwa
aj
,
e wiele rzeczy istnieje
równocze
nie, i znajduj
w tym pewien porz
dek współistnienia, podług którego zwi
zek
jednych i drugich rzeczy jest mniej lub bardziej prosty. Jest to wła
nie ich poło
enie lub
oddalenie […] zawsze mo
na okre
li
zwi
zek poło
enia, który ka
da [rzecz] uzyskuje
wobec ka
dej […], a zakładaj
c lub wyobra
aj
c sobie,
e w
ród tych współistniej
cych
rzeczy dostatecznie wiele jest takich, które nie byłyby podlegały
adnej zmianie, powiemy
e
te które maj
do tych nieruchomych jestestw odniesienie takie, jakie uprzednio miały do nich
samych inne rzeczy, zaj
ły to samo
miejsce
, jakie tamte zajmowały. A to, co zawiera
2
J. Kierul, w:
http://www.toya.net.pl/~jerzykierul/Newton/16.htm
, rozdz.
Hipotezy eteru
, s. 1.
3
Zob. R. Descartes,
wiat albo Traktat o
wietle
, przeł. T.
liwi
ski, Aureus, Kraków 2005, s. 52.
4
M. Heller,
Mechanika spekulatywna
, w: M. Heller, J.
yci
ski,
Wszech
wiat – maszyna czy my
l?
, Kraków
1988, s. 64.
2
wszystkie owe miejsca, jest zwane
przestrzeni
.
Z czego wida
,
e aby mie
ide
miejsca, a
co za tym idzie ide
przestrzeni, wystarczy uwzgl
dni
odniesienia oraz prawidła ich zmian,
nie potrzebuj
c zgoła przedstawia
tu sobie
adnej rzeczywisto
ci absolutnej znajduj
cej si
poza rzeczami, których poło
enie bierze si
pod uwag
”
5
.
Ten Kartezjuszowy argument na rzecz wzgl
dno
ci przestrzeni i jego twierdzenie, i
przestrze
nie mo
e by
brana za co
innego ni
za porz
dek współistnienia rzeczy, poddał
analizie Clarke (wspólnie z Newtonem), a w rezultacie zdecydował si
on na jego obalenie;
opieraj
c sw
krytyk
, m.in. na wykrytej we wspomnianym zało
eniu o to
samo
ci
przestrzeni z porz
dkiem współistniej
cych rzeczy sprzeczno
ci polegaj
cej na konkluzji, i
gdyby było tak, jak utrzymuje Descartes, to mo
na byłoby powiedzie
,
e przy dokonaniu
jakiego
przemieszczenia danego szeregu rzeczy, przy zachowaniu porz
dku, w jakim one
wyst
powały,
de facto
adnego przemieszczenia by nie było: „Oczywist
niedorzeczno
ci
jest utrzymywanie,
e przestrze
nie jest rzeczywista, lecz stanowi jedynie porz
dek ciał.
Zgodnie bowiem z takim zało
eniem, gdyby Ziemia, Ksi
yc i Sło
ce zostały umieszczone
tam, gdzie znajduj
si
obecnie najdalsze stałe gwiazdy, zachowuj
c ten sam porz
dek, jaki
maj
obecnie, oraz odległo
ci miedzy sob
, wówczas nie tylko byłaby to ostatecznie (jak
słusznie twierdzi nasz uczony autor)
la même chose
, ta sama rzecz…, lecz wynikałoby z tego
równie
, ze znalazłyby si
w tym samym miejscu, w którym s
teraz. Co ju
jest wyra
n
sprzeczno
ci
”
6
.
Kolejny sporny punkt mi
dzy Descartesem a Newtonem i, analogicznie, mi
dzy
Leibnizem a Clarke’iem dotyczył statusu samej materii, tzn. jej niesko
czono
ci b
d
sko
czono
ci. Zdaniem filozofa, materia jest niesko
czona i nieruchoma, tzn. sama w sobie
nie ma zasady ruchu, co wynika z samej woli i m
dro
ci Bo
ej, jednak
e jej niesko
czono
nie implikuje wcale jej wieczno
ci i konieczno
ci, zgodnie z pogl
dem samego Kartezjusza, a
tak
e Leibniza. Takie jednak stanowisko atakuje Clarke, gdy
uwa
a je za arbitralne i nie
poparte odpowiednimi dowodami. Filozofowie (Kartezjusz i Leibniz) musieliby bowiem albo
uzna
, i
Bóg pewnych rzeczy (takich jak sko
czony
wiat materialny) nie mógł stworzy
,
czyli jest ograniczony (chocia
by swoj
m
dro
ci
, gdy
musi On mie
racje swego
działania), albo zgodzi
si
ze stanowiskiem Newtona, i
słuszne jest zało
enie o
sko
czono
ci i ruchu materii, a co za tym idzie, ograniczonej jej ilo
ci w przestrzeni. „Nie
wystarcza wobec tego odpowied
uczonego autora [Leibniza] twierdz
cego,
e stworzenie
materialnego wszech
wiata sko
czonego i ruchomego nie byłoby zgodne z m
dro
ci
Bo
i
5
G. W. Leibniz,
Wyznanie wiary filozofa
, przeł. S.Cichowicz, PWN 1969, s.385.
6
Ibidem, s. 341-342.
3
Jego rozumem […]. Nie wystarczy równie
powtarza
twierdzenia,
e ruch sko
czonego
materialnego wszech
wiata jest niczym i (z braku innych ciał, z którymi mo
na by [go]
porówna
) nie spowoduje
adnej dostrzegalnej zmiany. Musiałby wpierw obali
moje
argumenty […] autor jednak nie próbował da
jakiejkolwiek odpowiedzi [na nie]”
7
.
Je
eli wspomniani filozofowie nie zgodz
si
ze stanowiskiem Newtona dotycz
cym
sko
czono
ci i ruchu materii, b
d
musieli przyzna
, i
materia nie do
,
e jest
niesko
czona, to musi te
by
wieczna i niezale
na od Boga (czyli równie
niestworzona), jak
bowiem argumentuje Clarke: „Rozwa
aj
c, czy […] wszech
wiat materialny mo
e by
sko
czony i ruchomy, zastanawiamy si
nie nad zagadnieniem m
dro
ci czy woli Boga, lecz
nad kwesti
absolutnej i koniecznej natury rzeczy. Je
li wszech
wiat materialny mo
e z woli
Boga by
sko
czony i ruchomy (co uczony autor zmuszony jest tu przyzna
, chocia
nieustannie traktuje to jako przypuszczenie niemo
liwe), wówczas przestrze
, w której ruch
ten si
odbywa, jest oczywi
cie niezale
na od materii. Je
li jednak jest wr
cz przeciwnie i
wszech
wiat materialny nie mo
e by
sko
czony i ruchomy, przestrze
za
nie mo
e by
niezale
na od materii, wówczas (moim zdaniem) wynika z tego niezbicie,
e Bóg nie mo
e i
nigdy nie mógł ustanowi
granic dla materii, a wobec tego wszech
wiat materialny musi by
nie tylko niesko
czony, lecz i wieczny, zarówno
a parte ante
[w poprzednich stanach], jak i
a
parte post
[w pó
niejszych stanach], koniecznie i niezale
nie od woli Boga”
8
.
Mo
na powiedzie
, i
uwagi Newtona wydaj
si
zdroworozs
dkowe, powstaje wi
c
pytanie, dlaczego Kartezjusz nie chciał ich uzna
za trafne? Otó
okazuje si
, i
wypływaj
cy
z tej argumentacji wniosek o ograniczonej ilo
ci materii we wszech
wiecie godziłby w
utrzymywane przez Kartezjusza twierdzenie o całkowitej „pełno
ci” przestrzeni, a w
konsekwencji w twierdzenie o nieistnieniu pró
ni, czyli przestrzeni bez ciał. Kartezjusz
bowiem utrzymywał, i
„pró
nia jest poj
ciem sprzecznym, byłaby ona bowiem
rozci
gło
ci
, a nie ciałem, a tymczasem ka
de ciało jest rozci
gło
ci
, a ka
da rozci
gło
jest ciałem”
9
. W my
l zatem przekonania Kartezjusza, pró
nia musiałaby by
nierozci
gł
rozci
gło
ci
, co jest sprzeczne samo w sobie. O pró
ni widzianej oczyma kartezjanistów,
mo
emy dowiedzie
si
równie
z przytaczanej ju
polemiki Leibniza z Clarke’iem, w której
autor
Monadologii
wypowiada si
tak: „Wysuwa si
przeciwko mnie przykład pró
ni
wytworzonej przez P. Guericke’a z Magdeburga, który uzyskał j
przez wypompowanie
powietrza z naczynia, i stwierdza si
,
e pró
nia doskonała czy te
przestrze
po cz
ci
7
Ibidem, s. 423.
8
Ibidem, s. 427.
9
M. Heller,
Mechanika spekulatywna
, op. cit., s. 64.
4
przynajmniej bez materii naprawd
istnieje w tym naczyniu. Arystotelicy i kartezja
czycy,
którzy nie uznaj
pró
ni prawdziwej, w odpowiedzi na to do
wiadczenie […] orzekli,
e
pró
ni nie ma wcale ani w naczyniu, ani w rurze, albowiem szkło jest pełne drobniutkich
porów, przez które mog
si
przedostawa
promienie
wiatła, promienie magnesu oraz inne
bardzo drobniutkie materie. Podzielam ich pogl
d”
10
.
Dowodem wi
c, na nieistnienie pró
ni jest wspomniana teza o całkowitym
wypełnieniu przestrzeni przez materi
, której czasami po prostu nie widzimy, gdy
jest ona
nazbyt subtelna dla naszych zmysłów.
wiat Kartezjusza zbudowany był bowiem z trzech
elementów: pierwszym był element ognia – „to nieokre
lone co do ostatecznej wielko
ci,
postaci najmniejsze z cz
stek materii, posiadaj
ce ruch najgwałtowniejszy i płynn
konsystencj
”
11
; drugim – element powietrza, który wchodzi w skład nieba, ma on ju
pewne
kształty i jest równie
bardzo przenikliwy
12
; ostatnim natomiast – element ziemi, który był
najwi
kszych rozmiarów, jednak wykazywał najmniej ruchu oraz przenikliwo
ci. Tak wi
c
owe trzy elementy nie dopuszczały mi
dzy sob
adnych wolnych miejsc. G
bczasta
struktura trzeciego elementu oraz wzajemne ró
nice w wielko
ci pozostałych sprawiały, i
jedne z nich mogły swobodnie przenika
do drugich i wypełnia
wszelkie istniej
ce szczeliny.
Ponadto ka
dy z elementów charakteryzował si
inn
pr
dko
ci
, dzi
ki czemu mo
liwe stały
si
obserwowalne zjawiska, jak m.in. ciepło, czyli ruch drugiego elementu, zimno, spalanie, w
tym tak
e
wiatło, czyli skłonno
do ruchu eteru ( subtelnej materii niebieskiej), czy kohezja
materii, czyli jej spójno
polegaj
ca na wzajemnym spoczynku cz
stek
13
.
W jaki sposób Newton odpierał argumenty na rzecz nieistnienia pró
ni? Otó
o jego
racjach mo
emy dowiedzie
si
z pism Clarke’a, z których wynika, i
pró
na przestrze
nie
znaczy wcale pusta, czyli taka, w której niczego nie ma. Przestrze
bez materii mo
e by
albo
przymiotem niemierzalnego podmiotu, jakim jest Bóg: „Przestrze
pusta jest własno
ci
substancji niecielesnej. Przestrze
nie jest ograniczona ciałami, lecz istnieje zarówno poza
ciałami, jak i w nich. Przestrze
nie jest zamkni
ta miedzy ciałami, lecz ciała istniej
ce w
nieograniczonej przestrzeni s
ograniczone własnymi rozmiarami. Pró
na przestrze
nie jest
wła
ciwo
ci
pozbawion
podmiotu, poniewa
przez przestrze
pró
n
nigdy nie rozumiemy
przestrzeni, w której nie ma niczego, lecz w której nie ma ciał. Niew
tpliwie w ka
dej pró
nej
przestrzeni jest obecny Bóg i zapewne wiele innych substancji, które nie s
materi
, poniewa
10
G.W. Leibniz,
Pi
te pismo Leibniza
, w: G.W. Leibniz,
Wyznanie wiary filozofa,
op.cit., s. 380
11
Ratio et physis
, T.
liwi
ski, Wyd. Rolewski, Nowa Wie
2005r., s.331.
12
R. Descartes,
wiat albo Traktat o
wietle
, op. cit., s. 44.
13
Zob. R. Descartes,
Zasady filozofii
, cz. II, przeł. I. D
mbska, Warszawa 1960, s. 87-88.
5
Plik z chomika:
Intelektualny
Inne pliki z tego folderu:
Descartes, Rene - Medytacje o pierwszej filozofii.pdf
(17367 KB)
Descartes, Rene - Rozprawa o metodzie.pdf
(1982 KB)
Jeziorski Marcin - Was kann ich wissen – próba pogodzenia zwrotu dopodmiotowego z istnieniem rzeczywistości zewnętrznej w filozofii René Descartes’a.pdf
(87 KB)
Michałowski Tomasz - Wszechświat Kartezjusza i Newtona.pdf
(128 KB)
Rene Descartes - Reason Discourse.doc
(180 KB)
Inne foldery tego chomika:
Abelard Peter (Mirra)
Aczel Amir
Ajdukiewicz Kazimierz (Mirra)
Alasdair MacIntyre (Mirra)
Alkifron (Mirra)
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin