Dobrana para - Ferrarella Marie.pdf

(676 KB) Pobierz
Office to PDF - soft Xpansion
Marie Ferrarella
Dobrana para
106505308.002.png
Rozdział 1
Pora spojrzeć prawdzie w oczy.
Kevin Quintano westchnął ciężko i odstawił na miejsce
oprawioną w ramki rodzinną fotografię. Powróciły
wspomnienia. Niemal słyszał śmiech, który im towarzyszył,
kiedy robili to zdjęcie. Tego dnia Jimmy odbierał dyplom
ukończenia akademii medycznej. Byli jeszcze wtedy w
komplecie: Alison, Lily, Jimmy i on.
Tęsknił za nimi.
Brakowało mu ich głosów, a nawet nieustających
sprzeczek, którymi młodsze rodzeństwo nieraz doprowadzało
go do szału. Oddałby wiele, by móc mieć ich znowu przy
sobie. Bez nich nic nie było już takie samo.
Przychodziły dni, kiedy cisza panująca w gwarnym
niegdyś domu stawała się nie do zniesienia. Najgorsze jednak
było poczucie osamotnienia.
Można by sądzić, że w wieku trzydziestu siedmiu lat,
kiedy po raz pierwszy w życiu nadarza się ku temu okazja,
wrzuci wreszcie na luz. Zwłaszcza że miał w tej chwili tyle
pieniędzy, by móc bez przeszkód korzystać z wszelkich
dobrodziejstw świata.
Problem w tym - myślał Kevin, wlokąc się do kuchni, by
zrobić sobie lunch, na który nie miał najmniejszej ochoty - że
wcale mu na tym nie zależało. Wino, kobiety i śpiew? To nie
dla niego. Jedyne, czego pragnął, to jak najwięcej zajęć.
Uwielbiał życie, które nie pozostawiało mu chwili na
spokojny oddech.
Wlepił wzrok w opróżnioną niemal do cna lodówkę. No
tak. Znów zapomniał zrobić zakupy. Dotychczas wyręczała go
w tym Lily. Sam był zazwyczaj zbyt zajęty, by zaprzątać sobie
głowę takimi drobiazgami.
Tak wyglądało jego życie, odkąd skończył siedemnaście
lat i z dnia na dzień został matką i ojcem dla dwóch sióstr i
106505308.003.png
brata. Tylko dzięki twórczym przeróbkom, jakim poddał swój
akt urodzenia, udało mu się zostać oficjalnym opiekunem
trójki osieroconego rodzeństwa.
I na co mu przyszło po dwudziestu latach? Pozbawiony
własnego potomstwa, bez kochającej go kobiety u boku, ma
ostry syndrom pustego gniazda.
Z pewnością jest ciężkim przypadkiem, bo jak inaczej
wytłumaczyć decyzję o sprzedaży interesu? Nathan i Joey,
przekonywali go, że taka zmiana zdecydowanie poprawi mu
nastrój i wyrwie z chwilowego otępienia. W przypływie
słabości uległ ich namowom i pozbył się swojej firmy
taksówkowej. Firmy, która niejednokrotnie pomogła jego
rodzinie przetrwać ciężki kryzys. Tylko dzięki niej mieli co
włożyć do garnka. To ona pozwoliła Kevinowi zaciągnąć
kredyt na studia medyczne Jimmy'ego. Nie chciał, by brat
rozpoczynał życie zawodowe od spłacania państwu
kolosalnego długu, przejął więc jego wszelkie zobowiązania
finansowe. Nic dziwnego, że w dniu rozdania dyplomów
rozpierała go duma i radość.
Nieco później przedsiębiorstwo taksówkowe pomogło
zdobyć wykształcenie najmłodszej z rodzeństwa, Alison.
Została pielęgniarką. Kiedy rodzina odkryła niebywały talent
kulinarny Lily, dochody z firmy Kevina po raz kolejny
okazały się niezastąpione. Wkrótce Lily zostanie właścicielką
swojej pierwszej restauracji.
A co on z tego wszystkiego ma? Nic. Lata zaciągania i
spłacania pożyczek i pusty dom. Troje najważniejszych ludzi
w jego życiu po prostu odeszło. Zostawili go, po kolei
wynosząc się do jakiejś zabitej dechami dziury na Alasce. Do
Hadesu. Trudno o bardziej stosowną nazwę.
Niech to diabli!
Pierwsza wyjechała z domu Alison. Musiała odbyć staż w
małej, oddalonej od cywilizacji mieścinie. Tak się złożyło, że
106505308.004.png
Hades potrzebował w tym czasie pielęgniarki. Dziewczyna
zdobyła jednak w Hadesie nie tylko uprawnienia zawodowe,
ale i nowe miejsce na ziemi oraz Jean Luca, mężczyznę swego
życia.
Pewnego dnia Jimmy pojechał odwiedzić siostrę i
przepadł na wieki. Stracił nie tylko głowę, ale i serce. Bardziej
niż sielski krajobraz pokochał April Yearling, wnuczkę
kierowniczki lokalnej poczty. Tak się złożyło, że w okolicy
brakowało lekarza. Tym sposobem Jimmy odnalazł swoje
prawdziwe powołanie.
Lily zawędrowała do Hadesu, by leczyć złamane serce.
Mroźna Alaska wydawała jej się jedynym miejscem, w
którym mogłaby ochłonąć po zerwanych zaręczynach.
Zamierzała spędzić tam tylko dwa tygodnie.
Przez jakiś czas Kevin łudził się, że dla niej sprawa z
Alaską okaże się tylko przygodą. Lily była spontaniczna i
raczej zmienna w nastrojach. Obawiając się zranienia,
zazwyczaj ostrożnie lokowała uczucia. Tymczasem tam, na
końcu świata zaangażowała się na serio. Kiedy z nią ostatnio
rozmawiał, przebąkiwała coś o fatalnym jedzeniu w Hadesie i
o upatrzonym miejscu na restaurację. Nauczony
doświadczeniem, Kevin natychmiast rozpoznał symptomy.
Podobnie jak wcześniej Alison i Jimmy, Lily zamierzała
osiąść na Alasce na stałe.
Od wyjazdu młodszej siostry Kevin nie potrafił znaleźć
sobie miejsca. Zapewne dlatego był taki podatny na sugestie
Nathana i Joey'a. Właściwie wystawił firmę na sprzedaż tylko
po to, by zorientować się, ile jest warta. Wcale nie chciał się
jej pozbywać. Niespodziewanie pojawiła się jednak
wyjątkowo korzystna oferta. Gdyby ją odrzucił, koledzy
zwątpiliby w jego władze umysłowe i wysłali go do
psychiatry.
106505308.005.png
W ten oto sposób został kandydatem na obiboka, który w
żaden sposób nie umie nim być.
Od rana przeglądał rubrykę ogłoszeń w lokalnej gazecie.
Miał nadzieję odkupić od kogoś interes i zająć się wreszcie
czymś innym niż przysparzanie dochodów elektrowni
miejskiej. Pompował w nich niezłą kasę, na okrągło włączając
światła w całym domu.
- Wiesz, chłopie, czego ci trzeba? - powiedział mu Nathan
parę dni temu. - Fajnej kobitki. Ot co. Od razu zapomniałbyś o
zgryzotach.
Według Nathana fajne kobitki były dobre na wszystko,
łącznie z globalnym ociepleniem i inwazją kosmitów. Kevin
podchodził to tej kwestii nieco bardziej sceptycznie. Nie
wyobrażał sobie, by flirt z przypadkową ładną buzią miał
okazać się lekiem na jego problemy. Zresztą sam pomysł nie
napawał go szczególnym entuzjazmem.
U kobiet cenił przede wszystkim wielkie serce, osobowość
i cierpliwość. Kłopot w tym, że wszystkie znajome, które
spełniały te kryteria, od dawna żyły w szczęśliwych
związkach.
Zamyślił się, usiłując sobie przypomnieć, kiedy właściwie
ostatni raz był na randce z prawdziwego zdarzenia. Nic nie
przychodziło mu do głowy.
Gdy rozległ się dzwonek telefonu, chwycił słuchawkę,
jakby losy świata zależały od tego, jak szybko odbierze.
- Słucham. - Kev?
Oczy rozbłysły mu niczym lampki na choince, kiedy
rozpoznał głos siostry. Od razu poczuł się lepiej.
- Cześć, Lily. Jak się masz?
Ostatkiem sił zmusił się, by nie zadać pytania, które
uporczywie cisnęło mu się na usta. Odkąd wyjechała,
powtarzał je w myślach jak mantrę: „Kiedy wracasz?". Nie
106505308.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin