Miłość z mgły i ulewy.doc

(26 KB) Pobierz
Może to was rozczaruję ale nie jestem gejem, miałem jednak jedną przygodę sexualną z facetem

Ten ranek był nad Bałtykiem wyjątkowo mglisty. Nie przeszkodziło mi to jednak w codziennym spacerze po plaży, który odbywałem zawsze przed śniadaniem – „na lepszy apetyt”. Nie przyjechałem tu bowiem po to, by opalić się „na czekoladkę”, lecz – skorzystać ze zbawiennego dla mojego zdrowia klimatu i jodu.

              Spacerowałem już jakiś czas, gdy zaczęło niezbyt przyjemnie mżyć. Założyłem więc kaptur i przyspieszyłem kroku.

W pewnym momencie zauważyłem, że ktoś idzie z naprzeciwka. Gdy ta osoba wystarczająco się zbliżyła, przyjrzałem się jej uważnie. Był to wysoki i szczupły blondyn o falistych włosach opadających na ramiona, wprost granatowych, śmiejących się oczach i pięknym uśmiechu, odsłaniającym perłowe zęby. Ubrany był w szarą bluzę dresową z odrzuconym do tyłu kapturem, czarne, dżinsowe spodnie i białe adidasy.

              Na mój widok uśmiechnął się jeszcze szerzej i powiedział:

              - Cześć. Mam na imię Adrian. Widzę, że ty też lubisz poranne spacery po plaży.

              - O, tak! Bardzo je lubię! – odpowiedziałem, przystając. – A ja jestem Michał. Witaj, Adrianie.

              - Możemy pospacerować razem?

              - Oczywiście! Zatem – chodźmy.

              W pewnym momencie zauważyłem, że z kieszeni spodni Adriana wystaje książka, której autorem jest Tomasz Mann.

              - Lubisz twórczość Manna? Widzę, że masz jego książkę w swojej kieszeni.

              - Tak, tak! Właśnie czytam „Doktora Faustusa”. Niesamowita książka! Intrygująca, niełatwa, mroczna i bardzo mądra.

              - W zupełności zgadzam się z twoją opinią.

              Jeszcze długo rozmawialiśmy o naszych wspólnych zainteresowaniach: muzyce, tańcu, literaturze, kulturze, sporcie, życiu społeczno-politycznym.

              Nagle mżawka zamieniła się w deszcz. Był on, co prawda, najpierw niewielki, ale później – naprawdę ulewny.

              Przemoknięci dotarliśmy do niewielkiej kawiarni, w której zamówiliśmy skromne śniadanie – rogaliki z dżemem pomarańczowym i czekoladą oraz gorącą herbatę z cytryną i rumem.

              Czas upływał nam bardzo przyjemnie przy posiłku oraz sączącej się z głośników muzyce najsłynniejszych romantyków: Mozarta, Beethovena i Haydna.

              Wreszcie Adrian zauważył:

              - Spójrz, Michał. Przestało lać, a nawet nieśmiało wyjrzało słońce.

              Wyjrzałem przez okno i powiedziałem:

              - W takim razie – zapłacę rachunek i wychodzimy. Mieszkam niedaleko, w pensjonacie. Pójdziemy do mnie, wysuszymy ubrania...

              - Doskonały pomysł! Jesteś „łebski facet”. Tacy mi się podobają.

              Delikatnie się uśmiechnąłem i odpowiedziałem:

              - Dziękuję za te wszystkie komplementy.

              Kilkanaście minut później znaleźliśmy się w niewielkim, ale schludnym pokoju na drugim piętrze pensjonatu „Mewa”.

              - Ściągamy ubrania i kąpiemy się – zakomenderowałem. – Inaczej się przeziębimy.

              - Tak jest, szefie! – stwierdził, śmiejąc się Adrian. – A może by tak wykąpać się razem? Będzie i szybciej, i taniej.

              - Bardzo dobrze! – zgodziłem się.  

              Chwilę później znaleźliśmy się w łazience. Temperaturę wody ustawiliśmy na bardzo ciepłą. Już sięgałem po żel, gdy nagle poczułem, że Adrian przypiera mnie do ściany, mówiąc:

-         Już mi nie uciekniesz.

Całował mnie, jednocześnie przytrzymując moje ręce swoimi tak, abym nie mógł się bronić. Nie tylko nie mogłem, ale nawet nie chciałem się bronić. Pocałunki Adriana w połączeniu z bardzo ciepłą wodą były rozkoszą. Jego wargi były wszędzie – na powiekach, płatkach uszu, ustach, pod pachami, na sutkach, pępku, penisie i mosznie.

              - A teraz niespodzianka – zapowiedział w pewnym momencie Adrian.

              Sekundę później poczułem, że spadający na mnie strumień wody z bardzo ciepłego zrobił się lodowaty. Mój organizm zareagował natychmiast. Mięśnie zesztywniały, całe ciało pokryła gęsia skórka. Sutki stały się tak twarde, że aż bolesne. Członek wprost eksplodował spermą, która tryskała na delikatny, prawie nieowłosiony tors i brzuch Adriana.

Gdy skończyłem szczytować, przytuliłem Adriana mocno do siebie, pocałowałem w usta i powiedziałem:

- Dziękuję Ci za tę niespodziankę. Była niesamowita.

- Ależ proszę Cię bardzo – odrzekł Adrian i roześmiał się szczerze oraz bardzo serdecznie.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin