Przysłowia.doc

(39 KB) Pobierz
Przysłowia

Przysłowia ...

Przysłowie jest bardzo swoistym gatunkiem literackim, stojącym na pograniczu literatury i języka potocznego. Przybiera postać stwierdzenia lub pouczenia, przeważnie jednozdaniowego. 

Inną cechą formalną przysłowia jest jego alegoryczność. Podwójny sens przysłów polega na tym, że operują one konkretnymi sytuacjami i wyobrażeniami, dotyczą jednak relacji ogólnych i wyrażają ogólne pojęcia.

Cechą tematyczną przysłów jest ich sens moralny - przysłowia są bowiem z reguły przestrogami, nakazami, zakazami i pouczeniami. Wyróżnikiem gatunkowym przysłowia jest także jego powtarzalność - przysłowia znane są powszechnie lub przynajmniej bardzo szeroko na danym obszarze kulturowym, szerzą się drogą przekazu ustnego, występują przez całe wieki, a czasem nawet tysiąclecia, nierzadko w bardzo odległych od siebie regionach świata.

A oto one...


Ani osła, ani posła.

Ani pies ogonem nie machnął, a już robota skończona.

Bardzo wiele od dewotek dowiesz się nowin i plotek.

Będziesz bit, jako święty Wit.

Bogactwa mądrym hołdują, a nad głupiemi panują.

Boli gardło śpiewać darmo.

Bóg ma w opiece sieroty, które chodzą drogą cnoty.

Bóg nie opuści, kto się nań spuści.

Brylanty i złote lamy nie zakryją życia plamy.

Brzuch tłusty, łeb pusty.

Był pod ławą i na ławie.

Bywają i kobiety z wąsami, i mężczyźni w spódnicy.

Chłopa smaruj miodem, a on zawsze śmierdzi.

Choćby się w żydy zastawić, strój być musi.

Chodzisz w baranach czy w bobrze, to grunt, jeśli czynisz dobrze.

Chwal dzień wieczorem, niewiastę po śmierci, miecz, gdy doświadczysz, a swoję narzeczonę nazajutrz po ślubie.

Cieszy się nagi w pokrzywach.

Co chłopu po zegarku, kiedy go nie umie naciągnąć.

Co głupiemu po rozumie, kiedy go użyć nie umie.

Co masz chleb swój skarmić psami, podziel się nim z żebrakami.

Co mi po honorze, kiedy pusto w dworze.

Co po psu w kościele.

Co strona, to żona.

Co utargujesz pyskiem, nie zapłacisz mieszkiem.

Co zanadto, tego i świnie nie chcą.

Czego się nie najesz, tego się nie naliżesz.

Dano kurowi grzędę, a on chce wieży.

Dano mu mały palec, a on pod pachę sięga.

Deszczyk majowy i łzy panny młodej niedługo trwałe.

Dębowa wić uczy robić.

Dieta i ruska bania, wiele z nas chorób wygania.

Dobry trunek na frasunek.

Dobry woźnica potrafi i drewnianym koniem ujechać.

Dobry żur, kiej w nim szczur [tj. kiełbasa].

Dobrze psu mucha.

Dobrze temu, co nie musi pańskiej trąby słuchać.

Dobrze z cudzego rzemienia pasy krajać.

Dola żony opłakana, jeśli w mężu znajdzie pana.

Drzyj łyka, dopóki się daje.

Dziś żyjesz, jutro gnijesz.

Fałszu w prawdę nie odziewaj i za prawdę się nie gniewaj.

Gdzie dwóch, tam bywa rada, gdzie trzech, tam często zdrada.

Głodny jak młynarskie dzieci.

Głupi, jest rzecz oczywista, kto z cudzych głupstw nie korzysta.

Gorzkie są nauk korzenie, owoc łechce podniebienie.

Gospodarz bez kapusty, miewa brzuch pusty.

Gust kobiet, łaska pańska, marcowa pogoda, to zawsze niestałe.

Jak dudy nastroisz, tak grają.

Jak śpi, to jeść nie chce.

Jaki diabeł warzony, taki i pieczony.

Jakie nabycie, takie pozbycie.

Jedna jaskułka nie czyni lata, i jedna miasta nie czyni chata.

Jego by i pałką nie zabił.

Jest to cnota nad cnotami, trzymaj język za zębami.

Jest, zje się; nie masz, obejdzie się.

Kaczka na wodzie, marchew w ogrodzie - zaraz będzie obiad.

Kiedy do ciebie nie piszą, to ci zdrowia nie życzą.

Kiedy dwaj mówią trzeciemu, że pijany, niech spać idzie, przynajmniej niech zaraz poziewa.

Kłania się jak drąg, a stoi jak widły.

Kocie oczy, wilcze gardło, co zobaczy, to by żarło.

Kochaj żonę jak duszę, lecz trzęś ją jak gruszę.

Kocioł garnkowi przygarnia, a obydwa smolą.

Kogo nie proszą, tego kijem wynoszą.

Koniowi nogę kują, a żaba swoją nadstawia.

Kręci jak szewc skórą.

Krowa, która siła ryczy, mało mleka daje.

Ksiądz kazania dwa razy nie mówi.

Kto czeladź wielką chowa i hoduje, ten sobie do ubustwa drogę gotuje.

Kto kradnie, ten wisi ładnie.

Kto ma zegarki, ten ma folwarki.

Kto nie dojrzy okiem, ten dołoży workiem.

Kto nie słucha ojca, matki - niech słucha psiej skóry.

Kto nie słucha rodziców, ten słucha katowskich biczów.

Kto przy oborze, ma się dobrze.

Kto się miesza między plewy, tego świnie zjedzą.

Kto się smoły dotyka, powala się.

Kto smaruje, ten jedzie.

Kto za kogo ręczy, tego bieda dręczy.

Kto za młodu jedzie, na starość piechotą idzie.

Lata mu język jak kołowrotek.

Leci jak szewc na jarmark.

Lekarstwa są oczywiste: ruch wolny, powietrze czyste.

Lepiej być przy tkaczu, niż przy rąbaczu.

Lepiej chleb ze sobą nosić, jak się oń prosić.

Lepiej krzywdę cierpieć, niż krzywdę czynić.

Lepiej mało, a dobrze, niż wiele ladaco.

Lepsza jarzyna na swoim stole niż pieczeń na cudzym.

Lepsze oko swoje, niż cudze oboje.

Łaska Boska grunt, grunt, grunt,
a świat cały fig funt, funt.

Łaska pańska, gust kobiecy i pogody jesienne - wszystko to odmienne.

Łatwiej o nóż, kiedy chleb jest.

Łatwiej słomianemu chłopu niż złotej dziewce.

Łatwo zbierać gałęzie, kiedy dąb upadnie.

Ma być kwaśnie, niech będzie jak ocet.

Mały w tym domu porządek panuje, gdzie mąż przygrywa, żona przyśpiewuje.

Mądrość przychodzi z laty, acz nie każdy mądry, kto brodaty.

Młode jaja, rozum stary.

Modli się pod figurą, a ma djabła za skórą.

Mróz się poprawił, Polak wąsa zakręcił.

Myśl w niebie gniazdo ściele, a nogi w popiele.

Na gładką żonę patrząc, syt nie będziesz.

Na miejscu kamień mchem obrasta.javascript:__doPostBack('ctl00$CT$FW$FDescrChCB','')

Na śmierć nie urosło ziele, choć go w polach rośnie wiele.

Na świecie nic bez ale.

Nie bijcie się sami, to ja będę z wami.

Nie dał Pan Bóg świni rogów, boby bodła.

Nie dobrze tam, gdzie mąż w spódnicy, żona w gatkach chodzi.

Nie jednemu psu Łysek.

Nie kradnij, nie cudzołóż - skądeś wziął, tam połóż.

Nie ma chleb ości, gdy się kto przepości.

Nie masz mięsa bez kości, a człowieka bez złości.

Nie mów chodź, póki nie przekroczym.

Nie pamięta krówka zimy, kiedy się lata doczeka.

Nie przez jedne płoty skakał.

Nie równo Bóg ludziom daje, jednemu kurę, a drugiemu jaje.

Nie ten daje, kto dać może, lecz ten, co ma serce Boże.

Nie trzeba diabła wołać, bo on sam przyjdzie.

Niebezpieczne tam są bale, gdzie w krąg słychać głodnych żale.

Niech się piwko wyszumi.

Nowe sito na kołek, a stare pod ławę.

Od łyczka do rzemyczka, aż na szubienicę.

O kobiety, kobiety! Biada z wami niestety.

Ochroni dzieci od kaźni, kto je wychował w bojaźni.

Oddam ci, jak rak świśnie.

Odpuść durniowi, a będziesz miał 100 dni odpustu.

Ognia do ognia przydaje, kto młodemu wino daje.

Os się boi, a złe broi.

Pański ton, a dziadoska intrata.

Patrzaj, gdzie się z komina kurzy.

Patrzy się, jak wół na aptekę.

Pełno jak kawek na słotę.

Pierwsza żona od Boga, druga od święta, a trzecia od czarta.

Pies i na Pana Boga szczeka.

Pilnuj swego nosa, nie cudzego prosa.

Pop swoje, czart swoje.

Poprawił się z pieca na łeb.

Potrzebny jak djabeł w Częstochowy.

Powoli zajdziesz najdalej.

Poznać głupiego po śmiechu jego.

Poznać pana po cholewach.

Poznać ptaka po śpiewie.

Przez imaginację nie widział koronację.

Puść psa pod stół, on lezie na stół.

Rady namowy i prośby, lepsze w uczeniu niż groźby.

Ramy często tyle, albo i więcej, warte niż obraz.

Ranne wstawanie, a młode wydanie nigdy nie zaszkodzi.

Ranny deszcz a babski płacz niedługo trwają.

Rodź babo dziecko, a babie sto lat.

Rośnij psu trawa, kiedy mojego konia nie ma.

Ruszył konceptem, jak martwe ciele ogonem.

Rychło skarmi swe spiżaenie, ten kto trzyma liczne psiarnie.

Rzadko kiedy nie choruje, kto żołądek obładuje.

Sekret głęboko chowany, wyjawi język pijany.

Sen powiek temu nie zmruża, kto się w morzu myśli nurza.

Skąpiec podobny do żuka, w gnoju dla się karmy szuka.

Skrzywił się jak piątek na sobotę.

Słowo wyleci wróblem, a powróci wołem.

Stare baby wiedzą, co w piekle warzą i jedzą.

Stary jak świat, a głupi jak sadło.

Stój durniu z daleka, gdy mówi Seneka.

Stroi ten ze zdrowia żarty, kto całą noc grywa w karty.

Strój, brylanty, wonne mydła, nie zrobią pięknej ze straszydła.

Szlachectwo istna pustota, kogo nie uszlachca cnota.

Świadek dostanie w zadek.

Tak jak do lotu ptacy, człek jest stworzony do pracy.

Taka prawda, jak wesz kaszle.

Taki chciwy na pieniądze, jak diabeł na duszę.

Tanie mięso psy jedzą.

Tańcom oddana mężatka, nie dobra dla dzieci matka.

Ten, co się ustawnie bawi, imienia swego nie wsławi.

Ten, co się o cudze kusi, drogo swem przypłacić musi.

Ten będzie stał w cudzej sieni, kto swego grosza nie ceni.

Trwalsze, co zapracowane, niźli to, co darowane.

Używaj świata, póki służą lata.

W starym piecu djabeł pali.

Widzi wąs, kiedy brodę golą.

Wodę ten czerpa przetakiem, kto bez książki chce być żakiem.

Za twoje żyto jeszcze cię wybito.

Z jednego drzewa będzie krzyż i łopata.

Zachciewa mu się szybki z okna, albo kafli z pieca.

Żydowskie zaraz, a pańskie poczekaj.

Żyje, Maćku, ciele? Żyje, ale się nie rusza.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin