IPN - Roman Dmowski.pdf

(2984 KB) Pobierz
07-10 IPN
VIII Nasz Dziennik Piàtek, 30 stycznia 2009
DODATEK HISTORYCZNY IPN 1/2009 (20)
Dodatek historyczny IPN
1/2009 (20)
SYLWETKI NIEZ¸OMNYCH
Leon Mirecki (1905-2000),
ps. „Leon”, „Szeliga”
– dzia∏acz Stronnictwa
Narodowego, ˝o∏nierz
Narodowej Organizacji
Wojskowej i Armii Krajowej,
po wojnie wi´ziony
przez komunistów. Nestor
i aktywny do ostatnich lat
˝ycia animator ruchu
narodowego
wyjechaç jako kurier do w∏adz SN w Londynie, lecz w po∏owie sierpnia 1945 r. na-
tknà∏ si´ na „kocio∏” UB i zosta∏ aresztowany. Zosta∏ przewieziony do Warszawy
i po trwajàcym przesz∏o rok Êledztwie 21 X 1946 r. skazany przez wojskowy sàd re-
jonowy na 5 lat wi´zienia. Na skutek amnestii wyszed∏ na wolnoÊç w marcu 1947 ro-
ku. Nie zosta∏ wpisany na list´ adwokackà, przez co nie móg∏ wykonywaç zawodu.
Utrzymywa∏ si´ z pracy fizycznej. 16 IX 1947 r. zosta∏ w Rac∏awicach k. Niska ponow-
nie aresztowany przez funkcjonariuszy rzeszowskiego WUBP w zwiàzku ze sprawà
Adama Doboszyƒskiego. Przewieziono go do Warszawy i osadzono w X Pawilonie
wi´zienia na Mokotowie. Po prawie dwuletnim brutalnym Êledztwie, 19 VII 1949 r. zo-
sta∏ skazany przez WSR na 7 lat wi´zienia. Kar´ pozbawienia wolnoÊci odsiedzia∏
w ca∏oÊci w Warszawie, Rawiczu i Strzelcach Opolskich. Wi´zienie opu-
Êci∏ 18 V 1954 roku. Uda∏ si´ do rodzinnych Rac∏awic, skàd w 1955 r. przeniós∏ si´
do Krakowa. Zamieszka∏ na Prokocimiu. Ukoƒczy∏ kurs przewodników turystycz-
nych, ale po ujawnieniu wi´ziennej przesz∏oÊci zosta∏ skreÊlony z listy uprawionych
do oprowadzania wycieczek. Znowu utrzymywa∏ si´ z dorywczych zaj´ç fizycznych
i pracy cha∏upniczej – znalaz∏ zatrudnienie w Spó∏dzielni Inwalidzkiej im. Komuny
Paryskiej, zajmujàc si´ jako cha∏upnik wyrobem pantofli. Od wrzeÊniu 1956 r. miesz-
ka∏ w Józefowie (w marcu 1962 r. przeniós∏ si´ do Warszawy). Pracowa∏ jako radca
prawny. Nie uda∏o mu si´ jednak uzyskaç wpisu na list´ adwokackà.
Jeszcze podczas pobytu w wi´zieniu Mirecki by∏ – na polecenie Wydzia∏u Spe-
cjalnego Departamentu Wi´ziennictwa MBP – intensywnie rozpracowywany przez
agentur´ celnà. W sierpniu 1955 r. zosta∏ natomiast figurantem sprawy ewidencyj-
no-obserwacyjnej prowadzonej przez Wydzia∏ I Departamentu III Komitetu ds. Bez-
pieczeƒstwa Publicznego w Warszawie. Inwigilacja ta trwa∏a przynajmniej kilkana-
Êcie lat. W opinii SB w drugiej po∏owie lat 50. uchodzi∏ za „naj˝ywszego, je˝d˝àce-
go po kraju, utrzymujàcego szerokie kontakty z b. endekami, organizujàcego spo-
tkania i konferencje” dzia∏acza narodowego. Ostatni zachowany plan dzia∏aƒ ope-
racyjnych SB przeciwko Leonowi Mireckiemu pochodzi z listopada 1966 roku. Ju˝
jednak we wrzeÊniu 1970 r. zosta∏ ponownie poddany inwigilacji przez Wy-
dzia∏ II Departamentu III MSW. Tym razem trwa∏a ona do marca 1973 roku.
11 XI 1959 r. Mirecki zosta∏ aresztowany na dwa dni pod zarzutem kontaktów z
adwokatem Janem Optatem Soko∏owskim, narodowcem przyby∏ym z
USA. 26 VIII 1960 r. aresztowano go po raz czwarty, tym razem pod zarzutem or-
ganizowania spotkaƒ grupy studentów tworzàcych Lig´ Narodowo-Demokratycz-
nà. W areszcie sp´dzi∏ prawie 10 miesi´cy. 29 V 1961 r. zosta∏ ostatecznie uniewin-
niony przez Sàd Wojewódzki dla m.st. Warszawy (g∏osami ∏awników, wbrew prze-
wodniczàcemu sk∏adu, który zg∏osi∏ votum separatum), a nast´pnie zwolniony.
Ca∏y wolny czas Leon Mirecki poÊwi´ca∏ na odtworzenie idei narodowej w kra-
ju. Nale˝a∏ do tzw. seniorów Ruchu Narodowego. Po Êmierci Konstantego Skrzyƒ-
skiego w 1978 r. pe∏ni∏ funkcj´ nieformalnego przedstawiciela w∏adz emigracyjne-
go SN na Polsk´. By∏ wychowawcà – by u˝yç okreÊlenia Wojciecha Wasiutyƒskie-
go – „czwartego pokolenia” narodowców (urodzonego i wychowanego w Polsce
Ludowej), ale tak˝e – piàtego, wchodzàcego w doros∏e ˝ycie po 1989 roku. Drzwi
jego mieszkania przy ul. Z∏otej w Warszawie by∏y otwarte dla ka˝dego narodowca,
który pragnà∏ si´ z nim spotkaç. Pisywa∏ artyku∏y do drugoobiegowych czasopism
narodowych (by∏ to przede wszystkim „Przeglàd WiadomoÊci Politycznych”).
Skrz´tnie dokumentowa∏ równie˝ histori´ ruchu narodowego. By∏ cz∏onkiem reak-
tywowanego w kraju w 1989 r. Stronnictwa Narodowego, zasiadajàc w jego w∏a-
dzach. Pe∏ni∏ funkcj´ honorowego prezesa Rady Naczelnej SN. Wspó∏pracowa∏
z odtworzonà po 1989 r. M∏odzie˝à Wszechpolskà. W 1990 r. wszed∏ w sk∏ad w∏adz
Instytutu Historycznego im. Romana Dmowskiego w Warszawie. Uczestniczy∏
w kongresie zjednoczeniowym SN i SND (19 XII 1999 r.).
By∏ cz∏owiekiem g∏´bokiej wiary. Nale˝a∏ do Trzeciego Zakonu Êw. Franciszka.
Zmar∏ 21 II 2000 r. w Rac∏awicach. Pochowany zosta∏ na cmentarzu Powàzkow-
skim w Warszawie. Przed Êmiercià przeznaczy∏ 100 tys. z∏ na fundusz stypendial-
ny dla zdolnych studentów.
Odznaczony Krzy˝em 1920 roku, Krzy˝em Walecznych, Srebrnym Krzy˝em Zas∏u-
gi z Mieczami i Krzy˝em AK. Ca∏a jego rodzina (siostry: Waleria, Janina, Maria i Hele-
na, oraz bracia: ks. Bronis∏aw, Adam i Kazimierz) by∏a zwiàzana z ruchem narodowym.
W 1954 r. poÊlubi∏ Iren´ Szymanowskà, lekarza stomatologa, kurierk´ AK. Wy-
chowali wspólnie dwóch przybranych synów.
dr Krzysztof Kaczmarski (IPN Rzeszów)
Dmowski: „Wszystko,
co polskie, jest moje”
Prof. Krzysztof Kawalec (IPN Opole)
Roman Dmowski –
Urodzi∏ si´ w Krakowcu, powiat Jaworów. By∏ trzecim z kolei dzieckiem Dominika
i Pauliny ze Âcis∏owskich. Po ukoƒczeniu szko∏y powszechnej w Ulanowie rozpo-
czà∏ nauk´ w gimnazjum w Nisku. W 1920 roku, majàc 15 lat, bra∏ udzia∏ w wojnie
z bolszewickà Rosjà, s∏u˝àc jako ochotnik w paramilitarnej formacji „Obywatelska
Legia Ochotnicza”. W szkole Êredniej nale˝a∏ do Narodowej Organizacji Gimnazjal-
nej. W 1921 r. jego rodzina zamieszka∏a w Rac∏awicach ko∏o Niska. Po zdaniu ma-
tury w 1925 r. rozpoczà∏ studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagielloƒskiego.
Po roku przerwa∏ jednak nauk´. Studia prawnicze podjà∏ ponownie w 1928 r.
na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i ukoƒczy∏ je w 1932 roku. Jako student
dzia∏a∏ w organizacji M∏odzie˝ Wszechpolska i w Stronnictwie Narodowym. Miesz-
ka∏ wówczas w Zawierciu, skàd doje˝d˝a∏ do Lublina na wyk∏ady. W Zawierciu za-
∏o˝y∏ placówk´ Obozu Wielkiej Polski, którà kierowa∏, by∏ cz∏onkiem Zarzàdu Po-
wiatowego SN. Wspó∏pracowa∏ równie˝ z miejscowym oddzia∏em Zjednoczenia
Zawodowego „Praca Polska” i by∏ korespondentem wychodzàcego w Sosnowcu
narodowego pisma „Kurier Zachodni”. Przed wyborami parlamentarnymi w 1930 r.
z polecenia w∏adz SN prowadzi∏ bardzo aktywnà dzia∏alnoÊç w Sandomierskiem.
Wiosnà 1934 r. rozpoczà∏ aplikacj´ adwokackà w Ostrowi Mazowieckiej w kan-
celarii W∏adys∏awa Bereênickiego (pracowa∏ w niej do wybuchu wojny). Równocze-
Ênie by∏ sekretarzem Zygmunta Berezowskiego, pos∏a SN z okr´gu Ostrów Mazo-
wiecka – Wysokie Mazowieckie. Prowadzi∏ bardzo o˝ywionà dzia∏alnoÊç politycz-
nà i organizacyjnà, g∏ównie wÊród m∏odzie˝y rzemieÊlniczej i ch∏opskiej, zak∏ada-
jàc nowe ko∏a i zostajàc wiceprezesem Zarzàdu Powiatowego SN. Jednoznacznie
opozycyjna wobec w∏adz sanacyjnych aktywnoÊç polityczna by∏a powodem jego
aresztowania przed wyborami parlamentarnymi w 1935 roku. W wi´zieniu w ¸om-
˝y przesiedzia∏ 6 tygodni. W styczniu 1936 r. Sàd Okr´gowy w ¸om˝y umorzy∏ pro-
wadzone przeciwko niemu post´powanie karne.
Od poczàtku okupacji rozpoczà∏ budow´ konspiracyjnej organizacji wojskowej
w oparciu o struktury SN. Wkrótce zosta∏ pierwszym komendantem powiatowym
Narodowej Organizacji Wojskowej w Ostrowi Mazowieckiej, majàc pod swojà ko-
mendà 2 tys. zaprzysi´˝onych ˝o∏nierzy. W 1940 r. awansowa∏ na stanowisko in-
spektora Okr´gu Warszawa-Wschód NOW. W latach 1940-1941 wielokrotnie prze-
kracza∏ granic´ niemiecko-sowieckà, odtwarzajàc siatk´ SN pod okupacjà sowiec-
kà. W 1943 r. w wyniku dekonspiracji, zagro˝ony aresztowaniem przez gestapo,
musia∏ uciekaç z Ostrowi Mazowieckiej do Warszawy, gdzie zosta∏ powo∏any
na stanowisko zast´pcy kierownika Centralnego Wydzia∏u Organizacyjnego ZG
SN. JednoczeÊnie zosta∏ inspektorem KG NOW. Po scaleniu NOW z AK by∏ rów-
nie˝ inspektorem Komendy Okr´gu AK Bia∏ystok. Przez pierwsze trzy tygodnie
walczy∏ w Powstaniu Warszawskim. Jako cywil zosta∏ aresztowany przez Niemców,
a nast´pnie wywieziony do obozu w Pruszkowie, z którego uciek∏.
W odtwarzanych po Powstaniu w∏adzach SN Leon Mirecki zosta∏ kierownikiem
Centralnego Wydzia∏u Organizacyjnego. Dzi´ki temu w listopadzie 1944 r. wszed∏
do ZG SN. W marcu 1945 r. zosta∏ dokooptowany do Prezydium ZG. Kierowa∏ wy-
dzia∏ami organizacyjnym i finansowym. By∏ jednoczeÊnie jednym z g∏ównych orga-
nizatorów pionu wojskowego SN – Narodowego Zjednoczenia Wojskowego.
Na prze∏omie maja i czerwca wraz z Prezydium ZG przeniós∏ si´ do Krakowa. Mia∏
idee, wybory,
bilans
Prawie ca∏y numer poÊwi´camy Romanowi Dmowskiemu (1864-1939),
postaci najbardziej zas∏u˝onej – obok Józefa Pi∏sudskiego – dla odzyskania
przez Polsk´ niepodleg∏oÊci w 1918 roku. 2 stycznia min´∏a 70. rocznica
jego Êmierci, zaÊ 29 stycznia up∏yn´∏o 90 lat od s∏ynnego wystàpienia
Dmowskiego na konferencji pokojowej w Wersalu. W∏aÊnie to wydarzenie
akcentujemy, przypominajàc jego biografi´ i legend´. Przywo∏ujemy cytaty z
g∏ównych dzie∏. Przedstawiamy te˝ zwiàzki wspó∏twórcy II Rzeczypospolitej
z ziemià ∏om˝yƒskà. Drugim bohaterem dodatku jest jeden z
najgodniejszych nast´pców Dmowskiego – Leon Mirecki.
29 stycznia min´∏a okràg∏a, 90. rocznica wydarzenia, które stanowi∏o
ukoronowanie drogi ˝yciowej Romana Dmowskiego. Tego dnia zosta∏
wezwany przed oblicze Rady Najwy˝szej – gremium decydujàcego o lo-
sach Êwiata, wy∏onionego na potrzeby odbywajàcej si´ w Pary˝u koƒ-
czàcej I wojn´ Êwiatowà konferencji pokojowej – przez zwyci´skie mo-
carstwa: Wielkà Brytani´, Francj´, Stany Zjednoczone, W∏ochy, Japoni´.
Dmowski mia∏ referowaç zagadnienia wià˝àce si´ ze sprawà polskà; mó-
wiç o sytuacji wewn´trznej oraz mi´dzynarodowej m∏odego paƒstwa,
przedstawiaç jego potrzeby oraz postulaty; zaj´te stanowisko wszech-
stronnie uzasadniaç, przywo∏ujàc argumenty przekonujàce dla polityków
zachodnich. Sposób, w jaki wywiàza∏ si´ z tego trudnego zadania, wzbu-
dzi∏ podziw zebranych. Dmowski mówi∏ po francusku i angielsku, kilka
zdaƒ wypowiadajàc raz w jednym, a raz w drugim j´zyku, pami´tajàc
o koniecznoÊci sta∏ego przykuwania uwagi s∏uchaczy. Umiej´tnie si´ga∏
tu do instrumentarium wyk∏adowców, którzy wiedzà, ˝e ka˝dy wywód co
jakiÊ czas trzeba przerwaç anegdotà. By∏o to tym wa˝niejsze, ˝e mówiç
mia∏ w sumie oko∏o czterech godzin – ca∏y czas „z g∏owy”. Cz´sto impro-
wizowa∏, gdy˝ zapraszajàc przedstawicieli delegacji polskiej, nie poinfor-
mowano ich, co dok∏adnie b´dzie tematem posiedzenia. Wystàpienie
Dmowskiego imponowa∏o zwartoÊcià i ˝elaznà logikà. Nie by∏ to jedyny
powód, dla którego mog∏o ono budziç szacunek i respekt. W tym czasie
w kraju dominowali polityczni przeciwnicy Dmowskiego. Domagajàc si´
dostaw ˝ywnoÊci i broni, uzasadniajàc stanowisko zajmowane przez Pol-
sk´ w konfliktach mno˝àcych si´ na wszystkich jej – dopiero kszta∏tujà-
cych si´ – granicach, Dmowski nie móg∏ nie wiedzieç, ˝e osiàgni´te suk-
cesy nie zostanà mu przypisane. To natomiast, czego osiàgnàç mu si´
nie uda, zostanie zapami´tane i b´dzie mu przypominane przez d∏ugie la-
ta. W tym dniu jednak, wa˝nym dla Polski, tego rodzaju kalkulacje nie
mia∏y dla niego ˝adnego znaczenia. Zapytany w pewnym momencie
o poczynania socjalistów, bez wahania je usprawiedliwi∏, wykazujàc, ˝e
w warunkach otoczenia przez rewolucje rosyjskà, niemieckà oraz na W´-
grzech pozbawiona dostatecznych si∏ militarnych Polska z koniecznoÊci
czyni to, co musi. Podobnie jak w przyrodzie czynià „zwierz´ta s∏abe, po-
zbawione k∏ów i pazurów”, tak i my „przybraliÊmy zabarwienie ochronne”.
Dokoƒczenie na s. II
141759791.006.png 141759791.007.png
II Nasz Dziennik Piàtek, 30 stycznia 2009
DODATEK HISTORYCZNY IPN 1/2009 (20)
DODATEK HISTORYCZNY IPN 1/2009 (20)
30 stycznia 2009 Nasz Dziennik VII
Prof. Krzysztof Kawalec (IPN Opole)
Roman Dmowski –
idee, wybory,
bilans
Dokoƒczenie ze s. I
Roman Dmowski, MyÊli nowoczesnego Polaka (1903)
[fragmenty Wst´pu; podkreÊlenia od redakcji]:
Jana Rembieliƒskiego i wicemarsza∏ka Sejmu Seweryna Czetwertyƒskiego.
Do historii przesz∏a te˝ najwi´ksza akademia ˝a∏obna zorganizowana w po-
wiecie ku czci zmar∏ego Jana Harusewicza. Wszystkie te elementy Êwiadczà
o sile ruchu, zapoczàtkowanego kontaktami Romana Dmowskiego z rodzinà
Lutos∏awskich.
Kolejne wybory, które odby∏y si´ w 1930 r., charakteryzowa∏y szykany skiero-
wane przeciwko opozycji. Ich obiektem stali si´ tak˝e narodowcy, którzy
w∏aÊnie w regionie ∏om˝yƒskim odnieÊli du˝y sukces. Najlepiej odzwierciedlajà
to liczby zdobytych g∏osów. Przy 24,3% oddanych na BBWR obóz narodowy
uzyska∏ 59,5%. Pos∏ami zostali wówczas: Witold Staniszkis, Ewelina Pep∏owska,
Jan Choromaƒski, Hipolit Godlewski i Zygmunt Berezowski. Kolejne wybory
w 1935 r. zosta∏y zbojkotowane przez SN, ale mimo zmniejszenia si´ liczby
cz∏onków okr´g ∏om˝yƒski tej organizacji nale˝a∏ do najwi´kszych w kraju.
ZacieÊnia∏y si´ te˝ w tym okresie wi´zy ∏àczàce Romana Dmowskiego z rodzi-
nà Niklewiczów. Uwidoczni∏o si´ to szczególnie w 1934 r., kiedy po sprzeda˝y ma-
jàtku Chludowo wróci∏ on do Warszawy i zamieszka∏ u nich na sta∏e. Mo˝na na-
wet powiedzieç, ˝e przyj´li go do swojej rodziny, darzàc szacunkiem za wcze-
Êniejszà dzia∏alnoÊç, jak te˝ traktujàc jako „zwyk∏ego” domownika. Tu pisa∏ arty-
ku∏y i przyjmowa∏ swoich goÊci. Czasami odwiedza∏ Drozdowo. Wspominajàc
tamte czasy, jedna z córek Niklewiczów, Maria, z podziwem mówi∏a o swoim oj-
cu, który potrafi∏ ustàpiç bohaterowi narodowemu centralne miejsce w rodzinie.
W 1937 r. ma miejsce jeszcze jedno wa˝ne wydarzenie warte wzmianki, a miano-
wicie pierwsza od d∏u˝szego czasu spowiedê Dmowskiego wys∏uchana przez ks.
Marcelego Nowakowskiego.
Od tego roku zaczà∏ si´ te˝ powa˝nie pogarszaç stan jego zdrowia, na co mia∏
wp∏yw przebyty przez niego niewielki wylew. Sytuacj´ pogorszy∏y k∏opoty z sercem.
W 1937 r. po Êmierci stryja Stanis∏awa Lutos∏awskiego Maria Niklewiczowa kupi∏a
dolny dwór w Drozdowie i tu w∏aÊnie 18 czerwca 1938 r. za radà lekarzy przywioz∏a
schorowanego Dmowskiego. Zajà∏ on pokój z widokiem na park, gdzie te˝ sprowa-
dzi∏ cz´Êç pamiàtkowych mebli. Cz´sto odwiedzali go przyjaciele, w tym duchowni
z biskupem ¸ukomskim na czele. Szczególnie bliski by∏ mu te˝ ks. Piotr Krysiak.
Echa tych kontaktów o˝y∏y po zakoƒczeniu II wojny Êwiatowej, kiedy funk-
cjonariusze aparatu bezpieczeƒstwa (UB) w tworzonych po 1945 r. materia∏ach
podkreÊlali, i˝ kuria ∏om˝yƒska w okresie do 1939 r. prowadzi∏a dzia∏alnoÊç
proendeckà. Wielu ksi´˝y z tej diecezji nale˝a∏o do Stronnictwa Narodowego
i prowadzi∏o w nim aktywnà dzia∏alnoÊç, samemu biskupowi ¸ukomskiemu wy-
tykano natomiast jego bliskie zwiàzki z Romanem Dmowskim.
Twórca obozu narodowego szybko opada∏ z si∏, ju˝ we wrzeÊniu 1938 r. by∏
na tyle s∏aby, ˝e za pozwoleniem biskupa nabo˝eƒstwo, w którym móg∏ uczest-
niczyç, zosta∏o odprawione w salonie dworskim. Natomiast
w czasie wieczerzy wigilijnej mimo usilnych prób nie móg∏
ju˝ nic powiedzieç. W ciàgu nast´pnych kilku dni stan jego
zdrowia gwa∏townie si´ pogorszy∏, na co z∏o˝y∏o si´ cz´-
Êciowe pora˝enie i zapalenie p∏uc. Nic ju˝ nie pomog∏y sta-
rania ∏om˝yƒskich i warszawskich lekarzy – Roman Dmow-
ski zmar∏ w nocy 2 stycznia 1939 roku.
Organizacjà uroczystoÊci pogrzebowych zajà∏ si´ przedsta-
wiciel w∏adz naczelnych SN wspólnie z ∏om˝yƒskim komitetem
obywatelskim. Warto tak˝e podkreÊliç, ˝e pierwszà wart´
przy zmar∏ym Dmowskim zaciàgn´li cz∏onkowie Stronnictwa
Narodowego i Pracy Polskiej z ¸om˝y. 4 stycznia po porannej
Mszy Êw., odprawionej przez ks. Krysiaka, kondukt pogrzebo-
wy ruszy∏ z Drozdowa do ¸om˝y. Za trumnà, u∏o˝onà na ch∏op-
skich saniach, sz∏a rodzina Niklewiczów i w∏adze naczelne SN.
W samym mieÊcie do∏àczy∏y do niego rzesze mieszkaƒców,
a przed koÊcio∏em Panien Benedyktynek licznie zgromadzone
duchowieƒstwo. Nazajutrz, 5 stycznia, w ∏om˝yƒskiej katedrze
odby∏o si´ nabo˝eƒstwo ˝a∏obne pod przewodnictwem
biskupa ¸ukomskiego, po czym trumn´ (okrytà sztandarem Stronnictwa Narodowe-
go powiatu ∏om˝yƒskiego) przewieziono do Warszawy.
Do stolicy na g∏ówne uroczystoÊci pogrzebowe uda∏a si´ równie˝ delegacja ∏om-
˝yƒska SN na czele z ks. Antonim Kochaƒskim i ks. Piotrem Krysiakiem z Wàsosza.
Byli tam tak˝e przedstawiciele zarzàdów powiatowych Stronnictwa z ¸om˝y i Ostro∏´-
ki. Sam pogrzeb odbywajàcy si´ 7 stycznia mia∏ manifestacyjny charakter, a za trum-
nà wyprowadzonà z koÊcio∏a Êw. Jana szli jego najbli˝si przyjaciele z Drozdowa.
O znaczeniu Romana Dmowskiego dla mieszkaƒców ziemi ∏om˝yƒskiej zaÊwiadczy-
∏a jeszcze zorganizowana ku jego czci we wsi Piekuty pow. Wysokie Mazowieckie
akademia ˝a∏obna. Zgromadzi∏a ona oko∏o 700 osób, przemawia∏ podczas niej cz∏o-
nek SN Jan Pogorzelski. W poÊwi´conej Dmowskiemu ksià˝ce, wydanej tu˝
przed wybuchem II wojny Êwiatowej, w relacji z pogrzebu napisano: „Nie ma na trum-
nie orderu Or∏a Bia∏ego, ale Orze∏ sfrunà∏ z ∏om˝yƒskich pól, z ryngrafem NajÊwi´tszej
Panienki na piersiach”.
Chocia˝ Roman Dmowski nie urodzi∏ si´ na ziemi ∏om˝yƒskiej, wywar∏ tu trwa∏y wp∏yw
poprzez swoje poglàdy i dzia∏alnoÊç. Odwiedzajàc przyjació∏ w Drozdowie i du˝o wcze-
Êniej utrzymujàc z nimi kontakty, przyczyni∏ si´ do o˝ywienia spo∏ecznego i polityczne-
go tych terenów. PoÊrednio zainicjowa∏ rozwój ruchu, który zyska∏ szerokie poparcie.
Wyparty z pami´ci i historii przez komunistów powoli wraca na nale˝ne mu miejsce.
Nierzadko spotykamy si´ ze zdaniem, ˝e nowoczesny Polak powinien jak najmniej
byç Polakiem. Jedni powiadajà, ˝e w dzisiejszym wieku praktycznym trzeba myÊleç
o sobie, nie o Polsce, u innych Polska zaÊ ust´puje miejsca – ludzkoÊci. [...]
MyÊlami swymi chc´ si´ dzieliç nie z tymi, dla których naród jest martwà cyfrà, zbio-
rowiskiem jednostek, mówiàcych pewnym j´zykiem i zamieszkujàcych pewien ob-
szar: zrozumiejà mnie tylko ci, co widzà w nim nieroz∏àcznà cz´Êç spo∏ecznà, orga-
nicznie spójnà, ∏àczàcà jednostk´ ludzkà niezliczonymi wi´zami, z których jedne majà
swój poczàtek w zamierzch∏ej przesz∏oÊci – twórczyni rasy, inne znane nam w historii
– twórczyni tradycji, inne wreszcie, majàce wzbogaciç treÊç tej rasy, tradycji, charak-
teru narodowego, tworzà si´ dziÊ, by w przysz∏oÊci dopiero silniej si´ zacieÊniç. [...]
Jestem Polakiem – to s∏owo w g∏´bszym rozumieniu wiele znaczy.
Jestem nim nie dlatego tylko, ˝e mówi´ po polsku, ˝e inni mówiàcy tym samym j´-
zykiem sà mi duchowo bli˝si i bardziej dla mnie zrozumiali, ˝e pewne moje osobiste
sprawy ∏àczà mnie bli˝ej z nimi, ni˝ z obcymi, ale tak˝e dlatego, ˝e obok sfery ˝ycia
osobistego, indywidualnego znam zbiorowe ˝ycie narodu, którego jestem czàstkà,
˝e obok swoich spraw i interesów osobistych znam sprawy narodowe, interesy Pol-
ski, jako ca∏oÊç, interesy najwy˝sze, dla których nale˝y poÊwi´ciç to, czego dla osobi-
stych spraw poÊwi´ciç nie wolno.
Jestem Polakiem – to znaczy, ˝e nale˝´ do narodu polskiego na ca∏ym jego obszarze
i przez ca∏y czas jego istnienia zarówno dziÊ, jak w wiekach ubieg∏ych i w przysz∏o-
Êci; to znaczy, ˝e czuj´ swà Êcis∏à ∏àcznoÊç z ca∏à Polskà: z dzisiejszà, która bàdê cierpi
przeÊladowanie, bàdê cieszy si´ strz´pami swobód narodowych, bàdê pracuje i wal-
czy, bàdê gnuÊnieje w bezczynnoÊci, bàdê w ciemnoÊci swej nie ma nawet poczucia
narodowego istnienia; z przesz∏à – z tà, która przed tysiàcleciem dêwiga∏a si´ dopie-
ro, skupiajàc ko∏o siebie pierwotne, pozbawione indywidualnoÊci politycznej szczepy,
i z tà, która w po∏owie przebytej drogi dziejowej rozpoÊciera∏a si´ szeroko, grozi∏a sà-
siadom swà pot´gà i kroczy∏a szybko po drodze cywilizacyjnego post´pu, i z tà, któ-
ra póêniej stacza∏a si´ ku upadkowi, grz´z∏a w cywilizacyjnym zastoju, gotujàc sobie
rozk∏ad si∏ narodowych i zag∏ad´ paƒstwa, i z tà, która póêniej walczy∏a bezskutecz-
nie o wolnoÊç i niezawis∏y byt paƒstwowy; z przysz∏à wreszcie, bez wzgl´du na to,
czy zmarnuje ona prac´ poprzednich pokoleƒ, czy wywalczy sobie w∏asne paƒstwo,
czy zdob´dzie stanowisko w pierwszym szeregu narodów. Wszystko, co polskie,
jest moje: niczego si´ wyrzec nie mog´. Wolno mi byç dumnym z tego, co
w Polsce jest wielkie, ale musz´ przyjàç i upokorzenie, które spada na na-
ród za to, co jest w nim marne.
Jestem Polakiem – wi´c ca∏à rozleg∏à stronà swego ducha ˝yj´ ˝yciem Pol-
ski, jej uczuciami i myÊlami, jej potrzebami, dà˝eniami i aspiracjami. Im wi´-
cej nim jestem, tym mniej z jej ˝ycia jest mi obce i tym silniej chc´, ˝eby to,
co w mym przekonaniu uwa˝am za najwy˝szy wyraz ˝ycia, sta∏o si´ w∏a-
snoÊcià ca∏ego narodu.
Jestem Polakiem – wi´c mam obowiàzki polskie: sà one tym wi´ksze i tym
silniej si´ do nich poczuwam, im wy˝szy przedstawiam typ cz∏owieka.
Bo im szerszà stronà mego ducha ˝yj´ ˝yciem zbiorowym narodu, tym jest mi ono
dro˝sze, tym wi´kszà ma ono dla mnie cen´ i tym silniejszà czuj´ potrzeb´ dbania
o jego ca∏oÊç i rozwój. Z drugiej strony, im wy˝szy jest stopieƒ mego rozwoju moral-
nego, tym wi´cej nakazuje mi w tym wzgl´dzie sama mi∏oÊç w∏asna. Na ni˝szych
szczeblach moralnoÊci post´powanie cz∏owieka wzgl´dem bliênich, o ile nie wyp∏y-
wa z ˝yczliwoÊci dla nich, uzale˝nia si´ wy∏àcznie od obawy odwetu, kary, czy to
w ˝yciu doczesnym, czy w zagrobowym. W miar´ wszak˝e cywilizacyjnego post´pu
coraz wy˝sze postacie mi∏oÊci w∏asnej kierujà naszà moralnoÊcià. Cz∏owiek cywilizo-
wany nie post´puje nikczemnie dlatego przede wszystkim, ˝e zanadto siebie same-
go szanuje. To poszanowanie samego siebie wytwarza te˝ odpowiedni stosunek
do w∏asnego narodu. Poczucie swej godnoÊci, które zabrania cz∏owiekowi kraÊç lub
˝ebraç, nie pozwala mu równie˝ korzystaç z dóbr narodowych, nie dok∏adajàc nic
do nich od siebie, nie pracujàc nad ich pomno˝eniem i nie bioràc udzia∏u w ich
obronie. Pewien stopieƒ inteligencji pozwala cz∏owiekowi zrozumieç, w jakiej mierze
duchowe bogactwo narodu jest podstawà rozwoju jednostki, jak wiele zatem ka˝dy
korzysta z narodowego dobra, odpowiednia zaÊ dojrza∏oÊç moralna zmusza go
do uznania faktu, ˝e korzystajàc z tych dóbr, a nie dajàc nic w zamian lub dajàc
za ma∏o, jest na ∏asce swego spo∏eczeƒstwa, jak ˝ebrak w dobroczynnym przytu∏-
ku. I sama mi∏oÊç w∏asna, niezale˝nie od przywiàzania do ojczyzny, naka˝e mu
uznaç obowiàzki narodowe, pracowaç dla ojczyzny, walczyç za nià, dawaç jej jak
najwi´cej w zamian za to, co od niej bierze.
Darujàc sobie w tym miejscu nasuwajàce si´ skojarzenia i powstrzymujàc si´
od taniej moralistyki, trudno przeczyç, ˝e Dmowski zachowa∏ si´ wówczas jak praw-
dziwy mà˝ stanu, jak osoba, która nie w formie deklaratywnej, ale naprawd´ w po-
dejmowanych przez siebie dzia∏aniach kieruje si´ interesem ogólnonarodowym – nie
zaÊ wskazaniami którejÊ z partykularnych grup, nie wy∏àczajàc w∏asnej partii. W prak-
tyce czynienie tego rodzaju rozró˝nieƒ bywa niezwykle trudne. W obr´bie ka˝dego
stronnictwa bowiem silne jest przekonanie o walorach w∏asnego programu oraz za-
letach skupionego wokó∏ niego zespo∏u ludzkiego. Nie inaczej by∏o te˝ w Narodowej
Demokracji: tak˝e Dmowski, b´dàcy jednym z twórców tego pot´˝nego nurtu ide-
owego i przez d∏ugie lata faktycznym jego przywódcà, wcale nie by∏ wolny od sk∏on-
noÊci dostrzegania na politycznej scenie przede wszystkim ludzi sobie bliskich. Tym
bardziej jednak ceniç trzeba jego umiej´tnoÊç rozpoznawania spraw, w których zbyt
silne trzymanie si´ ram Êrodowiskowej solidarnoÊci mog∏o zaszkodziç, a tak˝e mo-
mentów, w których tego rodzaju sytuacje si´ pojawiajà.
Umiej´tnoÊç ta w sposób szczególny da∏a znaç o sobie w obr´bie dwóch kwestii.
Pierwszà by∏o uwzgl´dnianie w kalkulacjach politycznych istnienia podzia∏ów w ob-
r´bie spo∏eczeƒstwa polskiego, po∏àczone z gotowoÊcià brania odpowiedzialnoÊci
tak˝e za poczynania tego od∏amu opinii publicznej, którego si´ w ˝aden sposób nie
kontroluje. Dmowski czyni∏ to wielokrotnie i na wiele sposobów – w praktyce najwi´k-
sze znaczenie mia∏o tu ujawniane przezeƒ konsekwentnie w ciàgu kilkunastu pierw-
szych, decydujàcych dla przysz∏oÊci m∏odego paƒstwa miesiàcach, dà˝enie
do kompromisu z Pi∏sudskim; wbrew oporom w∏asnego Êrodowiska i mimo tego, ˝e
Pi∏sudski ∏atwym partnerem nie by∏. Innym przejawem dà˝enia do kanalizowania po-
litycznych sporów w granicach dla paƒstwa bezpiecznych by∏o dostrze˝enie potrze-
by oparcia si´ na instytucjach demokracji przedstawicielskiej. Ju˝ wysuni´ty przezeƒ
podczas I wojny Êwiatowej program terytorialny uwzgl´dnia∏ nast´pstwa wprowa-
dzenia powszechnego prawa wyborczego. W tej samej logice mieÊci∏y si´ tak˝e na-
ciski na warszawskie w∏adze, aby w swoim sk∏adzie w wi´kszym stopniu uwzgl´d-
nia∏y pluralizm tendencji, nurtujàcych spo∏eczeƒstwo polskie. Inna rzecz, ˝e w tej
akurat materii trudno mówiç o sprzecznoÊci dà˝eƒ mi´dzy krajowà Narodowà De-
mokracjà a jej przebywajàcym czasowo w Pary˝u przywódcà.
Drugà kwestià, a w∏aÊciwie wielkim kompleksem zagadnieƒ, w których Dmowski
wykaza∏ umiej´tnoÊç kierowania si´ kategoriami ogólnonarodowymi, by∏y dokony-
wane przez niego oceny po∏o˝enia mi´dzynarodowego Polski, jak i formu∏owane
na podstawie tych ocen wnioski praktyczne. Umia∏ dostrzegaç zewn´trzne zagro˝e-
nia, a formu∏owane przez niego wskazania by∏y, ogólnie rzecz bioràc, trafne.
Pozostajàc w kr´gu wydarzeƒ towarzyszàcych odzyskaniu niepodleg∏oÊci, mo˝-
na tu przypomnieç stanowisko, jakie Dmowski zajà∏ jesienià 1918 r., w czasie, kiedy
decydowano o postanowieniach koƒczàcego I wojn´ Êwiatowà uk∏adu rozejmowe-
go. Niech´ç do Niemiec, postrzeganych jako przeciwnik zarówno ze wzgl´du na to,
˝e okupowa∏y jeszcze ziemie polskie, jak i zamiar oderwania od nich ziem zaboru
pruskiego, nie przeszkodzi∏a Dmowskiemu trafnie oceniç groêby potencjalnej inwa-
zji ze strony radzieckiej Rosji. Stàd te˝ dzia∏a∏ na rzecz opóênienia ewakuacji wojsk
niemieckich z okupowanych przez nie obszarów we wschodniej Europie – chocia˝
dla jego stronnictwa, zajmujàcego antyniemieckie stanowisko, przed∏u˝anie okresu
okupacji niemieckiej oznacza∏o pogorszenie szans w walce o w∏adz´ w Polsce. Po-
dobnego wyboru, w równie dramatycznych okolicznoÊciach, przysz∏o mu dokonaç
w maju 1926 r., kiedy – zdajàc sobie spraw´ z ryzyka interwencji z zewnàtrz, ze stro-
ny Niemiec, a tak˝e Rosji – zdecydowa∏ si´ dzia∏aç na rzecz uznania konsekwencji
zbrojnego zamachu stanu, którego w Warszawie dokona∏ jego wielki rywal, Pi∏sud-
ski. Zarówno dla Dmowskiego, jak i jego Êrodowiska politycznego, oznacza∏o to
przekreÊlenie nadziei na osiàgni´cie w∏adzy.
Roman Dmowski, MyÊli nowoczesnego Polaka (1903)
[fragmenty Wst´pu; podkreÊlenia od redakcji]:
Naród nasz pod wzgl´dem si∏y materialnej, pod wzgl´dem liczebnoÊci i bogactwa,
daleko pozosta∏ poza tymi ludami, które postanawiajà dziÊ g∏ównie o losach Êwia-
ta, i podniesienie materialnych zasobów jest jednym z pilniejszych i donioÊlejszych
zadaƒ naszego bytu. Dzieje ludzkoÊci wszak˝e nieraz przynosi∏y dowody, ˝e mniej-
szy, a cz´stokroç wi´kszy bez porównania wp∏yw na losy narodu mia∏a jego si∏a
moralna. Tylko trzeba pami´taç, ˝e si∏à moralnà narodu nie jest jego bezbronnoÊç,
jego niewinnoÊç, jak to cz´sto dziÊ u nas s∏yszymy, ale ˝àdza szerokiego ˝ycia, ch´ç
pomno˝enia narodowego dorobku i wp∏ywu oraz gotowoÊç do poÊwi´ceƒ dla
urzeczywistnienia narodowych celów. Ubogie i nieliczne narody tà si∏à moralnà
zdobywa∏y nieraz przewag´ i wp∏ywa∏y pot´˝nie na bieg dziejów Êwiata. [...]
Nasza moralnoÊç narodowa, przy pewnym ja∏owym sentymentalizmie,
dziÊ polega przewa˝nie na braku zupe∏nym czynnej mi∏oÊci ojczyzny, a po-
glàdy polityczne naszego oÊwieconego ogó∏u tym sà niezwyk∏e, tym si´
ró˝nià od polityki innych narodów, ˝e brak im podstawy wszelkiej zdrowej
polityki, mianowicie – narodowego instynktu samozachowawczego. Je-
steÊmy narodem z wypaczonym sposobem politycznego myÊlenia.
Dwór w Drozdowie
DODATEK PRZYGOTOWUJE BIURO EDUKACJI PUBLICZNEJ IPN.
www.ipn.gov.pl
Redaktorzy:
dr Krzysztof Kaczmarski, krzysztof.kaczmarski@ipn.gov.pl (Rzeszów 017 860 60 25)
Romuald Niedzielko, romuald.niedzielko@ipn.gov.pl (Warszawa 022 431 83 73)
ADRES DO KORESPONDENCJI:
DODATEK IPN DO „Naszego Dziennika”
UL. TOWAROWA 28, 00-839 WARSZAWA
SPRZEDA˚ WYDAWNICTW IPN: TEL. (022) 581 88 72
141759791.008.png
VI Nasz Dziennik Piàtek, 30 stycznia 2009
DODATEK HISTORYCZNY IPN 1/2009 (20)
DODATEK HISTORYCZNY IPN 1/2009 (20)
30 stycznia 2009 Nasz Dziennik III
Dr Krzysztof Sychowicz (IPN Bia∏ystok)
Roman Dmowski
i ruch narodowy
na ziemi ∏om˝yƒskiej
Roman Dmowski, KoÊció∏, naród i paƒstwo (1927)
[podkreÊlenia od redakcji]
[3.] Paƒstwo polskie jest paƒstwem katolickim.
Nie jest nim tylko dlatego, ˝e ogromna wi´kszoÊç jego ludnoÊci jest kato-
lickà, i nie jest katolickim w takim czy innym procencie. Z naszego stano-
wiska jest ono katolickim w pe∏ni znaczeniu tego wyrazu, bo paƒstwo na-
sze jest paƒstwem narodowym, a naród nasz jest narodem katolickim.
To stanowisko pociàga za sobà powa˝ne konsekwencje. Wynika z tego,
˝e prawa paƒstwowe gwarantujà wszystkim wyznaniom swobod´, ale
religià panujàcà, której zasadami kieruje si´ ustawodawstwo paƒstwa,
jest religia katolicka i KoÊció∏ katolicki jest wyrazicielem strony religijnej
w funkcjach paƒstwowych.
Mamy w ∏onie naszego narodu niekatolików, mamy ich wÊród najbardziej
Êwiadomych i najlepiej spe∏niajàcych obowiàzki polskie cz∏onków narodu. Ci
wszak˝e rozumiejà, ˝e Polska jest krajem katolickim i post´powanie swoje
do tego stosujà. Naród polski w znacznie ÊciÊlejszym, obejmujàcym Êwiadome
swych obowiàzków i swej odpowiedzialnoÊci ˝ywio∏y, nie odmawia swoim
cz∏onkom prawa do wierzenia w co innego, ni˝ wierzà katolicy, do praktykowa-
nia innej religii, ale nie przyznaje im prawa do prowadzenia polityki niezgodnej
z charakterem i potrzebami katolickiego narodu, lub przeciw – katolickiej.
Wielki naród, jak ju˝ by∏o gdzie indziej powiedziane, musi nosiç wysoko sztan-
dar swej wiary. Musi go nosiç tym wy˝ej w chwilach, w których w∏adze jego
paƒstwa nie noszà go doÊç wysoko, i musi go dzier˝yç tym mocniej, im wyraê-
niejsze sà dà˝noÊci do wytràcenia mu go z r´ki.
Po raz pierwszy Roman Dmowski goÊci∏ w Drozdowie w 1911 r., wyst´pu-
jàc dodatkowo w roli ojca chrzestnego Krystyny Niklewiczówny, córki Marii Lu-
tos∏awskiej i swojego wspó∏pracownika Mieczys∏awa Niklewicza. Kontakty te
przerwa∏a I wojna Êwiatowa i konferencja pokojowa w Pary˝u. Losy ich zesz∏y
si´ ponownie w Warszawie i zaowocowa∏y kolejnymi odwiedzinami Dmow-
skiego w pod∏om˝yƒskim dworze, w lipcu 1920 r. i na poczàtku stycznia 1924
roku. Drugi raz przyjecha∏ na pogrzeb ks. Kazimierza Lutos∏awskiego, zwiàza-
nego – jak ju˝ wczeÊniej wspomnia∏em – z ruchem narodowym, a jednocze-
Ênie cz∏onka coraz bli˝szej mu rodziny.
Na ziemi ∏om˝yƒskiej w wyniku oddzia∏ywania politycznego dworu
w Drozdowie endecja sta∏a si´ jednà z najpowa˝niejszych si∏ politycznych.
Przyje˝d˝ali tu znani w ca∏ym kraju dzia∏acze obozu narodowego, Zygmunt
Berezowski i Witold Staniszkis. Obok nich wspomnieç mo˝na jeszcze o Ro-
manie Rybarskim i Karolu Wierczaku. Narodowa Demokracja zyska∏a te˝
przychylnoÊç miejscowego duchowieƒstwa, które sta∏o si´ jej naturalnym
sprzymierzeƒcem.
Od 1920 r. w regionie ∏om˝yƒskim bardzo aktywnie dzia∏a∏ Zwiàzek Ludowo-
-Narodowy, a wyk∏ady zawierajàce krytyk´ socjalizmu wyg∏asza∏ m.in. ks. Kazi-
mierz Lutos∏awski. Dwa lata póêniej podczas wyborów do Sejmu startujàca w ra-
mach ChrzeÊcijaƒskiego Zwiàzku JednoÊci Narodowej endecja odnios∏a pierw-
szy wielki sukces, wprowadzajàc w dwu okr´gach wyborczych szeÊciu pos∏ów
na osiem mo˝liwych do zdobycia mandatów. W Sejmie zasiedli wówczas: Jan
Harusewicz, Micha∏ Arcichowski, ks. Kazimierz Lutos∏awski, Adam Ch´tnik,
Adam Mieczkowski i Franciszek Wierzbicki. W nast´pnych latach ograniczano
si´ g∏ównie do pracy ideowo-wychowawczej i propagandowej. Podczas przegra-
nych przez endecj´ wyborów w 1928 r. dzia∏acze obozu narodowego otrzymali
wsparcie ze strony biskupa ∏om˝yƒskiego Stanis∏awa Kostki ¸ukomskiego. War-
to przypomnieç, ˝e kontakty ordynariusza ∏om˝yƒskiego z samym Romanem
Dmowskim si´ga∏y jeszcze poczàtku XX w. i terenów Wielkopolski. ZacieÊni∏y si´
one, gdy Dmowski zamieszka∏ w Chludowie. Po obj´ciu w 1926 r. diecezji ∏om-
˝yƒskiej biskup ¸ukomski cz´sto odwiedza∏ „starego” przyjaciela podczas jego
pobytu w Drozdowie.
Po wyborach w 1928 r. w miejsce ZLN zosta∏o utworzone Stronnictwo Na-
rodowe. W ¸om˝yƒskiem przekszta∏cenie ZLN w SN nastàpi∏o stosunkowo
sprawnie. Do Zarzàdu Okr´gowego zostali wybrani: Kazimierz Winnicki, Ma-
rian Szczepaƒski, pose∏ Witold Staniszkis i redaktor tygodnika „˚ycie i Praca”
ks. Antoni Roszkowski. Nast´pny rok przyniós∏ w regionie wizyty prezesa klu-
bu poselskiego SN prof. Romana Rybarskiego, redaktora „MyÊli Narodowej”
Komitet Narodowy Polski – Pary˝, 1918 rok. Siedzà (od lewej): Maurycy Zamoyski, Roman Dmowski, Erazm Piltz; stojà Stanis∏aw Kozicki,
Jan Emanuel Rozwadowski, Konstanty Skirmunt, Franciszek Fràtczak, W∏adys∏aw Sobaƒski, Marian Seyda, Józef Wielowieyski
Tablica upami´tniajàca pobyt Romana Dmowskiego w
Drozdowie
Znamiennà cechà ocen sytuacji mi´dzynarodowej, dokonywanych przez Dmow-
skiego, by∏a umiej´tnoÊç oddzielania sfery emocjonalnej oraz ideologicznej od tego,
co dyktowa∏a logika po∏o˝enia, a co zawsze traktowane by∏o jako czynnik decydujà-
cy. W sposób spektakularny zaznaczy∏o si´ to przy formu∏owaniu wskazaƒ dotyczà-
cych stosunków polsko-rosyjskich. Jak wiele innych postaci z jego pokolenia, Dmow-
ski by∏ emocjonalnie antyrosyjski. To nastawienie by∏o trwa∏e: rozmówcy Dmowskie-
go – w ciàgu ca∏ego jego ˝ycia – odnotowywali poczucie dystansu oraz pogard´,
z którà wyra˝a∏ si´ o Rosji jako paƒstwie oraz o rosyjskim spo∏eczeƒstwie. Jakkolwiek
rozpowszechniony stereotyp ka˝e w nim widzieç polityka prorosyjskiego i antysemi-
t´, to warto odnotowaç, ˝e przebijajàca si´ coraz silniej przez jego wypowiedzi nie-
ch´ç do ˚ydów nie osiàgn´∏a jednak pu∏apu zarezerwowanego dla Rosjan... Nie
przeszkodzi∏o mu to jednak pójÊç przeciw spo∏ecznym nastrojom przed rokiem 1914,
kiedy z wielkà konsekwencjà forsowa∏ poglàd, ˝e w obliczu zbli˝ajàcej si´ wojny Po-
lacy powinni oprzeç si´ pokusie zaj´cia stanowiska antyrosyjskiego i poprzeç skiero-
wany przeciw Niemcom sojusz paƒstw zachodnich oraz Rosji. Podobnie w okresie
mi´dzywojennym uwa˝a∏ za szkodliwe piel´gnowanie antyrosyjskich fobii w sytuacji,
kiedy Niemcy nie uznawali naszej granicy zachodniej. Z tych powodów, a tak˝e
na podstawie trzeêwej oceny rzeczywistego potencja∏u Polski, sprzeciwia∏ si´ pró-
bom prowadzenia nazbyt aktywnej polityki wschodniej, dyktowanej idealistycznymi
koncepcjami „prometejskimi” bàdê pragnieniem u˝ycia karty ukraiƒskiej, ryzykownej
tak˝e z uwagi na powik∏ane stosunki wzajemne. W kwestii stosunku do innych
paƒstw Europy Ârodkowej, w szczególnoÊci do po∏udniowego sàsiada Polski, suge-
stie Dmowskiego by∏y tak rozsàdne i tak ÊciÊle odpowiada∏y d∏ugofalowym interesom
zarówno Polski, jak i paƒstwa Czechów i S∏owaków, ˝e mo˝na jedynie ˝a∏owaç, i˝
z nich nie skorzystano.
Niech´ç do ˚ydów relatywnie silniej deformowa∏a dokonywane przez Dmow-
skiego oceny sytuacji – jakkolwiek z pewnoÊcià nie w ciàgu ca∏ego okresu jego ak-
tywnoÊci politycznej. Zaznaczy∏o si´ to w ostatnich jej latach, chocia˝ na szcz´Êcie
w sposób selektywny. Niemniej jednak Dmowski z czasem sta∏ si´ bardzo krytycz-
ny wobec Zachodu oraz instytucji politycznych typu zachodniego, przede wszyst-
kim demokracji liberalnej, odrzucajàc to, z czym si´ wczeÊniej w znacznym stopniu
identyfikowa∏. JeÊli zestawiç jego przedwojenne i powojenne wypowiedzi na temat
Anglii czy Stanów Zjednoczonych, to a˝ trudno uwierzyç, ˝e ich autorem by∏ ten
sam cz∏owiek. W odniesieniu do ocen poczynaƒ sàsiadów Polski narastajàca anty-
˝ydowska fobia posiada∏a jednak nieporównanie mniejszà wag´. Charakterystycz-
ne pod tym wzgl´dem wydajà si´ komentarze Dmowskiego na temat rewolucji ro-
syjskiej, paƒstwa bolszewickiego, sk∏adu kierownictwa partii bolszewickiej – cha-
rakteryzujàce si´ nie tylko znacznà przenikliwoÊcià, ale i odbiegajàcà cz´sto od ak-
centów dominujàcych w publicystyce prawicowej tamtych lat. Zdumiewajàco aktu-
alnym akcentem mogà okazaç si´ dzisiaj jego prognozy dotyczàce wzrostu gospo-
darczej oraz politycznej roli Chin oraz konsekwencji dla poczynaƒ Rosji w Europie.
Poczekamy, zobaczymy. Dmowski podobne niuanse dostrzega∏, oceniajàc prze-
wrót polityczny, jaki dokona∏ si´ w Niemczech po dojÊciu do w∏adzy Hitlera. Nie
ukrywajàc radoÊci z za∏amania si´ struktur Republiki Weimarskiej, której polityk´
uwa˝a∏ za bardzo niebezpiecznà dla Polski, Dmowski w dalszym ciàgu uwa˝a∏
Niemcy za przeciwnika naszego kraju. ¸udzi∏ si´ tylko, ˝e mo˝e byç on mniej k∏o-
potliwy z uwagi na niech´ç, jakà antysemickie ekscesy narodowych socjalistów bu-
dzi∏y na Zachodzie, a tak˝e z uwagi na pogorszenie si´ relacji niemiecko-radziec-
kich, wczeÊniej bardzo dobrych. Pami´tajàc o pakcie Ribbentrop – Mo∏otow w
sierpniu 1939 roku i póêniejszej katastrofie paƒstwa, ∏atwo oczywiÊcie wytknàç
Dmowskiemu zasadniczy b∏àd w przewidywaniu przysz∏oÊci, abstrahujàc przecie˝
od tego, ˝e nie on jeden si´ w tym miejscu pomyli∏, trudno by∏oby dowieÊç, ˝e ta
pomy∏ka w ocenie sytuacji prze∏o˝y∏a si´ na b∏´dne wskazania polityczne. JeÊli Pol-
ska pragn´∏a zachowaç suwerennoÊç, nie mia∏a innego wyjÊcia, ni˝ przeciwstawiç
si´ obu totalitarnym mocarstwom, a Dmowski nic innego nie sugerowa∏. ˚e tego
rodzaju polityka nie okaza∏a si´ efektywna, to inna sprawa. Niestety, czasem zda-
rzajà si´ sytuacje, w których nic si´ nie da zrobiç.
Sygnalizujàc dominujàce w politycznej aktywnoÊci Romana Dmowskiego dà˝e-
nie do kierowania si´ interesem ca∏ego narodu, otwarte pozostawiam pytanie, czy
(lub w jakiej mierze) by∏ on zdolny interes ów dojrzeç i prawid∏owo rozpoznaç. Tu-
taj sprawy bardzo si´ komplikujà, z wielu powodów.
Urodzony w 1864 r. Roman Dmowski w pami´ci Polaków zapisa∏ si´ przede wszyst-
kim jako jeden z twórców niepodleg∏ego paƒstwa polskiego. Prowadzone przez nie-
go przez kilka miesi´cy wspólnie z Ignacym Paderewskim pertraktacje z mocarstwa-
mi zachodnimi na konferencji pokojowej w Pary˝u wywar∏y niezaprzeczalny wp∏yw
na kszta∏t i przysz∏oÊç II Rzeczypospolitej. Obok kierujàcego walkà zbrojnà Józefa Pi∏-
sudskiego to Roman Dmowski po∏o˝y∏ fundamenty pod budow´ niepodleg∏ej Polski.
Pomijany w nast´pnych latach przy podziale stanowisk rzàdowych swój czas poÊwi´-
ci∏ budowie obozu narodowego oraz pisaniu ksià˝ek i artyku∏ów politycznych.
Losy tego wybitnego cz∏owieka zwiàzane by∏y te˝ z Drozdowem ko∏o ¸om˝y,
b´dàcym w∏asnoÊcià jego przyjació∏. W 1900 r. w Krakowie nawiàza∏ znajomoÊç
z synem drozdowskiego dziedzica, profesorem filozofii Wincentym Lutos∏awskim.
W mieszkaniu Lutos∏awskich z Romanem Dmowskim spotykali si´ dzia∏acze poli-
tyczni z regionu ∏om˝yƒskiego, tacy jak Jan Harusewicz i Jan Za∏uska. Od nich za-
równo poglàdy, jak i materia∏y zwiàzane z ideà ruchu narodowego trafia∏y do dzia-
∏ajàcych nad Narwià Bohdana Winiarskiego, Adama Ch´tniaka i Romualda Bielic-
kiego. W efekcie poglàdy te z up∏ywem czasu stawa∏y si´ tam coraz bardziej po-
pularne. W edukacj´ politycznà okolicznych mieszkaƒców zaanga˝owani byli tak-
˝e bracia Lutos∏awscy, cz∏onkowie Ligi Narodowej, odwiedzajàcy Drozdowo
w okresie wakacyjnym, w tym wspomniany wczeÊniej Wincenty, za∏o˝yciel Semi-
narium Wychowania Narodowego, Marian, który by∏ cz∏onkiem w∏adz naczelnych
Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego, Kazimierz – wspó∏twórca harcerstwa,
oraz Stanis∏aw pracujàcy w redakcji pisma „MyÊl Polska” w Warszawie. Zaanga-
˝owali si´ oni tak˝e w dzia∏alnoÊç ¸om˝yƒskiego Towarzystwa Rolniczego, two-
rzàc z dworu centrum ruchu narodowego w tej cz´Êci Polski.
Dokoƒczenie na s. IV
141759791.009.png 141759791.001.png
IV Nasz Dziennik 30 stycznia 2009
DODATEK HISTORYCZNY IPN 1/2009 (20)
DODATEK HISTORYCZNY IPN 1/2009 (20)
30 stycznia 2009 Nasz Dziennik V
Prof. Krzysztof Kawalec (IPN Opole)
Roman Dmowski –
idee, wybory,
bilans
– cechy bardzo cennej i s∏usznie podziwianej w ˝yciu zbiorowym spo∏eczeƒstw
zachodnich. Wszystko to wszak˝e nie do koƒca uchyla zastrze˝enia, jakie mo˝-
na wysuwaç pod adresem sposobu myÊlenia, które sprzyja raczej dostrzeganiu
konfliktowych aspektów bytowania ludzkich spo∏ecznoÊci ni˝ tendencji do wspó∏-
dzia∏ania oraz wspó∏pracy.
Jest oczywiste, ˝e dokonywana indywidualnie ocena skali tych zagro˝eƒ mo-
˝e byç ró˝na, zale˝àc od wielu ró˝nych czynników, zarówno zwiàzanych z szer-
szym kontekstem politycznym, jak i wyznawanym systemem wartoÊci. Roman
Dmowski, jako osoba kojarzona z nacjonalizmem, jest wcià˝ postacià ogniskujà-
cà emocje – o ich skali przekonaç si´ mogliÊmy zupe∏nie niedawno za sprawà ˝e-
nujàcych incydentów, towarzyszàcych ods∏anianiu jego pomnika w Warszawie.
Nie aprobujàc ani form protestu, ani negowania staraƒ o zapewnienie miejsca
w narodowym panteonie postaci, która ca∏e swoje ˝ycie poÊwi´ci∏a Polsce, trud-
no te˝ nie widzieç, ˝e zasadniczej natury zastrze˝enia oraz zarzuty wysuwane by-
∏y pod adresem skupiajàcego si´ wokó∏ Dmowskiego ruchu politycznego na d∏u-
go przed pojawieniem si´ „politycznej poprawnoÊci”. Zrozumia∏e, ˝e ze szczegól-
nym zapa∏em podnoszono je na lewicy, bez wzgl´du na to, ˝e akurat g∏oszàcy ha-
s∏a walki klas marksiÊci nie mieli moralnego prawa do krytykowania konfliktogen-
noÊci nacjonalizmu – znacznà cz´Êç kierowanych pod jego adresem zarzutów
powinni odnieÊç tak˝e do siebie. Ale i na przeciwleg∏ym biegunie, w obr´bie kon-
serwatywnej prawicy, pojawienie si´ „wszechpolskiego” ruchu nie obudzi∏o entu-
zjazmu. Tote˝ by∏ zaciekle zwalczany, równie˝ przy u˝yciu metod tak niegodnych,
jak odwo∏ywanie si´ do aparatu przemocy obcego paƒstwa. Przez d∏ugi te˝ czas
nieufne pozostawa∏o tak˝e stanowisko KoÊcio∏a. Dopiero w Polsce niepodleg∏ej,
po og∏oszeniu przez Dmowskiego broszury „KoÊció∏, naród i paƒstwo”, formu∏u-
jàcej ofert´ trwa∏ego politycznego oraz ideowego sojuszu KoÊcio∏a oraz obozu na-
rodowego – a tak˝e za sprawà ewolucji tego ostatniego, oddalajàcego si´ coraz
bardziej od integralnego nacjonalizmu na rzecz pewnej formy politycznie zaanga-
˝owanej religijnoÊci, stanowisko KoÊcio∏a zacz´∏o si´ zmieniaç, chocia˝ ró˝nego
rodzaju zastrze˝enia w obr´bie katolickiej opinii formu∏owane by∏y przez ca∏y
czas. W sposób wyczerpujàcy pisa∏ o tym Bogumi∏ Grott, a ostatnio tak˝e Jaro-
s∏aw Maca∏a – zainteresowanych odsy∏am do ich twórczoÊci.
JeÊli jednak b∏´dem Dmowskiego jako intelektualisty oraz polityka by∏o przypisywa-
nie nadmiernego znaczenia konfliktom mi´dzy paƒstwami i narodami, to krytykujàc je-
go stanowisko w tym zakresie, nie mo˝emy negli˝owaç realnie istniejàcych zjawisk, bo
b´dzie to b∏àd o co najmniej podobnej skali. Konflikty zarówno mi´dzy paƒstwami, jak
i – na tle kulturowo-etnicznym – mi´dzy wielkimi grupami ludzi wcià˝ niestety istniejà,
nawet, jeÊli z ró˝nych powodów nie werbalizuje si´ ich w sposób tak ostentacyjny, jak
kiedyÊ. Co jakiÊ czas przypominajà o sobie, nieraz w sposób spektakularny. Z tego po-
wodu nie warto, jak sàdz´, przesadzaç z krytykà poczynaƒ takich postaci, które – jak
Roman Dmowski czy Józef Pi∏sudski – potrafi∏y radziç sobie w ci´˝kich czasach, nie tra-
càc g∏owy w warunkach brutalnego przeciwdzia∏ania.
Historia co prawda nigdy si´ nie powtarza, ale nie jest te˝ tak, aby ze znajomoÊci prze-
sz∏oÊci nigdy nie p∏yn´∏y jakieÊ praktyczne wnioski. Jednym z nich, w dodatku takim, któ-
ry wydaje si´ zyskiwaç na aktualnoÊci, jest spostrze˝enie, ˝e w warunkach wielkich kata-
klizmów i towarzyszàcej im paniki – b´dàcych na przyk∏ad skutkiem za∏amania gospodar-
czego – politycy sà bardziej sk∏onni do podejmowania ró˝nych drastycznych kroków,
w tym redukowania sfery mi´dzynarodowej wspó∏pracy. Zmienia si´ te˝ wówczas atmos-
fera umys∏owa towarzyszàca zbiorowej aktywnoÊci, co si´ wyra˝a m.in. popularnoÊcià
ró˝nych irracjonalnych zachowaƒ oraz recept. Majàc na uwadze, ˝e znaczna cz´Êç za-
strze˝eƒ wobec poczynaƒ pana Romana zwiàzana jest w∏aÊnie z negatywnymi ocenami
sposobu, w jaki reagowa∏ na Wielki Kryzys poczàtku lat trzydziestych, nale˝a∏oby – majàc
na uwadze narastajàce lawinowo gospodarcze problemy – zachowaç tak˝e tutaj umiar.
Nie wiemy, ani co nas czeka, ani w jakim stylu pokonywaç b´dziemy narastajàce k∏opo-
ty. Czy w lepszym – mo˝na mieç wàtpliwoÊci. Przynajmniej – byç mo˝e – lepiej zrozumie-
my wybory, przed którymi stawali twórcy tamtej niepodleg∏oÊci.
Roman Dmowski, MyÊli nowoczesnego Polaka (1903)
[fragmenty Wst´pu; podkreÊlenia od redakcji]:
[...] Obowiàzki wzgl´dem ojczyzny – to nie tylko obowiàzki wzgl´dem Polaków
dzisiejszych, ale tak˝e wzgl´dem pokoleƒ minionych i tych, co po nas przyjdà.
Z tego samego êród∏a rodzà si´ obowiàzki wzgl´dem innych narodów, wzgl´-
dem ludzkoÊci. Jak wobec dzisiejszej Polski cz∏owiek poczuwa si´ do obowiàz-
ków w imieniu swoim, jak wobec dawniejszej i przysz∏ej – w imieniu swego
pokolenia, tak wobec ludzkoÊci – w imieniu swego narodu.
Naród nasz korzysta∏ ciàgle z doÊwiadczenia, zasobów duchowych, z pracy
wiekowej innych ludów, które go wyprzedzi∏y w cywilizacji. W stosunku do te-
go, co wzià∏, da∏ dotychczas ludzkoÊci bardzo ma∏o.
Czy˝ szlachetna duma narodowa nie nakazuje nam dà˝yç do wynie-
sienia swego narodu na tak wysoki szczebel cywilizacji i twórczoÊci
wszechstronnej, a˝eby od nas brano w przysz∏oÊci tak, jak myÊmy
brali od innych i jak dziÊ bierzemy. I czy˝ to nie jest najlepiej poj´ty
obowiàzek wzgl´dem ludzkoÊci?
Sà ludzie, dla których te uczucia, poj´cia, obowiàzki nie istniejà. Ale patrio-
tyzm – to nie system filozoficzny, który ludzie równego poziomu umys∏owego
i moralnego przyjmujà lub odrzucajà: to stosunek moralny jednostki do spo∏e-
czeƒstwa: uznanie go jest koniecznoÊcià na pewnym stopniu rozwoju moral-
nego, a odrzucenie Êwiadczy o moralnej niedojrza∏oÊci lub upadku. [...]
Na g∏´bszych podstawach oparty patriotyzm nie potrzebuje te˝ ˝ywiç
si´ i wspieraç przekonaniem o wy˝szoÊci swego narodu nad innymi,
a poczucie ni˝szoÊci w∏asnego narodu pod jakimkolwiek wzgl´dem nie
mo˝e zmniejszyç jego moralnej si∏y. Przywiàzanie do narodu nie powin-
no os∏abiaç umys∏u cz∏owieka, jego zdolnoÊci do krytyki, nie powinno
go zaÊlepiaç w sàdach o tym, co mu najbli˝sze, szerzenie zaÊ w naro-
dzie przyjemnych z∏udzeƒ co do w∏asnej wartoÊci jest tym szkodliwsze,
im dalsze sà one od prawdy. Bo je˝eli silne i daleko posuni´te w kultu-
rze narody pod wp∏ywem przekonania o swej wy˝szoÊci nad innymi
okazujà sk∏onnoÊç do wynoszenia tych przymiotów, które stanowià ich
si∏´, to s∏abe i zacofane – idealizujà te strony swego ˝ycia i charakteru,
które sà êród∏em ich s∏aboÊci. A myÊmy przez d∏ugi czas byli i jesteÊmy
bardzo s∏abi, choç tkwià w nas zarodki wielkiej si∏y.
Dokoƒczenie ze s. III
Jednak przynajmniej co do jednej kwestii w∏aÊciwie wszyscy powinni si´ zgodziç
– ˝e ujawnione podczas pierwszej wojny Êwiatowej (a faktycznie podj´te o wiele wcze-
Êniej) dà˝enie do utworzenia paƒstwa suwerennego, obejmujàcego wszystkie obsza-
ry zdominowane przez ludnoÊç polskà, politycznie zaÊ zwiàzanego z liberalnymi paƒ-
stwami zachodnimi, nie by∏o niczym zdro˝nym. Dodam, ˝e w opinii dominujàcej wÊród
historyków by∏ to wówczas program optymalny, realistyczny, o tyle ˝e uwolniony od mi-
ra˝u „historycznych” granic z 1772 r. (co nie znaczy ∏atwy do przeprowadzenia), jak i za-
pewniajàcy ludnoÊci polskiej pe∏ne mo˝liwoÊci realizacji aspiracji narodowych.
Takim w∏aÊnie paƒstwem by∏a II Rzeczpospolita. Dmowski mia∏ prawo (tak zresz-
tà czyni∏) uwa˝aç si´, jeÊli nie za jej jedynego twórc´, to przynajmniej twórc´ koncep-
tu owego paƒstwa. Znamienne, ˝e chocia˝ jego granice wy∏oni∏y si´ w toku walk,
a na jego czele stali wówczas ludzie zwiàzani z Pi∏sudskim, realizujàcym plany alter-
natywne, skàdinàd o wiele szerzej zakrojone, to ostateczny rezultat w zdumiewajà-
cym stopniu odpowiada∏ temu, co w zg∏aszanych od roku 1917 memoria∏ach postu-
lowa∏ Roman Dmowski. Z perspektywy czasu, tego przede wszystkim, ˝e II Rzecz-
pospolita trwa∏a tak krótko, sk∏onni jesteÊmy dzisiaj surowo oceniaç ró˝ne jej poczy-
nania, co odnosiç si´ mo˝e w pe∏ni te˝ i do „konceptu” autorstwa Dmowskiego. Za-
uwa˝my przecie˝, ˝e odrodzone paƒstwo polskie by∏o cz´Êcià szerszego porzàdku
europejskiego, gwarantowanego przez paƒstwa zachodnie. Kiedy porzàdek ten si´
za∏ama∏, II Rzeczpospolita podzieli∏a jego losy. Nie da si´ dowieÊç, ˝e by∏a jego
szczególnie s∏abym punktem: fatalny ∏aƒcuch zdarzeƒ, który doprowadzi∏ do kolej-
nego globalnego konfliktu, rozpoczà∏ si´ gdzie indziej.
Jednym z powodów, dla których poczynania Dmowskiego budzà wcià˝ tak silne
emocje, jest to, ˝e Êwiat, w którym dziÊ ˝yjemy, ma bardzo ma∏o wspólnego ze Êwia-
tem, w którym ˝y∏ Dmowski. On sam zresztà – co by∏o jeszcze jednym dowodem je-
go zalet jako obserwatora politycznej sceny oraz analityka – dostrzega∏ niemo˝noÊç
Êcis∏ego trzymania si´ raz wypracowanych recept, nawo∏ujàc do ich ciàg∏ej rewizji,
zgodnie z potrzebami zmieniajàcej si´ rzeczywistoÊci. Stàd te˝ w pewnym momen-
cie zaczà∏ przestrzegaç swoich wyznawców, by nie byli „talmudystami”, z ró˝nym
zresztà powodzeniem, w niektórych zaÊ przypadkach zupe∏nie bezowocnie. Jestem
przekonany, ˝e gdyby móg∏ przyjrzeç si´ dzisiaj ró˝nym poczynaniom podejmowa-
nym z powo∏ywaniem si´ na jego poglàdy, energicznie by zaprotestowa∏.
Ale problem polega nie tylko na up∏ywie czasu. Istotne jest, ˝e optyk´, wedle
której Dmowski dokonywa∏ swoich politycznych wyborów, okreÊli∏y za∏o˝enia in-
tegralnego nacjonalizmu. Warto pami´taç o tym, jakkolwiek zastrzec si´ musz´,
˝e poj´cia „nacjonalizm” u˝ywam tu nie w charakterze dyskwalifikujàcego epite-
tu. Jest ono dzisiaj cz´sto demonizowane, tak jakby konflikty na tle narodowym
by∏y jedynà przyczynà komplikacji w ˝yciu paƒstw i zamieszkujàcych je spo∏ecz-
noÊci. Tak nie jest i nigdy nie by∏o. Nie tylko nacjonalizm podporzàdkowuje po-
czynania jednostki wymogom zwiàzanym z jej przynale˝noÊcià do szerszych
grup spo∏ecznych, nie tylko nacjonalizm te˝ ka˝e sk∏aniaç si´ ku poglàdowi, ˝e
sprzecznoÊci mi´dzy du˝ymi grupami ludzkimi majà charakter niejako obiektyw-
ny, a rozstrzygajàcym argumentem jest si∏a. Nie ulega równie˝ wàtpliwoÊci, ˝e
konflikty mi´dzy paƒstwami i zamieszkujàcymi je spo∏ecznoÊciami wyst´powa∏y
na d∏ugo przed pojawieniem si´ poczucia narodowego oraz szczególnej jego po-
staci, jakà sà nacjonalizmy. Dodaç warto, ˝e nie mo˝na równie˝ nie widzieç zwiàz-
ku mi´dzy narastaniem ÊwiadomoÊci narodowej a procesami demokratyzacji
spo∏eczeƒstw, narastania ÊwiadomoÊci europejskiej. A zale˝noÊç ta zaznacza si´
tak˝e wspó∏czeÊnie, co odnotowa∏ zmar∏y w 1994 r. wybitny amerykaƒski socjo-
log, Christopher Lasch, zwracajàc uwag´ na zwiàzek erozji postaw narodowych
(tam, gdzie si´ zjawisko takie obserwuje) z zanikiem poczucia odpowiedzialnoÊci
za wspólne dobro, a tak˝e erozjà umiej´tnoÊci samorzutnego organizowania si´
Roman Dmowski, KoÊció∏, naród i paƒstwo (1927)
[podkreÊlenia od redakcji]
[1.] Gdy zrobimy wysi∏ek myÊli, prowadzàcy do g∏´bszego poznania êróde∏, po-
chodzenia pierwiastków naszej duszy, które czynià nas ludêmi, takimi, jakimi jeste-
Êmy, i nowoczesnym narodem europejskim, to si´ oka˝e, ˝e tkwià one zarówno
w naszym prastarym gruncie etnicznym i w istnieniu przez wieki paƒstwa polskie-
go, jak w naszym od dziesi´ciu wieków trwajàcym katolicyzmie.
Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskoÊci, zabarwieniem jej na pewien
sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istot´. Usi∏o-
wanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskoÊci, oderwania narodu
od religii i od KoÊcio∏a, jest niszczeniem samej istoty narodu.
Najlepiej t´ prawd´ potwierdza dzisiejsza doba w ˝yciu Europy – po∏o˝enie, w ja-
kim si´ dziÊ zaczynajà znajdowaç narody protestanckie, i wp∏yw, jaki upadek reli-
gii wywiera na narody katolickie.
[2.] Jak ju˝ zauwa˝ono na poczàtku, tylko wyjàtkowe charaktery umiejà ca∏e swo-
je post´powanie regulowaç wed∏ug wyznawanych osobiÊcie zasad: tylko ludzie
Êwi´ci na ka˝dy krok swój umiejà zwa˝aç, czy jest on zgodny z Przykazaniami Bo-
˝ymi. Post´powanie zwyk∏ego cz∏owieka zale˝y od wychowania dziejowego,
przez pokolenia, w obyczajach i instytucjach, w których te pokolenia ˝y∏y, pod któ-
rych wp∏ywem wytwarza∏y si´ ich instynkty spo∏eczne oraz od jego osobistego
wychowania w rodzinie i w szkole. Tote˝ ze stanowiska KoÊcio∏a pierwszorz´dne
ma znaczenie to, jakie sà obyczaje spo∏eczeƒstwa, jakie instytucje paƒstwowe i in-
ne, jaki ich wp∏yw moralny na ludnoÊç, jakie jest wreszcie wychowanie w rodzinie
i jakie w szkole.
Z drugiej strony, naród szczerze, istotnie katolicki musi dbaç o to, a˝eby
prawa i urzàdzenia paƒstwowe, w których ˝yje, by∏y zgodne z zasada-
mi katolickimi i a˝eby w duchu katolickim by∏y wychowywane jego
m∏ode pokolenia.
Stàd wynika potrzeba Êcis∏ej wspó∏pracy paƒstwa i KoÊcio∏a.
Dà˝enia polityczne ubieg∏ego okresu postawi∏y sobie za cel ca∏kowite zniesienie
tej wspó∏pracy przez oddzielenie KoÊcio∏a od paƒstwa. Cel ten tylko w niektórych
krajach zosta∏ osiàgni´ty, ale na ogó∏ w dzisiejszej dobie stosunek KoÊcio∏a i pra-
wa oparty zosta∏ na wzajemnej nieufnoÊci: mo˝na powiedzieç, ˝e treÊcià tego sto-
sunku jest g∏ucha walka z bardzo smutnymi i niebezpiecznymi dla przysz∏oÊci na-
rodów wynikami.
Zadaniem okresu, w który wst´pujemy, musi byç g∏´boka, zasadnicza zmiana te-
go stosunku, doprowadzenie do szczerej, przez obie strony nale˝ycie rozumianej
i cenionej wspó∏pracy, koniecznej zarówno dla odrodzenia ˝ycia religijnego, jak
dla zdrowego rozwoju narodu oraz trwa∏oÊci i pot´gi paƒstwa.
Roman Dmowski z rodzinà Niklewiczów w Drozdowie – jedno z ostatnich zdj´ç, 9 sierpnia 1938 r.
141759791.002.png 141759791.003.png 141759791.004.png 141759791.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin