0. Uczeń.Jedi.01.Dave.Wolverton-Narodziny.Mocy.pdf

(671 KB) Pobierz
Microsoft Word - narodziny mocy 121212121.rtf
GWIEZDNE
WOJNY
UCZE JEDI
Narodziny Mocy
4385881.002.png
GWIEZDNE
WOJNY
Narodziny
Mocy
Dave Wolverton
Tłumaczyła Krystyna
Kwiatkowska
4385881.003.png
Ostrze miecza wietlnego ze wistem przeci ło powietrze.
Obi-Wan Kenobi nie mógł widzie czerwonego błysku.
Szczelna przepaska uciskała mu oczy. U ył Mocy, by zr cznie
zrobi unik.
ar miecza przeciwnika o mało go nie spalił. W powietrzu
rozszedł si zapach jak po uderzeniu pioruna.
- Dobrze! - krzykn ł Yoda spoza maty. - Dalej! Zaufaj
swoim uczuciom!
Słowa zach ty dodały mu siły. Był wysokim, silnym
dwunastolatkiem i mogło si wydawa , e zawsze b dzie miał
przewag nad rówie nikami. Ale siła i solidna postura nie na
wiele zdaj tam, gdzie liczy si szybko i zwinno . Bez
tego naw et Moc y nie da si w ykorz ys ta w pełni.
Obi-Wan uwa nie wsłuchiwał si w odgłosy wietlnego
miecza przeciwnika, jego oddech i skrzypienie butów na
podłodze. Wszystkie te d wi ki odbijały si gło nym
echem w małym, wysoko sklepionym pomieszczeniu.
Chaotyczna mieszanina rozrzuconych po podłodze
przedmiotów dodała do tego wiczenia jeszcze jeden
ROZDZIAŁ 1
4385881.004.png
element, musiał równie u ywa Mocy, by je wyczuwa .
Na tak niepewnym gruncie łatwo było straci oparcie dla
nóg.
Za plecami Obi-Wana Yoda ostrzegał:
- Trzymaj gard wysoko!
Chłopak posłusznie podniósł bro i sparował cios z
tak sił , e miecz przeciwnika trzasn ł o podłog . Tamten
cofn ł si o krok i wpadł w stert kloców. Po chwili jednak
Obi-Wan znów usłyszał piew miecza; przeciwnik
przypu cił ostatni, rozpaczliwy atak, dyktowany irytacj i
zm czeniem. Dobrze.
Gor co przes czaj ce si przez przepask parzyło w
oczy. Obi-Wan zapanował nad tym uczuciem, wyobra aj c
sobie siebie jako prawdziwego Rycerza Jedi, walcz cego z
kosmicznym piratem... zTogorianinem o kłach tak
długich jak palce Obi-Wana. Oczami wyobra ni widział
opancerzone siwory łypi ce na niego małymi zielonymi
szparkami oczu. Ich pazury mogły z łatwo ci rozszarpa
człowieka na strz py.
Ta wizja dodała mu energii, pomogła pokona l k. W
jednej sekundzie wszystkie mi nie wypełniła Moc.
Przepłyn ła przez jego ciało, daj c mu zr czno i szybko ,
której potrzebował.
Obi-Wan obrócił ostrze do góry, by sparowa nast pny
cios. Miecz przeciwnika za piewał i wiruj c, upadł na ziemi .
Obi-Wan podskoczył wysoko i robi c salto w powietrzu,
pchn ł prosto tam, gdzie u Togorian znajduje si serce.
- Aaaau! - zawył tamten, zaskoczony i w ciekły, kiedy
4385881.005.png
poczuł d gni cie w szyj . Gdyby to był prawdziwy miecz
Jedi, nie prze yłby tego ciosu. Ale uczniowie w wi tyni
posługiwali si jedynie broni szkoleniow , o małej mocy.
Dotkni cie miecza zostawiało po sobie tylko co w rodzaju
ognistego pocałunku. Ka dy z uzdrowicieli poradzi sobie z
tym bez trudu.
- To był przypadek! - wrzasn ł zraniony chłopak.
A do tego momentu Obi-Wan nie miał poj cia, z kim
wła ciw ie w alczy. Wprowadzono go do sali w icze
z zawi zanymi oczami. Ale teraz rozpoznał ten głos:
Bruck Chun. Podobnie jak Obi-Wan, Bruck był jednym z
najstarszych uczniów w wi tyni Jedi i podobnie jak on, miał
nadziej sta si jednym z rycerzy.
- Bruck - powiedział łagodnie Yoda - włó z powrotem
przepask na oczy. Jedi nie potrzebuje wzroku, by widzie .
Ale Obi-Wan usłyszał wyra nie, jak opaska tamtego
upada na podłog . Głos Brucka był nabrzmiały zło ci :
Ty niezdarny idioto!
Uspokój si ! - warkn ł Yoda. Rzadko u ywał takiego
tonu.
Ka dy z uczniów wi tyni miał jakie słabostki. Obi-Wan
swoje znał a nazbyt dobrze. Codziennie musiał si zmaga z
własnym gniewem i strachem. wi tynia była zarówno
szkoł umiej tno ci, jak i charakteru.
Bruck walczył z narastaj cym gniewem, który przeradzał
si z wolna w zawzi t furi . Zwykle dobrze maskował takie
uczucia, dlatego tylko niektórzy z wtajemniczonych
dostrzegli to.
Bruck chował w sercu gł bok uraz do Obi-Wana. Rok
4385881.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin