kofenek-14-printout.pdf

(470 KB) Pobierz
187615113 UNPDF
Tekst: Dorota Rozwens
Ilustracje: Adam Święcki
SuperKid.pl
Kofenek
poznaje planetę Ziemię
cz. 14 – Nony goś
Gdy łooce acło chodid cora niżej nad horyont, pryjaciele muieli i
rotad, żeby bepiecnie wrócid do woich domów pred apadniciem zmroku.
- Dobre, że nie jetemy na Tamanii, bo o tej porze diabły wychodą na żer -
powiediał diobak
- Diabły? – diwił i uik
- Tak diabły, tamaokie ocywicie, a nie te piekła, hahaha - amiała i Kolcuia.
- To takie autralijkie drapieżniki, o niełychanie ilnych ckach One też ą
torbaczami. Jest ich jednak tak mało, że nawet na Tasmanii trudno je potkad -
wyjanił Diubu
- No cóż, moja droga, muimy już wracad Uważaj na iebie i podrów wytkich
naszych pryjaciół Do obacenia a dwa mieiące w tym amym miejcu
- Do obacenia, życ Ci Koenku miłego pobytu na Ziemi - powiediała kolcatka,
pomachała łapką i ruyła pred iebie
Diubu Koenkiem li długi ca w milceniu Każdy był pogrążony we
włanych mylach Diobak atanawiał i czy precucie koleżanki i sprawdzi
i czy pona woją miłod. Uik a prypominał obie romow kolcatką, próbując
uporądkowad w głowie nowe wiadomoci
Gdy dotarli nad trumieo, byli już
bardo mczeni i szybko rozstali i,
aby odpocąd
Koenek nie mógł anąd Wunął
i do wojego prytulnego, ciepłego
piworka i romylał nad agrożonymi
gatunkami wierąt na Ziemi Było mu
bardzo smutno. „Ile ich jeszcze jest? -
zadawał obie pytanie - Czy ludzie
dołają je ocalid?” Nie nał jednak
odpowiedzi.
www.SuperKid.pl
1
187615113.008.png 187615113.009.png 187615113.010.png 187615113.011.png 187615113.001.png
Kofenek – cz. 14
Prywołał w pamici woją planet i jej dawnych miekaoców Wreszcie anął, ale
ny miał niepokojne nił o tworeniach, które kiedy miekały na Koendii. Czy
udało im i preżyd katatro ekologicną? Może kiedy, gdy planeta i ocyci,
bdą mogły wrócid do domu? W jego nie pojawiły i piliie - małe tworonka
o ioletowym mikkim uterku, które mienymi ryjkami kopały w ogródku dołki,
i łye, wielkie bamboły, dostojnie wdrujące przez lasy w poszukiwaniu smacznych
owoców gluioli
Kofenek krcił i i wiercił, gdy nagle e nu wyrwał go jaki elet
Pretraony uiadł i acął nałuchiwad No wiecił mu na cerwono niczym lampka
nocna. Powolutku odpiął zamek namiotu i epnął
- Dziobaku, czy ty też co łyałe?
Diubu, także aintrygowany diwnymi
dwikami, wypłynął e wojego domku
i wyedł cicho na brzeg.
- łyałem, co to może byd?
- Jete pewien, że tu na pewno nie ma
tych, no
- Diabłów tamaokich?- apytał diobak -
Nie ma, nie ma, ale na pewno jet kto
inny.
Koenek wyjął powolutku plecaka
woją latark i apaliwy ją, skierował
trumieo wiatła w tron, której
dochodił elet
W zarolach co poruyło i niepokojnie
- Halo, kto tam jest?! - awołał Diubu, który kolegą aopatronym w diwne
wiecące urądenie pocuł i nacnie odważniejy
- Nie róbcie mi krywdy - odewał i cienki głoik - gubiłam i i nie mog odnaled
drogi do swojego jeziorka.
Z gtwiny lici wynuryła i potad o grabnym diobie i lniącej ierci To
była młoda amica diobaka
Ciąg dalszy nastąpi…
www.SuperKid.pl
2
187615113.002.png 187615113.003.png 187615113.004.png 187615113.005.png 187615113.006.png 187615113.007.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin