Od Murzyna do Gestalt, czyli o aktywnej wyobraźni.doc

(50 KB) Pobierz

 

 

Od Murzyna do Gestalt, czyli o aktywnej wyobraźni


Jak zastosować metodę Gestalt, czyli aktywną wyobraźnię do wybadania swojego snu?
Możemy to prześledzić na przykładzie snu z książki Jeremy'ego Taylora "Praca ze snami":

"Była sobie młoda kobieta, nazwijmy ją Margaret, która pewnego wieczoru przyszła na zajęcia i opowiedziała zapierający dech sen koszmar. W tym śnie była na tańcach. Było także obecnych większość kolegów studentów ze szkoły teologicznej. Bawili się dobrze i miło spędzali czas. Ona stoi z boku i obserwuje ich jakoś krytycznie. Całe te tańce i wesoła zabawa wydaje jej się banalnym i nic nie wartym zajęciem dla ludzi, którzy przypuszczalnie poświęcą swoje życie na religijne przewodnictwo, i Margaret czuje, że ona jest ponad to. W tym samym czasie odczuwa irytujący niepokój, że naprawdę powinna być w domu i uczyć się, a nie tracić swój własny czas na takie frywolności, i jeśli nie pójdzie studiować, to prawdopodobnie obleje. Napędzana tymi symultanicznymi uczuciami wyższości i niepewności decyduje się wyjść stąd i wrócić do domu. Jednak kiedy wychodzi na zewnątrz, z zaskoczeniem odkrywa, że nie znajduje się na „Holly Hill”(na północ od obozu uniwersyteckiego Collegu Berkeley, gdzie szkoły teologiczne są zgrupowane); zamiast tego znajduje się na wypełnionej śmietnikiem ulicy w przemysłowej części Emeryville otoczonej ciemnymi, przerażającymi domami towarowymi. Zatrzymuje się na moment niepewna, co dalej robić. Nagle w cieniu po lewej stronie dostrzega młodego, krępego czarnoskórego. Jak tylko kieruje na niego wzrok, wie, że to gwałciciel i morderca i że zamierza ją zabić. Idzie w jej kierunku, a ona zamiast wrócić na tańce do szkolnych kolegów, gdzie miałaby zapewnione towarzystwo i bezpieczeństwo, ucieka w panice w głąb ciemnej ulicy. Słyszy, że czarny mężczyzna podąża za nią. Słyszy, że jest coraz bliżej i już prawie czuje, że zaraz ją schwyci, wtedy budzi się spocona z bijącym sercem...
Margaret opowiadając sen była oczywiście na nowo przerażona siłą i żywością jego końcówki. I było jasne, że pierwszą kolejnością pracy z tym snem było dotknąć ją fizycznie i skoncentrować ją pełniej w cieple i bezpieczeństwie chwili obecnej. Kiedy to zostało osiągnięte, zwykłe werbalne metody zastosowane do snu nie zdawały się wywołać w niej żadnego mrowienia [subtelna reakcja fizyczna występująca wtedy, gdy ktoś z komentujących dotknie sedna snu; patrz tekst "Niech twoje ciało zinterpretuje twój sen"] poza strachem i zdenerwowaniem oryginalnego doświadczenia, więc zasugerowałem jej, żeby ponownie doświadczyła snu w wyobraźni na jawie, tylko żeby tym razem, zamiast z jej oryginalnego punktu widzenia jako śniącej, zobaczyła i doświadczyła to wszystko z punktu widzenia tego młodego, czarnego mężczyzny.
Na początku ona opierała się mówiąc, że to było „zbyt straszne” i że „nie mogłaby być nim”, ale wkrótce zyskała więcej pewności, aby spróbować. Zamknęła oczy i była zdziwiona (tak jak wiele osób), jak łatwo było powrócić do snu i jak łatwo było zobaczyć go z punktu widzenia czarnego mężczyzny. Prawie natychmiast pokazała osobliwy uśmiech (uśmiech, który rozpoznałem – prawie zawsze towarzyszy on zakłopotanemu odczuciu mrowienia). Zapytana odpowiedziała, że kiedy zobaczyła siebie wychodzącą z tańców, sprawa, która ją najmocniej uderzyła, było to, jak „sztucznie” i „głupio” wyglądała i jaka „spięta" była. I w tym samym czasie, kontynuowała, zobaczyła siebie samą stojącą obok oświetlonego wejścia na tańce i zobaczyła, że wyglądała całkiem „słodko” i „atrakcyjnie”. W świadomości młodego czarnego mężczyzny ona przesunęła się naprzód, aby zaprosić siebie z powrotem do budynku tańców i dostrzegła wyraz lęku i historycznego rasizmu, które przebiegło jej twarz. Zobaczyła, jak się obraca i ucieka w noc i była świadoma myśli tego czarnego mężczyzny: „Hej, ta dziewczyna nie jest w dobrej formie. Lepiej podążę za nią i zobaczę, aby nie wpadła w jakieś kłopoty!”
Margaret powróciła z tego medytacyjnego marzenia zdziwiona zawartością tego doświadczenia. Była zauważalnie mniej zdenerwowana. Jej zdenerwowanie zostało szybko zastąpione zmieszaniem i ciekawością. Kontynuowaliśmy pracę nad snem i zaczęła odczuwać mrowienia w związku z serią samozrozumienia, zaczynając od wahającego się wyznania. Powiedziała, że zdała sobie sprawę nie z tego, że „popełniła błąd” na temat natury pracy w szkole teologicznej – ona przypuszczała, że pierwotną przeszkodą będzie nawał pracy akademickiej i studiów, ale teraz ona w końcu doszła i zapoznała się z nowym doświadczeniem bycia teologiczną studentką, i zdała sobie sprawę, że mogła radzić sobie z pracą akademicką z względną łatwością i w rzeczywistości mogła "wychodzić na party" każdego wieczoru i ciągle czynić znaczny pokaz naukowo. Jednakże to, czego nie przewidziała właściwie, że pomimo względnej łatwości pracy akademickiej, dużo większe wymagania były kładzione na wyartykułowanie swoich najgłębszych przekonań i przyniesienie siły i autentyczności w swoje międzyludzkie relacje, które były poza jej poprzednimi towarzyskimi doświadczeniami.
Ta wzrastająca autentyczność i osobista siła na początku wydawała się leżeć poza jej możliwościami, więc chowała się w Personę (czyli w świadomie wybrany przez siebie image) "dobrej studentki", "osoby robiącej wszystko jak najpoprawniej", "osoby, która nigdy nie mówi źle". Ten image był "bezpieczny", ale pełen restrykcji. W pracy nad tym snem zrozumiała, że ten czarnoskóry mężczyzna był wyobrażeniem jej własnych męskich energii (co Jung określał "animusem") - rodzajem pewnej siebie, cwanej, sarkastycznej, silnej, "nieżeńskiej" energii w swojej istocie, której się bała, a jednak która się demonstrowała w jej wewnętrznym doświadczeniu. Dokonując wysiłku odkrycia i integracji tego, nastąpiły radykalne zmiany w jej zachowaniu - zamiast usadawiania się na krawędzi krzesła, usiadła w pełni ze stopami na podłodze. Jej uprzednio ruchliwa i inteligentna twarz przybrała wyraz rosnącego zrelaksowania i pewności siebie, co było bardziej spektakularne. W miarę odkrywania samej siebie zdała sobie sprawę, że nie była odrzucana ani nie lubiana przez innych członków grupy, ani tym bardziej przez swoją prawdziwszą jaźń wynurzającą się w swobodniejszym wyrażaniu siebie, i poczuła ożywczy strumień energii. Po ukończenia pracy nad snem pokazała się bardzo zmieniona."

Opracowanie i tłumaczenie - Ela


Artykuł ze strony SNY
http://www.sny.net.pl/

3

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin