Zagłada Atlantydy - Frank Joseph - historia legendarnej wyspy.txt

(488 KB) Pobierz
ZAG�ADA
ATLANTYDY


FRANK JOSEPH





Przek�ad
Agnieszka Kowalska





































Kennethowi Carowemu, niezwyk�emu atlantologowi


Spis tre�ci

      Przedmowa
      Wst�p	 	Szale�stwo wok� Atlantydy	
      Rozdzia� 1 	�W ci�gu jednego dnia i jednej nocy�
      Rozdzia� 2 	Gdzie jest Atlantyda?
      Rozdzia� 3 	Kr�lowa legend
      Rozdzia� 4 	Ogie� z nieba
      Rozdzia� 5 	Jak zosta�a zniszczona Atlantyda?
      Rozdzia� 6 	Kiedy zosta�a zniszczona Atlantyda?
      Rozdzia� 7 	�ycie na Atlantydzie
      Rozdzia� 8 	Odkrycie Atlantydy
      Rozdzia� 9 	Kr�tka historia Atlantydy
      Epilog 	My z Atlantydy
      

Przedmowa
      
      Atlantyda! Sam d�wi�k tego s�owa budzi fascynacj�, ciekawo�� i niedowierzanie, 
w po��czeniu z pragnieniem, aby wszystko, co si� o niej m�wi, mog�o by� prawd�. Ca�e 
pokolenia badaczy i poszukiwaczy ��czy�a obsesja na punkcie tej zaginionej cywilizacji, 
a miliony ludzi, kt�rzy przeczytali cho�by jedn� z niezliczonych ksi��ek na ten temat, 
zastanawia�y si�, czy kr�tka relacja o zatopionym mie�cie pozostawiona przez Platona jest 
tylko � jak wielu twierdzi�o � �mitem�, a zatem, z definicji, wyimaginowan� rzecz� lub osob� 
przedstawion� tak, jakby istnia�a naprawd�.
      W moich ksi��kach, opartych na tekstach zapisanych tysi�ce lat temu przez Sumer�w 
na glinianych tabliczkach, zmierzy�em si� z tytanicznym zadaniem udokumentowania 
i udowodnienia, �e wydarzenia, o kt�rych pisa�y staro�ytne ludy, nie by�y �mitami�, 
wytworami nadmiernie wybuja�ej wyobra�ni. Dowodzi�em, �e staro�ytni pozostawili relacje 
o rzeczach i zdarzeniach, kt�re widzieli na w�asne oczy.
      Frank Joseph z godn� pozazdroszczenia �atwo�ci� demistyfikuje Atlantyd�, zabieraj�c 
czytelnika w podr� do legendarnego miejsca. Towarzyszymy kapitanowi statku 
przybijaj�cego do s�ynnego portu na wyspie. Sugeruj�c, kiedy, gdzie i w jaki spos�b nast�pi�a 
zag�ada Atlantydy, Joseph niemal niezauwa�alnie rozstrzyga sp�r �mit kontra rzeczywisto��. 
Opisuj�c zniszczenie Atlantydy, wpaja czytelnikowi za�o�enie, �e to wyspiarskie pa�stwo 
musia�o istnie�. Przekonuj�co omawiaj�c miejsce, czas i przyczyn� kataklizmu, uwiarygodnia 
wszelkie jego �lady, jakie mo�emy znale�� po up�ywie tylu tysi�cy lat.
      Zag�ada Atlantydy opisuje miasto, niegdy� stolic� wyspiarskiego imperium, kt�re 
musia�o si� zmierzy� z podnosz�cym si� poziomem wody i kosmicznym kataklizmem. 
Poniewa� dzi� jeste�my �wiadkami globalnego ocieplenia klimatu i podnoszenia si� poziomu 
m�rz, przedstawione przez Franka Josepha wyja�nienie minionych wydarze� powinno by� dla 
nas szczeg�lnie interesuj�ce.
      
      Zecharia Sitchin
      autor Zaginionej ksi�gi Enki i Kronik Ziemi
      

Wst�p

Szale�stwo wok� Atlantydy
      
      
      Czytanie uczyni�o Don Kichota d�entelmenem.
      Wiara w to, co przeczyta�, uczyni�a go szalonym.
      George Bernard Shaw
      
      Siwy Arab w d�ugiej do kostek czarnej galabii odchrz�kn�� i wyci�gn�� ze 
zniecierpliwieniem r�k� po moj� manierk�. Zawaha�em si�. W p�nocna Afryce �wie�a woda 
i �ycie to jedno, a ja by�em sam � znienawidzony Amerykanin w zapad�ym zak�tku 
muzu�ma�skiego Maroka. Przyjecha�em tu, by przeszukiwa� ruiny od dawna martwego 
miasta w nadziei znalezienia �lad�w jeszcze starszej cywilizacji. M�j towarzysz, kt�ry 
wygl�da� na niemal r�wnie starego jak miasto, nie m�wi� po angielsku. Mimo to sam 
mianowa� si� moim (niechcianym) przewodnikiem po Lixus.
      Jego prawie bezz�bne usta skrzywi�y si� w grymasie chytrego u�mieszku a ja, chc�c 
nie chc�c, poda�em mu moj� wojskow� manierk�. Arab wyla� bezcenny p�yn na spieczon� 
ziemi� u swoich st�p, po czym kucn�� na rzymska posadzce. Mamrocz�c co� pod nosem, 
po�o�y� praw� d�o� na zakurzonych kamieniach i zacz�� je pociera� okr�nymi ruchami. 
Powoli na matowej powierzchni zacz�y si� pojawia� niewyra�ne kontury mozaiki.
      Kiedy starzec czy�ci� pod�og�, nie przerywaj�c mamrotania, z porowatego kamienia 
wy�ania�y si� kolory: jaskrawa czerwie�, z�ociste ��cie, morskie b��kity i zielenie � 
wizerunek twarzy nabiera� formy. Najpierw du�e, niebieskie, w�adczo spogl�daj�ce oczy, 
nast�pnie krzaczaste brwi. Potem szerokie czo�o otoczone d�ugimi lokami jasnych w�os�w, 
dumny nos i otwarte, jakby krzycz�ce, usta. Portret powi�ksza� si�, staj�c si� pe�n� �ycia 
scen� z morzem i delfinami w tle. Posta� nabiera�a kszta�t�w i blasku � stopniowo ukazywa� 
si� pot�ny kark, masywne ramiona i wielki tr�jz�b. Mia�em przed sob� wizerunek boga 
oceanu, Neptuna Rzymian, Posejdona Grek�w, utrwalony w mozaikowym arcydziele, kt�re 
przetrwa�o nienaruszone ponad 2000 lat. Stary cz�owiek, kt�ry by� sprawc� tego objawienia, 
przesta� pociera� kamienie i niemal natychmiast wizja zacz�a znika�. Jaskrawe barwy blak�y. 
Twarz stawa�a si� coraz mniej wyra�na, jakby zas�aniana przez mg��. Jeszcze chwila i znik�a 
zupe�nie. Kiedy moja rozlana woda szybko wyparowa�a w p�nocnoafryka�skim s�o�cu, 
barwna mozaika przekszta�ci�a si� na powr�t w nieciekaw� szarobr�zow� posadzk�. Bezcenna 
zawarto�� mojej manierki sta�a si� p�ynn� ofiar� dla boga w�d, kt�ry zdecydowa� si� 
ukazywa� sw� twarz, tylko dop�ki trwa�a libacja.
      To spotkanie z Neptunem wydawa�o si� podsumowaniem wszystkich poszukiwa�, 
kt�re sk�oni�y mnie do opuszczenia rodzinnego Colfax w stanie Wisconsin. Podobnie jak 
mozaika, obiekt moich bada� pozostaje ukryty, lecz odpowiednia metoda jeszcze mo�e 
przywr�ci� go do �ycia. Przyby�em na wybrze�e Maroka, aby zbada�, sfotografowa�, 
a przede wszystkim do�wiadczy� miejsca zwanego Lixus, �Miastem �wiat�a�, takim jakie 
opu�cili Rzymianie. Ruiny le�� niedaleko zapad�ej mie�ciny Larasz, nad brzegiem ciemno-
b��kitnego Atlantyku. Tylko najwy�ej po�o�one, najp�niejsze z pozosta�o�ci budowli s� 
dzie�em Rzymian.
      �atwo rozpoznawalne rzymskie kolumny i �uki wspieraj� si� na konstrukcjach 
wcze�niejszych, nieznanych architekt�w. Obmaca�em d�oni� jeden z tych pot�nych, idealnie 
przyci�tych monolit�w i poczu�em dreszcz: kamieniarka przypomina�a mi inne pot�ne 
staro�ytne bloki, kt�rych dotyka�em w po�udniowoameryka�skich Andach i na dnie oceanu 
niedaleko wyspy Bimini, 90 kilometr�w na wsch�d od Florydy. Zanim Rzymianie za�o�yli 
w p�nocnozachodniej Afryce swoj� koloni�, znajdowa�o si� tu niezale�ne kr�lestwo 
Mauretanii. Wcze�niej mieszkali tu Fenicjanie z Kartaginy. Ale kto budowa� miasta, zanim 
oni przybyli?
      
Sprawa �ycia i �mierci
      
      Maroko by�o prze�omowym punktem w moich usilnych poszukiwaniach korzeni 
pewnej obsesji. Kilka tygodni wcze�niej siedzia�em w czerwonym sk�rzanym siodle na 
czarnym koniu przemierzaj�cym piaski pustyni w cieniu Wielkiej Piramidy. W G�rnym 
Egipcie s�ysza�em echo w�asnych krok�w odbijaj�ce si� od �cian gigantycznej �wi�tyni 
Ramzesa III. W Turcji sta�em na fortyfikacjach Ilionu i spogl�da�em w d� na rozleg�� 
r�wnin�, gdzie Grecy stoczyli �mierteln� walk� z Trojanami. Wsz�dzie zbiera�em fragmenty 
zapomnianej staro�ytnej uk�adanki, znacznie wi�kszej ni� wszystkie miejsca, kt�re 
odwiedzi�em.
      W�drowa�em od najstarszego znanego grobu na �wiecie, w Irlandii, i podziemnej 
etruskiej �wi�tyni w Italii, po Ateny, gdzie grecki filozof Platon po raz pierwszy opowiedzia� 
24 stulecia temu histori�, kt�ra sprawi�a, �e wyruszy�em w t� drog�. Gdziekolwiek si� 
znalaz�em, czu�em si� chroniony przed lud�mi i sytuacjami, zagra�aj�cymi niekiedy mojemu 
�yciu, i kierowany ku odpowiedziom, kt�rych szuka�em. Ale odpowiedzi nigdy nie by�o dla 
mnie do��. Porozsypywane niczym okruszki przed g�odnym ptakiem, za ka�dym razem 
wabi�y mnie do nast�pnego i nast�pnego �wi�tego miejsca.
      Wdrapa�em si� na �wi�t� g�r� Ida na Krecie, do groty, w kt�rej urodzi� si� Zeus, kr�l 
olimpijskich bog�w. Odwiedzi�em te� wiele innych wysp: Santorini na Morzu Egejskim, 
kt�rej sierpowaty kszta�t jest wszystkim, co pozosta�o po wulkanicznej eksplozji; Delos � 
miejsce urodzin Apollina, boga �wiat�a i o�wiecenia. Na bezkresnym Atlantyku Teneryf�, 
kt�rej z�owieszcza g�ra wci�� trz�sie si� z sejsmicznego gniewu; Lanzarote � jej wysokie, 
ostro zako�czone piramidy nadal �ledz� bieg s�o�ca po up�ywie niezliczonych tysi�cleci; 
Gran Canari�, gdzie znalaz�em podpis samego Atlasa. Moje badania wykroczy�y daleko poza 
granice Starego �wiata, si�gaj�c za morze, do gigantycznych geoglif�w, przedstawiaj�cych 
fantastyczne zwierz�ta i postacie ludzkie wykre�lone na peruwia�skiej pustyni, i do 
po�o�onego wysoko w g�rach najbardziej zagadkowego miasta Boliwii. Wspina�em si� na 
meksyka�skie piramidy, a bli�ej domu ogl�da�em wzg�rza w kszta�cie ptak�w i w�y od 
Wisconsin po Luizjan�.
      Cena, jak� musia�em zap�aci� za te i wiele innych podr�y, kt�re zmieni�y moje �ycie, 
nie ogranicza�a si� do pieni�dzy. Na Lanzarote o ma�o si� nie utopi�em, kiedy fala przyp�ywu 
uwi�zi�a mnie w nadbrze�nej jaskini. Nieco p�niej tego samego dnia laska uratowa�a mnie 
przed wpadni�ciem do krateru wulkanu. W Tangerze umkn��em grupie rzezimieszk�w. Mniej 
szcz�cia mia�em w Peru, gdzie trzej bandyci napadli mnie i porzucili nieprzytomnego na 
ulicy Cuzco.
      Nawet kiedy odda�em ju� t� ksi��k� do druku, nie mog�em jej uzna� za zako�czon� � 
i nigdy taka nie b�dzie � poniewa� kolejne podr�e nieustannie odkrywaj� przede mn� nowe 
wymiary w nieko�cz�cych si� badaniach historii, kt�rej nigdy nie poznamy w ca�o�ci. 
Wszystkie te podr�e mia�y i maj� jeden cel: odzyska� ��czno�� z tym, co stracili�my. 
Dlaczego tego pragn�, mo�na to wyja�ni� przez szereg racjonalnych argument�w � odkrycie 
korzeni cywilizacji, alchemiczne przekszta�cenie dramatycznej legendy w historyczn� 
rzeczywisto�� lub podobne usprawiedliwienie tego, �e po�wi�cam ogrom czasu, energii 
i pieni�dzy, ryzykuj�c przy tym w�asne �ycie. Ale by�yby to tylko cz�ciowe wyja�nienia. To, 
co sta�o si� rados...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin