Znaczące osoby.doc

(50 KB) Pobierz
Znaczące osoby

Znaczące osoby

 

Pojęcie „spotkanie” ma różne znaczenia. Może oznaczać przypadkowe kontakty z ludźmi, o których zapominamy chwilę potem. Może też dotyczyć sytuacji, które zmieniły całe nasze życie.

Jerzy Mellibruda



Tęsknimy za spotkaniami, w których odsłaniamy to, co w nas prawdziwe, odrzucamy maski i konwenanse. Stajemy się wtedy bliżsi komuś i samym sobie, stajemy się dla siebie ważni. Takie spotkania nie zdarzają się często, ale dzięki nim życie nabiera sensu. Ideę takich spotkań rozwijał w swojej psychoterapii Carl Rogers.

 

Z wielu powodów większość naszych kontaktów ma charakter powierzchowny, manipulacyjny i mało autentyczny. Zmagamy się z konfliktami interesów, zderzamy z agresywnymi lub lekceważącymi postawami innych ludzi, podlegamy wpływom toksycznych instytucji, zarażamy się wirusami podejrzliwości i nietolerancji. Istnieje jednak w nas wielka potrzeba innego kontaktu, znaczącego spotkania przynajmniej z wybranymi osobami.

Trudno określić, jakie spotkanie i dlaczego staje się znaczącym. Znaczenie spotkania często wymyka się intelektualnej analizie. Decyduje raczej subiektywne doświadczenie jego ważności przez uczestników. Ale na ogół sama intensywność uczuć nie wystarcza. By spotkanie stało się znaczące, potrzebne jest coś więcej, nawet coś innego niż gorące emocje. (...)

Zrzucamy maski
Znaczące spotkania nie zawsze przekształcają się w relacje, a ważne relacje często borykają się z deficytem momentów, które zasługiwałyby na miano znaczących spotkań. Czegoś w takich relacjach brakuje. Znaczącymi osobami w naszym życiu są rodzice. Każdy z nas zaczyna od bycia częścią drugiej osoby, matki. Relacje z rodzicami kształtują fundamenty naszego Ja i osobowości, nasz stosunek do siebie i sposób myślenia o sobie. Nasza tożsamość przez dłuższy czas obejmuje przede wszystkim odniesienia siebie do innych ludzi. Na pytanie: „kim jesteś?”, często odpowiadamy: ojcem, synem, mężem, przyjacielem... Z upływem czasu wyodrębniamy się z symbiotyczno-zależnościowych relacji z rodzicami. Pragniemy doświadczać autonomii i podmiotowości. Chcemy „być sobą”, wyrażać siebie w kontaktach z innymi ludźmi i być przez nich akceptowani takimi, jacy jesteśmy.

Gdy odkrywamy znaczenie kontaktu z samym sobą i stajemy się świadomi naszej indywidualności, zwiększa się nasza zdolność dostrzegania indywidualności i podmiotowości innych ludzi. Często jednak mamy tendencję do maskowania się i ukrywania naszych pragnień, postaw, przekonań i uczuć. W ten sposób tworzymy zewnętrzną fasadę. Odgrywamy różne role, aby wywrzeć dobre wrażenie na innych. I mamy świadomość, że inni postępują podobnie. W efekcie kontakty z innymi stają się powierzchowne, czasem wręcz fałszywe. Wygląda to tak: ja udaję przed tobą kogoś, kto może ci się spodobać lub kogoś, kto ci zaimponuje, lub kogoś, kto wzbudzi w tobie obawy – ty udajesz przede mną kogoś, kto może mi się spodobać lub kogoś, kto mi zaimponuje, lub kogoś, kto mnie przestraszy.

Czasem zaś odgrywamy coś sami przed sobą. Pewne sądy, przekonania na własny temat i powinności zaburzają nam kontakt ze sobą i nie pozwalają spotkać się z innymi.

Spotkania z innymi ludźmi stają się znaczące wtedy, gdy w ich trakcie odsłaniamy wzajemnie autentyczne aspekty własnej osoby i jesteśmy tego świadomi. Takie spotkania tworzą okazję do odkrywania indywidualności i podmiotowości spotkanych osób. Dzięki temu stają się one dla nas ważniejsze i cenniejsze. W trakcie takich spotkań odkrywamy również i umacniamy własną podmiotowość, stajemy się dla siebie osobami bardziej znaczącymi. Jeżeli tego doświadczymy, rośnie w nas pragnienie takich spotkań. Niestety, nie zdarzają się one zbyt często. Czy istnieją jakieś ścieżki do nich prowadzące?

Eksplozja spotkań
Zainteresowanie psychologów sprawą znaczących spotkań międzyludzkich „eksplodowało” prawie pół wieku temu. Używam tej wybuchowej metafory dla podkreślenia nie tylko intensywności tych zainteresowań, ale także przełomu w całej tradycji psychologicznej refleksji, którego w latach sześćdziesiątych XX wieku dokonały psychologia i psychoterapia humanistyczna. Centralnym tematem tego nowego nurtu stało się znaczące spotkanie między osobami (Encounter), zrzucanie masek, otwarte komunikowanie, dialog i autentyczność w relacjach. Model psychoterapii humanistycznej, opracowany przez Carla Rogersa, Fritza Perlsa, Abrahama Maslowa, Rollo Maya i Virginię Satir, zrywał z psychoanalityczną koncepcją raczej bezosobowej relacji terapeuty z pacjentem. Emocjonalne doświadczenia, pojawiające się u pacjenta i u terapeuty, psychoanalitycy traktowali jako przenoszenie uczuć i postaw z dalekiej przeszłości. Psychoterapeuta humanistyczny i egzystencjalny, angażując się w osobiste spotkanie z klientem, stwarzał warunki pomagające mu odkrywać autentyczne pragnienia i postawy. Ich wyrażanie „tu i teraz” pozwalało inicjować proces głębokiej przemiany wewnętrznej. Otwarte spotkanie, oparte na empatycznym komunikowaniu i pełnej szacunku akceptacji osoby klienta, zgodnie z podejściem Rogersa miało moc uzdrawiającą, ponieważ rozwijało zdolność klienta do akceptacji siebie.

 

Rogers kontra Buber
Zdaniem Rogersa taki model spotkania stanowi uniwersalny wzór wszelkich kontaktów między ludźmi, jeśli mają one służyć zdrowemu współżyciu i samorealizacji. Teza ta, choć entuzjastycznie przyjęta przez wiele osób, u innych wzbudzała jednak wątpliwości i krytykę. W kwietniu 1957 roku, w audytorium Uniwersytetu Michigan, odbyło się słynne spotkanie dyskusyjne między Carlem Rogersem a Martinem Buberem. Buber, powszechnie uważany za czołowego przedstawiciela filozofii egzystencjalnego spotkania i dialogu, twierdził, że podstawową sytuacją egzystencjalną człowieka jest bycie w relacji. Formą relacji Ja -Ty jest spotkanie, w którym obie osoby otwierają się na siebie wzajemnie – nie tylko ujawniają swe przekonania i wartości, lecz również „istnieją dla siebie nawzajem”. Jego zdaniem taka relacja, której fenomenem jest dialog i miłość, stanowi kolebkę prawdziwego życia, a „każde prawdziwe życie jest spotkaniem”. Właśnie sposób pojmowania tej wzajemności i jej znaczenie dla spotkania były przedmiotem sporu we wspomnianej dyskusji. Buber krytykował Rogersa za to, że nie docenia podstawowego dla spotkania znaczenia równości i wzajemności dialogu między osobami, ponieważ relacja psychoterapeutyczna jest pod tym względem asymetryczna. Podkreślał on, że świat dla człowieka ma dwojakie oblicze, tak jak dwojaka może być jego postawa wobec ludzi. Każdy z nas uczestniczy bowiem w relacjach podmiotowych Ja -Ty i kontaktach przedmiotowych Ja -To. Zdaniem Bubera, każde bycie w relacji Ja -Ty jest bardziej pierwotne i lepsze od bycia w przedmiotowym kontakcie Ja -To. W kontaktach przedmiotowych brakuje elementu spotkania, bezinteresownego otwarcia się ku drugiej osobie, autentycznego dialogu i partnerstwa. Czy relację terapeutyczną można uznać za podmiotową? Buber wątpił w to. Jak mówił: „Klient przychodzi do ciebie po pomoc, ale ty nie zwracasz się do niego z prośbą o pomoc dla siebie”. Pomaganie drugiej osobie tworzy więc, jego zdaniem, relację asymetryczną, jest w niej element przedmiotowości...

Rogers nie zgadzał się z nim, argumentując: „Kiedy osoba, której pomagam, prawdziwie wyraża siebie, kiedy staram się widzieć jej życie i jej doświadczenia z jej perspektywy, odczuwam, że istnieje prawdziwa równość i wymiana między nami, co właśnie tworzy istotę pomocy”. Na co Buber odpowiedział „Nie mam wątpliwości co do szczerości tego, co powiedziałeś, ale ja koncentruję się nie na twoich odczuciach, ale na realnej sytuacji, która istnieje między wami (...) rzeczywistość tej sytuacji istnieje obiektywnie i nie możesz tego zmienić.”

Najbardziej znaczący terapeuta
Dialog z Buberem wywarł, jak się wydaje, znaczący wpływ na sposób myślenia Rogersa. Od tej pory bardziej zaczął akcentować osobisty charakter udziału psychoterapeuty w spotkaniu z klientem. Określił warunki potrzebne do tworzenia znaczącego spotkania z klientem i uzdrawiającej relacji. Zdaniem Rogersa, terapeuta powinien nieustannie stawiać sobie pięć pytań:

·         Czy jestem zdolny do uczestniczenia w kontaktach w taki sposób, że druga osoba będzie spostrzegać mnie jako kogoś godnego zaufania, autentycznego i niezawodnego?

·         Czy jestem zdolny do doświadczania pozytywnego nastawienia wobec osoby, której pomagam, do przeżywania ciepła, troski, sympatii, zainteresowania, szacunku itp.?

·         Czy jestem zdolny do utrzymywania własnej odrębności od osoby, której pomagam oraz czy rzeczywiście przyzwalam na jej odrębność?

·         Czy jestem zdolny do pełniejszego wniknięcia w wewnętrzny świat uczuć, myśli, pragnień i wyobrażeń drugiej osoby, by zobaczyć ją taką, jaką naprawdę jest?

·         Czy jestem zdolny do akceptacji możliwie wszystkich stron osoby, której pomagam, do zakomunikowania jej tego, że akceptują ją taką, jaka jest?

Trudno przecenić znaczenie wkładu Rogersa w psychoterapię. W 2006 roku przeprowadzono badanie wśród 2508 amerykańskich psychoterapeutów. Zapytani, kto ich zdaniem „był najbardziej znaczącym psychoterapeutą, który wywarł największy wpływ na psychoterapię w ciągu ostatnich 25 lat?” – wskazali na Carla Rogersa. Taki sam rezultat uzyskano w podobnym badaniu przeprowadzonym w 1982 roku.

Laboratorium relacji
Wkład psychologii i psychoterapii humanistycznej w promowanie idei znaczącego spotkania między ludźmi wykraczał daleko poza relację terapeutyczną. Podstawowym celem psychoterapii i psychoedukacji kontynuowanej w tym nurcie od pół wieku stało się zwiększanie zdolności do znaczących spotkań z ludźmi w codziennym życiu oraz do znaczącego kontaktu z samym sobą. Zdolność ta rozwijana jest podczas grup treningowych, często nazywanych „grupami spotkaniowymi”. Uczestniczą w nich na ogół osoby nieznające się. Pod opieką trenera, tworzącego klimat emocjonalnego bezpieczeństwa, próbują one wyrażać swoje myśli, uczucia i pragnienia. W ten sposób rozwijają umiejętność konstruktywnego komunikowania się na temat tego, co się dzieje w grupie „tu i teraz”. Stają się coraz bardziej otwarte wobec siebie, pozbywają się stopniowo mechanizmów obronnych, nieautentycznych postaw i konwencjonalnych zachowań. Nabierają zaufania do siebie i coraz bardziej są w stanie akceptować siebie i innych uczestników grupy. W efekcie ich kontakty stają się coraz bardziej autentyczne i bliskie. Znaczącemu spotkaniu z innymi towarzyszy znaczące spotkanie z sobą. W uczestnikach grup treningowych w ciągu zaledwie kilku dni zachodzą niezwykłe przemiany. Pojawia się w nich pragnienie, by takich znaczących spotkań doświadczać w codziennym życiu – co, niestety, nie jest łatwe. Sytuacja treningowa jest wyjątkowa. Kiedyś treningi nazywano „laboratorium relacji międzyludzkich”. Natomiast równie bezpośrednie i szczere komunikowanie się z szefem czy mężem mogłoby dać wstrząsające efekty. Niektóre osoby próbują więc zaspokajać swe pragnienie, wielokrotnie uczestnicząc w sesjach treningowych. I wciąż są rozczarowane, że życie codzienne nie przynosi takich znaczących spotkań.

Życie nabiera znaczenia
Uczestnictwo w grupach spotkaniowych pomaga jednak zrozumieć, od czego zależy możliwość tworzenia takich spotkań w normalnym życiu. Aby tak się stało, potrzebne są:

·         szczere komunikowanie się, bez manipulacji,

·         rozumienie i akceptacja indywidualności drugiej osoby oraz tolerancja na jej odmienność,

·         odwaga i podejmowanie ryzyka odsłaniania tych aspektów własnej osoby, którymi „nie jesteśmy zachwyceni” oraz wyrażania tych treści, które są ważne osobiście,

·         próba zrozumienia, w jaki sposób druga osoba spostrzega i rozumie nasze spotkanie.

Ci z nas, którzy podjęli trud znaczącego spotkania z drugą osobą oraz doświadczyli wzajemności tych starań, odkrywają, że dzięki temu rośnie własne poczucie wartości i życie nabiera znaczenia.

Więcej w „Charakterach” 5/2007.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin