JEZUS PODAŁ MI RĘKĘ GDY.doc

(33 KB) Pobierz
JEZUS PODAŁ MI RĘKĘ GDY

JEZUS PODAŁ MI RĘKĘ GDY.....

Tak naprawdę nie wiem jak zacząć, nigdy dotąd nie pisałem świadectwa, ale postaram się to zrobić tak dobrze jak tylko umiem. Jestem osobą która ma porażenie dziecięce prawostronne, jeśli ktoś zna się choć trochę na medycynie to wie, że nie jest to choroba, którą da się ukryć, w szczególności gdy jest związana z padaczką. Lekarze jak to oni pierw rokowali, że nie będę żył, potem, że nie przeżyje doby ponieważ urodziłem się jako siedmiomiesięczny wcześniak – miałem nie chodzić, lecz to dopiero początek.

Gdy zaczęła się szkoła pojawiły się pierwsze problemy, koledzy najczęściej nie akceptowali mnie z powodu tego, że byłem inny, to znaczy, inaczej chodziłem, miałem wielkie okulary, znęcanie się psychiczne i fizyczne było na porządku dziennym. Wpadłem w wielkie kompleksy gdy przybiegałem do domu ze łzami w oczach zadawałem pytania mamie: „po co ja się urodziłem?, dlaczego muszę taki być?, inny niż wszyscy?, nikt mnie przecież na świecie nie chce!”. Mama zawsze mnie przytulała i mówiła, że jest w tym jakiś Boży plan – wtedy w to nie wierzyłem.

Gdy miałem 13 lat mama zaczęła czytać ze mną biblię niedługo potem już sam z zainteresowaniem ją czytałem mimo, że chorowałem na dysleksję. Gdy miałem 14 lat na spektaklu „Bramy nieba i płomienie piekła” oddałem swoje życie Panu Jezusowi i to był początek innego życia. Ile 14-latek może wiedzieć o Bogu ? niewiele, ale w końcu ktoś kogo nie znałem ja znał mnie i pokochał mnie takim jakim jestem, nie wytykając inności, po prostu mnie kochał. Niedługo potem trafiłem do kościoła Zielonoświątkowego na Rynku. Na początku przyciągnęła mnie muzyka i perkusja, na której od dziecka marzyłem grać. Tam było cudownie nikt nie czepiał się, że chodzę inaczej lub, że siedzę (z powodu słabych nóg) gdy inni stoją, tam czułem się wartościową osobą, taką jak wszyscy, atmosfera miłości była czymś cudownym.

Pomyślicie, że zwariowałem 14-latek szukający Boga, tak wtedy wiedziałem, że to Bóg pokazuje mi nowe rzeczy. I tak zacząłem dorastać gdy chłopaki w 2 półroczu 8 klasy podstawówki zobaczyli, że nie chodzę już na religie i że coś się zmieniło zaczęły się wyzwiska „satanisto”, „antychryście” itp. mimo że wiedzieli do jakiego kościoła chodzę, ale wtedy już mi to nie przeszkadzało, Bóg dał mi na tyle siły bym to wytrzymał. Tylko dzięki Bogu zacząłem szkołę średnią, zaczął się zmieniać mój charakter i było naprawdę super. Nie chodziłem na dyskoteki, nie szlajałem się po barach nic z tych rzeczy, wolałem służyć Bogu tak jak to tylko było możliwe. Przyglądałem się jak Jarek, lider zespołu uwielbienia grał na gitarze, podtem na klawiszach. W pewnym momencie zapragnąłem też grać na klawiszach (po nieudanych próbach na wymarzonej perkusji i gitarze) przyszedł czas na klawisze. Pożyczyłem małego keyborda od sąsiadki i tak zacząłem się uczyć. Modliłem się „Boże jeśli to jest Twoją wolą bym grał, to chcę to robić dla Ciebie i obiecałem wtedy, że jeżeli nauczę się grać to nigdy nie będę grał na świeckich weselach. Hura ! tak... tak... tak... dostałem dar od Boga nauczyłem się grać co było po prostu niemożliwe to był po prostu cud. I tak też modlitwa też się spełniła po pewnym czasie zacząłem grać w grupie uwielbienia, było to coś o czym marzyłem, to było to co chciałem robić dla Boga tak dobrze jak tylko umiałem.

Gdzieś w połowie szkoły średniej coś zaczęło się psuć, to znaczy ja zacząłem się psuć, zaczęły się jakieś niewinne piwka z kolegami, gdzieś na boku wino, ale wszystko z pełnym umieram taki mi się przynajmniej wydawało. Wpadłem w „Ciężką” muzykę, trochę metalu, gotic to było to co uwielbiałem, zapuściłem włosy mimo że wiedziałem że Bogu to się nie podoba, ale dalej grzecznie chodziłem do kościoła. S T A Ł E M    S I Ę    H I P O K R Y T Ą, odrzuciłem Boga i to na całej linii.

To trwało jakiś czas, aż w końcu pojechaliśmy z grupą uwielbienia na „Warsztaty Uwielbienia” do Warszawy, tam po prostu zobaczyłem w jakim bagnie siedzę po same gardło, zacząłem płakać, przepraszać Pana Jezusa za każdy mój grzech, za to, że odważyłem się odejść od niego płakałem i przepraszałem, o On po prostu przyjął mnie, wyrwał mnie w tego świństwa, z hipokryzji i chorego aktorstwa, w którym żyłem.

Teraz mam 21 lat skończyłem szkołę średnią, zdałem maturę, i to wszystko dzięki Niemu teraz znów odnalazłem sens życia, mogę do chwalić za to, że jest ze mną na każdym kroku i jest żywy, naprawdę jest żywy i może zmienić Twoje życie. To On wypełnił moje serce prawdziwą radością, zabrał kompleksy i przyjął do siebie, znów mogłem go chwalić. Nieważne jakim jesteś człowiekiem, może nigdy nic złego nie zrobiłeś, ale gdzieś w Twoim sercu jest pustką, tą pustkę może wypełnić tylko jego bezwarunkowa miłość, pozwól Mu na to a uwierz mi nie zawiedziesz się.....

Mirosław Antoniak

 http://tylkojezus.bloog.pl/kat,0,page,2,index.html

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin