2011_1_w.pdf

(2322 KB) Pobierz
Rysunek1.cdr
Psalm Oli Kwiecieñ
Dziêkujê Ci dobry Bo¿e,
¯e mogê siê do Ciebie modliæ w komorze,
Dziêkujê Ci za Twoj¹ Bibliê Œwiêt¹,
I za wiarê, – choæ czasem bywa chwiejn¹.
Dziêkujê Ci Jezu za Twe zmartwychwstanie,
I za Twoje i Ojca wieczne królowanie.
Gdy siê modlê, Ty mnie wys³uchujesz
I nad ¿ycie mnie mi³ujesz.
Gdy jest mi smutno, a za oknem zawierucha,
Mam pocieszyciela – Twego Œwiêtego Ducha.
Za wszystko Ci dziêkujê,
Bo bardzo Ciê mi³ujê.
Dodatek dzieciêcy DP¯ 1/2011
677452234.006.png
Mo¿e wczoraj, mo¿e nie…
Za miasteczkiem, któ¿ wie gdzie…
Prosto z domku tu¿ przy lesie
Wiatr historiê tak¹ niesie.
o
w
a
k
ak
Nadstawiæ policzek?
- Hej, Tomek!
- Mhm…
- Pobawisz siê ze mn¹?!
- E… póŸniej…
- W t¹ now¹ grê od babci i dziadziusia, co to siê uk³ada s³owa!
Mia³eœ mi pokazaæ jak w to graæ.
- No…
- Coœ taki nie w sosie?
- E…
- W szkole coœ nie posz³o? – Na to pytanie nawet nie odpowiedzia³,
tylko machn¹³ rêk¹ i poszed³ do siebie. Podrepta³am w miejscu nie
bardzo wiedz¹c co robiæ dalej, a jak Gryzoñ zobaczy³, ¿e tak stojê w
korytarzu i dreptam, to natychmiast przyniós³ mi w pysku smycz, bo
zrozumia³, ¿e szykujê siê do wyjœcia z nim na spacer.
- Piesek, ja mam teraz powa¿ny problem, sam siê wyprowadŸ. –
Otworzy³am mu drzwi, a on pos³usznie wybieg³ na ogródek. Ze
smycz¹ wci¹¿ w paszczy. Rozœmieszy³ mnie ten widok i chcia³am
go komuœ pokazaæ, wiêc posz³am do kuchni, gdzie rodzice siedzieli
i pili herbatkê.
- A Gryzoñ siê sam wyprowadza, na smyczy. – Pokaza³am okno.
Rodzice zerknêli przez szybê i te¿ ich to rozbawi³o.
- Ech, powinnam zawo³aæ Tomka, mo¿e piesek by go rozweseli³, bo
jakiœ taki jest markotny, nic nie gada i nie chce siê bawiæ i to ju¿ od
paru dni, smutas jeden. – Skar¿y³am siê. – Znowu zamkn¹³ siê w
pokoju.
d
677452234.007.png 677452234.008.png 677452234.009.png 677452234.001.png 677452234.002.png
- To pobaw siê z Maciusiem, on jest zawsze do tego chêtny. –
Mamusia wskaza³a m³odszego braciszka, który zamiast
uk³adaæ klocki, pakowa³ je sobie do buzi, albo turla³ siê wœród
nich z radosnym kwikaniem.
– Tomek pewnie jest nie w humorze, musisz przeczekaæ i mu nie
przeszkadzaæ. – Stwierdzi³ tato.
- A kiedy bêdzie wreszcie w tym humorze?? Za trzy lata?? Albo
za nie wiem ile. – Powiedzia³am z wyrzutem.
Fochy Tomasza mêczy³y ju¿ ca³¹ rodzinê, a mnie
najbardziej. Nic na niego nie dzia³a³o! Stara³am siê
przypochlebiæ – posprz¹ta³am mu pokój, przynosi³am
podwieczorek i kanapki zrobione przez
mamusiê, ale nic to nie da³o. Siedzia³
skwaszony jak stara wrona na ga³êzi w
deszczowy dzieñ. A¿ wreszcie któregoœ
dnia zadzwoni³ telefon. Odebra³a
mama.
- Tak, dzieñ dobry. – I to by³y prawie
jedyne s³owa, jakie wypowiedzia³a, bo przez kilka minut to ten
ktoœ po drugiej stronie gada³ i gada³, a mama tylko sta³a z coraz
bardziej zdziwion¹ min¹ i s³ucha³a uwa¿nie. Ja te¿ sta³am
wpatrzona w ni¹ jak sroka w grat, e… w ten… w granat. I
czeka³am co bêdzie. Nikt mi jednak sam nic nie mówi, wiêc
musia³am zapytaæ gdy mamusia ju¿ od³o¿y³a s³uchawkê.
- Kto to dzwoni³ i tak du¿o gada³?
- To wychowawczyni Tomka. – Odpar³a krótko mama, a ja od
razu wyczu³am, ¿e to bêdzie grubsza afera i pobieg³am do
pokoju Tomka.
- Dzwoni³a twoja pani wychowawczyni i du¿o gada³a, a potem
mamusia nic nie mówi³a, a potem powiedzia³a, bo zapyta³am, a
teraz czeka na tatusia bo patrzy siê na zegarek i w okno. –
Wyrzuci³am z siebie podekscytowana, bo szykowa³a siê
„rozmowa na szczycie”, jak to zwyk³ mawiaæ mój brat.
677452234.003.png
Obserwowa³am go teraz uwa¿nie i chyba rzeczywiœcie coœ
narozrabia³, bo zblad³ i siê skuli³, a potem zacz¹³ nerwowo
obgryzaæ paznokcie.
Pobieg³am do kuchni, ale nie mia³am odwagi pytaæ mamy o
czym mówi³a pani wychowawczyni, bo mama nie wygl¹da³a na
chêtn¹ do rozmów. Kroi³a w skupieniu marchewkê do sa³atki na
obiad z bardzo surow¹ min¹. ¯al mi by³o bladego Tomka, zanim
przyjdzie tatuœ, to ju¿ pewnie zblednie tak jak œnieg za oknem,
ale z drugiej strony cieszy³am siê, ¿e to nie ja tym razem
zawini³am i to nie mnie czeka powa¿na rozmowa.
Wkrótce po przyjœciu i zapoznaniu siê z sytuacj¹ tatuœ zawo³a³:
- Tomek! Proszê tu do mnie.
„Ze spuszczon¹ g³ow¹ powoli idzie Tomuœ z jenieckiej niewoli”
– na widok brata cz³api¹cego ociê¿ale przypomnia³am sobie
wierszyk, którego uczy³ siê na jak¹œ tam uroczystoœæ w szkole,
a ¿e nie za bardzo chcia³o mu siê go uczyæ, to coœ tam w nim
poprzekrêca³. Teraz stan¹³ jak zbity pies ze wzrokiem
utkwionym czubek kapcia.
- Coœ ty bracie nawywija³? –
Zapyta³ tata podniesionym g³osem.
- Nic takiego. – Jak zwykle krótko
odpar³ mój brat i wzruszy³
ramionami.
- Pobicie kolegi w szkole to u ciebie
nic takiego?
A¿ siê zach³ysnê³am ze zdziwienia.
Tomek siê pobi³ w szkole!??
- Se zas³u¿y³. – Burkn¹³ mój brat, wpychaj¹c rêce do kieszeni.
- Se zas³u¿y³? Co to znaczy „se zas³u¿y³”?
- Tak d³ugo przegina³, ¿e przegn¹³.
- Tomek! Co przegi¹³? Czy ty wreszcie powiesz co siê sta³o?
Czy u mnie te¿ przegniesz i wtedy bêdzie prawdziwy problem! –
Tata najwyraŸniej by³ ju¿ zniecierpliwiony, a ja prze³yka³am œlinê
bardzo niespokojna o Tomcia.
677452234.004.png
- W ogóle mnie zaczepia odk¹d wyl¹dowa³ w naszej klasie, bo to
spadochroniarz jest. Dzisiaj wymyœli³ now¹ pu³apkê na mnie i
tak d³ugo kombinowa³, a¿ wykombinowa³. – Odpar³.
- Spadochro... co? – Powtórzy³am zdziwiona.
- I co za pu³apki, mów wreszcie ch³opie po kolei, bo nasza
cierpliwoœæ do ciebie siê wreszcie skoñczy.
- No spadochroniarz to taki, co mia³ awansowaæ do wy¿szej
klasy, a spad³ i wyl¹dowa³ w ni¿szej i…i…i on wyl¹dowa³ w
naszej.
- Czyli nie przeszed³ do nastêpnej klasy? – Zapyta³a mama.
- Tak… i jak tylko siê zjawi³, to se mnie
upodoba³…
- To sobie mnie upodoba³. – Poprawi³a
mama.
- No, sobie mnie, no i… i… i zacz¹³ robiæ mi
ró¿ne psikusy. To na plecaku zawi¹za³ mi
grub¹ linkê na wêze³, ¿e nie mog³em nic z
niego wyci¹gn¹æ, to zaœ wla³ mi do niego
wody i zamoczy³ mi zeszyty. Wymyœla na
mnie jakieœ dziwne przezwiska i w ogóle
tam jeszcze takie inne sprawy. – Tomek tylko machn¹³ rêk¹. -
Kiedyœ namówi³ kolegów i zrobili mi las.
- Co takiego? – Zdziwili siê rodzice, a ja to siê przerazi³am, bo to
zabrzmia³o jakoœ tak groŸnie.
- No las! To takie kó³ko utworzone z samych mocnych
ch³opaków i jak ciê tam do œrodka wci¹gn¹, to potem odbijaj¹
rêkami jak pi³kê, od jednego do drugiego, a¿ siê w koñcu
wywrócisz, a jak siê wywrócisz to jeszcze mo¿esz zarobiæ kopa.
– Zrelacjonowa³ Tomcio. Rodzice zamarli ze zdziwienia.
Poczu³am, ¿e ³zy wzbieraj¹ mi pod powiekami, ale dzielnie
walczy³am z nimi i utknê³y w gardle, a ja z³apa³am mamusiê za
rêkê i szepnê³am, ¿e ja nigdy nie chcê iœæ do szko³y.
- A dlaczego nie powiesz o tym pani wychowawczyni?
677452234.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin