1899. Wiatr pośród trzcin.doc

(43 KB) Pobierz
WILLIAM BUTLER YEATS

WILLIAM BUTLER YEATS

 

WIATR POŚRÓD TRZCIN

1899


Nieśmiertelne głosy (The Everlasting Voices)
Zakochany mówi o róży w swym sercu (The Lover Tells of the Rose in His Heart)
W zmierzch (Into the Twilight)
Piosenka Aengusa Wędrowca (The Song of Wandering Aengus)
Piosenka starej matki (The Song of the Old Mother)
Poeta opłakuje zmianę, jakiej ulegli on i jego ukochana, i pragnie końca świata (He Mourns for the Change That Has Come Upon Him and His Beloved, and Longs or the End of the World)
Poeta życzy ukochanej, żeby zaznała spokoju (He Bids His Beloved Be at Peace)
Poeta wspomina zapomniane piękno (He Remembers Forgotten Beauty)
Poeta pragnie szaty niebios (He Wishes for the Cloths of Heaven)
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nieśmiertelne głosy

Och, zamilknijcie, słodkie Nieśmiertelne Głosy;

Każcie tym, co czuwają nad niebiańską trzodą,

By zstąpili płomieniem z płomiennych niebiosów,

Póki wreszcie bieg czasu całkiem nie ustanie;

Skoro wiecie, że z naszych serc umknęła młodość,

Czemu śpiewacie w wietrze, który mierzwi wrzosy,

W ptakach, w szumie gałęzi, w spienionym bałwanie?

Och, zamilknijcie, słodkie Nieśmiertelne Głosy

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zakochany mówi o róży w swoim sercu

Wszystkie rzeczy brzydkie, zepsute, stare i zniszczone,

Płacz dziecka obok drogi, wóz, który skrzypi i zgrzyta,

Ciężkie kroki oracza, co w błocie wiosennym tonie,

Krzywdzą twój obraz, który mi różą w sercu zakwita.

 

Ta krzywda rzeczy niekształtnych nie da się w słowa ująć,

Pragnę je stworzyć od nowa i siąść na zielonym wzgórzu,

Nad ziemią, niebem i wodą -- nowymi jak złota szkatuła

Na obraz twój z moich snów, który mi w sercu zakwita różą.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W zmierzch

Serce sterane, w przebrzmiałym czasie,

Wyrwij się z sideł dobrego i złego,

Zaśmiej się znowu wśród zmierzchu szarego,

Westchnij znów, serce, o porannej rosie.

 

Nie wie twa matka Eire, co to starość,

Zawsze lśni rosa, zawsze zmierzch szarzeje,

Choć miłość mija i bledną nadzieje,

Kiedy płomienie oszczerstwa je palą.

 

Pójdź, serce, gdzie piętrzy się stok nad stokiem,

Bo tam mistyczny jest związek jedyny

Słońca z księżycem, lasu i doliny,

Tam rzeka drogę drąży wraz z potokiem.

 

I woła Bóg samotnym rogu głosem,

A czas i świat jednako zawsze pierzcha,

Miłość jest mniej łaskawa od szarego zmierzchu,

Nadzieja nie tak droga jak poranna rosa.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Piosenka Aengusa Wędrowca

Schowałem się w cień leszczyny,

Bo mi ogień palił głowę,

Witkę z kory ostrugałem,

Wbiłem na haczyk jagodę.

 

Kiedy biała ćma pomyka,

I ćma gwiazd niebo zaciąga,

Na jagodę ze strumyka

Srebrzystego łapię pstrąga.

 

Położyłem go na ziemi,

Żeby rozdmuchać ognisko,

Gdy cos smyrgnęło po ziemi

I ktoś mnie zawołał z bliska.

 

Mój pstrąg już dziewczę przeźrocze

Z kwiatem jabłoni w warkoczu.

Zawołała mnie, uciekła,

W świt się blady przeoblekła.

 

Choć posiwiałem wśród drogi

Po nizinach, po wyżynach,

Dowiem się, gdzie mi uciekła,

Ucałuję i przytrzymam.

 

Pójdę przez pstrokate trawy

Zrywać, nim się czas dokończy,

Srebrne jabłka księżycowe

I złociste jabłka słońca.

 

 

 

 

 

Piosenka starej matki

Wstaję o świcie i klękam, i dmucham,

Aż ziarnko ognia zbudzę, odchucham.

Potem już czas szorować piec, zamiatać,

Nim gwiazdy zaczną mrugać, zerkać do świata.

A młode długo leżą, marzą w łożu,

Jak wstążki dobrać, na pierś, na czoło włożyć.

Dzień cały pędzą bałamutnie,

Niech im we włosy dmuchnie wiatr, już smutne.

Ja stara jestem, a muszę pracować,

I słabnie, stygnie ziarenko ognia.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Poeta Opłakuje Zmianę, Jakiej Ulegli
On I Jego Ukochana, I Pragnie Końca Świata

Nie słyszysz, jak cię wołam, łani bezrożna, czysta?

Przemieniono mnie w charta z czerwonym jednym uchem.

Wiedzie mnie las cierniowy i ścieżka kamienista.

Ktoś wsunął strach, nienawiść, nadzieję, żądze głuche

Pod moje stopy, żeby ciebie ścigały stęsknione.

Mężczyzna z witką leszczyny bezszelestnie się zakradł

I z nagła mnie przemienił, gdym patrzył w inna stronę.

A teraz moje wołanie jest wołaniem charta.

I obok przepływają czas, zmiana, narodzenie.

O, niechby nadszedł z Zachodu pozbawiony sierści odyniec

I wyrwał z nieba słońce, księżyc i gwiazdy z korzeniem -

I legł w ciemności, chrząkając, moszcząc się na spoczynek.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Poeta życzy ukochanej, żeby zaznała spokoju

Słyszę konie z Krainy Cieni, rozwiane ich długie grzywy,

Kopyta ciężkie wzburzeniem, oczy łyskają biało,

Północ nad nimi rozciąga noc lepką, pełznącą pomału,

Wschód swoją radość ukrytą w przedświcie lękliwym,

Zachód przejrzystą rosą płacze i wzdycha, nim minie,

Południe płonącymi różami jak ogień zieje.

 

O, marnością jest sen, bezkresne pragnienie, nadzieje,

Konie klęski je zdepcą, pogrążą w ciężkiej glinie;

Przymknij oczy, kochana, niech twoje serce bije

Tuż przy moim, a włosy rozsyp na moich ramionach,

Niech zatopią godzinę miłości jak gęsta zmierzchu zasłona,

Która rozwiane grzywy i tętniące kopyta skryje.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Poeta wspomina zapomniane piękno

Gdy otaczam cię ramieniem, wraz z tobą

Obejmuję całą urodę,

Która dawno ze świata zniknęła:

W cień sadzawek korony i berła

Odrzucone, gdy nie stało armii;

Baśń miłosną, którą śniły czasem

Damy haftujące ją atłasem

Na tkaninie, którą mól się lubi karmić;

Róże, które niegdyś urocze

Damy wpinały w warkocze;

Chłodne lilie, niesione w darze

Przez święte korytarze,

Gdzie w kadzideł dymnym obłoku

Jeden Bóg nie przesłaniał wzroku.

Bo ta biała pierś, senne ręce,

Bardziej z kraju marzeń są i więcej

Kryją snów, inny czas je wydał.

Kiedy pośród pocałunków wzdychasz,

Słyszę białą Piękność, jak z cicha

Do chwil, kiedy wszystko zniknie, wzdycha,

Prócz głębi nad głębie, płomienia w płomieniu,

Prócz tronu nad trony, gdzie śnią w półuśpieniu

Z mieczami na kolanach, zsunąwszy przyłbice,

Jej samotne, wielkie tajemnice.

 

 

 

 

 

 

 

Poeta pragnie szaty niebios

Gdybym miał niebios wyszywaną szatę

Z nici złotego i srebrnego światła,

Ciemną i bladą, i błękitną szatę

Ze światła, mroku, półmroku, półświatła,

Rozpostarłbym ci tę szatę pod stopy,

Lecz biedny jestem: me skarby -- w marzeniach,

Więc ci rzuciłem marzenia pod stopy;

Stąpaj ostrożnie, stąpasz po marzeniach.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Więcej na…

http://www.yeats.art.pl

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin