* * *
stanąłbym wobec Prawdy
z torbą
niechlujnie zarzuconą na ramię
ze spuszczoną głową
ze startymi flekami
albo nie, w garniturze
pod krawatem
moja żona
wybrałaby dla mnie kolor koszuli
albo jeszcze inaczej:
tajemniczo owinięty w koc
w pelerynę
w ciemny obrus
nieco poplamiony, a nad głową
unosiłby się dym(aha, stanąłbym tyłem)
z ofiarnego cygara
albo w ogóle bym nie stawał
tylko siedziałbym wobec Niej wygodnie
popijał wino
uśmiechał się na uśmiech
mojej córki
siedziałbym z wyciągniętymi nogami
aby całym sobą pokazać
te same pretensje Prawdzie
te, które miał Kohelet
kaz.x