4) Wiersze.doc

(74 KB) Pobierz

         WIERSZE NAPISANE W LATACH 1832 – 1842

        [W SZTAMBUCHU MARII WODZIŃSKIEJ ]

        Byli tam,kędy śnieżnych gór błyszczą korony,

        Gdzie w cieniu sosen,bożym strzeżone napisem,

        Stoją białe szalety wiązane cyprysem;

        Gdzie w łąkach smutnie biją trzód zbłąkanych dzwony;

        Gdzie się nad wodospadem jasna tęcza pali;

        Gdzie na zwalonych sosnach czarne kraczą wrony:

        Tam byli kiedyś razem i tam się rozstali.

        A po latach wróconym ojczyźnie pielgrzymom

        Bławatkami gwiaździste kłaniały się żyta.

        Jechali błogosławiąc chat wieśniaczych dymom,

        Wszyscy pod jeden ganek...Matka,siostra wita

        Synów,braci,przyjaciół -są wszyscy!są wszyscy!

        Przy jednym siedzą stole,przy czarach nalanych;

        A wczoraj tak dalecy -a dzisiaj tak bliscy.

        I nikogo nie braknie,oprócz zapomnianych.

        Młoda Maria do tańcu każe stroić lutnie

        I usiadła -spoczywa...Nagle do sąsiada

        Rzekła:„Ach,kogoś braknie!” --Tu podkówka utnie

        W takt mazurka.-„On umarł!” --sąsiad odpowiada.

        „Cichoż na jego grobie?”-

        „Słowików gromada

        Śpiewa na srebrnej brzozie cmentarza tak smutnie,

        Że brzoza płacze ”.

        Luty 1835,Genewa.

       

       

       

 

        ROZŁĄCZENIE

        Rozłączeni -lecz jedno o drugim pamięta;

        Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku

        I nosi ciągłe wieści.Wiem,kiedy w ogródku,

        Wiem,kiedy płaczesz w cichej komnacie zamknięta;

        Wiem,o jakiej godzinie wraca bolu fala,

        Wiem,jaka ci rozmowa ludzi łzę wyciska.

        Tyś mi widna jak gwiazda,co się tam zapala

        I łzę różową leje,i skrą siną błyska.

        A choć mi teraz ciebie oczyma nie dostać,

        Znając twój dom -i drzewa ogrodu,i kwiaty,

        Wiem,gdzie malować myślą twe oczy i postać,

        Między jakimi drzewy szukać białej szaty.

        Ale ty próżno będziesz krajobrazy tworzyć,

        Osrebrzać je księżycem i promienić świtem:

        Nie wiesz,że trzeba niebo zwalić i położyć

        Pod oknami,i nazwać jeziora błękitem.

        Potem jezioro z niebem dzielić na połowę,

        W dzień zasłoną gór jasnych,w nocy skał szafirem;

        Nie wiesz,jak włosem deszczu skałom wieńczyć głowę,

        Jak je widzieć w księżycu odkreślone kirem.

        Nie wiesz,nad jaką górą wschodzi ta perełka,

        Którąm wybrał dla ciebie za gwiazdeczkę-stróża?

        Nie wiesz,że gdzieś daleko,aż u gór podnóża,

        Za jeziorem -dojrzałem dwa z okien światełka.

        Przywykłem do nich,kocham te gwiazdy jeziora,

        Ciemne mgłą oddalenia,od gwiazd nieba krwawsze,

        Dziś je widzę,widziałem zapalone wczora,

        Zawsze mi świecą -smutno i blado -lecz zawsze...

 

        A ty -wiecznie zagasłaś nad biednym tułaczem;

        Lecz choć się nigdy,nigdzie połączyć nie mamy,

        Zamilkniemy na chwilę i znów się wołamy

        Jak dwa smutne słowiki,co się wabią płaczem.

        Nad jeziorem Leman,d.20 lipca 1835 r.

       

       

       

       

       

       

      

 

 

  

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

        STOKRÓTKI

        Miło po listku rwać niepełną stokroć

        I rozkochanych słów różaniec cedzić,

        Miło przy ludziach było raz powiedzieć,

        Że się kochamy,i mówić po stokroć.

        Miło zabłądzić pod lipowe cienie

        Z kwiatkami w ręku -i patrząc ukradkiem,

        Wzajemnie mówić obrywanym kwiatkiem:

        Kochasz!...i pani kochasz mnie szalenie...

        Gdy nas różowa poróżniała sprzeczka,

        A zgody ciągłe zabraniały świadki,

        Pamiętasz,luba,jak te białe kwiatki,

        Jeden mówił:nie -a drugi:troszeczka .

        Dzisiaj samotny -dzisiaj bez nadziei

        Błądząc po skałach...wszystkie moje smutki

        Zbiegły się razem do białej stokrotki,

        Co była siostrą stokrotek w alei.

        Rwałem ją...listki leciały w błękicie

        Aż na jezioro,ze skały,gdziem siedział,

        I wiesz,co listek ostatni powiedział?

        Luba,że jeszcze kochasz mnie nad życie.

        Veytoux,d.21 lipca 1835 r.rano.

       

       

       

       

       

       

       

 

        CHMURY

        Do was,chmury,

        Wzrok ponury

        Skrą i łzami!

        Sam na ziemi

        Pod czarnemi

        Chmur wiankami.

        Jak duch trumny,

        Smutkiem dumny,

        Nad szmer domów,

        Trzymam skronie

        Tam -w koronie

        Chmur i gromów.

        Gdzie wam droga,

        Chmury Boga!

        Mnie weźmiecie.

        Bo ja ciemny,

        Mgłą tajemny,

        Sam na świecie.

        Tam!za wami,

        Gdzie wichrami

        Burza kręci,

        Łzą do łzawić,

        Do błyskawic

        Skrą pamięci.

        Lecę!błyskam!

        Skrami ciskam,

        Jutro zmarły.

        Patrzcie na mnie,

 

        Żyjcie za mnie,

        Ludzie!karły!

        Tu wam,ludzie,

        Na ziem grudzie

        Mogił grzędy:

        Gdzie chmur droga

        Z wichrem Boga,

        Mnie tamtędy!

        Veytoux,21 lipca wieczór,1835 r.

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

 

 

 

 

   

  

 

 

 

 

        RZYM

        Nagle mię trącił płacz na pustym błoniu:

        „Rzymie!nie jesteś ty już dawnym Rzymem ”.

        Tak śpiewał pasterz trzód siedząc na koniu.

        Przede mną mroczne błękitnawym dymem

        Sznury pałaców pod Apeninami,

        Nad nimi kościół ten,co jest olbrzymem.

        Za mną był morski brzeg i nad falami

        Okrętów tłum jako łabędzie stado,

        Które ogarnął sen pod ruinami.

        I zdjął mię wielki płacz,gdy tą gromadą

        Poranny zachwiał wiatr i pędził dalej

        Jakby girlandę dusz w błękitność bladą.

        I zdjął mię wielki strach,gdy poznikali

        Ci aniołowie fal -a ja zostałem

        W pustyni sam -z Rzymem,co już się wali.

        I nigdy w życiu takich łez nie lałem,

        Jak wtenczas -gdy mię spytało w pustyni

        Słońce,szydzący bóg -czy Rzym widziałem?...

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

 

        [ROZMOWA Z PIRAMIDAMI ]

        Piramidy,czy wy macie

        Takie trumny,sarkofagi,

        Aby miecz położyć nagi,

        Naszą zemstę w tym bułacie

        Pogrześć i nabalsamować,

        I na późne czasy schować?

        -Wejdź z tym mieczem w nasze bramy,

        Mamy takie trumny,mamy.

        Piramidy,czy wy macie

        Takie trumny,grobowniki,

        Aby nasze męczenniki

        W balsamowej złożyć szacie;

        Tak by każdy na dzień chwały

        Wrócił w kraj,choć trupem cały?

        -Daj tu ludzi tych bez plamy,

        Mamy takie trumny,mamy.

        Piramidy,czy wy macie

        Takie trumny i łzawice,

        By łzy nasze i tęsknice

        Po ojczystych pól utracie

        Zlać tam razem -i ostatek

        Czary dolać łzami matek?

        -Wejdź tu,pochyl blade lice,

        Mamy na te łzy łzawice.

        Piramidy,czy wy macie

        Takie trumny zbawicielki,

        Aby naród cały,wielki,

        Tak na krzyżu,w majestacie

 

        Wnieść,położyć,uśpić cały

        I przechować -na dzień chwały?

        -Złóż tu naród,nieś balsamy,

        Mamy takie trumny,mamy.

        Piramidy,czy została

        Jeszcze jaka trumna głucha,

        Gdzie bym złożył mego ducha,

        Ażby Polska zmartwychwstała?

        -Cierp,a pracuj!i bądź dzielny,

        Bo twój naród nieśmiertelny!

        My umarłych tylko znamy,

        A dla ducha trumn nie mamy.

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

 

 

 

 

 

 

        [O GIBELINIE,LAUROWY UPIORZE ]

       O Gibelinie,laurowy upiorze,

        Powiedz,przez ile ty smutku i nędzy

        Litość anioła i wężowość jędzy

        Mogłeś urodzić i w sercu wytrawić.

        Bo gdyby Chrystus mnie sam nie mógł zbawić

        Za to,żem bratniej zgody zapominał,

        Bez Boga będę ciepiał -i przeklinał -

        Bo doświadczyłem,jak tu dużo można,

        Kiedy mię naprzód tłum ludzki osądził...

       

       

       

       

       

       

       

       

  

  

  

  

 

 

 

  

  

 

  

 

        [CZYŻ DLA ZIEMSKIEGO TUTAJ WOJOWNIKA...]

        Czyż dla ziemskiego tutaj wojownika

        Walka jest wieczną?czyliż dni człowieka

        Nie są na ziemi jak dni najemnika?...

        A jako sługa odpoczynku czeka,

        A robotnik czeka swej zapłaty,

        Tak mnie miesiące,co przynoszą straty,

        Dałeś,o Boże,i stroskane noce;

        A gdy położę się,myślę o wstaniu

        I myślę tylko o prędkim świtaniu,

        I do świtania się nędzny kłopocę,

        A skórę moją robactwo już stacza,

        I proch jest na niej -i w kawały pada...

       

       

       

       

       

       

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  

 

        Z LISTU DO KSIĘGARZA

        Jeszcze chodzą przed oczyma

        Róże,palmy,wieże,gmachy,

        Kair,Teby,Tyr,Solima,

        Mój Eustachy.

        Jeszcze głowa diabła warta,

        Jeszcze morskie czuję strachy,

        Wycia hyjen,lwa,lamparta,

        Mój Eustachy.

        Jeszcze długo spocząć trzeba,

        Nim przywyknę widzieć dachy

        Zamiast płócien,palm i nieba,

        Mój Eustachy.

        Lecz ty wyrwiesz mnie z letargu,

        Ty pomieszasz róż zapachy

        Księgarskiego wonią targu,

        Mój Eustachy.

        Będę tobie wdzięcznym za to,

        Przypomnisz mi kraj i Lachy

        Zniechęceniem,troską,stratą,

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin