Jan Paweł II(1).doc

(33 KB) Pobierz
Jan Paweł II – sługa miłosierdzia” – tak brzmi hasło VI Dnia Papieskiego, obchodzonego 15 października, w przeddzień 28

 

 

 

 

JAN PAWEŁ II SŁUGA MIŁOSIERDZIA

W dzisiejszej Ewangelii Chrystus Pan ukazuje nam drogę do wielkiego skarbu, a można go odnaleźć jedynie na drodze miłosierdzia. Do każdego człowieka, który pyta Jezusa o to, co ma czynić, Zbawiciel mówi: Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie (Mk 19,21). Jest to niezwykła droga do znalezienia i posiadania skarbu. Zazwyczaj ludzie myślą, że trzeba raczej gromadzić i strzec, niż rozdawać. Prawda jest jednak inna. Prawdziwym i największym bogactwem jest miłosierdzie. Skoro sam Bóg bogaty jest w miłosierdzie (por Ef 2,4), tym bardziej największym bogactwem człowieka i największym poświadczeniem tego bogactwa jest rozdawanie ubogim. Ten, kto ciągle tylko gromadzi, ten ciągle ma jeszcze za mało. Dopiero ten, kto hojnie rozdaje, jest prawdziwie bogaty.

Słowa Zbawiciela są wspaniałym zwieńczeniem kończącego się Tygodnia Miłosierdzia, a jednocześnie nowym światłem danym nam na tę niedzielę, podczas której obchodzimy już VI Dzień Papieski” pod hasłem: „Jan Paweł II - sługą miłosierdzia”.

Miłosierdzie jest rzeczywiście wielkim bogactwem i niezwykłym skarbem. Mieni się on wieloma barwami. Wieloma wejściami można wchodzić do tej kopalni, i z różnych pokładów wydobywać różne odmiany tego diamentu. W Liście Pasterskim, który był odczytany przed tygodniem, Biskupi przedstawiali wiele aspektów miłosierdzia, które dostrzegamy w życiu Sługi Bożego Jana Pawła II. Trzeba wiec najpierw kontemplować miłosierdzie Boga. Powołując się na objawienia naszej Rodaczki - św. Siostry Faustyny Kowalskiej i dodając do nich głęboki komentarz, Jan Paweł II w swoim nauczaniu tak dobitnie zwraca naszą uwagę na to, że miłosierdzie Boga, jak sam Bóg, jest nieskończone. Również miłosierdzie świadczone przez nas ma bardzo szeroką skalę i różne formy, skoro mamy w świadczeniu miłosierdzia być podobni do Boga: Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny (Łk 6,36). Tak miłosierdzie wygląda jakby z oddali. Kiedy jednak zbliżamy się do tego tematu i kiedy widzimy go tak konkretnie w człowieku, który jest nam tak dobrze znany, podziwiany przez nas i bardzo kochany, to z tej bliskiej odległości mniej widać całą panoramę, ale za to bardziej dostrzegane są szczegóły. Dobrze więc będzie jeśli dzisiaj zatrzymamy naszą uwagę tylko przy jednym wątku spośród tych, które tworzą wspaniały kobierzec miłosierdzia.

Szczególnym wyrazem miłosierdzia, a nawet warunkiem, który czyni nas zdolnymi do podejmowania czynów miłosierdzia, jest przebaczenie. W ten sposób miłosierdzie dostrzegamy przede wszystkim w Bogu. Odbieramy to często jak fatum ludzkiego losu, że do Boga zbliżamy się zawsze jako grzesznicy. Za pierwszym razem przychodzimy do niego obciążeni grzechem pierworodnym i jego tragicznymi następstwami, a i potem, tyle razy musimy rozpoczynać naszą modlitwę od słów: Miej litość dla mnie grzesznika (Łk 18,13). W tym jednym rzeczywiście zbliżamy się do nieskończoności, że liczba grzechów popełnionych przez ludzi wydaje się być nieskończona. Miłosierdzie Boga jest jednak większe od naszych grzechów, i tylko ono jest naprawdę nieskończone, bo każdemu kto żałuje, Bóg przebacza grzechy. Jeśli mamy być miłosierni tak jak On, to trzeba tak jak On przebaczać naszym winowajcom.

Pod tym względem Jan Paweł II jest dla nas wspaniałym przykładem. Jednym z najbardziej wyrazistych obrazów jego pontyfikatu jest fotografia, która przedstawia Papieża podczas odwiedzin u Ali Agcy w więzieniu. Chociaż nie słychać słów, scena ta przemawia głośniej niż wszystkie słowa. Czytelnikom „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza ta scena kojarzy się z ociemniałym Jurandem, który w kierunku sprawcy jego tragedii - komtura de Lowe - wyciąga nóż, aby… rozciąć jego więzy i puścić wolno. My zostaliśmy wychowani na tej samej Ewangelii i na tej samej literaturze, czemu więc nam tak trudno jest wybaczyć?

W praktykowaniu miłosierdzia, okazywanego przez przebaczenie win, Jan Paweł II idzie jeszcze dalej. Nie ogranicza się tylko to tego, że przebacza swoim winowajcom, ale dokonuje czegoś trudniejszego. Często trudniej jest prosić o przebaczenie. I tu oczyma wyobraźni widzimy kolejny obraz, który mocno wyrył się w naszej pamięci. Jan Paweł II podczas Roku Jubileuszowego stoi pod krzyżem i prosi o przebaczenie win popełnionych w historii i w naszej współczesności przez ludzi Kościoła. Tym razem nawet wśród niektórych współczesnych uczniów Chrystusa ten akt pokory i pokuty spotkał się z niezrozumieniem. A przecież prawda o miłosierdziu i prawda o człowieku, który potrzebuje miłosierdzia Boga, jest jednak również taka.

Te ikony papieskiego miłosierdzia bardzo są potrzebne współczesnemu światu, a szczególnie nam, współczesnym Polakom. Nie tylko dlatego pierwsi mamy się uczyć od Jana Pawła przebaczania win i proszenia o przebaczenie, że jesteśmy tak blisko miejsc i pamiątek związanych z tym Wielkim Papieżem. Dziedzictwo miłosierdzia wyrażające się w przebaczeniu mamy przejąć od naszego Rodaka przede wszystkim dlatego, że tego skarbu najbardziej nam brakuje. Brak przebaczającego miłosierdzia odczuwamy dzisiaj w Polsce jak brak świeżego powietrza. Atmosfera naszego życia społecznego, począwszy od wspólnot rodzinnych, a skończywszy na wspólnocie narodowej aż cuchnie od nienawiści. Wielu ludzi nie chce oglądać dzienników i programów publicystycznych w naszej telewizji. Słyszy się tam tak niemiłosierne słowa i ogląda się tak okrutne twarze, że psychika przeciętnego człowieka znieść tego nie może. Najbardziej boli przewrotność zgoła szatańska. Ci, którzy zachowują się najbardziej bezczelnie; ci, którzy używają najgorszych wyzwisk i okazują największą pogardę już nawet nie politykom, lecz Bogu ducha winnym prostym ludziom, wmawiają, że to oni są najbardziej atakowani i pokrzywdzeni.

W takiej sytuacji, gdzie kłamstwo ściga się z wrogością, kiedy zamiast podejmowania współpracy dla osiągnięcia wspólnego dobra, rzuca się nieustannie kłody pod nogi tych, którzy chcą budować na prawdzie i w wolności, ogarnia nas przerażenie o los Ojczyzny. Mówi się, że ryba psuje się od głowy. Jaka szkoda, że nie można oczekiwać od wszystkich, którzy otrzymali mandat wyborców, zgodnej współpracy i uczciwego starania się o prawdziwe dobro; wspólnego naprawiania, a nie psucia. Mielibyśmy prawo spodziewać się, że naprawa Rzeczpospolitej zacznie się od klasy politycznej, która przecież deklarując takie zamiary zdobywała nasze glosy. Skoro jednak tyle razy się zawiedliśmy, to na pewno trzeba zmienić kierunek tej „naprawy”. Niech wyjdzie ona od dołu, od fundamentów, czyli od ludzkich serc. Czy będzie to skuteczne? Skoro tak trudno panom być panami miłosierdzia, skoro niektóre elity nie są do tego zdolne, to na wzór Jana Pawła II, to my, prości ludzie, my słudzy - bądźmy sługami miłosierdzia Bożego.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin